publicystyka: Rozpoczynamy cykl artykułów pt. "Cerkiew prawosławna - Cerkiew eucharystyczna"

Rozpoczynamy cykl artykułów pt. "Cerkiew prawosławna - Cerkiew eucharystyczna"

Natalia Walicka, 15 grudnia 2016

Zapraszamy do lektury cyklu artykułów o szeroko pojętej tematyce eucharystycznej. Pojawiające się raz w miesiącu artykuły będą przemyśleniami rożnych osób – zarówno wiernych, jak i duchownych –na temat roli Eucharystii w naszym Kościele oraz podejmowane będą zagadnienia związane z tą tematyką oraz problemy, z jakimi borykają się wierni.. Zapraszamy do lektury pierwszego felietonu z cyklu autorstwa Dominiki Kovačević.


„Słowo ciałem się stało, i zamieszkało wśród nas…” (J 1,12). Znajdujemy się w okresie przygotowawczym do obchodów Wcielenia Syna Bożego, czyli świąt Narodzenia Chrystusa. Jednym z najpiękniejszych rezultatów Wcielenia jest dar sakramentu Eucharystii. W związku z tym przedstawiamy Państwu rozważanie na ten temat.



Często pierwszą odpowiedzią na pytanie, czym się różni Kościół prawosławny od katolickiego, odpowiadamy: głową Kościoła jest nie człowiek (papież/patriarcha), lecz sam Chrystus. Tak, głową Cerkwi prawosławnej jest Chrystus. Cerkiew to Ciało Chrystusa. Stajemy się członkami Cerkwi przez sakramenty chrztu, namaszczenia (cs. miropomazania) i Eucharystii, tj. Ciała i Krwi Chrystusa. Tylko ostatni z tych trzech sakramentów nie jest jednorazowy. By stać się członkami Ciała Chrystusa, tj. Cerkwi, spożywamy Jego Ciało.

To oznacza, że bycie członkiem Cerkwi, czy też: bycie prawosławnym, nie jest członkowstwem takim jak to jest w rozumieniu przynależności do różnych organizacji, instytucji, a nawet grup społecznych czy narodowościowych. To nie jest tylko nazwa – aczkolwiek zobowiązująca, przecież „chrześcijanin” oznacza naśladowcę Chrystusa. „Prawosławny chrześcijanin” – wierny naśladowca Chrystusa i wypełniający Jego nauczanie, bez odstępstw. To nie jest tylko „figurowanie” w statystykach, choć ważnym jest przyznawanie się do swojej wiary. Wreszcie, to nie jest tylko jakiś wyznacznik tożsamości, mimo że powinien determinować styl naszego życia. Bycie członkiem Cerkwi to coś więcej. To jest coś realnego – to autentyczne bycie członkiem Ciała Chrystusa. Dlatego też w języku cerkiewno-słowiańskim na Eucharystię mówimy „Priczastie”; to słowo oznacza udział w Ciele Chrystusa. W najbardziej znanej modlitwie z tych przygotowujących do Eucharystii, czytanej również na Boskiej Liturgii, mówimy: Twej Mistycznej Wieczerzy uczyń mnie dziś uczestnikiem, o Synu Boży (Wieczeri Twojeja Tajnyja dnies, Synie Bożyj, priczastnika mia priimi).

Dlaczego Eucharystię mamy przyjmować wiele razy, a inne sakramenty wprowadzające do Cerkwi tylko raz? Po pierwsze, wynika to z Pisma Świętego. Chrystus, dając nam wzór, raz wszedł do rzeki Jordan, również apostołowie chrzcili katechumenów raz. Zstąpienie Świętego Ducha na apostołów zdarzyło się tylko raz, potem ten sakrament niejako się przejawiał w mocy uzdrawiania, prorokowania, rozeznania itp. Natomiast jeśli chodzi o Eucharystię, Chrystus powiedział na Mistycznej Wieczerzy: „Bierzcie i jedzcie”, a nie „zjedzcie”. Ktoś może zarzucić, że to patrzenie na polski tekst. Ale w językach semickich tryb rozkazujący nie ma aspektu jednorazowości – po prostu, tak jak zostało powiedziane, to tak ma być czynione. Wreszcie, w Dziejach Apostolskich czytamy, że pierwsi chrześcijanie gromadzili się regularnie na „łamaniu Chleba”, czyli powtórzeniu Mistycznej Wieczerzy – znaczy, pierwotnej Boskiej Liturgii.

Po drugie, Eucharystia to nie tylko sakrament „wprowadzenia”, lecz przede wszystkim „wypełnienia”, pieczęci Darów Bożych, a także „podtrzymania”.
Pieczęć, wypełnienie – to oznacza centrum, wszystkie dążenia duchowe kierują się ku temu. Musimy przyjmować Eucharystię, by nie odpaść od Ciała Chrystusa, by nie oddalić się od centrum, jakim jest On, by nie utracić z Nim jedności. Dlaczego ta relacja wymaga podtrzymywania? Cóż, niszczy ją grzech. Grzech zrywa jedność z Bogiem. To właśnie dlatego spowiadamy się – by oczyścić się z grzechu, i przyjmujemy Eucharystię – by znowu nawiązać tę jedność z Bogiem, by na powrót stać się w pełni członkiem Jego ciała, a nie, mówiąc obrazowo, kończyną zwisającą na kilku nitkach. Wiadomo, że wówczas taka kończyna, czy też członek, jest niezdatny do żadnego działania, i że zaraz po prostu odpadnie od swego żywiciela – reszty ciała. A przecież Chrystus jest Dawcą Życia, jak to wielokrotnie śpiewa Cerkiew w swoich hymnach. Ciało Chrystusa daje życie Jego członkom. I to nie życie tymczasowe, lecz wieczne. Zbawiciel mówi: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. (J 6, 53).

