publicystyka: Gdy Bóg nie nadchodzi

Gdy Bóg nie nadchodzi

hieromnich Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak), 19 listopada 2023

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii słyszymy historię dwóch osób, które w rozpaczy przyszły do Pana, a każda z nich błagała o Jego pomoc w sytuacji całkowicie beznadziejnej. I właśnie ten fakt ma największe znaczenie: pomimo wszelkich dowodów – i nawet całkowicie wbrew zdrowemu rozsądkowi – żadna z tych dwóch osób nie wątpiła w moc Boga, która może uzdrowić to, czego nie są w stanie uzdrowić żadne ziemskie umiejętności, rzemiosło czy wiedza. Każda z nich zaufała Chrystusowi i oczywiście nasz wszechmiłosierny i współczujący Zbawiciel w żadnym wypadku ich nie odrzucił.

Wyobraźcie sobie radość, jaka musiała zalać serce Jaira, gdy Chrystus zgodził się towarzyszyć mu do łoża śmierci jego jedynej córki, którą bez wątpienia kochał nad życie. Wyobraźcie sobie jednak, jaki niepokój musiał go ponownie ogarnąć, gdy opóźniał ich w drodze tłum, a tym bardziej, gdy sam Chrystus zatrzymał się, aby zadać pytanie, które w tych okolicznościach nie mogło wydawać się bardziej absurdalne: „Kto Mnie dotknął?" I choć Jair bez wątpienia współczuł kobiecie cierpiącej na upływ krwi, to jednak jednocześnie musiał być w absolutnym szaleństwie żalu i strachu, gdy Chrystus pozostał, aby z nią rozmawiać – i wtedy w końcu jego serce zostało przeszyte przez przerażającą i straszną wiadomość: „Jest już za późno. Córka twoja umarła”. Człowiek ten był pobożny i oddany Bogu, był przełożonym synagogi, który całe swoje życie poświęcił służbie Bogu. Jednak w godzinie jego największej potrzeby Bóg nie przyszedł na czas i to, co kochał najbardziej na całym świecie, zostało pochłonięte przez śmierć.

Weźmy pod uwagę także kobietę, dla której Chrystus zwlekał. Przez dwanaście długich lat cierpiała i straciła nie tylko zdrowie i siły, ale także cały swój dobytek, absolutnie wszystko w swoim życiu, w daremnej próbie pozbycia się choroby. Lekarze, których spotkała, uzdrawiali innych, którzy do nich przychodzili, ale w jej przypadku odbierali jej tylko wszystko, co miała. A nawet gdy przyszła do Chrystusa, przychodziła potajemnie i ze strachem, gdyż zgodnie z Prawem Mojżeszowym choroba uczyniła ją nieczystą i dlatego zakazano jej nie tylko takich publicznych zgromadzeń, ale nawet wszelkich kontaktów międzyludzkich. Oprócz choroby i ubóstwa była także opuszczona, odizolowana i samotna. Dla takiej osoby każdy dzień musiał być udręką, a z każdym rokiem życie musiało wydawać się jej coraz większym piekłem. I przez dwanaście długich lat Bóg nie przyszedł.

Moi bracia i siostry, każdy z nas musi zadać sobie pytanie, czy gdybyśmy znaleźli się w którejkolwiek z tych dwóch sytuacji, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii, nadal mielibyśmy wiarę, aby „sami siebie, wszyscy siebie nawzajem i całe życie nasze Chrystusowi Bogu oddać”. Nie jest tak łatwo zachować taką wiarę, jak chcielibyśmy myśleć. Jednak tylko taka wiara, jak mówi Chrystus z dzisiejszej Ewangelii, może nas uzdrowić.

I rzeczywiście, może właśnie po to, aby dać taką wiarę, Bóg nie przyszedł do tej kobiety przez dwanaście długich lat i nie przyszedł do córki Jaira przed jej śmiercią – tak jak nie przyszedł do Łazarza, jak pisze ewangelista Jana w jednym z najbardziej szokujących wersetów w całym Piśmie Świętym: „Miłował zaś Jezus Łazarza… Gdy więc usłyszał, że jest złożony niemocą, wówczas pozostał dwa dni w miejscu, gdzie był”.

