publicystyka: Czwartki z o. Schmemannem #1

Czwartki z o. Schmemannem #1

wyb. Justyna Jakubowska, 09 stycznia 2020

Publikujemy fragmenty książki o. Aleksandra Schmemanna w przekładzie o. Henryka Paprockiego pt. „Droga prawosławia w historii”, wydanej przez Bractwo Młodzieży Prawosławnej w 2001 r. Wybrano fragmenty odnoszące się do relacji między Kościołem i państwem: jak wyglądały one w różnych wiekach i w różnych państwach. Zachęcamy do lektury całej, bardzo ciekawej książki. Inspiracją do publikacji jej fragmentów była lektura wywiadów z patriarchami Konstantynopola i Moskwy na temat autokefalii Cerkwi na Ukrainie. Pojawiają się w nich różne argumenty, w tym argumenty dotyczące relacji Kościoła z państwem. Warto zapoznać z się z historią Kościoła, by móc lepiej rozumieć te argumenty, jak i całą dyskusję.
W części pierwszej prezentujemy fragmenty o czasach prześladowań Kościoła przez państwo, o wyzwaniu rzuconym światu, w którym każda władza zwykle pretenduje do ubóstwienia samej siebie.


Wiadomo, że początkowo władze rzymskie w ogóle nie „zauważyły” chrześcijan, nie postrzegały ich różnicy od Żydów. Judaizm natomiast był straszną, niezwykłą, ale uznaną religią. „Pod opieką” judaizmu, według określenia Tertuliana, Kościół przeżył pierwsze dziesięciolecia, co pozwoliło mu stanąć na nogi, rozprzestrzenić się i umocnić w całym cesarstwie. W tym okresie spotykamy często niechęć, a nawet nienawiść do chrześcijan ze strony „tłumu”. Brak świątyń, nocne zgromadzenia, tajemnicze obrzędy, wspólne uczty mężczyzn i kobiet, wszystko to nie mogło nie wzbudzić podejrzeń i pojawienia się najbardziej zadziwiających pogłosek: o orgiach, o magii, o rytualnych mordach. Później zobaczymy, że chrześcijan nienawidziła także „inteligencja”. Wszystko to, jeśli nawet stwarzało atmosferę nieprzychylną dla chrześcijan, nie mogło być jednak przyczyną prześladowań: państwo rzymskie było państwem prawa i nie dopuszczało samowoli oraz zemsty. Dlatego też jedynej autentycznej przyczyny całego konfliktu – co wykazano bezspornie – należy poszukiwać w samej istocie rzymskiej państwowości. (…)

Obywatel rzymski mógł wierzyć i bardzo często wierzył w „bogów obcych”. (…) Od wszystkich swoich poddanych Rzym wymagał tylko jednego: zewnętrznego uczestnictwa w kulcie państwowym jako wyrazu lojalności, jako poddania się rzymskim wartościom i włączenia w tradycję rzymską. (…) Człowiek w starożytności uważał ten wymóg za coś oczywistego. Dla niego religia nie była problemem osobistego wyboru, ale sprawą rodziny, rodu, państwa. W religii postrzegał i odczuwał wartość narodowo-polityczną, źródło i sankcję wspólnoty ludzkiej ze wszystkimi jej prawami. Wyrzeczenie się swojej religii oznaczało wyrzeczenie się swojej rodziny, swojego narodu, swojej ojczyzny. Jego osobista wiara lub niewiara nie dotyczyła religii, gdyż sama religia nigdy nie była problemem Prawdy, a jedynie uznaniem „istniejącego porządku”, jego sensu i prawości.

Chrześcijanie odrzucili właśnie ten oczywisty, najprostszy obowiązek państwowy i to odrzucenie stało się przyczyną prześladowań. (…) Nie mogli spełnić dwóch wymogów: uznać imperatora za „Pana”, dokonywać pokłonu przed bożkami, nawet w połączeniu z niewiarą w same bożki. (…) Dla chrześcijan sens ich wiary polegał na tym, że przyszedł i rozpoczął w świecie panowanie jedyny i autentyczny Pan, Jezus Chrystus. Cała Ewangelia jest wieścią o nadejściu Królestwa Bożego i o tym, że ono nadeszło i zakrólowało w Chrystusie. „Jeden Pan”: obecnie nie odczuwamy już tej mocy, całego paradoksu, zachowanej do dzisiaj wczesnochrześcijańskiej aklamacji. Wtedy jednak (teraz również powinna!) dźwięczała ona jak wyzwanie rzucone światu, w którym każda władza, każde państwo, każdy „kolektyw” zwykle pretendują do „władzy”, do ubóstwienia samych siebie.

(…) Kościół ujawnia światu, że istnieją jedynie dwie absolutne, wieczne i święte wartości: Bóg i człowiek, a wszystko pozostałe, w tym także i państwo, jest po pierwsze ograniczone z samej swej natury ze względu na przynależność wyłącznie do „tego świata” i po drugie jest dobrem jedynie w tym zakresie, w jakim służy Bożemu planowi na temat człowieka. Dlatego też „oświecenie” państwa polega przede wszystkim na uświadomieniu sobie przez państwo swojej ograniczoności, rezygnacji z uważania siebie za wartość absolutną i o to właśnie walczyli chrześcijanie w epoce prześladowań, gdy odrzucali prawo państwa do podporządkowywania sobie całego człowieka.

o. Alexander Schmemann

fragmenty książki "Droga prawosławia w historii"