publicystyka: Nieznani praojcowie

Nieznani praojcowie

o. Sergij Biegijan (tłum. Justyna Pikutin), 24 grudnia 2023

Kim są praojcowie? Prawie każdy może odpowiedzieć na to pytanie, zarówno uczniowie szkółki niedzielnej, jak też prosta wierząca babcia lub intelektualista. Praojcowie są przodkami Chrystusa. Prawie każdy może wymienić niektórych spośród nich. Cóż, każdy z pewnością zna Abrahama.

Tak, prawie wszyscy znamy praojców, ktoś coś gdzieś przeczytał i pamięta, kto kogo "zrodził", a nawet pobieżnie zna historię życia najsłynniejszego z nich. Czytaliśmy i niby wiemy - ale jednocześnie nie wiemy. Biblia daje nam jedynie schemat, plan, zarys, który sami musimy rozwinąć i dopracować. Powinna nas do tego motywować nasza ciekawość i pobożność, nasze pragnienie znalezienia czegoś ważnego, czego autorzy nam nie dopowiedzieli. Przecież często film kończy się w taki sposób, że po słowie "koniec" trzeba podjąć wysiłek umysłowy, aby ten "koniec" nastąpił w umyśle, a nie tylko na ekranie. Podobnie jest w Biblii: wydaje się, że wszystko zostało już dawno powiedziane, ale wciąż musimy podjąć wysiłek umysłowy podczas jej czytania, gdyż bez tego wszystko, co przeczytamy, będzie martwe i bez życia. Wspomnijmy ich wspólnie w tym dniu poświęconym wyłącznie ich pamięci i porozmyślajmy tam, gdzie Biblia nam na to pozwala.

Kain i Abel

Zaczniemy od znanej każdemu historii. Abel i Kain składają ofiarę Bogu. Ale Bóg dostrzegł tylko płomienne serce Abla i odrzucił obojętną ofiarę Kaina. Kain z zazdrości zabił swego brata i uciekł do krainy Nod, na wschód od Edenu. Dalej o Kainie zostało napisane tylko: "I Kain obcował ze swoją żoną, a ona poczęła i urodziła Henocha. Zbudował też miasto i nazwał je imieniem swego syna - Henoch" (Rdz. 4,17). Nie spotykamy go więcej na kartach Biblii. Ale ten ostatni werset dostarcza wiele informacji dla dociekliwego umysłu. Wiemy, że pierwsze dzieci Adama wstępowały ze sobą w związki małżeńskie i w ten sposób ludzkość trwała dalej; zakaz związków między bliskimi krewnymi pojawił się znacznie później. Okazuje się więc, że jedna z sióstr (i najprawdopodobniej braci) Kaina uciekła z nim do krainy Nod. Oznacza to, że pierwszy morderca Kain nie stał się wygnańcem w rasie ludzkiej, ale był wspierany przez niektórych ze swoich krewnych. Oznacza to, że Abel był nielubiany nie tylko przez Kaina, ale także przez niektórych z jego braci i sióstr. Być może przez swoją świętość irytował ich, powodował zazdrość i chęć pozbycia się "świętego człowieka". Czyż nie jest prawdą, że sprawa przypomina już inny biblijny spisek z innymi braćmi: "Oto idzie mistrz od snów. Teraz więc chodźcie, zabijmy go" (Rdz 37,19-20)? A kobieta, która jest gotowa poślubić mordercę swojego brata i dzielić z nim łoże, już budzi określone emocje.

A teraz zauważmy, że Kain i jego krewni, którzy sympatyzowali z nim w złu, zbudowali pierwsze miasto na ziemi. I wtedy stanie się jasne, że to pierwsze miasto złoczyńców określa wektor rozwoju upadłego świata, jest prekursorem królestwa Antychrysta i przeciwieństwem Niebiańskiego Jeruzalem.

Abraham i Sara

Abraham jest naszym wspólnym ojcem w wierze. Poprzez swoje życie uczy nas bezgranicznego zaufania Opatrzności Bożej, poświęcenia i miłości do ludzi. Kiedy Abraham mieszkał w Ur Chaldejskim, Pan nakazał mu przenieść się do innej ziemi. Był to Boży sposób na oddzielenie go od bałwochwalców i bezbożników. Każdy wierzący pamięta, jak święty patriarcha zareagował na to objawienie. Spakował walizki i wraz z rodziną udał się do ziemi, której nie znał. Oczywiście jest to nie lada wyczyn. Ale ten wyczyn staje się szczególnie wyraźny, gdy przyjrzymy się bliżej temu, co Abraham porzucił w swojej ojczyźnie i co otrzymał w zamian.

