publicystyka: Kto potrzebuje świąt Bożego Narodzenia?

Kto potrzebuje świąt Bożego Narodzenia?

tłum. Anna Kindziuk, 21 grudnia 2016

Refleksja amerykańskiego prawosławnego duchownego, Johna Parkera, odnośnie prezentów Bożonarodzeniowych i prawdziwego naśladownictwa św. Mikołaja.


Był wyjątkowo bogaty, ale coś poszło zupełnie nie tak. Po tym, jak upadł jego biznes, nie pozostało mu nawet na tyle, by wyżywić swoje trzy córki. W desperacji – któż może sobie wyobrazić taką desperację! – doszedł do wniosku, iż jedynym sposobem na zdobycie pieniędzy do życia
jest sprzedanie córek na prostytucję. Znikąd pomocy. Nic do jedzenia. Żadnej alternatywy.

Większość z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie takiej desperacji. Większość, czytając ten artykuł, nigdy nie była pozbawiona posiłku nie ze swojej woli dłużej niż tydzień. Większość z nas nie była nigdy w potrzebie. To prawda, że większość z nas nie spotkała w swoim życiu człowieka w takiej potrzebie i nawet nie zna kogoś, kto mógłby spotkać taką osobę. Rzeczywiście, większość z nas nigdy nie miała okazji pomagać osobie znajdującej się w najgorszej nędzy i rozpaczy. Zwykliśmy się troszczyć
przede wszystkim o siebie.

Będąc synem zamożnych rodziców, Mikołaj nigdy nie doświadczył na własnej skórze, co to znaczy być w potrzebie. Ale znał potrzebujących i pomagał im. Wiedział, że niemoralnym jest ignorowanie
potrzebujących. Miał do tego środki i używał ich. Pod osłoną nocy, z dużą ilością pieniędzy w małym worku, przemierzał sąsiednie okolice i przez otwarte okno wrzucił zawiniątko ze środkami
pieniężnymi do domu opisanego powyżej mężczyzny modląc się jednocześnie, aby prezent był wystarczającym do zapobieżenia grzechowi, który zamierzano popełnić. I dzięki Bogu był. Zachęcony
sukcesem, Mikołaj jeszcze dwukrotnie postąpił tak samo względem tej rodziny, dzięki czemu uchronił ją przed destrukcją. Później dzięki swojej hojności, zdołał nawet ocalić całe miasto dotknięte przez głód.

Święty Mikołaj był arcybiskupem Miry w IV wieku. Obecnie, w większości przypadków, nasze potrzeby zamieniliśmy na nasze życzenia. Podczas sezonu bożonarodzeniowego (który tak naprawdę jest postem...) coraz więcej uwagi poświęca się pytaniu: „Co chcesz dostać na Gwiazdkę?” Czy zostaliście kiedykolwiek zapytani: „Czego potrzebujesz na święta?”

Wielu z nas spędza gorączkowo cały miesiąc w poszukiwaniu „perfekcyjnego prezentu” dla tej „wyjątkowej osoby” która „ma wszystko”. Dlaczego musimy kupować „coś” (co zazwyczaj kończy się
kupnem jeszcze jednej dodatkowej rzeczy) osobie, która ma wszystko? Osobie, która NIE jest w potrzebie?

To nie jest tak, że mamy nie sobie dawać prezentów. Obdarowywanie się nawzajem jest przecież sposobem aby pokazać miłość. Lecz czy nie możemy dać jako prezent osobie „która ma wszystko” po prostu pomocy dla ludzi w potrzebie?
Zastanów się nad tym przez chwilę: powszechne jest teraz wynajmowanie dużych pomieszczeń aby przechowywać w nich to wszystko, czego nie jesteśmy już w stanie pomieścić w swoich domach. Wielu wydaje setki dolarów na klimatyzowane pomieszczenia w których przechowuje niepotrzebne meble. A co z biednymi, którzy nie mają dachu nad głową i gnieżdżą się między sobą? Kto tak naprawdę potrzebuje dachu – meble czy ludzie? Czy naprawdę mały Jan potrzebuje kolejnej gry? Czy Zuzia kolejnej lalki? Babcia markowych talerzy? Czy naprawdę potrzebny jest mi nowy krawat?

Dla wielu akty charytatywne to wypisywanie raz do roku czeku, który ma zmazać z nas winę, że gromadzimy za dużo i kupujemy coraz więcej i więcej. Oczywiście tego typu charytatywność pomaga potrzebującym i Cerkiew jest wdzięczna za nią, gdyż może dystrybuować zgromadzone środki pośród potrzebujących. Ale tak naprawdę wzywani jesteśmy do tego, by zmienić swój światopogląd - samych siebie i nasze dusze – aby prowadzić życie zgodne z nauką Chrystusa, tak jak czynił to św. Mikołaj.

Wszyscy mamy tyle do zaoferowania – ale wszyscy zapominamy też, że nie należy to do nas. Wszystko co posiadamy otrzymaliśmy od Boga abyśmy wykorzystali to do pokazania miłości Boskiej względem tych, którzy naprawdę tego potrzebują. Jezus Chrystus powiedział: Zaprawdę,
powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili
(Mt 25,40). Chrystus nie rozdawał ludziom nowych rydwanów czy ubrań. Raczej zdrowie, uzdrawianie i odkupienie – a w rezultacie, oddał Swoje życie. To jest właśnie nasze prawdziwe powołanie.

Święty Mikołaj był gorliwym uczniem Jezusa Chrystusa. Prowadził ciche i pokorne życie zgodne z pismem świętym i uczynił tak wiele bez chęci otrzymania publicznych podziękowań i wdzięczności. Dawał innym, ponieważ w swojej hojności uważał, iż jego obowiązkiem względem drugiego człowieka jest pomaganie osobom w potrzebie oraz dawanie nadziei tym, którzy już jej nie mają. Nasze powołanie jest takie samo. W związku z tym postawmy sobie nowe pytanie w tym roku: zamiast „co chcesz na Gwiazdkę?” pytajmy: „Kto jest w potrzebie na Święta, komu mógłbym/mogłabym pomóc?” A po postawieniu sobie tego pytania bądźmy jak św. Mikołaj: cisi, anonimowi, oddani świętej łasce,
tak, aby każdy mógł poczuć dostrzec tę Boską łaskę.

Tekst oryginalny

Tekst pierwotnie ukazał się w The Post and Courier w dziale "Wiara i wartości", 9 grudnia 2007 roku.