publicystyka: Śmierć przez świętość

Śmierć przez świętość

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk), 02 października 2023

W kilku miejscach Pisma Świętego ludzie stykają się z sacrum w sposób, który skutkuje skrajnie negatywnymi konsekwencjami. Przybiera to formę śmierci. Wchodząc w świętą przestrzeń lub niepoprawnie stykając się z rzeczami świętymi, osoby te natychmiast padają trupem. Wynik ten, będąc natychmiastowym, nie pozostawia miejsca na skruchę ani korektę. Charakter tych śmierci i wydanych wobec nich ostrzeżeń, zarówno przed, jak i po, wywołuje wśród wielu chrześcijan pewne fałszywe poczucie strachu. Pozorna niesprawiedliwość kary śmierci za to, co wydaje się drobnym wykroczeniem, stała się również źródłem kpin dla krytyków Pisma Świętego i chrześcijaństwa.

Zanim przyjrzymy się kilku indywidualnym przypadkom tego typu z Pisma Świętego, należy dokonać ważnego rozróżnienia. Pomimo popularnej interpretacji, żaden z tych epizodów nie reprezentuje osądu jakości konkretnej osoby. Nie są one spowodowane tym, że ktoś niegodny, grzesznik lub członek jakiejś innej kategorii „złych ludzi”, zbliżył się do Boga lub zetknął się z tym, co święte. W Piśmie Świętym jest znacznie więcej przykładów grzesznych i niegodnych jednostek, które wchodzą w bezpośredni kontakt z Bogiem i są doprowadzane do pokuty i oczyszczane. W rzeczywistości ten ostatni opis odnosi się do każdego innego kontaktu z Bogiem w Piśmie Świętym poza tymi reprezentowanymi przez garstkę, o której będzie mowa.

Nie chodzi o to, że osoby zaangażowane w te epizody są szczególnie niegodne lub grzeszne, i to miało być przyczyną ich losu, chodzi o to, że wchodzą w kontakt z sacrum lub stają w obecności Boga niegodnie. Jest to kwestia przysłówka, a nie przymiotnika. To sposób, w jaki te osoby robią to, co robią, sprowadza na nie konsekwencje, które ponoszą. Podstawowym celem praktyki religijnej, od Tory po współczesne prawosławie, jest opisanie środków, za pomocą których, w modlitwie i pokucie, ludzie mogą zbliżyć się do Świętego Boga i zetknąć się z sacrum w sposób oczyszczający i zbawczy, a nie niebezpieczny, a zatem przerażający.

Prawdopodobnie pierwszy odnotowany przypadek, gdy ktoś ginie w spotkaniu z Bożą obecnością pojawia się w Księdze Kapłańskiej [Kpł 10]. W poprzednich rozdziałach Aaron i jego synowie zostali wyświęceni na kapłanów, aby służyć w tym charakterze rodzącemu się narodowi Izraela. Po ich wyświęceniu Aaron złożył ofiary zgodnie z instrukcjami otrzymanymi od Pana przez Mojżesza i te ofiary zostały przyjęte. W dziesiątym rozdziale Księgi Kapłańskiej dzieje się jednak coś innego w przypadku pierwszych ofiar, kadzidła, składanych przez synów Aarona Nadaba i Abihu.

Nadab i Abihu przyszli do przybytku i ofiarowali Panu kadzidło, którego On nie nakazał [Kpł 10,1]. Ogień wyszedł z obecności Jahwe i pochłonął ich, zadając im śmierć [Kpł 10,2]. Opierając się tylko na tych dwóch pierwszych wersetach, nie jest do końca jasne, czym zgrzeszyli. Istnieją dwie oczywiste możliwości. Po pierwsze, że złożyli w ofierze niewłaściwy rodzaj kadzidła, w odniesieniu do konkretnych instrukcji z Księgi Wyjścia [Wj 30]. Alternatywnie, mogli ofiarować to kadzidło w niewłaściwym czasie, niezgodnym z tymi instrukcjami. Jest też oczywiście możliwe, że zrobili jedno i drugie.

