publicystyka: Światło Psałterza - ukazując cuda umarłym

Światło Psałterza - ukazując cuda umarłym

Edith M. Humphrey (tłum. Gabriel Szymczak), 16 lutego 2024

W ostatnim tekście, gdy mieliśmy kontynuować Psalmy Orthrosa, zrobiliśmy nieuzasadniony krok w kierunku Psalmu pochwalnego (Psalm 86 LXX/87 MT), z powodu mojego błędnego odczytania numeracji Psalmów, która różni się pomiędzy tekstem greckim i hebrajskim. W rzeczywistości sześć psalmów recytowanych podczas Orthros ma charakter mocno błagalny i towarzyszą im wstawiennictwa i prośby o przebaczenie dla całego zgromadzenia! Mam nadzieję, że mój błąd dał nam trochę wytchnienia od tej „ciężkiej” atmosfery, ale teraz nadszedł czas, aby wrócić do spraw niedzielnego poranka – naszej skruchy przed Bogiem. Przejdźmy do PRAWDZIWEGO czwartego psalmu recytowanego spośród sześciu, Psalmu 87 (po hebrajsku 88), w którym ponownie wkraczamy w ciemność kondycji ludzkiej.


Żaden chrześcijanin nie może odmawiać tego Psalmu, nie przypominając sobie natychmiast niezgłębionych cierpień Chrystusa, który za nas „zszedł do jamy” i został za nas uznany za „pośród umarłych wolnego”. Psalm 87 rzeczywiście tchnie atmosferą czasu od Wielkiego Czwartku aż do soboty, przywołując także bardziej tajemnicze fragmenty listów, w których słyszymy o tym, jak Chrystus stał się „przeklęty” dla naszego odkupienia (Ga 3, 13) i jak Ojciec „Tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił”, abyśmy stali się podobni do Niego (2 Kor 5, 21). Psalm śledzi zanurzenie się w przekleństwo, niesienie grzechu i śmierć, jedynie sugerując wzniesienie się w górę do zbawienia i teozy.

Panie, Boże mego zbawienia, w dzień wołam i w nocy przed Tobą.
Niech dojdzie do Ciebie moja modlitwa, nakłoń Twego ucha do mego błagania.
Albowiem syta jest nieszczęść moja dusza i mój żywot bliski jest otchłani.
Policzony jestem ze schodzącymi do jamy, jestem jak człowiek bez pomocy, pośród umarłych wolny.
Albowiem zabici śpią w grobie, o których już nie pamiętasz, i którzy od Twojej ręki są odłączeni.
Położyłeś mnie w głębokim dole, w ciemnicy i cieniu śmierci.
Położył się na mnie ciężko Twój gniew i wszystkie Twoje nawałnice sprowadziłeś na mnie.
Oddaliłeś moich znajomych ode mnie, uczyniłeś mnie dla nich ohydą, zdradzony zostałem i nie mam wyjścia.
Moje oczy omdlały z nędzy, wołam do Ciebie, Panie, cały dzień, wyciągam do Ciebie moje ręce.
Czyż dla umarłych będziesz czynić cuda? Czyż cienie powstaną i będą wysławiać Ciebie?
Czyż ktoś będzie w grobie opowiadać Twoje miłosierdzie i Twoją prawdę w miejscu zagłady?
Czyż znane będą w ciemności Twoje cuda i Twoja sprawiedliwość w krainie zapomnienia?
A ja do Ciebie, Panie, wołam, i rano uprzedza Ciebie moja modlitwa.
Czemu, Panie, odtrącasz moją duszę, odwracasz ode mnie swoje oblicze?
Jestem ubogi i w trudach od mojej młodości, podniosłem się, ukorzyłem i osłabłem.
Spadł na mnie Twój gniew i Twoje groźby mnie przeraziły.
Ogarnęły mnie jak woda cały dzień, wszystkie mnie otoczyły.
Oddaliłeś ode mnie przyjaciela i towarzysza, i mych znajomych od cierpień.


Psalm ukazuje nam poważny paradoks: mówiący jest odizolowany, odcięty przez Boga od przyjaciela i towarzysza, a nawet pozornie od samego Pana, który „odwraca” swoje oblicze; jednak mówca modli się tak, jakby Bóg słuchał: opłakuje swój los i wyciąga ręce w prośbie. W pierwszej części składający błaganie opisuje swoją wytrwałą i nieustanną modlitwę; w drugiej kontynuuje żałobę, zadając retoryczne pytania dotyczące statusu zmarłego i kończąc mroczną nutą samotności: odebrano mu wszystkich - przyjaciela, a nawet znajomego. Modlący się jest sam na sam z Bogiem, jest człowiekiem bez ludzkiego wsparcia, pod głębokimi wodami chaosu. Ciężar tego psalmu jest niezwykły, a jednak daje nam zachętę: że Pan, który zna naszą najmroczniejszą sytuację, akceptuje całkowity realizm w modlitwie.

