publicystyka: Słowo na niedzielę o Zacheuszu

Słowo na niedzielę o Zacheuszu

św. abp Filaret Czernihowski, tłum. M. Diemianiuk, 18 lutego 2024

Czy pamiętacie, słuchacze, co mówił Zbawiciel o bogaczach, kiedy bogaty młodzieniec odmówił podążania za Zbawicielem? „Łatwiej jest – mówił Pan – wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż wejść bogaczowi do królestwa Bożego” (Łk 18, 25). Ale Zbawiciel dodał: „co jest niemożliwe u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18, 27). I oto na usprawiedliwienie ostatnich słów Pana przedstawiany jest nam przykład Zacheusza. Ten przykład pokazuje właśnie to, że i bogaty może być w gronie dzieci Abrahama. Jak to możliwe, posłuchajmy ewangelicznej opowieści o Zacheuszu.

„Jezus przechodził przez Jerycho. I oto był mąż, imieniem Zacheusz, był przełożonym celników, i był bogaty” (Łk 19, 1-2). Zacheusz był nie tylko celnikiem, co znaczy poborcą państwowych podatków, ale „przełożonym celników” - głównym poborcą. Jerycho, gdzie żył Zacheusz, było bogatym miastem; handel palmowym drewnem i balsamem czynił je sławnym i kwitnącym. Dlatego nie jest dziwne, że główny poborca podatków w handlowym Jerycho był bogatym człowiekiem.

„I chciał widzieć Jezusa… ale nie mógł z powodu tłumu, bo był małego wzrostu. I poszedł naprzód, wszedł na figowiec aby zobaczyć, bo tamtędy miał przejść” (Łk 19. 3-4). Wieść o cudach i nauce Jezusa pobudziła w Zacheuszu wiarę w Jezusa, wiara pobudziła pragnienie, by ujrzeć Jezusa. Zacheusz szuka szczęścia ujrzenia Jezusa. Ale oto przeszkoda: „był małego wzrostu”. Niski wzrost przeszkadza ujrzeniu Jezusa w tłumie ludu. Co robić? Przeciskać się przez tłum, żeby zbliżyć się do Jezusa? Dla znanego bogacza, człowieka z takim znaczeniem w świecie, przepychać się między ludźmi wszelkiego rodzaju – to potwarz. Przy tym Zacheusz, najwidoczniej, nie uważał za dobre, bez uprzedniej znajomości, wstąpić w relację z Jezusem. Co robić? Chciałby widzieć Jezusa, ale jak zobaczyć? Szukać wysokiego miejsca, wysokiego drzewa? Bardzo poniżające. Tak jak inni wleźć na drzewo? Tak jak wszyscy pozostać na drzewie? To znaczy wystawić się na cel, gdzie posypie się wyśmiewanie młodzieży, docinki żartownisiów, obgadywanie tłumu. Bardzo rozumie, bardzo czuje to Zacheusz. Ale jednak postanawia zrobić wszystko, aby tylko ujrzeć Pana. Piękna stanowczość! Zacheusz decyduje się na nieprzyjemności, na poniżenie, żeby tylko wypełnić swoje pragnienie – dla Pana staje do walki ze światem i jego poglądami; oto trud godny wielkiej duszy!