Dalsze informacje są jednak udzielane natychmiast po ich śmierci przez Mojżesza mówiącego w imieniu Jahwe do Aarona i jego ocalałych synów, Eleazara i Ithamara. Informacje te obejmują szereg szczegółowych instrukcji z ostrzeżeniami, że odstępstwo od tych instrukcji spowoduje ich śmierć. Trzy wymienione instrukcje udzielane kapłanom były takie, że nie mogli mieć zaniedbanych włosów ani ubrań, nie mogli wchodzić i wychodzić z przybytku, jak im się podoba w trakcie służby, i nie mogli, przed wejściem do przybytku, pić wina lub mocnego trunku. Wreszcie, są oni ogólnie instruowani, aby odróżniali to, co święte, od tego, co powszednie, to, co czyste, od tego, co nieczyste, i aby znali wszystkie przykazania Jahwe, aby mogli ich nauczać Izraela [Kpł 10,6-11].

Ze wszystkich tych opisów i instrukcji grzech Nadaba i Abihu staje się jasny. Miejsca, do którego wchodzili, miejsca obecności Jahwe, Boga Izraela, nie potraktowali inaczej niż jakiegokolwiek innego namiotu w obozie. Ponieważ tak zrobili, weszli w sposób swawolny i bezbożny. Wnioskując z tych wskazówek, mogli być rozczochrani, pijani i w inny sposób beztroscy. Mogło to rozciągnąć się na rodzaj oferowanego kadzidła i sposób jego ofiarowania. Co więcej, ich śmierć jest opisywana przez Jahwe słowami Mojżesza w kategoriach biernych. Ogień wychodzi i pochłania ich. Ostrzeżenie nie dotyczy tego, że Bóg ich zabije, ale tego, że umrą. Świętość Boga jest sama w sobie niebezpieczna i dlatego należy do niej podchodzić z ostrożnością i troską, w strachu przed Bogiem z wiarą i miłością.

Innym starotestamentowym epizodem przywodzonym w tym kontekście jest ten o Uzzie [2 Sm 6,5-11]. W czasie, gdy Dawid, prorok i król, sprowadził arkę przymierza do Jerozolimy w ramach przygotowań do budowy świątyni, Uzza był jednym z kierowców wozu, który ją wiózł. Gdy wóz toczył się w kierunku Jerozolimy, jeden z wołów potknął się, potrząsając powozem. Uzza wyciągnął rękę i ustabilizował arkę na wozie, i natychmiast został zabity za swój grzech. Dawid potraktował to jako znak niełaski Jahwe dla jego działań i nakazał, aby wóz się zatrzymał i aby arka pozostała tam, gdzie była, na ziemiach pewnego Obed-Edoma z Gat. W ramach identyfikacji przez teologię chrześcijańską Bogurodzicy jako nowej arki przymierza, użyte tutaj przez Dawida wyrażenie: „Kim jestem, że arka mojego Pana miałaby przyjść do mnie?” jest powtórzone w Ewangelii św. Łukasza przez okrzyk św. Elżbiety [Łk 1,43]. Historia dotycząca kapłana Jefoniasza w Zaśnięciu Bogurodzicy może być zatem postrzegana jako równoległa do historii Uzzy. Bóg błogosławił Obed-Edomowi ze względu na obecność arki, co przekonało Dawida do ostatecznego przyniesienia jej do Jerozolimy, utwierdzając, że to nie przeniesienie arki doprowadził do losu Uzzy.

Tekst wyjaśnia zatem, że grzechem nie było przeniesienie arki, ale raczej dotknięcie jej przez Uzzę w celu jej przytrzymania. Jak już widać w przypadku Nadaba i Abihu, problem polega tu na tym, że Uzza traktuje arkę jak każdy inny przedmiot, który mógłby przewozić na swoim powozie. Arka to nie tylko kolejne pudełko czy cenne złote dzieło sztuki. Arka jest centralnym miejscem manifestacji obecności Jahwe wśród ludu Izraela. We wcześniejszym epizodzie z historii arki, arka była zwrócona przez Filistynów Izraelitom na bezzałogowym wozie [1 Sm 6,7-12]. Porównanie tych dwóch epizodów wskazuje na wyraźny kontrast. Pogańscy Filistyni mieli większy poziom wiary i zaufania do Jahwe niż Uzza. Nie była to więc jakaś niegodność czy grzeszność Uzzy w szczególności, która doprowadziła do jego zagłady. Było to raczej jego swobodne traktowanie arki świętości Bożej i sposobu, w jaki z nią wchodził w interakcje.

