publicystyka: List 1. O tym, ile troszczymy się o ciało i ile o duszę

List 1. O tym, ile troszczymy się o ciało i ile o duszę

św. mnich Ambroży z Optiny (tłum. M. Diemianiuk), 25 października 2023

Święty Ambroży z Optiny żył w latach 1812-1891. Urodził się w pobożnej rodzinie (dziadek był kapłanem), uczył się w seminarium w Tambowie, w 1839 roku przybył do Pustelni Optinskiej. Został do niej przyjęty w 1840, był uczniem starca Lwa, a po jego śmierci - starca Makarego. W 1842 roku złożył śluby zakonne, otrzymując imię Ambroży. W 1845 roku przyjął święcenia kapłańskie, po czym poważnie zachorował. Prawdopodobnie w 1848 roku, w czasie nasilenia choroby, przyjął wielką schimę, zachowując dotychczasowe imię. Od 1860 roku, po śmierci starca Makarego, pełnił duchowy trud starczestwa, pomimo stałych i nawracających chorób. Tę posługę pełnił 30 lat, aż do czasu, gdy jego stan zdrowia uniemożliwił mu funkcjonowanie. Zmarł w 1891 roku; formalnie kanonizowany w 1988 roku.

Przedstawiamy czytelnikom wybrane listy świętego starca, kierowane do osób świeckich. Z bogatego zbioru korespondencji tłumacz starał się wybrać te, których treść jest zrozumiała i pożyteczna dla każdego odbiorcy.

* * *

W Ewangelii powiedziano: „Jaki pożytek człowiekowi, jeśli zdobędzie cały świat, a zgubi swoją duszę?” (Mk 8, 36). Oto jak drogocenna jest dusza ludzka! Ona jest cenniejsza od całego świata, ze wszystkimi jego skarbami i dobrami. Ale strasznie jest myśleć, jak mało rozumiemy z godności swojej nieśmiertelnej duszy. Na ciało, to mieszkanie robaków, ten pobielony grób, kierują się wszystkie nasze myśli, od rana do wieczora, a na nieśmiertelną duszę, na najcenniejsze i najbardziej kochane stworzenie Boże, na obraz Jego chwały i wielkości, ledwo kieruje się jedna myśl na cały tydzień. Służeniu ciału poświęca się najbardziej kwitnące lata naszego życia, a wiecznemu zbawieniu duszy – tylko ostatnie minuty nędznej starości. Ciało codziennie upija się jak na uczcie bogacza, pełnymi kielichami i rozkosznymi potrawami, a dusza ledwie zbiera okruchy Bożego słowa na progu domu Bożego. Marne ciało obmywają, odziewają, czyszczą, upiększają wszystkimi skarbami natury i sztuki, a droga dusza, oblubienica Jezusa Chrystusa, dziedziczka nieba, idzie wyniszczonym krokiem, odziana w szatę ubogiego wędrowca, nie mając jałmużny.

Ciało nie znosi ani jednej plamy na twarzy, żadnej nieczystości na rękach, żadnej łaty na odzieniu; a dusza, od stóp do głów pokryta plugastwem, robi tylko to, że przechodzi od jednego grzesznego błota w drugie, i swoją coroczną, ale często obłudną spowiedzią tylko mnoży łaty na ubraniu swoim, a nie odnawia go.

Dla dobrego stanu ciała potrzebne są różnego rodzaju zabawy i uciechy; ono zubaża nierzadko całe rodziny, dla niego ludzie są gotowi czasem na wszelkiego rodzaju trudy; a biedna dusza ledwo ma jedną godzinę w niedzielne dni dla słuchania Boskiej Liturgii, ledwo kilka minut dla porannej i wieczornej modlitwy, na siłę zbiera jedną garść miedziaków dla dania jałmużny, i bywa zadowolona, kiedy wyrazi chłodnym westchnieniem pamięć o śmierci.

Dla zdrowia i zachowania ciała wietrzą mieszkanie, wołają najzdolniejszych i najbardziej oddalonych lekarzy, powstrzymują się od picia i jedzenia, przyjmują najbardziej gorzkie lekarstwa, pozwalają siebie i palić, i ciąć; a dla zdrowia duszy, dla uniknięcia zgorszeń, dla oddalenia od grzesznej zarazy nie czynią ani jednego kroku, ale pozostają w tym samym powietrzu, w tym samym niedobrym towarzystwie, w tym samym domu wad, i nie mają żadnego lekarza dusz albo wybierają lekarza nieznajomego i niedoświadczonego, i ukrywają przed nim to, co już wie i niebo, i piekło, i czym oni sami szastają w towarzystwie.

Kiedy umiera ciało, wtedy słyszy się smutek i rozpacz; a kiedy umiera dusza z powodu śmiertelnego grzechu, wtedy często nawet nie myślą o tym.

W ten sposób my nie znamy godności swojej duszy, i jak Adam i Ewa oddajemy swoją duszę za pięknie wyglądający owoc.

Dlaczego my przynajmniej nie płaczemy, jak Adam i Ewa? Płacz tych, którzy stracili duszę, powinien być bardziej bolesny od płaczu Jeremiasza, który opłakiwał nieszczęścia ojczyzny, wołał: „Kto da głowie mojej wodę i oczom moim źródło łez?” (Jr 9 ,1).

Często troszczymy się o pozyskanie dóbr, tylko niestety często ziemskich i doczesnych, a nie niebieskich. Zapominamy, że ziemskie dobra szybko przemijają i są nieuchwytne, podczas gdy niebieskie – wieczne, nieskończone i nieutracone.

Dobry Panie! Pomóż nam wzgardzić wszystkim, co szybko przemija, a troszczyć się o jedyne, co potrzebne do zbawienia naszych dusz.


autor: święty mnich Ambroży z Optiny
tłumaczenie: Michał Diemianiuk
za: azbyka.ru