Widzimy tu ciągłe pośrednictwo i znoszenie naszych cierpień, które charakteryzowały całe życie Jezusa: płaczącego dniem i nocą, pełnego smutku, jak przepowiedział prorok Izajasz (Iz 53), człowieka, który przyjął bezbronność, którego życie było skierowane ku śmierci, złożeniu w grobie, postrzeganiu przez innych jako „ohyda”. Możemy przypomnieć sobie odpowiedź Jezusa z Ewangelii wg św. Jana na przyjście pogan, którzy Go szukali, gdy zbliżał się ten pamiętny ostatni tydzień Paschy:

"A byli niektórzy Grecy wśród tych, którzy przybyli, aby pokłonić się w święto, ci więc podeszli do Filipa z Betsaidy w Galilejskiej i prosili go, mówiąc: - Panie, chcemy widzieć Jezusa. Przychodzi Filip i mówi Andrzejowi i ponownie przychodzi Andrzej i Filip i mówią Jezusowi. Jezus zaś odpowiada im, mówiąc: - Nadeszła godzina, aby uwielbiony został Syn Człowieczy. Amen, amen, mówię wam: - Jeśli ziarno pszenicy, padłszy w ziemię, nie obumrze, samo pozostaje; jeśli zaś obumrze, wielki plon przynosi. Kto miłuje duszę swoją, traci ją; kto zaś nienawidzi duszy swojej na tym świecie, na życie wieczne zachowuje ją. Jeśli ktoś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną. I tam, gdzie Ja jestem, będzie i sługa Mój; jeśli ktoś by Mi służył, uczci go Ojciec Mój. Teraz dusza moja jest pełna zamętu i cóż powiem? - Ojcze, wybaw mnie od tej godziny. Ale po to właśnie przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, uwielbij imię Twoje! Rozległ się więc głos z niebios: - Uwielbiłem i znowu uwielbię! A tłum, który stał i słuchał, powiedział: - Grzmot się rozległ! Inni mówili: - Anioł do Niego przemówił! Odpowiedział Jezus i rzekł: - Nie dla Mnie ten głos się rozległ, lecz dla ludu. Teraz jest sąd nad tym światem, teraz książę tego świata będzie wyrzucony na zewnątrz. A Ja, kiedy zostanę wyniesiony ponad ziemię, wszystkich przyciągnę do siebie…. Jeszcze niewiele czasu światłość jest pośród was; chodźcież więc, jak długo światłość macie, aby ciemność was nie pochłonęła; chodzący bowiem w ciemności nie wie, dokąd idzie. Jak długo światłość macie, wierzcie światłości, abyście się stali synami światłości."
(J 12, 20-36)

Cóż za dziwna odpowiedź, jaką daje nasz Pan na zjawisko poszukiwania Go przez pogan! Dlaczego po prostu nie cieszy się, że Jego imię stanie się znane wśród pogan? Po co od razu myśleć o ciemnych czasach, w które On musi wejść? Sam Jezus daje odpowiedź: „jeśli ziarno pszenicy, padłszy w ziemię, nie obumrze, samo pozostaje”. Jest to ta sama dynamika, którą św. Symeon Sprawiedliwy opisał Bogurodzicy w święto Ofiarowania: „Oto Ten jest położony na upadek i powstanie wielu w Izraelu” oraz jako „światłość dla objawienia narodom” (Łk 2, 29-35). Światło i podniesienie nie przychodzą bez upadku i wejścia w otchłań. W naszym upadłym stanie widzimy Boga Syna używającego nawet ciemności i śmierci, aby odwrócić naszą sytuację i uczynić nas „synami światłości”.

Jezus nie przebiera w słowach, tak jak Psalmista jest całkowicie szczery: „teraz dusza moja jest pełna zamętu” jest w absolutnej harmonii ze słowami Psalmu: „syta jest nieszczęść moja dusza”. Musi bowiem wziąć na siebie ludzkie przekleństwo i ponieść grzech ludzkości, wypić kielich do końca i zejść do tej otchłani, gdzie człowiek zostaje obnażony i osamotniony. Jest jednak doskonałym umierającym i podejmując tę próbę, przedostaje się przez śmierć do światła, zabierając nas wszystkich ze sobą.

