publicystyka: Kontemplacja Boga a modlitwa II

Kontemplacja Boga a modlitwa II

tłum. Joachim Jelisiejew, 14 września 2020

Kontynuujemy rozważania o kontemplacji i modlitwie.

Równolegle z dyscypliną umysłową powinniśmy nauczyć się mieć spokojne ciało. Ciało reaguje na każdą naszą aktywność psychiczną i z drugiej strony nasz stan cielesny w znacznym stopniu determinuje charakter naszej psychicznej działalności. W radach dla chcących rozpocząć życie duchowe Teofan Rekluz mówi, że jednym z nieodzownych warunków powodzenia jest nigdy nie dopuścić do rozleniwienia ciała; należy być jak struna skrzypiec nastrojona na konkretną nutę, bez rozciągnięcia lub przeciągnięcia; należy być wyprostowanym, z plecami odciągniętymi do tyłu, trzymać głowę swobodnie.

Wiele napisano i powiedziano o tym, jak można posłużyć się ciałem, aby rozwinąć w sobie zdolność do koncentracji uwagi; na podstawowym poziomie rada Teofana jest prosta, jasna i praktyczna. Należy nauczyć się być uważnym bez napięcia. Powinniśmy władać swoim ciałem tak, by nie przeszkadzało naszemu skupieniu, a sprzyjało mu.

Kontemplacja to działalność myślowa, podczas gdy modlitwa to odrzucenie wszelkiej myśli. Wedle nauki wschodnich Ojców, nawet do dobrych myśli i podniosłych teologicznych rozważań, jeżeli wypływają przy modlitwie, należy odnosić się jak do pokusy i odganiać je. Jak mówią Ojcowie, nierozsądnie jest myśleć o Bogu i zapominać, że jesteśmy w Jego obecności. Wszyscy prawosławni nauczyciele duchowi ostrzegają nas przez zamianą naszego spotkania z Bogiem na rozmyślania o Nim. Modlitwa to w istocie stanie przed Bogiem twarzą w twarz ze świadomym zamiarem bycia skupionym, spokojnym i uważnym w Jego obecności. Zatem trzeba stać z niepodzielnym umysłem, niepodzielnym sercem i niepodzielną wolą w obecności Pana i nie jest to łatwe. Jak mocno nie trenowalibyśmy, zawsze pozostaje jakieś słabe miejsce: niepodzielność może być osiągnięta tylko przez tego, dla kogo miłość Boża jest wszystkim, kto rozerwał wszelkie więzy i całkowicie oddał siebie Bogu; nie ma już wtedy osobistego wysiłku, a tylko działanie świetlistej łaski Bożej.

Bóg zawsze powinien być ośrodkiem naszej uwagi, gdyż nasze skupienie może być zaburzone na różne sposoby. Gdy nasza modlitwa wywołana jest głębokim bólem, wydaje nam się, że cała nasza istota pogrążyła się w modlitwie i wyobrażamy sobie, że znajdujemy się w stanie głębokiego, prawdziwego modlitewnego skupienia, lecz to nieprawda, gdyż ośrodkiem naszej uwagi nie jest Bóg, a przedmiot naszej modlitwy. Gdy jesteśmy emocjonalnie pobudzeni, nie pojawiają się u nas poboczne myśli, gdyż jesteśmy pogrążeni w tym, o co się modlimy; dopiero gdy przechodzimy do modlitwy o innego człowieka lub w innej intencji, nasza uwaga nagle się rozprasza, co oznacza, że to nie myśl o Bogu i nie odczucie Jego obecności było przyczyną skupienia, a nasze współczucie. Nie znaczy to, że współczucie jest nieważne, ale znaczy to, że myśl o przyjacielu może uczynić więcej niż myśl o Bogu. A to poważna sprawa.

Jedna z przyczyn trudności bycia uważnym wynika z tego, że akt wiary, w którym mówimy „Bóg jest tutaj”, zbyt mało dla nas znaczy. Umysłem rozumiemy, że Bóg jest tutaj, ale to nie wpływa na nas fizycznie tak, że zbieramy w jednym punkcie wszystkie nasze siły, myśli, uczucia i wolę, skupiamy się całkowicie. Jeżeli przygotowujemy się do modlitwy przez wyobrażenie: „Chrystus jest tutaj, On jest taki, wiem o Nim tyle, znaczy On dla mnie tyle...”, to im bogatszy staje się obraz, tym mniej realna jest Jego obecność. Taka procedura może nam pomóc skupić się emocjonalnie, ale to nie Boża obecność, nie realna, obiektywna obecność Boga.

Wcześni Ojcowie i cała prawosławna tradycja uczą nas, że powinniśmy wysiłkiem woli skupić się na wznoszonych słowach modlitwy. Powinniśmy wymawiać je uważnie, nie starając się wywołać jakiegokolwiek stanu emocjonalnego i pozostawiając Bogu wzbudzenie w nas takiego odzewu, na jaki możemy się zdobyć.

