publicystyka: Jeśli wyznany grzech nadal obciąża sumienie

Jeśli wyznany grzech nadal obciąża sumienie

tłum. Gabriel Szymczak, 03 czerwca 2020

Co robić, jeśli wyznałeś grzech, ale wciąż niepokoi cię sumienie? Czy powinieneś to wyznać jeszcze raz?
Ojciec Andrzej Czyżenko próbuje wyjaśnić tę kwestię.


Święci Ojcowie porównali grzech do chwastu w ogrodzie. Ogród jest zatem sercem. Powiedzieli, że walka z grzechem trwa aż do śmierci. Tak jak ogród warzywny wymaga ciągłego odchwaszczania, tak należy walczyć z własnymi grzechami, a przede wszystkim często spowiadać się.

Drodzy bracia i siostry, chciałbym powiedzieć, że w codziennej praktyce kapłana często widzi się, że sakrament spowiedzi jest w umyśle wiernego nieodłączny od Sakramentu Eucharystii. Przeciętny człowiek uważa, że powinien przygotować się do spowiedzi tak ściśle, jak do przyjęcia Świętych Tajemnic Chrystusa, to znaczy pościć, czytać kanony i tak dalej.

Oczywiście tak nie jest. Wszystkie te rzeczy muszą się odbyć w ramach przygotowania do Sakramentu Eucharystii; przygotowanie to obejmuje również sakrament spowiedzi. Jeśli jednak chcesz wyspowiadać się bez udziału w Komunii, wszystko, co musisz zrobić, to przypomnieć sobie grzechy dręczące twoją duszę, po prostu przyjść do cerkwi i poprosić kapłana, aby wysłuchał spowiedzi bez modlitwy i postu. Wskazane jest spowiadanie się tak często, jak to konieczne. W końcu często też grzeszymy!

Na przykład zwyczajową praktyką monastyczną jest spowiadanie się co najmniej raz w tygodniu, a w razie potrzeby częściej.
Ogólnie rzecz biorąc, Ojcowie Święci porównywali duszę osoby, która często się spowiada, do bijącego źródła, w którym woda jest zawsze świeża i czysta. Tymczasem dusza osoby, która się nie spowiada, jest bagnem z czerstwą i złą wodą.

Porozmawiajmy teraz o grzechach. Jak już zauważyłem, Ojcowie Święci porównywali grzechy do chwastów. Oczywiście są grzechy, które człowiek popełnia, zostaje zraniony i nigdy więcej się to już nie powtarza. Na przykład cudzołóstwo, aborcja lub próba samobójcza, bójka prowadząca do ciężkich obrażeń, inne ciężkie grzechy. Człowiek staje wobec konsekwencji, wyznaje ten grzech, a wraz z rozgrzeszeniem udzielonym przez kapłana Pan usuwa te grzechy z serca człowieka. Jeśli nic z tego się nie powtórzy, nie będzie musiał ponownie wyznać tych grzechów. Nie bądźmy małej wiary - musimy polegać na Bożym miłosierdziu i Jego przebaczeniu.

Jeśli na przykład ktoś nie popełnił cudzołóstwa, ale namiętność do niemoralności seksualnej jest w nim nadal silna, to oczywiście trzeba to wyznać. Oznacza to, że korzeń grzechu trwa w sercu. Dopóki porusza duszę, musi być wyznany. Lub, na przykład, człowiek nikogo nie zabił, ale osądzał, był ciągle zły czy wściekły na kogoś. W końcu namiętności te są także pogwałceniem przykazania „nie zabijaj”. Niestety odczuwamy je prawie codziennie.

Musimy wyznać nie tylko to, co zrobiliśmy, ale także słowa i myśli, aby wykorzenić grzech u źródła, gdyż przywiązał się on już do naszych myśli lub uczuć. Pamiętasz Psalm 137, który jest również nazywany 'Nad rzekami Babilonu' i jest często używany w nabożeństwach poprzedzających Wielki Post? Wersety 8 i 9: "Córo Babilonu, niszczycielko, szczęśliwy, kto ci odpłaci za zło, jakie nam wyrządziłaś! Szczęśliwy, kto schwyci i rozbije o skałę twoje dzieci."

Te wersety wzywają nas do spowiedzi. Córa Babilonu jest naszą namiętną upadłą naturą, przepełnioną wadami i pożerającą nasze dusze; są to też ataki diabła na nas. Dzieci Babilonu to pokusy wroga, diabła, które szatan zaszczepia w naszych sercach, a także nasze osobiste uczucia i myśli, które pasują do tych pokus i zaczynają rosnąć w naszych sercach najpierw jako niemowlęta, a potem jako wielkie bestie . Dlatego namiętności należy wyeliminować jak najwcześniej. Muszą zostać rozbite o kamień.

Co to za kamień? To jest Chrystus. Kiedy przychodzimy do Niego w sakramencie spowiedzi i łamiemy zarodki naszych grzechów na tym świętym kamieniu łzami pokuty, otrzymujemy od Pana przebaczenie i uzdrowienie naszych namiętności. Otrzymujemy błogość, czyli najwyższą radość i pokój w Bogu.

Pamiętajmy, drodzy bracia i siostry, że jeśli czujemy, że grzech wciąż nam szkodzi psychicznie i emocjonalnie, z pewnością lepiej będzie go wyznać jeszcze raz. Pamiętajmy też, że ta walka trwa aż do śmierci. Nagroda jednak jest wielka! "Oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1 Kor 2, 9).

o. Andrzej Czyżenko

za: Orthodox Life

fotografia: Aimilianos /orthphoto.net/