Nie jest łatwy dla bogacza taki wysiłek, ale jeśli jest to niezbędne dla zbawienia, to dobrze jest go wybrać. „Do kiedy… będziecie chromieć na oba kolana?” - mówi prorok Eliasz do Izraela. Jeśli Bóg Izraela jest Bogiem waszym, dlaczego nie porzucicie waszych nieprawych uczynków? Dlaczego wasza dusza nie służy Mu – prawdziwemu Władcy i Bogu waszemu? ( 1 Krl 18, 21). Czujesz twoje marne położenie, czujesz potrzebę przemiany życia; ale fałszywy wstyd przeszkadza tobie zacząć nowy obraz życia, ale próżna chwała trzyma ciebie na drodze, która tak pewnie prowadzi do zguby. Użal się nad sobą. Przedstaw sobie ten wstyd, którym okryjesz się, stojąc na Sądzie Ostatecznym. Przedstaw sobie ten smutek nieskończony, który będzie ciebie męczyć za twoją zdradę Pana, za twoje szalone skierowanie się na zgubę dla świata ginącego. Czy trudno iść przeciwko obyczajom, przyjętym przez świat? Czy ciężko wystawić siebie na wstyd przed światem? Ale jeśli znany obrót pieniędzmi obiecuje nam wygodę; jeśli jest nadzieja otrzymać chwałę za trudy; na co nie bywają gotowi dla pieniędzy? Jakich trudów nie ponoszą dla zaszczytów? Dlaczego nie ma takiej stanowczości, nie ma takiej stałości w naszej miłości do własnego, wiecznego zbawienia? Dlaczego dla pieniędzy jest więcej ofiar, dla zaszczytów jest więcej trudów niż dla Pana? Rzecz w tym, że nawet nie zaczynają dobra, nie przystępują do niego, żeby skierować się w pokornej modlitwie o pomoc do Pana. Jeśli jesteś pewien świętości zamiaru, w jego potrzebie dla duszy; pomódl się do Pana i idź śmiało swoją drogą, nie uniżaj swojej duszy przed grzechem. Niech ludzie nie rozumieją ciebie! Bóg cię zna i okrywa. Stracisz tutaj chwałę? Tam otrzymasz z powrotem. Wyśmieją ciebie tutaj ludzie? Pocieszy tu i tam Pan. Choćby przyszło tobie za dobry trud znosić wyśmiewanie, zniewagi; nie cofaj się, bez walki nie ma zwycięstwa, a dla zwycięzcy jest wieniec – kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

Zdecydowanie Zacheusza na nieprzyjemności dla dobra nie pozostało bez nagrody. Zacheusz uważał za szczęście choćby spojrzeć na Pana, a Znawca Serc, widząc stan Zacheusza, pociesza go nieoczekiwaną radością – nawiedza sam dom Zacheusza. Dlatego i Zacheusz nie zatrzymał się po pierwszym trudzie. Ogrzany, rozpalony miłością Pana, wtedy, kiedy nierozumni narzekają na miłość Pana, Który odwiedza dom grzesznego człowieka, uczynkiem pokazuje, że w jego sercu nastąpiła cudowna przemiana – uczynkami świadczy o swojej wdzięczności wobec Pana, Który odwiedził go miłością.

Panie! - mówi on - „oto połowę mojego majątku daję ubogim” (Łk 19, 8). Dlaczego Zacheusz, wdzięczny Panu, kieruje się z wdzięczną miłością do biednych? Dlatego, że bogaty Zacheusz mógł czynić dobrze właśnie dobroczynnością wobec bliźniego – dlatego, że od bogatego wymaga się przede wszystkim, żeby nie żył tylko dla siebie, a dla biednych. Bogactwo dane jest bogaczowi nie dla niego samego; bogacz to powiernik Boży, człowiek, któremu poruczono uczynić dyspozycje, godne rozsądku, godne woli Bożej; na jego rachunku są i biedni. Taka jest wola Boża wobec bogacza! Biednego rozliczą za niedostatek cierpliwości, za narzekanie na biedę; bogatemu przypomną o Łazarzu, jeśli pozostawił go przed wrotami w ranach, bez kawałka chleba, a sam rozkosznie jadł i pił. „Bóg jest miłością” (1 J 4, 16). On chce żeby bieda pokrzepiała się szczodrością bogatych, a bogaty znajdował pocieszenie we wdzięcznej modlitwie biednych. Dla ojca rodziny jest największą przyjemnością, kiedy czynią dobrze jego dzieciom. Tak samo i dla Ojca Niebieskiego. „Byłem głodny i daliście Mi jeść; byłem spragniony i daliście Mi pić; byłem w więzieniu i odwiedziliście Mnie. Panie, kiedy Ciebie widzieliśmy głodnego, albo spragnionego, albo w podróży? Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnie uczyniliście” - mówi Pan (Mt 25, 35-40). Kto jest oziębły wobec cierpień biedy, obojętny wobec jęku ubóstwa; ten nadaremno przekonuje siebie, że miłuje Pana. Jeśli nie miłujemy bliźniego, którego widzimy, to jak możemy miłować Boga, Którego nie widzimy? Mój bliźni nosi obraz Ojca mego Niebieskiego, jak więc nie pomóc bliźniemu, jak nie podzielić się z nim tym, co mam? Wy, którym dał Bóg środki, aby dobrze czynić bliźnim! Czyńcie wolę Bożą wobec was, żeby było z czym pójść w tamto życie: karmcie głodnego, odziewajcie nagiego, pocieszajcie smutnego, odwiedzajcie zamkniętego w więzieniu. „Błogosławiony, kto miłuje biednego i ubogiego, w złym dniu wybawi go Pan” (Ps 40, 2). „Kto uszy zatyka na głos ubogiego, sam będzie wołał bez skutku” (Prz 21, 13).