W kręgach prawosławnych często toczy się dyskusja na temat tego, jak dosłownie należy rozumieć oddzielenie Syna od Jego Ojca, niezależnie od tego, czy mamy na myśli ten Psalm („Czemu, Panie, odtrącasz moją duszę?”), czy Jego słowa na krzyżu („Boże Mój… czemuś nie opuścił” (por. Ps 21). Możemy powiedzieć, że Trójca Święta jest zawsze razem w woli i miłości, nawet wtedy, gdy wcielony Pan wziął na siebie przekleństwo śmierci i ciężar (choć nie faktyczne uczynki) ludzkiego grzechu. Wzór do zrozumienia tego mamy antyfonie Boskiej Liturgii: „bez zmiany i prawdziwie stałeś się człowiekiem” i zostałeś „złożony w ofierze”. Ojcowie dobrze znali tajemnicę, którą głosili. Bóg Syn jest Bogiem odwiecznym i wiecznym, zawsze zjednoczonym z Ojcem i Duchem; jednak stał się i naprawdę umarł. Nie mówimy, że zawsze był człowiekiem lub że tylko zdawał się być człowiekiem – stał się nim. I rzeczywiście umarł i został pogrzebany. Śmierć wiąże się oczywiście z oddzieleniem człowieka od Dawcy Życia: to właśnie oznacza śmierć. Zatem w jakiś niewysłowiony sposób musimy myśleć o Jezusie jako doświadczającym ludzkiego oddzielenia od Boga, w duchu empatii i solidarności z nami, pozostającym jednocześnie jedno z Ojcem. Utrzymujemy to w napięciu, nie wyolbrzymiając separacji, jak gdyby Jezus nie był jednocześnie Boskim Synem, ani nie umniejszając jej, jak gdyby było to jedynie psychologiczne odczucie, którego doświadczał Jezus. Podobnie jak w przypadku tajemnicy Wcielenia i Ukrzyżowania, tak też jest w przypadku tajemnicy Jego zejścia do Otchłani: pozostał z Ojcem na tronie, także wtedy, gdy był z łotrem na krzyżu i ze zmarłymi w Hadesie. Napełnia wszystko swoim światłem, naprawdę zstępując w tym celu do ciemności. I tak, co zadziwiające, sam krzyż staje się punktem, w którym widać chwałę Boga i wywyższenie Jezusa.

Św. Cyryl Jerozolimski z IV w. ujmuje to w ten sposób:
„Nie został ukrzyżowany z powodu bezradności, ale dlatego, że tego chciał; Jego śmierć nie była wynikiem mimowolnej słabości. „Policzony jestem ze schodzącymi do jamy”. Jaki jest znak? „Oddaliłeś moich znajomych ode mnie” (ponieważ uczniowie uciekli). „Czyż dla umarłych będziesz czynić cuda”? Wtedy [mówi Psalmista]: „A ja do Ciebie, Panie, wołam, i rano uprzedza Ciebie moja modlitwa”. Widzisz, jak te wersety ukazują rzeczywiste okoliczności męki i zmartwychwstania?(Wykłady katechetyczne)

Psalm 87 otwarcie przyznaje, że „gniew Boży” spotyka się z naszym ludzkim grzechem i jest doświadczany w naszym upadłym stanie rozkładu, cierpienia, śmierci i oddzielenia. A jednak jego druga połowa wskazuje na to, czego dokonał dla nas Ten, który wypił do dna kielich śmierci. Czyni to za pomocą czterech żywych pytań retorycznych, które częściowo rozwiązują się w rytmie nadziei:

Czyż dla umarłych będziesz czynić cuda?
Czyż cienie powstaną i będą wysławiać Ciebie?
Czyż ktoś będzie w grobie opowiadać Twoje miłosierdzie i Twoją prawdę w miejscu zagłady?
Czyż znane będą w ciemności Twoje cuda i Twoja sprawiedliwość w krainie zapomnienia?
A ja do Ciebie, Panie, wołam, i rano uprzedza Ciebie moja modlitwa.


Perspektywa przyjęcia porannych modlitw przez Pana rzuca światło na cztery pytania, przypominając nam, znającym ewangelię, że umarłym działy się cuda, umarli powstali i chwalili Pana, została ogłoszona Jego łaskawość i wierność w grobie, a Jego cudowna sprawiedliwość była widziana w tej cienistej krainie Hadesu, gdzie życie zostało zapomniane.

Podobnie dwa kolejne pytania zadane przez Psalmistę ujrzymy w innym świetle, gdy przypomnimy sobie, że wprowadza je perspektywa porannych (i wiecznych) modlitw Jezusa za świat: „Czemu, Panie, odtrącasz moją duszę, odwracasz ode mnie swoje oblicze?” Dlaczego? Z miłości do świata, gdyż to ziarno zostaje pogrzebane, aby wydało owoc i nie było już „samo” – choć tak naprawdę Syn jest zawsze z Ojcem. Samotność, cierpienie, śmierć, degradacja – wszystkie te tragiczne warunki spotykają się w Jedynym, który potrafi śpiewać ten Psalm uczciwie i bez przesady. (Jednak Pan chce, abyśmy także uczyli się tego Psalmu, nie tylko ustami, ale także życiem ofiarnym.) Jezus, jedyny doskonały, który zgodził się zanurzyć w rzece Jordan, „aby wypełnić wszelką sprawiedliwość, ” podjął z całkowitym posłuszeństwem, miłością i pokorą to drugie, głębsze zejście. Samotnie, bez rodziny, przyjaciół i znajomych, stawił czoła ciemności wywołanej ludzkim nieposłuszeństwem i pozyskał dla siebie święty i żywy lud, który miał pójść w Jego ślady i nauczyć się poświęcać swoje życie dla dobra innych. Ukazywał cuda zmarłym i wskrzeszał ich (razem z nami) do nowości życia.

Edith M. Humphrey (tłum. Gabriel Szymczak)

za: edithmhumphrey.com

tłumaczenie psalmu: ks. Henryk Paprocki (liturgia.cerkiew.pl)

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/