Ur Chaldejskie było ogromnym miastem. Jego populacja w tamtym czasie (dwa tysiące lat przed Chrystusem) wynosiła około 65 tys. osób - to ogromna liczba jak na tamte czasy. Nawet wtedy istniał podział obowiązków, tj. kwitło rzemiosło warsztatowe. Niektórzy zajmowali się hodowlą zwierząt, inni przędli wełnę, a jeszcze inni szyli ubrania. Z Zatoki Perskiej w górę Eufratu podążały statki handlowe. Rozwijała się nauka i sztuka. Zamożni obywatele Ur mieli najwygodniejsze mieszkania na świecie w tamtych czasach: dwupiętrowe domy z cegły, które już w tej szarej starożytności miały łaźnię i basen. Była to stolica imperium i świata. Każde miejsce, do którego Abraham mógł się stamtąd udać, było z pewnością gorsze niż Ur Chaldejskie. Ale w Ur szalało bałwochwalstwo i czary, więc musiał je opuścić.

I tak Abraham, posłuszny woli Boga, opuszcza miasto przepychu i wygody. Wyrusza, nie znając ostatecznego celu swojej podróży. Jak wiemy, Abraham zatrzymał się w mieście Harran w drodze do Ziemi Obiecanej. Trudno powiedzieć, z jakiego powodu miał miejsce ten postój. Być może sędziwemu ojcu Abrahama, Terachowi, trudno było kontynuować żmudną podróż. Wszak z Ur tylko do Harranu było około tysiąca kilometrów, a z Harranu do Kanaanu - nowej ojczyzny praojca - kolejne pięćset kilometrów. Przy założeniu, że wielbłąd z ładunkiem na jeden dzień pokonuje 20-40 kilometrów, możemy wnioskować, że podróż do Harran trwała około miesiąca. Nic dziwnego, że przez miesiąc wędrówki po pustyni zdrowie Teracha mogło się pogorszyć, ponieważ miał wtedy około 200 lat. Podróżnicy zatrzymali się w Harranie, gdzie najwyraźniej żyli wystarczająco długo. Tam Terach, ojciec Abrahama, zmarł i został pochowany. Bóg ponownie przemówił do Abrahama i nakazał mu kontynuować podróż.

Patrzę na tę cudowną podróż starca Abrahama, który miał już wtedy 75 lat i zastanawiam się. Oczywiście, Bóg przemówił do niego, więc Abraham chętnie wyruszył w podróż. Ale jakie słowa znalazł on dla swoich domowników - ojca, żony i innych krewnych - gdy przekonał ich, że wolą Boga jest porzucenie przez nich swych domów i stanie się w rzeczywistości bezdomnymi, wędrowcami bez stałego miejsca zamieszkania? Przecież Abraham aż do śmierci nie mieszkał już nigdzie na stałe, ale wędrował jak koczownik, znajdując odpoczynek tylko w namiotach i szałasach zamiast domu... Patrzę na pokorną Sarę, która nie narzeka na to cygańskie życie, która bez zastrzeżeń podąża za mężem "nie wiadomo dokąd", która znosi mękę bezdzietności - i nie rozpacza. Jak mogła znaleźć siłę, by nie skarcić męża, zaufać mu do końca i ani razu nie zwątpić w jego wiarę? Tak, oni również potknęli się i upadli. Ale nawet ich upadki są dla nas wysokie. Nawet z tymi wadami, obraz ich wspaniałości robi wrażenie.

