publicystyka: Lekarstwo od błędów

Lekarstwo od błędów

tłum. Justyna Pikutin, 25 września 2020

Wszyscy popełniamy wiele błędów. Błędów, za które wcześniej czy później musimy słono zapłacić. Błędów, które długo i z ogromnym wysiłkiem musimy naprawiać. Niepotrzebnie tracimy czas, siły, nerwy, kłócimy się z bliskimi lub też zupełnie ich tracimy. Gdybyśmy nie popełniali takich błędów, to nasze życie byłoby zupełnie inne - o wiele lżejsze, jaśniejsze, czystsze i lepsze.

Zgadzam się - nikt nie jest ubezpieczony od popełniania błędów i naturalne ich unikanie jest niemożliwe. Jednak jest pewien wspaniały i wyjątkowo skuteczny sposób pozwalający na ich minimalizowanie, który w dużym stopniu może ułatwić nam życie.

Sposób ten sprowadza się fizycznie do jednej niezmiennej zasady - nie być lekkomyślnym. To krótko sformułowana zasada, o bezgranicznym znaczeniu. Zakłada ona, że nie powinniśmy podejmować lekkomyślnych decyzji lub też nieprzemyślanych działań. Nawet w swoim sercu nie powinniśmy lekkomyślnie gniewać się, zamartwiać i cieszyć się, osądzać i wywyższać kogoś jako wzór do naśladowania.

Jak to się zazwyczaj dzieje? Słyszymy oburzające nowiny i reagujemy na nie - ciesząc się, złoszcząc lub smucąc. Albo też w inny sposób. Jednak mylimy się. I nie tylko my.

Wspaniały starożytny asceta św. Epifaniusz z Cypru dowiedział się, że św. Jan Złotousty jest wrogiem Cerkwi. Przedstawiono mu dowody, które go przekonały, a był on niezwykle oddany i gorliwy w swojej miłości do Cerkwi. Cóż pozostaje? Trzeba jechać do Konstantynopola i podjąć kroki, by zrzucić z katedry tego arcypasterza. Bez najmniejszych wątpliwości św. Epifaniusz udaje się do stolicy Bizancjum. Kierują nim najczystsze i dobre zamiary oraz największa miłość. Problem jest tylko jeden: nie postarał się on dokładnie wyjaśnić, czy wszystko, co zostało mu opowiedziane, jest prawdą? Co więcej - czy cokolwiek z opowiedzianego jest prawdą?
Swój błąd zrozumiał on później - już w Konstantynopolu. I opuścił go - z bólem, goryczą i wstydem. Zmarł na statku, który zabierał go jak najdalej od opętanego intrygami i oszczerstwami - niczym mackami wielkiej ośmiornicy - miasta.

Świat, w którym żyjemy, jest niezwykle skomplikowany, a trudności właściwe każdemu człowiekowi mnożą się przez naszą mnogość. Różnie postrzegamy, różnie wyrażamy, różnie odbieramy. I to wszystko tworzy chaos, tak wielką plątaninę - czy to na poziomie globalnym, czy w zwykłej codzienności - że nie zdołasz natychmiast się w niej odnaleźć, zrozumieć.

Oto dlaczego tak ważnym jest, by nigdy nie podążać w tej czy innej sytuacji za pierwszym impulsem i podporządkowując się mu - nie podejmować żadnych decyzji, nie oceniać, nie oddawać pierwszemu uczuciu swego - i tak zużytego i wyczerpanego - serca.

Prosta zasada - nie być lekkomyślnym.
Słysząc coś, spotykając się z czymś, myśląc o czymś, przede wszystkim należy zadać sobie pytanie: czy mam wystarczająco informacji, by wyciągać jakieś wnioski, czy to tylko mała ich drobinka? Czy widzę to, co się dzieje z różnych perspektyw, czy jednak moje spojrzenie i zdanie jest jednostronne?
Czy potrudziłem się by dowiedzieć się szczegółów od wszystkich uczestników zdarzenia, czy też uwierzyłem jednemu i to być może nie najbardziej wiarygodnemu i porządnemu? Jak często zdarza się, że wysłuchawszy, powiedzmy, jednej strony konfliktu, jesteś przekonany o jej racji. Jednak, kiedy wysłuchasz drugiej strony, to twoje przekonanie zostaje zachwiane i teraz wydaje się, że rację ma właśnie ta druga strona. A kiedy spotkasz się z dwojgiem naraz i postarasz się zagłębić we wszystko, to powiesz, jak dawniej najmądrzejszy Hodża Nasreddin: “Ty masz rację i ty masz rację, nie ma racji tylko ten, kto kazał mi was rozsądzić”. A nas zazwyczaj nikt nie zmusza do wydawania osądów.
Ilu cierpień i chorób można uniknąć, jeśli będziemy prawdziwie ostrożni! Ilu konfliktów, skandali i kłótni można uniknąć! Ilu nieodwracalnych strat! A ilu grzechów...

Jak ważnym jest nie być lekkomyślnym.

Ihumen Nektariusz (Morozow)

za: pravoslavie.ru

fotografia: bogdan /orthphoto.net/