Moi bracia i siostry, wiemy, że tak jak Bóg zawsze działa z miłości, tak też, gdy Bóg nie działa, zawsze robi to z miłości. I tak jak Jego moc zawstydza szyderców z dzisiejszej Ewangelii, którzy nie widzieli nic poza śmiercią, tak też Jego miłość zawsze zawstydza tych z nas, którzy nie widzą nic ponad okoliczności obecnego życia.

Dla ludzi o światowych poglądach choroba jest po prostu chorobą, cierpienie jest po prostu cierpieniem, śmierć jest po prostu śmiercią, a kiedy jest już za późno, nie ma już powodu, aby mieć nadzieję. Ale tak nie jest w przypadku chrześcijanina. Dlatego jeśli znajdziemy się w środku długich i trudnych zmagań, chorób, namiętności i smutków, jeśli jesteśmy wyczerpani i grozi nam popadnięcie w przygnębienie lub rozpacz, jeśli wydaje się, że Bóg o nas zapomniał lub opuścił, jeśli wydaje się, że że Pan pozostawił nam swoje obietnice niezrealizowane, jeśli wydaje się, że nie przyszedł do nas na czas - przypomnijmy sobie dzisiejszą Ewangelię.

I pamiętajmy, że tak było zawsze w przypadku ludu Bożego. Kiedy Prorok oświadcza w Psalmie 88: „Twoje zmiłowania, Panie, będę opiewać na wieki”, następnie opowiada o wielu obietnicach, jakie Bóg dał Swojemu słudze… i potem woła:

Lecz Ty odrzuciłeś i wzgardziłeś, i odtrąciłeś Twego Pomazańca. Zerwałeś Przymierze swego sługi, skalałeś na ziemi Jego świętość. Zniszczyłeś wszystkie jego mury, jego umocnienia obróciłeś w gruzy.
Szarpali go wszyscy przechodzący drogą, stał się pośmiewiskiem dla swoich sąsiadów. Wywyższyłeś prawicę jego ciemiężców, rozradowałeś wszystkich jego wrogów, cofnąłeś pomoc jego miecza i nie wspomogłeś go w walce. Odarłeś go z jego czystości, jego tron powaliłeś na ziemię. Skróciłeś dni jego życia, okryłeś go hańbą.


Jak jednak, pomimo tego wszystkiego, kończy Psalmista? Deklarując z absolutną wiarą i stanowczością: „Błogosławiony Pan na wieki! Niech tak będzie! Niech tak będzie! " I oczywiście Pan w odpowiednim czasie spełnił każdą obietnicę, jaką kiedykolwiek złożył Psalmiście, uznając go za godnego nie tylko zostania królem Izraela, ale także przodkiem Króla królów, który w dzisiejszej Ewangelii wreszcie przyniósł uzdrowienie tej kobiecie i wskrzeszenie córki Jaira nawet ze śmierci – dzięki ich cierpliwej i niesłabnącej wierze.

To właśnie taka wiara – „ślepa” wiara, nadzieja wbrew wszelkiej nadziei – zawsze prowadziła lud Boży nie tylko do wybawienia, ale do przebóstwienia. Nigdy wiara w Chrystusa nie wydawała się bardziej absurdalna niż wtedy, gdy wisiał na krzyżu. Jednak to właśnie przez Krzyż „radość przyszła na cały świat”. Kiedy więc sami jesteśmy na krzyżu, nie bądźmy zmęczeni ani nie chwiejmy się, ale raczej trwajmy w świadomości, że nasze zbawienie nigdy nie było tak blisko, jak gdy słyszymy głos Chrystusa, który powtarza nam słowa dzisiejszej Ewangelii: „Córko, odwagi, wiara twoja zbawiła cię”. Amen.

hieromnich Gabriel (tłum. Gabriel Szymczak)

za: Remembering Sion

fotografia: Bepa55 /orthphoto.net/