A najjaśniejszym kolorem tego obrazu jest historia ofiary Abrahama. W jakiś sposób wykształcił się stereotyp: siwy starzec i chłopiec idą na górę na polecenie Boga, gdzie starzec składa chłopca w ofierze, ale anioł powstrzymuje go w ostatniej chwili. Potwierdza to wiele ikon. Gdyby jednak Izaak był "chłopcem", Abraham nie kazałby mu nieść na górę wiązki drewna na ofiarę całopalną. Rzeczywiście, według Biblii Izaak miał wtedy 25 lat. W tym kontekście ofiara jest jeszcze bardziej zaskakująca: starzec prowadzi, a młodzieniec nie utrudnia nawet w najmniejszym stopniu. Izaak, będąc w pełni sił, miał możliwość zmagać się z Abrahamem, który miał wtedy 125 lat. Ale on posłusznie pozwala się związać i położyć na ołtarzu, pokazując doskonały praobraz Chrystusa....

Izaak i Rebeka

Interesujące jest to, że Abraham zdecydował się ożenić swego syna dopiero w wieku 40 lat. Przyjrzyjmy się również bliżej historii małżeństwa Izaaka. Abraham wysłał swego wiernego zarządcę Eleazara do swej ojczyzny, by ten znalazł wśród krewnych narzeczoną dla jego syna. Eleazar zabrał ze sobą służbę, podarunki dla panny młodej i oczywiście wielbłądy, które miały przewieźć dary i ich samych. Kiedy dotarł do celu, Eleazar modlił się do Boga Abrahama, aby ta, co do której wypełni się wola Boża, odpowiedziała na jego prośbę. Z wiarą poprosił o napój pierwszą niewiastę, która przyszła do studni, a ta chętnie dała mu pić z dzbana, a także dała pić jego wielbłądom (por. Rdz 24,17-20). Ileż razy moje oczy prześlizgiwały się po tych wersetach, nie wnikając w istotę tego, co jest napisane! Istota jest określona przez historyka: Rebeka napoiła wszystkie wielbłądy Eleazara. Eleazar zabrał do swej karawany 10 wielbłądów ze stada Abrahama. Przeciętny wielbłąd wypija 3-5 wiader wody na raz. Oznacza to, że Rebeka musiała nabrać ze studni co najmniej 30 wiader i wlać je do poidła. Już ten nieznaczący fragment mówi wiele o pracowitości Rebeki, jej uprzejmości i gościnności. Ujmijmy to w ten sposób: kto z nas jest gotów nieść 30 wiader wody ze studni dla nieznajomego, w którego orszaku znajdują się niewolnicy, którzy z łatwością mogliby zrobić to sami? Albo jeszcze inaczej: idziesz do studni, by zaczerpnąć wody, a potem podjeżdża kilka przyjaznych osób i prosi cię bardzo uprzejmie o coś do picia. "Ależ, oczywiście, - mówisz - a na dowód mej przychylności, umyję również twoje samochody". Czyż nie jest prawdą, że w ciągu 4 tysięcy lat, które upłynęły od czynu Rebeki, zwykła ludzka moralność nie dorównała jej świętej moralności?!

O łagodności i pokorze oblubienicy Izaaka dowiemy się później. Kiedy Eleazar zbliżył się do ziemi Abrahama, Izaak wyszedł mu na spotkanie, a Rebeka natychmiast zakryła swą twarz chustą. Można na to oczywiście odpowiedzieć, że jest to ogólny zwyczaj kobiet Wschodu. Ale jaki jest sens zakrywania twarzy przed mężczyzną, który tej samej nocy został jej mężem? Był tylko jeden powód: skrajna nieśmiałość Rebeki. I Bóg nagrodził tę skromną rodzinę swoim błogosławieństwem.

