publicystyka: 12 powodów, dla których zostałem/pozostaję prawosławnym cz. 1

12 powodów, dla których zostałem/pozostaję prawosławnym cz. 1

tłum. Anna Kindziuk, 06 marca 2016

Przedstawiamy Państwu tekst znanego amerykańskiego prawosławnego duchownego, o. Andrew Stephena Damicka,który przyjął Prawosławie prawie 20 lat temu w Cerkwi antiocheńskiej. Święceń diakońskich dostąpił w 2005 roku, a kapłańskich – rok później. Obecnie niesie posługę w antiocheńskiej parafii św. Pawła w Emmaus, stan Pensylwania. Oryginalny tekst ukazał się na stronie Ancient Faith Radio – amerykańskiej prawosławnej internetowej rozgłośni radiowej.



Wiem, że listy takie jak ta, zazwyczaj są bardzo popularne i wiele osób na nie klika, mimo to uznałem, że warto sporządzić listę najbardziej znaczących powodów dla których zostałem i/lub pozostaję prawosławnym chrześcijaninem. Przyczyny, które wymieniam poniżej, nie były jeszcze w kręgu moich zainteresowań w roku 1998, kiedy to przyjąłem prawosławie. Są one natomiast częścią powodów, dla których prawdziwie kocham być prawosławnym chrześcijaninem, stałem się nim i pozostaję po dziś dzień.


1. Wierzę, że Kościół prawosławny jest rzeczywiście prawdziwym Kościołem Jezusa Chrystusa

Wiele można na ten temat powiedzieć, natomiast powód, dla którego wierzę, iż tak jest w rzeczywistości, bierze się stąd, iż bardzo dokładnie przestudiowałem Pismo Święte i historię wczesnego chrześcijaństwa. Na tej podstawie nabyłem przekonanie, iż jedynym Kościołem, który czyni obie te rzeczy spójnymi, jest Kościół prawosławny. Szczególnie znaczące były dla mnie pisma św. Ignacego Antiocheńskiego, ucznia apostoła Jana. Życie Cerkwi, które opisuje on w swoich pracach, zdecydowania nie przystaje do tego, czego doświadczałem w kościele ewangelickim. Skoro był on osobą, która od samych apostołów uczyła się, jak być prawosławnym, chciałem być w jego Kościele.

Prawosławie traktuje historię poważnie i nie tuszuje rzeczy nieprzyjemnych. Nie wybiera również z świadectwa czasów wczesnego chrześcijaństwa tylko po to, aby rozwijać łatwy do przyjęcia nowoczesny system „teologiczny”. Ponieważ prawosławie jest społecznością, której korzenie sięgają czasów apostolskich, jego pamięcią teologiczną są wieki dogmatów, doktryny i refleksji teologicznej. Nie jest ono całościowo zwarte czy łatwe do uporządkowania, niemniej jednak jest wielką rzeką prawdy z całkowicie scalonym kierunkiem działania. Nie da się tego sposobu myślenia odnaleźć u rzymskich-katolików i w protestantyzmie.

Nie oznacza to oczywiście, iż uważam nie-prawosławnych za potępieńców, jak również nie sądzę, iż przeznaczeniem wszystkich prawosławnych jest wielka szczęśliwość. A prawda prawosławia nie jest moim testamentem. Prawosławie jest prawdziwe, ale nie z mojego powodu.


2. Prawosławie daje mi coś do pracy

Nie oznacza to, iż byłem znudzony i potrzebowałem jakiejś rozrywki. Po prostu, życie chrześcijańskie, którego byłem uczony do czasu przejścia na prawosławie, było, w gruncie rzeczy, nie-wymagające. Byłem „ocalony” i w zasadzie nie było więcej nic istotnego do robienia. Oczywiście, miałem postępować zgodnie z zasadami moralności, pomagać otaczającym mnie ludziom w zbawieniu, nie było to jednak kluczowe wobec najważniejszego pytania: „Czy wiesz, co się z Tobą stanie, jeśli umrzesz dzisiaj?”. Wiedziałem. Byłem bezpieczny, ocalony. Miałem trafić do nieba.

Ale co, jeśli życie duchowe jest wymagające? Co, jeśli trzeba wytrzymać do końca, aby zostać zbawionym? Co, jeśli bycie chrześcijaninem oznacza, że trzeba zapracowywać na swoje zbawienie ze strachem i drżeniem? Prawosławie zapewnia pełnię życia cielesnego i duchowego, co jednocześnie zakłada, iż wszystko, co czynisz jako chrześcijanin, jest moralne i zgodne z Ewangelią nie dlatego, iż oczekujesz wielkiej nagrody w niebie. Czynisz tak, ponieważ rzeczy te są częścią twej współpracy z Bogiem, którą podejmujesz dla swego zbawienia.


3. Prawosławie daje mi możliwość widzenia i obcowania z Bogiem w sposób fizyczny

Syn Boży został powity przez Bogurodzicę, co oznacza, że stał się on widzialny i namacalny. Na skutek tego, w prawosławiu pojęcie wcielenia oznacza obecność Boską – świętość – czyli, w rzeczywistości, obecność w świecie materialnym. Mogą pojawić się głosy, iż obecność ta sprowadza się wyłącznie do jednego fizycznego miejsca – ciała Jezusa Chrystusa. Inni natomiast mogą twierdzić, iż świętość ta, w następstwie, pojawia się pod innymi postaciami: w dalszej historii biblijnej i dalej w historii chrześcijaństwa: relikwie, cienie apostolskie, czy nawet chusty dotknięte przez apostołów były świadectwem siły Bożej.

