publicystyka: Podtrzymać niewysłowioną radość

Podtrzymać niewysłowioną radość

tłum. Gabriel Szymczak, 19 czerwca 2020

Bóg jest radością. Życie bez Niego to smutek. Przez czterdzieści lat - jakby obecność Boga była toksyną w naszej kulturze, szkołach i życiu publicznym - wielu amerykańskich przywódców gorliwie pracowało nad detoksykacją naszej ziemi. Nic dziwnego, że im bardziej jesteśmy zsekularyzowani, tym bardziej jesteśmy smutni. Obecnie jednak mamy niesamowity paradoks - Ameryka nigdy dotąd nie była tak chrześcijańska [1], a jednocześnie jest tak ponura. Większy procent naszej populacji identyfikuje się jako chrześcijanie niż w jakimkolwiek innym momencie historii naszego narodu, a mimo to wszyscy wydajemy się być tak radykalnie przygnębieni. Jak wyjaśnić taką anomalię?

Normalny stan spraw wewnętrznych chrześcijan wyraża św. Piotr: „Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go [Jezusa Chrystusa]; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały” (1P 1, 8). Prozac nie zastąpi niewypowiedzianej radości. Chociaż przyczyn tej epidemii smutku jest wiele, chciałbym zasugerować główną z nich - izolację.

Radość i obecność Boga
Radość jest atrybutem Wszechmogącego Boga. On sam jest radością, i jest radością swego ludu. „Ześlij światłość swoją i wierność swoją; niech one mnie wiodą i niech mnie przywiodą na Twoją świętą górę i do Twych przybytków! I przystąpię do ołtarza Bożego, do Boga, który jest moim weselem” (Ps 43, 4). Bóg jest radością, a zbliżenie się do Boga oznacza zbliżenie się do radości. „Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy” (Ps 16, 11). Dla wielu może to być oczywiste, ale z mojego doświadczenia duszpasterskiego muszę stwierdzić, że główną przyczyną depresji jest oddalenie od Boga. To nieobecność Boga wywołuje w nas największy smutek. Radość to nie brak smutków. Radość jest obecnością Boga we wszystkim. Nasze postrzeganie, że jesteśmy sami wśród naszych bólów, jest źródłem naszego największego smutku. Kiedy jest Bóg, wszystkie nasze trudności są nasycone tajemniczą radością. Kiedy tak nie jest, nawet nasze największe ziemskie szczęście jest niezadowalające.

Kiedy niesiemy krzyże tego biednego życia bez wiedzy, że Bóg jest w nich wszystkich i że zesłał je nam w Swojej opatrzności z obfitości Swej miłości przeznaczonej dla naszego zbawienia, wtedy te krzyże zabijają nas. Prowokują one w nas wielką rozpacz, a ta rozpacz, według św. Jana Chryzostoma, jest największym z narzędzi złego ducha.

Tak nie musi być. Ikoną niewypowiedzianej radości, jaką Bóg daje światu we współczesnych czasach, jest życie św. Serafina z Sarowa (1759–1813). Wszyscy święci Boga, będąc nosicielami Boga, nieśli nieograniczoną radość i przekazywali ją wszystkim, którzy się wokół nich gromadzili. Święty Serafin był jednak wyjątkowy. Choć był mnichem, postanowił nie zakładać tradycyjnej czarnej sutanny, ale przez cały rok nosił białą. Zamiast mówić „Chrystus zmartwychwstał” tylko przez czterdzieści dni Paschy, jak to jest w zwyczaju, wypowiadał to pozdrowienie każdego dnia w roku. Do swoich gości, w tym cara i carycy Rosji, zwracał się słowami „Radości ty moja”.

Całe swoje życie spędził na poszukiwaniu Ducha Świętego. „Proście, a będzie wam dane; Szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam ... jeśli umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą” (Łk 11, 9; 13). Św. Serafin kołatał. Przez 1000 dni i nocy modlił się na kamieniu. Św. Serafin prosił, i Św. Serafin otrzymał. Duch Święty zstąpił na niego w wielkiej mierze, a owocem obecności Ducha była niewysłowiona radość. „Albowiem owocem Ducha jest miłość, radość, pokój…” (Gal 5, 22).

W słynnej Rozmowie św. Serafin wyjaśnia swemu duchowemu synowi, Motowiłowowi:
„Gdy Duch Boży zstępuje na człowieka i ogarnia go pełnią Swojej obecności, dusza przepełnia się niewypowiedzianą radością, ponieważ Duch Święty wszystko, czego dotyka, napełnia radością… O tej radości Pan mówi w Swojej Ewangelii: „Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16, 21-22). Jeśli pierwsze owoce przyszłej radości już napełniły waszą duszę taką słodyczą, takim szczęściem, to co powiemy o radości w Królestwie Niebieskim, która czeka na wszystkich, którzy płaczą tutaj na ziemi?… Wtedy ta przemijająca i częściowa radość, którą teraz odczuwamy, objawi się w całej pełni, wypełniając naszą istotę niewysłowionymi rozkoszami, których nikt nie będzie w stanie nam odebrać.”[2]

Przezwyciężyć izolację od Boga
Droga do przezwyciężenia izolacji od Boga zaczyna się, trwa i kończy skruchą. Pierwszym słowem wypowiedzianym przez naszego Zbawiciela w Jego publicznym głoszeniu było: „Nawracajcie się!” (Mt 4, 17). Podobnie Jego ostatnie słowa do Apostołów przed Wniebowstąpieniem brzmiały „w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom” (Łk 24, 47).

