publicystyka: Bóg nie jest więźniem tekstu – esej o. Jerzego Massuha

Bóg nie jest więźniem tekstu – esej o. Jerzego Massuha

tłum. Dominika Kovačević, 11 lipca 2016

Przedstawiamy esej o. Jerzego Massuha – dyrektora Centrum Studiów nad Chrześcijaństwem i Islamem Uniwersytetu Balamand Patriarchatu Antiocheńskiego. Ten ceniony libański duchowny, udzielający się w mediach, świadczy o prawosławiu w swych artykułach do cerkiewnych i świeckich gazet, a także w różnych programach i wystąpieniach telewizyjnych.

Prezentowany tekst nie jest najłatwiejszy w odbiorze, ale wart poznania, dlatego, że powstał w języku, myśli i kulturze semickiej, czyli związanej ze świętymi księgami trzech wielkich monoteistycznych religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Artykuł ten zawiera chrześcijańskie podejście do problemu, który często dotyczy każdego z nas – czy teksty Pisma Świętego i kanonów ułożonych w pierwszych wiekach chrześcijaństwa są nienaruszalne? Czy zawsze należy je odczytywać dosłownie? Czy zabiegając o ortodoksję, niezamierzenie odzieramy z Boskości święte teksty, czyniąc je ludzkimi, a jednocześnie nie dla ludzi? Tekst jest polemiką zarówno z tradycyjnym (i większościowym) muzułmańskim podejściem, które uznaje Koran za słowo Boga, a zatem niemożliwe do innej interpretacji, jak i poglądami niektórych chrześcijan.



Jak religia może być kompatybilna z epoką? Albo z nauką i postępem? Jak religijni ludzie mogą być częścią współczesnego świata bez porzucania swojej religii? Te pytania wyrażają kryzys współczesnej myśli religijnej, kryzys odziedziczony z minionych wieków.

Nie wystarcza odpowiedź niektórych z tych, którzy uważają religię za dobrą i owocną dla każdej epoki i każdego miejsca: że wszystko, czego potrzebują wyznawcy religii, otrzymali raz jeden na zawsze w podstawowych (założycielskich) tekstach oraz że te drzwi są zamknięte na klucz. Albowiem ta gotowa odpowiedź oznacza, że każda epoka przystosowuje się do religii, a nie religia do epoki. A nie wystarczy też na tym polu przebudzenie zainteresowania wyznawców lub pobudzenie bez religijnej troski w gorliwości modernizacji i modernizowanych; to tak, jakby modernizacja była niekompatybilna (niezgodna, sprzeczna) z religią [„modernizacja” w arabskim jest z tego samego rdzenia, co słowa „epoka” i „nowoczesność”; zatem „modernizacja” oznacza dokładnie „dostosowanie się do nowej epoki”, przyp. tłum.].

A nawet jeśli podstawowy (założycielski) tekst religijny odpowiada na wszystkie pytania, które nasuwają się dzisiaj i na wszystkie pytania, które nasuną się w przyszłości – to wobec tego, skąd ten strach przed epoką? Odpowiedź może być udzielona w kryterium tych tekstów podstawowych (założycielskich), czy powinno się przyjmować ich litery bez spojrzenia na okoliczności historyczne, czy też powinno się przyjmować ich litery i znaczenie w egzegezie, biorąc pod uwagę to, czego wymaga epoka?

Czy należy na przykład zachować strój, który był powszechny (popularny) w czasach podstawowego (założycielskiego) objawienia danego poprzez Boży tekst? Czy należy też przejąć organizację z [czasów] założycielskich? Bo inaczej uważa się to za odejście od tradycji (zwyczajów) i Boskiego nakazu. A czy Boski nakaz jest spętany określonym czasem? Czy powinien ten nakaz wrócić do tego czasu i pozostać tam na zawsze? Jak Bóg, będący bezczasowym [tj. ponad czasem, odwiecznym, niestworzonym; nie ma polskiego odpowiednika użytego tu słowa azalijj, przyp. tłum.] i wiecznym, może być jednocześnie więźniem założycielskich chwil religii?

Bez wątpienia istnieje rozróżnienie pomiędzy dwoma standardami i nie są one zmieszane: standard Boski i standard ludzki. Tak też, analogicznie, powinniśmy poczynić rozróżnienie pomiędzy esencjonalnym i napływowym, pomiędzy bezczasowym [azalijj] i historycznym. Na przykład, nie jest możliwe stworzenie doktryny monoteizmu [tałhid] bez należytej wagi rangi jedności. I tutaj jest to, co jest nienaruszalne dla człowieka w kwestii wiary: jeden Bóg, który nie ma towarzysza; tu jest to, co jest włączone w publiczną kulturę religijną, tak jak zwyczaje i zasady społeczne, które panowały w danym czasie, i które są takowymi również w naszych czasach.

Dlatego też, ten kto czyni standard napływowy esencjonalnym, eliminuje esencjonalne i czyni je napływowym. W konsekwencji dominuje przypadkowe i jego kultura jest niewyszukana, niewypracowana i powierzchowna – kosztem esencjonalnego. Wówczas religia staje się zbiorem przykazań i kanonów wyizolowanych od rzeczywistości ludzi i dalekich od ducha epoki, w której się żyje.

To sprzeczność – z jednej strony, podkreślanie w mowie uniwersalizmu momentu założenia [religii], nawoływanie do powrotu do niego z wielką nostalgią oraz do ponownego kształtowania społeczeństwa na wzór tego, które żyło w czasach założycielskich, i to we wszystkich jego aspektach; a z drugiej strony mówienie, że religia ma odpowiedzi na każdy czas i miejsce. Powrót do przeszłości bez nowego odczytania tej przeszłości nie może przynieść uzdrawiającej odpowiedzi na współczesne wyzwania, którym naszemu społeczeństwu przychodzi stawić czoła w tej epoce.

Nie jest to zatem zagadnienie zamrożenia tekstu założycielskiego (podstawowego) ,o ile jest on nieodłączny od tego, co można nazwać nieustannym uwiecznianiem momentu założycielskiego, a w ten sposób także nieustannym uwiecznianiem naszego odczytywania i rozumienia tekstu założycielskiego, czy też czynienie momentu założycielskiego i naszego odczytywania tekstu wiecznymi. Tekst napotyka nowe odczytania, będąc „nośnikiem poglądów”. Co się tyczy uwieczniania interpretacji znaczenia tekstu, czyni się go bez jakiekolwiek skuteczności na teraz, i bez jakiegokolwiek wpływu na mijający czas, dlatego też wówczas tylko wywyższa się to, co ludzkie, do standardu wieczności. I tutaj wyłania się paradoks, skoro możemy powiedzieć, że uwiecznianie naszego rozumienia tekstu doprowadzi do pozbawienia tekstu czynnej obecności w czasie. I tak oto, miast zyskać uwiecznianie nieustannej obecności [tekstu świętego] w każdym czasie i miejscu, zyskuje się nieustanne wychodzenie [tekstu świętego] z każdego czasu i miejsca.

Prawdziwy problem tkwi w mentalności, która więzi tekst w jedynym odczytaniu, i jej rolą staje się więzienie w subiektywnym odczytywaniu tekstu. Uwolnić tekst od tych, którzy go uwięzili, i którzy uwięzili nas wraz z nim: oto droga do naszej – ludzi wierzących – czynnej obecności we współczesnym świecie.

Oryginał ukazał się na stronie Bractwa Młodzieży Prawosławnej Patriarchatu Antiocheńskiego