Połowę majątku przeznaczam dla biednych, mówił Zacheusz Panu, a połowę zostawię sobie, ale i to nie wszystko, pozostawiam po to, żeby płacić tym, których skrzywdziłem: „jeśli kogoś skrzywdziłem, oddam poczwórnie” (Łk 19, 8).

Jeśli Zacheusz i drugą połowę pozostawił nie dla siebie; to dlaczego nie rozdał jej biednym, jak rozdał pierwszą? To dlatego, że cudzą własnością nie można rozporządzać według swojej woli – cudze należy oddać temu, do kogo należy. „Czcij Pana ze sprawiedliwych twoich trudów, i dawaj Mu pierwociny z twoich owoców prawdy” - mówi mądry król (Prz 3, 9). Zacheusz nabył bogactwo tak uczciwie, jak nabywa je wielu. Jedna połowa bez sporu przed sumieniem została uznana za własność uczciwą, a z drugiej połowy tylko czwarta część uznana jest za niesprawiedliwie nabytą. Ale jednak było i u Zacheusza niesprawiedliwie nabyte. Ale czy łatwo uniknąć grzechu, gromadząc bogactwo? Czy nie największą jego część nabywają ceną nieprawdy? Czy nie najczęściej płacą za niego krzywdą bliźniego, czy tajną, czy jawną? Jeśli tak, to co by znaczyła jałmużna z takiego bogactwa? Czy nie to samo, co jałmużna zdziercy? Nie, niech bogacz-zdzierca odda zabrane temu, od kogo zabrał: prawda wymaga, żeby zgładzona była niesprawiedliwość zadośćuczynieniem sprawiedliwości. Inna sprawa, kiedy nie ma możliwości zgładzenia nieprawdy. Wtedy zwracaj się do pomocy miłosierdzia.

„Jeśli kogoś skrzywdziłem, oddam poczwórnie” (Łk 19, 8). Prawo Mojżeszowe mówi, że jeśli ktoś będzie osądzony za kradzież, to zapłaci za owcę cztery owce, jeśli zaś sam przyzna się do kradzieży, to od niego brać podwójnie (Wj 22, 3). Zacheusza nikt nie zdemaskował za chciwość. Ale jednak on nakłada na siebie tę cenę, która była wyznaczona na skazanego zdziercę. Taka jest kajająca się miłość! Ona nie tylko płaci sprawiedliwości, ale płaci taką cenę, której nie wymagała sprawiedliwość, ona wypełnia nie tylko literę prawa, ale i to, o czym nie mówi litera. Ona chce cierpieć, żeby przynieść Panu owoce, godne czystego pokajania, poddaje się karze, żeby jak można bardziej ukorzyć siebie, jak można głębiej poczuć swoją winę i niesprawiedliwość.

Tak więc drugi wysiłek kajającego się bogacza powinien polegać na wysiłku wdzięcznej miłości. Trzeba, żeby pokajanie poparło się uczynkami. Poprzednie okrucieństwo wobec ubogiego brata powinno być zamienione szczodrością. Bogactwo otrzymałeś nie bez grzechu? Koniecznie trzeba ukarać się za niesprawiedliwość jawnym przyznaniem się do niesprawiedliwości. Sprawiedliwość wymaga, żeby wszystko, co cudze zostało oddane właścicielom, a miłość oczekuje, żeby zadośćuczynienie było nie tylko pełne, ale i pomnożone do nadmiaru. Żal rozstać się z ziemskim? Ale jeśli nie rozstaniesz się, to nie ujrzysz, bogaczu, dóbr wiecznych, mało tego – zapłacisz wieczną męką za niesprawiedliwość. Żeby mieć nadzieję na ewangeliczne nagrody, trzeba czynić ewangeliczne cnoty. I poganin kochał tego, kto go kochał, płacił należne za wymagania sprawiedliwości. Chrześcijanin powinien czynić więcej, powinien podwójnie wynagradzać skrzywdzonego.

Bóg łaski i dobroci niech da rozum wszystkim nam ku zbawieniu, i da siłę czynić dzieła zbawcze. Amen.

1847 rok

autor: święty arcybiskup Filaret Czernihowski (Gumilewski)
tłumaczenie: Michał Diemianiuk
za: azbyka.ru

fotografia: alik /orthphoto.net/