Święty Jan Klimak proponuje prosty sposób nauczenia się zachowania skupionej uwagi. Mówi on: wybierz modlitwę, na przykład „Ojcze nasz” lub dowolną inną, stań przed Bogiem, zrozum, gdzie jesteś i co robisz, i uważnie wznieś słowa modlitwy. Po pewnym czasie zobaczysz, że twoje myśli błądzą, wtedy znowu rozpocznij modlitwę od słów, które jako ostatnie wzniosłeś z uwagą. Być może przyjdzie ci uczynić to dziesięć, dwadzieścia lub pięćdziesiąt razy; być może przez czas modlitwy zdołasz wygłosić tylko trzy prośby i nie pójdziesz dalej. Tym niemniej w tej walce zdołasz skupić się na słowach tak, że przyniesiesz Bogu poważnie, bez emocji i pobożnie słowa modlitwy, w których uczestniczy twoja świadomość, a nie obce słowa (obce, a nie twoje, gdyż nie wymawiałeś ich świadomie).

Jan Klimak radzi także czytać wybraną modlitwę bez pośpiechu, w stałym i dość wolnym tempie, aby skupić uwagę na słowach, nie tak wolno jednak, żeby stało się to nudnym. Co więcej, nie należy starać się wywołać w sobie jakichkolwiek uczuć, gdyż naszym celem jest kontakt z Bogiem: przychodząc do Boga nigdy nie powinniśmy starać się wywołać w sercu jakichkolwiek emocji. Modlitwa to skupienie, reszta zależy od Boga.

W tej metodzie nauki przeznacza się określony czas na modlitwę. Jeżeli modlitwa jest uważna, to długość tego czasu nie ma znaczenia. Jeśli waszym celem było przeczytanie trzech stron reguły modlitewnej, a po półgodzinie zobaczycie, że czytacie pierwsze dziesięć słów, to oczywiście odbierze wam to odwagę. Dlatego lepiej trzymać się ustalonego przedziału czasu. Wiecie, ile macie czasu i macie materiał do modlitwy, jeżeli będziecie walczyć usilnie, to szybko zauważycie, że uwaga podporządkowała się, gdyż uwaga znacznie bardziej poddaje się wpływowi woli, niż myślimy. Gdy wiemy, że nic nie pozostaje, że to ma być dwadzieścia minut, a nie kwadrans, to dalej usilnie walczymy. Święty Jan Klimak wychował dziesiątki mnichów tylko tą prostą metodą: ściśle określony czas i bezpardonowo skupiona uwaga, nic więcej.

Zewnętrzne piękno nabożeństwa nie powinno nas pociągać aż tak, byśmy zapomnieli, że w prawosławiu trzeźwość to istotna część modlitwy. W „Opowieści pielgrzyma” wiejski duchowny daje ważną radę dotyczącą modlitwy: jeżeli chcesz, by twoja modlitwa była czystą, właściwą i radosną, wybierz jakąś krótką modlitwę, składającą się z niewielu mocnych słów i powtarzaj ją często, przez długi czas. Wtedy odnajdziesz radość modlitwy. Tę samą myśl można znaleźć w „Pismach brata Wawrzyńca”: „Nie radzę Ci używać wielu słów przy modlitwie, gdyż długie wypowiedzi często prowadzą do rozproszenia”.

Spytano św. Jana z Kronsztadu, w jaki sposób duchowni, mimo całego doświadczenia, bywają rozproszeni nawet podczas sprawowania liturgii. Odpowiedział on: „Ze względu na naszą małą wiarę”. Nie mamy wystarczająco wiele wiary, gdzie wiarę należy rozumieć wedle apostoła Pawła jako przekonanie o niewidzialnym. Błędem jest sądzić, że wszystkie poboczne myśli pochodzą z naszych głębin. To raczej nasz nieustanny duchowy pośpiech wypływa na powierzchnię; są to te same myśli, które wypełniają nasze życie na co dzień. Jedynym sposobem ostatecznego uwolnienia się od niegodnych myśli jest zmiana od podstaw naszego stosunku do życia. Jak również pisze brat Wawrzyniec w ósmym liście, „jedynym sposobem łatwego skupiania się podczas modlitwy i zachowywania wtedy spokoju jest niedopuszczenie do pobocznych myśli również w czasie wolnym; powinno się mocno trzymać swój umysł w obecności Boga. Przyzwyczaiwszy się często myśleć o Bogu stwierdzisz, że łatwo zachować spokój przy modlitwie lub przynajmniej zawracać myśli z ich wędrówek”.

Dopóki głęboko nas poruszają codzienne sprawy, nie możemy modlić się całym sercem; te sprawy zawsze są w naszych myślach. To samo można powiedzieć o codziennych kontaktach z ludźmi: powinny one opierać się nie na rozmowie o niczym, a na tym, co w każdym z nas jest prawdziwe, gdyż inaczej nie będziemy w stanie wejść na inny poziom, gdy zwrócimy się do Boga. Należy wyplenić z siebie wszystko nieważne i miałkie również w kontaktach z ludźmi, zaś skupić się na tym, co zabierzemy ze sobą do wieczności.

Niemożliwa jest przemiana w innego człowieka w momencie, gdy się modlimy. Mimo to, uważnie śledząc swoje myśli, można stopniowo nauczyć się oceniać ich wartość. Podczas modlitwy niepowstrzymanie przebijają się te myśli, które pochłaniają nas na co dzień. Modlitwa ze swej strony zmienia i wzbogaca nasze codzienne życie, stając się podstawą do nowych i prawdziwych stosunków z Bogiem i otaczającymi nas ludźmi.

metropolita Antoni (Bloom)
 
Na podstawie: mitras.ru

fotografia: pawelwaniuk /orthphoto.net/