W Nowym Testamencie, jeden z epizodów w Dziejach Apostolskich ściśle przypomina epizod Nadaba i Abihu, i to celowo. Ananiasz i Safira, dwaj członkowie Kościoła w Jerozolimie w najwcześniejszej jego fazie, sprzedali kawałek ziemi. Część dochodów przynieśli apostołom i przekazali wspólnocie chrześcijańskiej. Zapytani przez św. Piotra, czy darowizna reprezentuje całą sumę sprzedaży, zarówno Ananiasz, jak i jego żona osobno kłamali i padli martwi. W obu przypadkach św. Piotr stwierdza przed śmiercią, że okłamali Boga, Ducha Świętego [Dz 5,1-11]. Tekst jest jasny, że to fałsz był grzechem, a nie procent pieniędzy, które zdecydowali się przekazać.

W ten sam sposób, w jaki historia Nadaba i Abihu następuje po konsekracji przybytku, w której został on wypełniony obecnością Pana, historia Ananiasza i Safiry następuje po wylaniu Ducha w dniu Pięćdziesiątnicy na członków społeczności w Jerozolimie. Śmierć Nadaba i Abihu służyła jako ostrzeżenie dla całej społeczności, a w szczególności kapłanów, że muszą uważnie śledzić sposób, w jaki zbliżają się do Bożej obecności. W ten sam sposób śmierć Ananiasza i Safiry ostrzega całą wspólnotę chrześcijańską, że obecność Ducha w Kościele wymaga takiego samego poziomu poświęcenia i opieki, jakiego wymagano od kapłanów starego przymierza, gdy zbliża się do Boga Izraela.

Św. Paweł stosuje tę teologię w swoich instrukcjach dotyczących Eucharystii [1 Kor 11,27-32]. Mówi o sposobie, w jaki podchodzi się do Eucharystii. Przyjmowanie niegodne, w niegodny sposób, oznacza jedzenie i picie swojego sądu. Nie jest to, jak poprzednio, zakaz wobec niektórych ludzi, których św. Paweł uważa za „niegodnych” Eucharystii. Jest to raczej przypomnienie niebezpiecznej natury zbliżania się do Boga. Jest to potwierdzenie przez św. Pawła, że jedzenie i picie Eucharystii oznacza przyjmowanie ciała i krwi Chrystusa, samego Boga, we własnym jego ciele. Nie ma bardziej intymnego kontaktu z Bogiem. Czynienie tego w sposób beztroski lub w inny niegodny sposób, bez skruchy, doprowadziło niektórych w społeczności w Koryncie do zapadnięcia w choroby, a nawet śmierci.

Nasz Bóg jest ogniem, pochłaniającym niegodność [Hbr 12,28-29; por. Wj 24,17; Pwt 4,24; 9,3; Iz 33,14]. Przerażającym jest wpaść w ręce żywego Boga [Hbr 10,31]. Bóg jest święty, a święty Bóg, mieszkający pośród swojego ludu, stanowi potencjalne niebezpieczeństwo. Kiedy święty przedmiot jest traktowany jako rzecz pospolita, ta święta rzecz jest profanowana. Staje się już nie świętością, ale rzeczą powszechnego użytku. Ponieważ Bóg jest Swoją świętością, nie da się Go sprofanować. Chrystus nie może być pospolity. Duch Święty nie może stać się jakimś innym duchem. Profanacja Boga nie wyrządza zatem Bogu krzywdy, ale skutkuje zniszczeniem osoby ludzkiej. Zbliżanie się do naszego Pana Jezusa Chrystusa z pokutą, czcią i podziwem skutkuje wypaleniem wszystkiego, co jest w nas grzeszne i nieczyste. Zbliżenie się do Niego w jakikolwiek inny sposób ostatecznie doprowadzi do zagłady z naszymi grzechami również nas samych [J 8,21-24].

o. Stephen De Young (tłum. Jakub Oniszczuk)

za: The Whole Counsel Blog

fotografia: Paweł Turczyński / cerkiew.pl /