publicystyka: Ascetyzm wschodni i buddyzm versus chrześcijaństwo prawosławne

Ascetyzm wschodni i buddyzm versus chrześcijaństwo prawosławne

tłum. Anna Kindziuk, 09 października 2016

Przedstawiamy Państwu tekst porównujący w skrócie ascezę buddyjską (oraz pokrewne, m. in. hinduską) i prawosławną. Na Zachodzie buddyzm i inne wschodnie religie są modne już od dekad, w Polsce zyskują one na popularności. Niektórzy widzą podobieństwo wschodniego chrześcijaństwa i buddyzmu. Autor w swoim tekście stara się ukazać, że zarówno te dwie drogi, jak i ich cele, są zupełnie różne.


Niestety, pośród osób niedoświadczonych panuje wielki chaos i brak zrozumienia, nie wspominając już o iluzji jakiej się poddają, polegającej na tym, że modlitwa Jezusowa miałaby być równoznaczna z jogą w buddyzmie lub „medytacją transcendentalną” albo też inną egzotyką wschodnią. Jednak podobieństwo jest w większości powierzchowne i zewnętrzne, a pojawiająca się zbieżność nie przekracza „naturalnej anatomii” ludzkiej duszy. Fundamentalna różnica pomiędzy chrześcijaństwem a innymi wierzeniami i praktykami zawiera się w fakcie, iż modlitwa Jezusowa jest oparta na objawieniu żyjącego i cielesnego Boga w Trójcy Świętej. Żaden inny sposób nie daje możliwości żywej relacji pomiędzy Bogiem i osobą modlącą się.

Ascetyzm wschodni jest ukierunkowany na pozbawienie umysłu ludzkiego wszystkiego, co jest względne i transcendentne, tak, aby człowiek był wstanie zidentyfikować się z bezosobowym Absolutem. Uważa się, że ów Absolut jest pierwotną „naturą” człowieka, która, poprzez zetknięcie się z wielorakością i przyziemnością, została poddana degradacji i degeneracji. Praktyka ascetyczna jest ukierunkowana, przede wszystkim, na jednostkę i zależy wyłącznie od woli człowieka. Jej zintelektualizowany charakter przeczy człowiekowi jako całości, ponieważ nie bierze pod uwagę serca ludzkiego. Główna walka człowieka ma polegać na powrocie do anonimowego, ponadosobistego Absolutu i następnie rozpłynięcia się w nim. Dlatego też człowiek, aby zjednoczyć się z tym oceanem anonimowości, musi najpierw wyzbyć się duszy (Atman).

W tej walce o wyzbycie się wszelkiego cierpienia i niepewności związanych z życiem doczesnym, ascetyzm wschodni zanurza się w abstrakcji i sferze intelektualnej tak zwanej czystej Egzystencji, gdzie żadna wizja Boga nie jest możliwa – jedynie własna wizja człowieka. W praktyce tej nie ma miejsca dla serca. Progres w tej formie ascetyzmu zależy jedynie od determinacji jednostki. W Upaniszadach nie wspomina się, że duma stoi na przeszkodzie do rozwoju duchowego czy też że pokora jest cnotą. Pozytywnym aspektem chrześcijaństwa, w którym samo wyrzeczenie prowadzi do zbliżenia się z Bogiem, do życia ponadziemskiego, jest fakt, iż źródłem wszystkiego pozostaje prawdziwy, objawiony Bóg.

Takie są właśnie ograniczenia wschodnich styli kontemplacji, które nie mogą być uznane za kontemplowanie Boga i są w rzeczywistości ludzkim kontemplowaniem siebie samego. Nie wykracza to poza granice człowieka jako takiego, nie prowadzi to również do człowieka pierwotnego, do Boga, który objawił się człowiekowi. Tego rodzaju praktyka może zaoferować odprężenie lub też wyostrzyć funkcje psychologiczne i intelektualne ludzkiego umysłu, jednakże to, co zostało narodzone z ciała, jest cielesne (J 3, 6) i to, co jest cielesne, nie może zadowolić Boga (Rz 8, 8)

Aby być autentycznym, wszelkie próby zwrócenia się ludzkiego umysłu do tego co widzialne i transcendentne w tym życiu, należy połączyć z ogólną prawdą o człowieku. Kiedy człowiek postrzega siebie w sposób, w jaki jest widziany przez Boga, jego jedynym działaniem jest pokora i skrucha. Są darem od Boga, który powoduje określony ból serca, który to nie tylko odłącza umysł od rzeczy doczesnych (sprzedajnych), ale też łączy z niewidzialnym i wiecznym. Innymi słowy, wyrzeczenie się (ascetyzm) jest tylko półśrodkiem i działaniem wyłącznie ludzkim, natomiast chrześcijaństwo postrzega ascetyzm jako wyrzeczenie w nadziei, iż dusza ludzka połączy się z tym, co niebiańskie i otrzyma łaskę Bożą, która w rezultacie doprowadzi do nieśmiertelności.

Wielu podziwia Buddę i porównuje go do Chrystusa. Budda jest szczególnie atrakcyjny z uwagi na jego współczujące podejście do kondycji ludzkiej oraz proponowane przez niego techniki uwolnienia się od cierpienia. Natomiast chrześcijaństwo wie, że Chrystus, jedyny zrodzony z Boga, poprzez swoje poświęcenie i krzyż, śmierć i zmartwychwstanie, doświadczył w pełni i bardzo świadomie ludzkiego bólu, przekształcając powyższe w wyraz Jego doskonałej miłości. W ten sposób Swoje stworzenie zostało wyleczone ze śmiertelnej rany zadanej przez grzech prarodziców, i uczynił je nowym stworzeniem, na życie wieczne. Dlatego też ból serca stanowi ogromną wartość w praktyce modlitewnej, jego obecność jest znakiem ascetyzmu i nie odbiega daleko od prawdziwej i świętej drogi do Boga. Jeśli Bóg poprzez swoje cierpienie pokazał nam Swoją miłość do nas, to także człowiek ma możliwość poprzez cierpienie przywrócić swą miłość do Boga.

W rezultacie, modlitwa jest kwestią miłości. Człowiek poprzez modlitwę wyraża miłość, modlitwa jest znakiem, że kochamy Boga. Jeśli się nie modlimy, to znaczy, że nie kochamy Boga, ponieważ miarą naszej miłości do Boga jest modlitwa. Święty Sylwan utożsamia miłość do Boga z modlitwą, a Święci Ojcowie mówią, że zapomnienie o Bogu jest największą ze wszystkich namiętności, ponieważ jest ona jedyną namiętnością, która nie może być zwalczona modlitwą w Imię Boga. Jeśli się ukorzymy i zwrócimy się do Boga o pomoc, ufając Jego miłości, otrzymamy siłę do pokonania wszelkich namiętności, jednakże kiedy pozostaniemy niepomni na Boga, wróg będzie miał możliwość nas pokonać.


Tekst to fragment książki (str. 66-68) autorstwa archimandryty Zachariasza From The Hidden Man of the Heart: The Cultivation of the Heart in Orthodox Christian Anthropology [pol. „Doskonalenie serca w prawosławnej chrześcijańskiej antropologii”], wyd. Mount Thabor Publishing, Waymart, PA, 2008. Ukazał się on na stronie prawosławnej metropolii Hong Kongu i południowo-wschodniej Azji.