publicystyka: Według wiary waszej

Według wiary waszej

tłum. Justyna Pikutin, 30 lipca 2019

– Mamo, ja nie chce być wierząca! Chcę być jak wszyscy! – powiedziała mamie po powrocie ze szkoły pierwszoklasistka Ala.

– Dlaczego? – zapytała mama

– Dlatego, że wszyscy się ze mnie śmieją, a mi z tego powodu jest bardzo przykro. Jeżeli nie pozwolisz mi być niewierzącą, nie pójdę więcej do szkoły.

– Dobrze. Umówmy się tak, najpierw porozmawiamy, a potem sama zdecydujesz. Zgadzasz się? – powiedziała mama. Ala kiwnęła głową i usiadła obok mamy.

Mama zaczęła opowiadać:

– Córeczko, kiedy miałaś zaledwie 5 miesięcy, bardzo poważnie zachorowałaś. 5 miesięcy – to bardzo mało. Dopiero uczyłaś się siedzieć i nosiłaś zupełnie malutkie spodenki i koszulki. My z tatą bardzo mocno płakaliśmy, bo nie chcieliśmy, żebyś umarła - nasza pierwsza córeczka, nasza kruszynka. Lekarze mówili, że nie można cię wyleczyć. Leżałyśmy razem w szpitalu. Do twoich malutkich, cieniutkich rączek lekarze ciągle podłączali kroplówki. Kiedy zaczynałaś się dusić, dawali ci maskę tlenową i robili dużo różnych zastrzyków. Czułam się bezsilna. Życie opuszczało cię z każdą godziną.

Pewnej nocy, kiedy znowu miotałaś się i płakałaś – wyczerpana, stanęłam na kolana, jak kiedyś bardzo dawno temu uczyła mnie moja babcia i zaczęłam się modlić: „Boże, jeśli jesteś, jeśli istniejesz na tym świecie, uratuj moją córkę! Uzdrów ją! Dokonaj tego cudu, Boże! Nigdy Ci tego nie zapomnę!”

Potem jeszcze długo płakałam, stojąc na kolanach, a moje serce stopniowo wypełniał spokój.

Przypomniałam sobie dzieciństwo, wierzącą babcię, jej opowiadania o Chrystusie, jej proste modlitwy. Nikt nie mógł mi pomóc. Nikt nie mógł cię uratować, nikt oprócz Niego – Chrystusa. I wiesz, On to zrobił.

Po tej mojej pierwszej w życiu modlitwie mocno zasnęłaś, a po pewnym czasie, ku zdziwieniu lekarzy, zupełnie zdrową wypisano cię do domu. Razem z tatą byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Wszystkim i wszędzie opowiadaliśmy o tym, co uczynił dla nas Bóg. Lekarz, który cię leczył, przyznał się, że przestał być ateistą. Ot tak, córeczko.

Od tej pory kochamy Boga, który uczynił dla nas ten cud.

Teraz decyzja należy do ciebie: czy rosnąć jako wierząca, czy nie. Pomyśl co uczynił dla ciebie Bóg i jak bardzo On cię kocha? Czy warto o tym zapominać ze względu na kogokolwiek? Jesteś już duża, powinnaś sama zadecydować. A ja pójdę przygotować obiad.

Kiedy mama znów wróciła do pokoju Ali, córka stała na kolanach i szeptała: „Boże! Wybacz mi! Proszę, wybacz! Nie wiedziałam, że tak dużo dla mnie zrobiłeś. Chcę zawsze wierzyć!”

Tatiana

za: pravme.ru

Fotografia: mmilenovakovic / orthphoto.net /