publicystyka: Bastion etnicznego dziedzictwa

Bastion etnicznego dziedzictwa

tłum. Gabriel Szymczak, 24 czerwca 2020

My, prawosławni chrześcijanie - jako całość - jesteśmy winni porzucenia zleconej przez Chrystusa misji wychowywania uczniów z każdego narodu. Dbamy bowiem o zaspokojenie potrzeb grup etnicznych (Rosjan, Greków, Arabów, Serbów), często kosztem przyjęcia naszych nieprawosławnych bliźnich. Chociaż możemy się upierać, że nasze drzwi są szeroko otwarte, często nie podejmujemy żadnego wysiłku, aby wyjść z gościnnym uśmiechem, zapraszając innych do „spróbowania i zobaczenia”. Obawiamy się napływu osób spoza naszych grup etnicznych, aby nie przejęli naszej parafii i nie zmienili jej.

Osobiście rozumiem tę mentalność, ponieważ dorastałem w czasach, gdy luteranie byli podzieleni w bardzo podobny sposób. Moje rodzinne miasto miało szwedzki, norweski, niemiecki, duński i fiński - luterański - kościół. Wspólnoty nigdy nie wchodziły w interakcje ani nie prowadziły wspólnych służb. Jeśli nie należałeś do żadnej z tych tradycyjnych grup etnicznych, trudno było ci znaleźć kościół, w którym mógłbyś zrozumieć kazanie lub śpiewać hymny.Po czasie luteranie ostatecznie przyjęli angielski jako język swego kultu, a podziały etniczne między ich kościołami zniknęły.

Problem czystości etnicznej w życiu parafialnym można odnaleźć w drastycznej utracie naszej młodzieży. Kiedy młodzi ludzie zaczynają się spotykać na randkach, jest mało prawdopodobne, aby wybrali kogoś z parafii, ponieważ większość kontaktów społecznościowych odbywa się w ich szkołach średnich lub wyższych. Przyprowadzenie chłopaka lub dziewczyny na niedzielną Liturgię, gdzie nabożeństwo (a czasem i homilia) odbywa się w języku, który często nie jest nawet rozumiany przez młodego prawosławnego chrześcijanina może sprawić, że gość poczuje się jak obcy. Jeśli w ołtarzu mówi się po rosyjsku lub grecku, ponowna wizyta jest bardzo mało prawdopodobna.

W kraju, w którym według najnowszych sondaży dziewięćdziesiąt pięć procent młodzieży nie pozostaje w swoich kościołach po opuszczeniu domu rodziców, my, prawosławni, mamy jeszcze gorsze wyniki. Jedna diecezja zgłosiła nawet zatrzymanie w parafiach młodych, którzy dorośli, na zadziwiająco niskim poziomie dwóch i pół procent. Przekłada się to na ostateczne zniknięcie całych parafii.

Wiele protestanckich wyznań już obudziło się stwierdzając, że „programy dla młodzieży” nie działają. Młodzi ludzie, których doświadczenie kościelne obejmuje takie programy, wcale nie pozostają na miejscu. Mój przyjaciel, grecki duchowny, powiedział mi, że to samo miało miejsce w wielu greckich parafiach, gdzie grupy tańca etnicznego i lekcje języka greckiego ostatecznie nie utrzymały młodych w Kościele.

Wiara, jeśli ma stać się nieodłącznym elementem życia człowieka, musi zakorzenić się w sercu, stać się integralną częścią jego całego doświadczenia i zostać zintegrowana z życiem codziennym. Nie możemy dopuścić, aby nasza prawosławna wiara została w życiu naszych dzieci podzielona na części; musi ona stać się częścią zintegrowanej całości. W niedziele nie może istnieć jaźń rosyjska, grecka ani arabska, a jaźń amerykańska zepchnięta jedynie do dni powszednich. Tak długo, jak będziemy traktować nasze parafie jako stowarzyszenia i bastiony dziedzictwa etnicznego, będziemy tracić młodych.

Z miłością w Chrystusie,
igumen Tryfon

za: The Morning Offerings

fotografia: marian_do /orthphoto.net/