publicystyka: Wielkopostna podróż przez Biblię cz. 4

Wielkopostna podróż przez Biblię cz. 4

Ks. Igor Habura, 21 marca 2017

 Dzisiaj, podczas Liturgii Uprzednio Poświęconych Darów, sprawowanej z okazji wspomnienia pamięci 40 męczenników Sebastyjskich, słyszeliśmy te oto słowa z Ewangelii Mateusza:

„Rzecze Pan taką przypowieść: podobne jest Królestwo Niebios do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy”
Mt 20,1

Zapewne każdy z nas zauważył już, że Chrystus bardzo często przyrównuje Królestwo Niebios do winnicy, a Boga do jej gospodarza, właściciela. Większość z nas zapewne rozumie owo porównanie. Lud to winnica, o którą Bóg - właściciel dba, i która w zamian za to powinna mu przymościć owoce. Porównanie to, jest często stosowane również w Starym Testamencie. Wielokrotnie Bóg, poprzez usta proroków przemawiał do ludzi w symbolach, metaforach czy dobrze nam znanych przypowieściach, aby w ten plastyczny, obrazowy sposób ukazać ważne dla nich samych sprawy, aby dotrzeć do każdego serca i umysłu spośród synów ludzkich.

Prorok Izajasz mówi:

„Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku…”
Iz 5,1

Przyjacielem proroka jest Bóg. Miłość i wierność do Wszechmocnego stała się dla Izajasza rękojmią zbawienia i potwierdzeniem przyjaźni Boga z człowiekiem, Stwórcy ze stworzeniem, Pana z jego prorokiem. Bóg daje się poznać temu kto zachowuje Jego przykazania, temu który okaże się być sprawiedliwym w oczach Pana.

„I uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało za sprawiedliwość, i nazwany został przyjacielem Boga”
Jk 2,23

Któż z nas może o sobie powiedzieć, że jest przyjacielem Boga? Kto zna i kocha Go na tyle by powiedzieć, że nie jest już tylko najemnikiem, który miłuje bo liczy na zapłatę, nie jest sługą, który miłuje bo boi się kary a jest synem, który kocha dla samej miłości. Kochać Boga to nie tylko znać GO, ale i dać się poznać.

Prorok natomiast kontynuuje swą opowieść o winnicy:

„Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz…”
Iz 5,2

Bóg stworzył świat, ulepił ludzi z prochu ziemi, zasadził rajski ogród, stworzył cały widzialny i duchowy świat jako dom dla człowieka. Dał mu wszystko co niezbędne do życia… Bóg powołał do istnienia również każdego z nas:
 
„Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię”
Jr 1,5

Bóg dał ludziom życie, dał rozum, serce współczujące, dał ziemię za dom, dał ludzi za braci i siostry, dał zwierzęta i rośliny na pokarm, właściwie dał wszystko co niezbędne do życia i o wiele, wiele więcej „lecz”…
„ … lecz ona cierpkie wydała jagody”
Iz 5,2

Ludzkość okazała się niewdzięczna. Więcej okazała się bezwstydnie niewdzięczna. Nie tylko ta biblijna. Nie tylko Adam i Ewa zgrzeszyli, nie tylko ludzie czasów Noego i potopu okazali się być złymi. Nie tylko Izrael za czasów Izajasza był niegodziwy, pyszny i buntowniczy wobec Boga. Nie tylko ci, którzy nie rozpoznali w Jezusie obiecanego Mesjasza, a osądzili Go jak przestępcę byli duchowo ślepi… O ileż bardziej my jesteśmy ludem o twardym karku (Wj 32,9). My, o których apostoł Piotr mówi, że wykupieni jesteśmy:

„nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez skazy”
1P 1,18-19

Dlaczego więc to właśnie my, chrześcijanie, lud Boży jesteśmy tymi o których rzekł Bóg:

„Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem”
Wj 32,8

Oczywiście każdy z nas ma co najmniej tysiąc już gotowych usprawiedliwień dla samego siebie i kolejne dwa tysiące jeśliby dać mu chwilkę na zastanowienie. Generalnie rzecz biorąc nasza grzeszność to wina świata i jego zepsucia. Żyjemy przecież pośród grzechu, w grzesznej, niektórzy mówią nawet, post-chrześcijańskiej cywilizacji więc to właściwie nie nasza wina a raczej wina innych, że ten świat tak zepsuli. Nam już właściwie nie pozostaje nic innego jak w nim żyć, lepiej lub gorzej, w poczuciu własnej niewinności…

…a gdzieś tam, pośrodku niczego, wśród piasków syryjskiej pustyni, mnich Efrem na kolanach cicho modlił się do Boga:
Panie i Władco żywota mego! . . . Spraw, abym widział moje przewinienia I nie potępiał brata mego. Albowiem Ty błogosławiony jesteś na wieki wieków. Amen…

I znów prorok zawołał, i z ust jego wyszedł głos Boga skierowany do nas:

„Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a między winnicą moją. Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody?”
Iz 5,3

Cóż odpowiemy? Jak będziemy się bronić? Gdzie Bóg się pomylił? W czym okazał się niewierny, że nie uwierzyliśmy Mu? Czego zapomniał nam dać abyśmy Go wielbili, czego nam nie powiedział abyśmy Go poznali? Czego dla nas nie poświęcił abyśmy byli zbawieni?

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”
J 3,16

Połowa postu już za nami. Czas by spojrzeć na to co do tej pory zrobiliśmy, gdzie na postnej drodze jesteśmy. Spójrzmy na siebie, swój post z dystansu i zobaczmy czy widzimy to co chcielibyśmy pokazać Bogu. Jeżeli nie to, zwiększmy wysiłek, jeszcze bardziej i mocniej przyłóżmy się do duchowej pracy nad sobą. Módlmy się, czytajmy Pismo Święte, bądźmy miłosierni, pokajajmy się, gdyż coraz głośniej słychać wołanie innego proroka:

„Wydajcie więc owoce godne pokajania (…) Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone"
Łk 3,8-9