publicystyka: Praca a rozwój duchowy

Praca a rozwój duchowy

tłum. Gabriel Szymczak, 10 czerwca 2020

Ostatnio natknąłem się na dość zaskakującą opinię. Człowiek, którego szanuję, stwierdził, że jego praca utrudnia mu rozwój duchowy. Mówiąc o pracy, miał na myśli pisanie niekończących się raportów, zatwierdzanie ciągle napływających dokumentów i wykonywanie innych, biurokratycznych czynności, które pochłaniają zbyt wiele czasu i energii, co nie pozostawia już przestrzeni na czytanie literatury duchowej ani na modlitwę. Powiedział także, że chrześcijańscy święci w ogóle nie wykonywali pracy w takim znaczeniu, jak my dzisiaj rozumiemy to słowo.

Ta myśl wydała mi się interesująca, dlatego postanowiłem sprawdzić, co powiedzieli o tym sami święci. Przejrzałem książki i prawosławne strony internetowe. Oto wnioski, do których doszedłem.

Wszystko zależy od tego, jak rozumiemy słowo „praca”. Jeśli zdefiniujemy to jako codzienne chodzenie do biura i wypełnianie tam poleceń kierownictwa, to rzeczywiście - jest mało prawdopodobne, abyśmy w historii Cerkwi znaleźli wielu świętych o takiej biografii. Jeśli jednak mówimy o związku między życiem modlitewnym świętych a jakimkolwiek rodzajem działalności, odpowiedź jest całkiem jasna: wszyscy święci uważali pracę za konieczny dodatek do modlitwy.

Święty Innocenty z Chersonia powiedział: „Ogólnie rzecz biorąc, czas świętych ludzi był podzielony na okresy poświęceń i ciężkiej pracy. Ich główną zasadą było to, że nie powinni oni żywić się z pracy kogoś innego, ale z pracy własnej. Ta praca, pomimo ograniczeń ich środowiska, wystarczyła, aby nawet pomagać innym, nakarmić głodnych, ubrać nagich i wykupić jeńców.”

Należy jednak zauważyć, że na niektórych etapach duchowego wzrostu praca rzeczywiście zaczęła przeszkadzać świętym. Święty Izaak Syryjczyk pisze o tym w następujący sposób:
„Błogosławiony ten, który… milczy i nie obciąża się mnóstwem zadań, ale wszelką aktywność fizyczną zastępuje modlitwą i wierzy, że tak długo, jak służy Bogu i polega na Nim w dzień i w nocy, niczego niezbędnego mu nie zabraknie; ponieważ ze względu na Boga wycofuje się z rozproszenia i trudu. Jeśli ktoś nie umie milczeć bez pracy, pozwól mu pracować, gdyż czyn jego rąk jest dla pomocy, a nie dla zysku, nie dla korzyści własnej. Rzemiosło, praca własnych rąk jest dla słabych, a u bardziej zaawansowanych staje się przyczyną zamieszania. Ojcowie powierzyli biednym i słabym ludziom pracę, ale nie jako coś koniecznego”.

Oznacza to, że praca rzeczywiście niepokoiła i rozpraszała niektórych ludzi, ale ci ludzie byli pustelnikami, doskonalącymi się w modlitwie i milczeniu. Jeśli spróbuję odwołać się do ich doświadczenia, nieuchronnie będę musiał przyznać, że to ja jestem biedny i o słabym sercu, i to dla mnie praca stanowi rodzaj duchowego wzmocnienia.

Wydaje mi się, że podejście do pracy można określić jako najprostszy standard chrześcijańskiej pobożności: człowiek powinien zarabiać na swoje utrzymanie. Bez spełnienia tej zasady każda rozmowa o wzroście duchowym będzie nieuzasadniona. Każdy musi sam zdecydować, jak rozdzielić swój czas i energię w taki sposób, aby było to wystarczające jednocześnie dla ich pracy i życia duchowego.

Jeśli zauważysz, że przechyliłeś równowagę na korzyść większego oddania pracy niż modlitwie, wyciągnij właściwe wnioski i podejmij decyzję. W końcu także święci dokonywali w którymś momencie wyboru między pracą angażującą ich całkowicie i pochłaniającą ich cały czas, a pracą lżejszą, która dała im wystarczającą ilość jedzenia i nie odwracała uwagi od modlitwy.

 Aleksander Tkaczenko

za: Foma

fotografia: marian_do /orthphoto.net/