publicystyka: Mój świat jest inny

Mój świat jest inny

o. Themistoklis Mourtzanos (tłum. Gabriel Szymczak), 12 lutego 2024

 „Mój świat jest dla mnie inny niż w oczach świata” (piosenka grecka)

Jakie znaczenie ma w dzisiejszych czasach święto wiary? Większość ludzi postrzega wszystko, co ma związek z Kościołem, z perspektywy kulturowej. Pozostałości po przeszłości, przydatne, nie zawsze konieczne, ale też niezbyt uciążliwe, zwłaszcza gdy towarzyszą im dni wolne od pracy, święta, odpoczynek i zmiana tempa. My, którzy jesteśmy w Kościele, zadowalamy się dobrymi życzeniami, uczęszczaniem do cerkwi i tym wszystkim, co się z tym wiąże: wodą święconą, antidorem i tak dalej. To prawda, że obecnie wiele osób przystępuje do Komunii częściej niż w przeszłości. Trudno jednak to, co jest dla nas świętem, przełożyć na praktykę w naszym zwykłym życiu, w naszym świecie, gdyż codzienność wciąga nas swoimi priorytetami, doświadczeniami i wymaganiami.

I choć dla starszego pokolenia nadal istnieje więź zakorzeniona w tradycji, młodzi ludzie stają się coraz bardziej dalecy od tego. Święto jest repliką poprzednich i to jest dla nas pewnym pocieszeniem. Jednak język, długość nabożeństw i brak jakiejkolwiek działalności parafialnej po liturgii sprawiają, że święto jest sprawą rodzinną, w której uczestniczy Kościół, a nie odwrotnie: wydarzeniem cerkiewnym, w którym uczestniczy rodzina. Jeśli rodzina przestanie trzymać się swej cerkiewnej świadomości, to ona nie będzie mogła przeniknąć do życia ludzi.

Bożemu Narodzeniu towarzyszy cały szereg zwyczajów, w których niemal wszyscy w ten czy inny sposób uczestniczą, dzięki czemu święto to zachowuje swoje znaczenie, mimo że dla wielu ludzi Chrystus jest już nieobecny. Święto Teofanii ogranicza się natomiast głównie do wrzucenia krzyża do wody, pobłogosławienia jej, wypicia wody święconej i trzymania jej w domu. Nie charakteryzuje się odnową istnienia, która towarzyszy nowemu Bożemu światu, temu, do życia w którym jesteśmy zaproszeni. Ponieważ to właśnie pokazuje nam woda święcona: że gdy jakakolwiek rzecz materialna spotyka Ducha Świętego, zostaje odnowiona. Nie traci swojej kompozycji, ale zyskuje nową treść. Woda nie tylko oczyszcza ciało, ale poprzez chrzest zmienia orientację duszy. Odsuwa na bok dawne „ja”, samowolne; ono się przebóstwia, co czyni nas na nowo dziećmi Boga, wdzięcznymi za Jego miłość, uzbrojonymi w wiarę i pełnię nadziei, że każda nasza praca będzie radością, jeśli będziemy dzielić się nią z bliźnim.

Obserwacja innych sprawia, że nasz świat wydaje się innym, niż jest. Nie chodzi tylko o to, że świat zewnętrzny „jest pod kontrolą złego ducha”. Chodzi także o to, że ci z nas, którzy chcą podjąć kroki w celu przezwyciężenia samowystarczalności naszego światopoglądu kulturowego, muszą podjąć wysiłek w kierunku swego egzystencjalnego odrodzenia. Kościół przyczynia się do tego swoją ikonografią, hymnografią i tradycją liturgiczną, ale chce także, abyśmy wyszli z naszej bierności, abyśmy studiowali, żyli i dzielili się drogą.

Potrzebujemy „słowa, dzieła i znaczenia” nie po to, żeby ukazać Boga światu, bo to nie jest od nas zależne i przecież i tak się cały czas dokonuje, ale żeby to objawienie uczynić naszym własnym. Odpowiedzialność nie spoczywa wyłącznie na pasterzach Kościoła, ale na nas wszystkich. Nadzieja oczywiście rodzi się stale i wiecznie, ponieważ odnowa następuje w Duchu Świętym. Ale my sami też powinniśmy zrobić w tym kierunku wszystko, co w naszej mocy.

o. Themistoklis Mourtzanos (tłum. Gabriel Szymczak)

za: pemptousia.com

fotografia: szolucha.w /orthphoto.net/