Jakub i Rachela

Dlaczego Jakub, który podstępem przyjął błogosławieństwo od swego ojca Izaaka, jest błogosławiony przed Bogiem? Oczywiście: z powodu niegodziwości Ezawa. Jego niegodziwość była tak wielka, że oszukańczy czyn Jakuba (w porównaniu z życiem jego brata) nie został uznany za grzech. Co więc Biblia mówi nam o niegodziwości Ezawa? Czy tylko to, że w wieku 40 lat Ezaw pojął za żony dwie chetyckie kobiety, które były „przyczyną utrapień Izaaka i Rebeki" (Rdz 26,35). Ezaw złamał dwie zasady jednocześnie. Po pierwsze, wziął żonę nie z własnej rodziny, ale spośród niegodziwych kobiet z ich otoczenia, mimo że jego dziad Abraham przestrzegał przed tym swoje potomstwo. Oczywiście Izaak i Rebeka, którzy nie znaleźli tak łatwo pobożnej małżonki w swoich czasach, czuli się niekomfortowo z powodu tej "mizoginii". O tym, że postępowanie Ezawa wynikało z pożądania, świadczy również jego poligamia (później Ezaw pojął jeszcze trzecią żonę). Należy powiedzieć, że chociaż nie było jeszcze spisanego prawa, moralność patriarchów nie pozwalała im na posiadanie dwóch żon. Abraham miał jedną żonę, Sarę. Tylko za namową żony Abraham "wszedł" do swej służącej, a po tym jak Hagar poczęła, nigdy więcej jej nie dotknął. Prawdą jest, że Abraham miał również drugą żonę, Keturę, jednak poślubił ją już po śmierci Sary (po śmierci Sary Abraham żył jeszcze 38 lat). Izaak miał jedną żonę, Rebekę. Jakub również miał mieć jedną żonę, Rachelę, ale jego teść nakłonił go do poślubienia również Lei. Podobnie do Abrahama, do pokojówek swych żon "wchodził" on wyłącznie za namową żon. Jednak tylko Rachela zawsze była ukochaną Jakuba. W związku z tym ukochanymi synami Jakuba byli synowie zrodzeni z jego ukochanej Racheli: Beniamin i Józef. Józef miał również jedną żonę, Asenet. Z tego możemy wywnioskować, że moralnym ideałem przodków nawet w tamtych czasach było małżeństwo monogamiczne.

Józef Cudowny

Być może najwspanialszym kwiatem, jaki wydała pobożność przodków, jest Józef. Tradycja nazywa go "Cudownym". Jest zarówno mądry, jak i czysty, kochający Boga i człowieka. Sprzedany przez swych braci do Egiptu za 20 monet, stał się również praobrazem Chrystusa Zbawiciela, sprzedanego przez swych braci w wierze. Jest drugim Ablem. Nie można mu nic zarzucić. Zarówno w niesławie, jak i w blasku chwały, we wszystkim tak samo doszukuje się woli Bożej, w czym przypomina nam króla Dawida, swego godnego potomka (choć król Dawid pochodził z plemienia Judy).

Józef został zdradzony, a jednak nie złorzeczy, lecz martwi się o swych bliskich. A kiedy bracia przychodzą kupić chleb w Egipcie, Józef nie ujawnia się im, jakby chciał sprawdzić, czy zmienili się oni na lepsze. W tym celu Józef surowo oskarża braci o szpiegostwo, tak jakby przyszli szukać "słabych punktów ziemi". I oto cel został osiągnięty: bracia rozmawiają między sobą po hebrajsku i staje się jasne, że żałują grzechu, który popełnili wiele lat temu. Ale pokuta jest tylko częścią dzieła; ci, którzy pokutowali, są zobowiązani do okazania testatorowi owoców godnych nawrócenia (por. Łk 3:8). Aby upewnić się co do dobrej przemiany swych braci, Józef podczas ich następnej wizyty wkłada kielich do worka Benjamina, oskarża go o kradzież i oświadcza, że pozostanie on niewolnikiem w Egipcie. I tutaj Juda - ten sam, który kiedyś zasugerował swym braciom, że nie powinni popełniać ciężkiego grzechu zabicia Józefa, ale sprzedać go - teraz również coś proponuje. Oddaje siebie w dożywotnią niewolę w miejsce Beniamina, ponieważ współczuje swemu ojcu, staremu Jakubowi, którego jedynym pocieszeniem jest jego młodszy brat Beniamin. Juda jest gotów nie widzieć ani swych dzieci, ani żony, byle tylko jego ojciec nie był pogrążony w smutku. Jest to owoc godny nawrócenia, jest to prawdziwa ofiarna miłość, a Józef, dręczony bólem serca, zdaje sobie z tego sprawę i chętnie objawia się swym braciom. Przebacza im, dostrzega Opatrzność Bożą w ich czynach i cieszy się z przemiany, dzięki której na przestrzeni lat zmienili się z samolubnych w kochających ludzi "mężów".

Być może ta ofiara Judy stała się powodem, dla którego Bóg wybrał Judę spośród 12 plemion Izraela dla wcielenia Syna Bożego.

o. Sergij Biegijan (tłum. Justyna Pikutin)

za: pravoslavie.ru

fotografia: novinar /orthphoto.net/