W związku z tym, kiedy Chrystus mówi: „To jest Moja Krew” i „To jest Moje Ciało”, sprawia, iż przyjmujemy te słowa dosłownie, a nie tylko metaforycznie. To dlatego św. Paweł ostrzegał, że ludzie, którzy przystępują do Komunii świętej bez należytego przygotowania, mogą zachorować lub nawet umrzeć. Gdyby Ciało i Krew były tylko symbolami, miałoby miejsce coś takiego?

Fizyczność w prawosławiu – czyli sakramenty, kadzidła, szaty liturgiczne, architektura cerkwi, ikony itd. – nie wdzierają się pomiędzy mną a Boga, lecz pomagają mi nawiązać z Nim kontakt. Most pomiędzy wzgórzami nie jest pomiędzy nimi, a je łączy. Wiele fizycznych rzeczy w prawosławiu nie jest sztucznym wytworem człowieka, ale jest ucieleśnieniem Boga, które dał On nam w prezencie, aby pomóc człowiekowi połączyć się z Nim.


4. Zmiana jest naprawdę ciężka

Ludzie czasem żartują, iż prawosławie nie jest „zorganizowaną religią”, z akcentem na „zorganizowaną”. Nie posiada przekazanej przez papieża jednakowej instrukcji dla całego Kościoła; zwierzchnicy Kościołów nie mogą się często ze sobą porozumieć i wydaje się, że nigdy nie uda nam się zorganizować Soboru Świętego, o którym to dyskutujemy już niemalże od wieku. Ale to wszystko mi nie przeszkadza. Oznacza to, iż czysta logistyka nie jest praktycznie w stanie zmienić naszych poczynań.

A jeśli Wieczność i Prawda są rzeczywiście prawdziwe, po cóż mielibyśmy zastanawiać się nad zmianą? Przecież nie można tych rzeczy ustanowić w drodze demokratycznego głosowania, i nie może to zostać narzucone monarchią? Z tego względu nie mamy do czynienia ze zmianami zbyt często. To nie wada, to cecha. Prawosławie nie jest religią, która będzie się zmieniać i dopasowywać pod kogoś.

Brak organizacji sprawia, iż kocham prawosławie jeszcze z innego powodu:


5.Prawosławie naprawdę jest jednym Kościołem

W przeciwieństwie do wyznaniowości świata protestanckiego, różnorodność Kościołów prawosławnych sprawia, iż muszą one rozmawiać ze sobą i wypracowywać wspólne decyzje. Prezbiterianie i luteranie są w stanie nazwać siebie nawzajem chrześcijanami, natomiast nie wiedzą praktycznie nic o sobie w kontekście życia kościelnego. Dotyczy to również osób należących do PCA (kościół prezbiteriański w Kanadzie) i PCUSA (kościół prezbiteriańskie Stanach Zjednoczonych). Nie muszą one współpracować ze sobą w żadnym względzie. Kościół PCA w żaden sposób nie narusza terytorium PCUSA, ponieważ nie są one kościołami tożsamymi.

Prawosławie wewnątrz siebie często może się sprzeczać i walczyć, co jest świadectwem tego, iż postrzegamy siebie jako jeden Kościół; widzimy, że mamy problem, który należy rozwiązać. Protestanci mają zawsze w zanadrzu opcje rozłamu (a kiedy rozłam się pojawia, nie muszą już martwić się o siebie nawzajem), rzymscy katolicy mogą ostatecznie zwrócić się do Watykanu, który może narzucić rozwiązanie pasujące dla niego, a niekoniecznie stron zaangażowanych w spór.


6. Prawosławie jest wiarą na całe życie

Ponieważ prawosławie ma ogromne pokłady tradycji, niemożliwym jest wyczerpanie ich do końca. Zawsze jest coś nowego do nauki. Po drodze do „innego życia” znajduje się wiele stacji pośrednich, które zachwycają i dają radość. Różnica pomiędzy prawosławiem i ewangelicyzmem w tym względzie zawiera się nie we wzroście mądrości i świadomości, co cechuje wszystkie religie, lecz w fakcie, iż prowadzi ono przez różne etapy rozwoju przez całe życie.

Pamiętam, jak kiedyś słuchałem mnicha, który opowiadał, jaką odpowiedź dostał od starca ze Świętej Góry Atos na zadane przez siebie pytania. Starzec powiedział, iż pewne rzeczy nie będą dla niego zrozumiałe, póki nie osiągnie określonego poziomu oświecenia. To prawda. Nie można przeczytać prawosławnego „Sprawozdania Wiary” (to dotyczy nawet Wyznania Wiary – Wieruju) i stwierdzić: „Ach tak, to wszystko, czego uczy prawosławie. Teraz rozumiem”.

To nie jest wada, a cecha. Zgadza się, lubimy, kiedy rzeczy są proste, łatwe do osiągnięcia dla każdego, ale wiara, która nie jest złożona na tyle, by wyjaśnić wszystkie zawiłości ludzkiego bytu, nie jest godna człowieka. Prawosławie zapewnia to w sposób, którego nie znalazłem nigdzie indziej.