Wspomniano, że Eucharystia to sakrament podtrzymujący jedność z Bogiem. Nie tylko z Bogiem, ale również między nami – bo wszyscy prawosławni, mimo bycia różnymi osobami, jesteśmy przecież członkami tego samego Ciała, tj. Cerkwi Chrystusowej. Zatem, podstawą dla jedności Prawosławia nie jest jakiś człowiek (papież/patriarcha) albo jakaś instytucja; podstawą jedności Cerkwi prawosławnej jest uczestnictwo w Eucharystii, czyli w Ciele i Krwi Chrystusa, oraz prawowierne Jej wyznawanie i sprawowanie. Można by rzec, że swego rodzaju „sloganem” Prawosławia jest jedność w różnorodności; różnorodność w jedności. Stąd też mamy różne Cerkwie autokefaliczne i autonomiczne, z różnymi zwierzchnikami i tradycjami, a łączy nas uczestnictwo w Ciele i Krwi tego samego Jezusa Chrystusa oraz jednolite Jego wyznawanie.

To jest też powodem obostrzeń kanonów apostolskich, soborów powszechnych i lokalnych: jeśli ktoś nie przystępuje do Eucharystii trzy niedziele pod rząd, ten podlega wykluczeniu. To nie jest jakaś kara, lecz naturalna konsekwencja. By być rzeczywiście członkiem Cerkwi, czyli Ciała Chrystusa, należy Je przyjmować w sakramencie Eucharystii. Bo jesteśmy grzesznikami, i przez te grzechy zrywamy więź z Bogiem, i dlatego potrzebujemy odnawiania tej więzi. Wniosek jest taki: przystępujemy do Eucharystii nie dlatego, że jesteśmy nieskalani, lecz dlatego, że jesteśmy grzesznikami! Tutaj musimy się zastanowić nad naszymi wymówkami odnośnie nie-przystępowania do tego sakramentu.

Oczywiście, do Eucharystii należy przystępować godnie, jak najbardziej przygotowanie. Ale nigdy nie przystąpimy bez grzechu. A co z innymi „przeszkodami” odnośnie (nie)przystępowania do Eucharystii?
Post? Prawidło modlitewne? Spowiedź – za każdym razem? co jakiś czas? z czego się spowiadać? u kogo? Cóż, to wszystko ma służyć nam pomocą w jak najlepszym przygotowaniu się do sakramentu Eucharystii. Ale nie jest celem samym w sobie. Jest nie tyle drogą, co drogowskazem na drodze. I jeśli coś z tych pomocy staje się przeszkodą, to znaczy, że coś tu jest nie tak. Albo za mało pragniemy Chrystusa, albo traktujemy Eucharystię i bycie prawosławnym jako zwyczaj lub powinność (a bycie członkami Ciała jak i relacja z Bogiem to jest coś żywego i dynamicznego, a nie statycznego ukutego w jakieś przepisy), albo może faktycznie, za dużo nam narzucono. Tutaj potrzebny jest nam ojciec duchowy, którymi nami pokieruje indywidualnie w tych sprawach. Bo coś, co dla jednego może być dobre, to drugiego może popchnąć w pychę lub przeciwnie – w rozpacz.

Uczestnictwo w Eucharystii to podstawa jedności Cerkwi oraz Jej członków w wierze, nadziei i miłości. To podstawa bycia prawosławnym. I można tu się zastanawiać, czy przypadkiem brak życia eucharystycznego w niektórych wspólnotach – tzn. większość wiernych przystępująca do Świętego Kielicha tylko kilka razy do roku – nie jest przyczynkiem do części problemów współczesnego Prawosławia?… Wzajemne oskarżenia, bez chrześcijańskiego ducha miłości. Zrywanie lub też nadwyrężanie jedności przez spory natury ludzkiej, a nie dogmatycznej. Życie parafialne ograniczone do sobotniej wieczerni i niedzielnej/świątecznej Liturgii. Rozmowy o środkach (język, kalendarz, ławki, muzyka etc.), miast o celu (Trójjedyny Bóg). Życie indywidualnego wiernego ograniczone do oznak zewnętrznych i obyczajów kulturowych. I tak dalej. Brak eucharystycznego życia poszczególnych wspólnot wpływa także na te, co tego problemu nie mają – skoro jesteśmy członkami jednego Ciała, to gdy cierpi jeden członek, męczy się i reszta (por. 1 Kor, 12-27).

Cerkiew prawosławna to Cerkiew eucharystyczna. Cała eklezjologia (tj. nauka o Kościele) prawosławna opiera się na Eucharystii, i tę różnicę w podejściu widać w rozmowach z katolikami (sprawa papieża jako głowy Kościoła i nacisk na ważność sakramentu, a nie jedność członków) i protestantami (Eucharystia symbolem, a nie rzeczywistością). Dlatego też paradoksem może wydać się to, że w niektórych prawosławnych wspólnotach na Liturgii do Eucharystii przystępuje garstka wiernych, albo nawet nikt z dorosłych oprócz dzieci. By uzyskać odpowiedź na pytania, jakimi jesteśmy prawosławnymi i jaka jest nasza lokalna wspólnota prawosławna, zastanówmy się przede wszystkim nad tym, jakie jest życie eucharystyczne nasze oraz wspólnoty, do której należymy.