publicystyka: Wspólne Boże Narodzenie

Wspólne Boże Narodzenie

tłum. Gabriel Szymczak, 23 grudnia 2021

Żołnierze rozproszyli się po Europie w samotności wojny. Świat został uwikłany w totalną walkę. Kobiety poszły do fabryk; dzieci zbierały złom. „Wysiłek wojenny” był powszechny. W wielu miejscach żywność była racjonowana. Wariactwo konsumpcji należało tylko do wojny; wszystko inne mogło poczekać. I było Boże Narodzenie. Hollywood i Tin Pan Alley (główna siedziba twórców i producentów muzyki rozrywkowej w Nowym Jorku, przyp. tłum.) również były częścią tego wysiłku, tworząc piosenki, które nigdy nie odeszły. Nastrój był przesycony głębokim sentymentalizmem i nadzieją. „I'll be home for Christmas” („Będę w domu na Boże Narodzenie”)- grały radia, a żołnierze płakali.

Urodzony na początku lat 50., dorastałem w kulturowych następstwach II wojny światowej. Dorośli nie otrząsnęli się jeszcze po tym doświadczeniu i nadal aktywnie, a nawet z pasją, je wspominali. Kiedy w Wielkiej Brytanii w 1954 r. zakończono reglamentację, byli tacy, którzy uważali, że coś ważnego zostało utracone. W pewnym momencie Partia Pracy opowiadała się za bezterminowym racjonowaniem. Wydawało się, że wspólnota cierpienia była silniejsza niż wspólnota dobrobytu. To interesujące.

Nikt nie tęsknił za samą wojną. Walki, bombardowania i pewność śmierci i obrażeń zostały z radością pozostawione w przeszłości. Ale więź wspólnego wysiłku była żywą częścią pamięci tego pokolenia. Ta historia skończyła się dopiero wtedy, gdy jego członkowie zostali pochowani. Myślę, że nostalgia dotyczyła wspólnoty, doświadczenia, które przegnało samotność i nadało sens nawet najdrobniejszym działaniom. Dobrobyt, który nastąpił, był pusty. W jakim celu teraz robimy zakupy?

Wspólnota jest fundamentalną częścią życia w zdrowym świecie. Jest pokrewna miłości i jednocześnie jest przedłużeniem samopoświęcenia. To świat, w którym otrzymujemy znacznie więcej, niż dajemy. Jest to również coś, co leży u podstaw klasycznego chrześcijańskiego opisu zbawienia. Jesteśmy zbawieni w akcie niewyczerpanej i wszechogarniającej wspólnoty we wcieleniu, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Jeśli te wydarzenia nie są postrzegane przez pryzmat wspólnoty, nie można ich zrozumieć.

Św. Paweł opisuje Chrystusa jako „Drugiego Adama”. Nie ma przez to na myśli, że Chrystus jest jedynie „drugim startem” ludzkości. Raczej - jako Adam - jest podsumowaniem i „rekapitulacją” całej ludzkości. Imię „Adam” po hebrajsku oznacza także „człowiek”. Jest to określenie naszego zbiorowego człowieczeństwa, a także konkretnego człowieka, Adama. Jako Drugi Adam Chrystus jest nowym Człowiekiem, ale także zbiorowym nowym Człowiekiem. Właśnie do tego odwołuje się św. Paweł, kiedy mówi, że powinniśmy zdjąć starego człowieka i przywdziać nowego (Kol. 3, 9-10).

Dziewica jest czymś więcej niż tą, która nosi w swoim łonie Dzieciątko Jezus; jest także źródłem Jego człowieczeństwa. „Przyjął ciało” Maryi Dziewicy (σαρκωθέντα ἐκ Πνεύματος Ἁγίου καὶ Μαρίας τῆς παρθένου), mówi nam Credo. To ciało, „mięso”, nie powinno być postrzegane jako odniesienie wyłącznie do czegoś biologicznego, ale do wszystkiego, co stanowi nasze człowieczeństwo: „i stał się człowiekiem” (ἐνανθρωπήσαντα). Rzeczywistość naszego człowieczeństwa - czy to Pierwszego Adama, czy Drugiego - jest zbiorowa.

W tradycji prawosławnej dwie niedziele przed Bożym Narodzeniem są przeznaczone na upamiętnienie Świętych Ojców i Świętych Praojców. Jest to potwierdzenie, że w ciele Maryi jest ciało wielu pokoleń, a właściwie zgromadzenie wszelkiego ciała. Jest to uznanie, że w wierze Maryi jest także wiara pokoleń, które przeszły. Chrystus przyszedł dla nas, w nas, aby z nami móc żyć, umrzeć i znowu żyć, i my również. To jest prawdziwa pełnia Świąt Bożego Narodzenia.

Niestety, nasze wspólne doświadczenie w obecnym nieszczęściu jest w dużej mierze wynikiem podziału. Wróg mieszka obok (a przynajmniej tak się wydaje). Nienawidzimy plakatów z ostatnich wyborów, które nigdy nie zniknęły i które dzielą. Chociaż czujemy się związani wspólnym cierpieniem (w różnych formach), ból wypycha na zewnątrz, budując mury, które pozostaną długo po tym, jak cierpienie zniknie. Nasze doświadczenie całego Adama jest fragmentaryczne, a nawet wkracza w życie i rodzinę parafii. To nie umniejsza realności Chrystusa jako całego Adama. Służy raczej do coraz śmielszego podkreślania naszej potrzeby zbawienia.

Wspólnota w czasie wojny była zawsze nieco sztuczna. Wymagała bezwzględnej propagandy i wroga tak dobrze zdefiniowanego, że nie pojawiło się żadne uczucie miłosierdzia, które mogłoby wstrząsnąć zjednoczonym celem jego zniszczenia. Nienawiść i gniew zostały zebrane i skierowane do wspólnego celu. Miłość była zarezerwowana dla naszych.

Cud Chrystusa, prawdziwa historia Bożego Narodzenia, to narodziny Drugiego Adama w sercu rozbitego i podzielonego świata. W tym roku, jak zawsze, Chrystus gromadzi Swoje rozbite dzieci wraz z ich gniewem, nienawiścią, podejrzeniami i pewnością. To, że nasze bożonarodzeniowe pieśni i uroczystości zawierają choć najdrobniejsze echo Jego pocieszającej pewności, trwały dźwięk pierwszych słów zmartwychwstania („Pokój wam!”), jest cudem. To cud, który przekracza naszą czysto ludzką wspólnotę i daje wyraz ostatecznemu odpoczynkowi, który nas wszystkich czeka: pokojowi na łonie całego Adama, walce pochłoniętej przez zwycięstwo, które jest czystym darem.

Cud tego zwycięstwa jest związany z obdarowaniem. Każda istota ludzka jest darem Boga, Adama, którego jeszcze nie spotkałeś, ale którego naprawdę można spotkać tylko jako dar. „Mój brat jest moim życiem”, powiedział św. Sylwan. Pisał dogłębnie o całym Adamie i szukał Go w każdym spotkaniu.

Boże, udziel nam łaski tego pozdrowienia. Niech obejmie nas raj! Obyśmy wszyscy wrócili do domu na Boże Narodzenie!
 
o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

fotografia: neko /orthphoto.net/