Niektórzy czytelnicy mogą myśleć sobie, że ten artykuł miał dotyczyć radości, a nie łez skruchy. Ale każda dychotomia między nimi jest fałszywa. Nie ma radości bez skruchy i nie ma prawdziwej skruchy, po której nie nastąpiłaby wielka radość. Ten boski związek nawrócenia i radości nigdzie nie jest wyraźniej określony niż w Psalmie 50, pokutnym par excellence. Ta modlitwa o szczerą skruchę została napisana przez króla Dawida jako ofiara dla Boga po jego tragicznym popadnięciu w cudzołóstwo i popełnieniu morderstwa. Skrucha wzorowana na Psalmie 50. do dziś jest balsamem uzdrowienia i przywrócenia radości zrujnowanym sumieniom i złamanym sercom. Skrucha to Boski prozac. „Zmiłuj się nade mną, Boże! Wymaż moją nieprawość! Uczyniłem, co złe jest przed Tobą! Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste!” A potem przychodzi radość. „Spraw, bym usłyszał radość i wesele; niech się radują kości, któreś skruszył… Przywróć mi radość z Twojego zbawienia”.

Skrucha jest przywróceniem niewysłowionej radości 
Nie ma bardziej właściwej ścieżki do radości niż stała skrucha. Chrześcijanie wiedzą z doświadczenia, że radość nie jest biegunowym przeciwieństwem smutku, ale jego przemianą. Charmolypi (Χαρμολύπι) jest cechą chrześcijanina. To słowo, charmolypi, znajduje się w dziele św. Jana z Synaju [3], autora Drabiny do raju, i prawdopodobnie zostało przez niego wymyślone. Oznacza „radosny smutek” lub „gorzką radość” i jest normatywnym stanem ducha chrześcijanina. U małych dzieci charmolypi kształtuje się, gdy pośród spazmów płaczu, przez łzy spływające po twarzy dostrzegają, jak matka patrzy na nie z miłością, i wtedy zaczynają się uśmiechać. Łzy, śmiech, łzy i śmiech zazębiają się i wkrótce wszystko się uspokaja. Podobnie dzieje się z żałującym chrześcijaninem, który dostrzega spojrzenie Swego kochającego Ojca w niebie. Nasze łzy zostają napełnione radością.

Współczesne odrzucenie skruchy 
Jeśli więc skrucha jest drogą do radości, to kultura, w której człowiek nie żałuje, będzie pozbawiona radości. Spowiedź przed duchownym została porzucona na rzecz kozetki psychoanalityka. Dzisiaj księża katoliccy przeznaczają kilka godzin tygodniowo na spowiedź, podczas gdy zaledwie pięćdziesiąt lat temu zajmowało im to całe dni. Większość katolików po prostu nie spowiada się. Amerykańscy prawosławni chrześcijanie wcale nie są lepsi. Większość protestantów w przeszłości nie praktykowała indywidualnej spowiedzi, ale w swojej tradycji kładła nacisk na samokontrolę i nawrócenie; dziś jednak „skrucha, nawrócenie” nie są postrzegane jako „przyjazne dla poszukujących” w Kościołach protestanckich [4].

Radość Zmartwychwstania następuje po agonii Ukrzyżowania. Radość życia chrześcijańskiego jest owocem skruchy. Ona usuwa naszą izolację. Spowiadaj się regularnie, a twoje życie zmieni się na lepsze. Przez następny rok każdego wieczoru czytaj modlitwę pokutną za swoje grzechy, zanim pójdziesz spać. Następnie raz w miesiącu dokładnie sprawdź swoje sumienie i idź do spowiedzi. Jeśli będziesz tak czynić, możesz spodziewać się Boskiego dotknięcia niewypowiedzianą radością.

O. Josiah Trenham

za: Pemptousia

fotografia: kcenia.belova /orthphoto.net/

________________________________________
[1] Samuel Huntington (2004) Kim jesteśmy? Wyzwanie dla amerykańskiej tożsamości narodowej
[2] Boosalis, Harry (1993) Radość świętego, St. Tikhon's Seminary Press
[3] Święty Jan Klimak był przełożonym klasztoru św. Katarzyny na górze Synaj, uznawany jest za jednego z ojców hesychazmu
[4] Sama spowiedź przed Bogiem, z głową na poduszce, to po prostu brak skruchy. Rozdział 5 Listu św. Jakuba wyraźnie wyjaśnia, że musimy spowiadać się przed innymi ludźmi, a ci, których św. Jakub wspomina w tym kontekście, to prezbiterzy.