publicystyka: Świat jak Emmaus

Świat jak Emmaus

tłum. Michał Diemianiuk, 25 maja 2020

Być może najbardziej zadziwiającym fragmentem z Ewangelii, wzruszającym mnie do łez, jest scena drogi do Emmaus.

Dwóch uczniów, Kleofas i Łukasz, w dzień Zmartwychwstania Pana idzie po obiedzie do wsi, nazywanej Emmaus. Są wstrząśnięci bólem utraty Nauczyciela. Widzieli ciężki krzyż, na którym umierał Zbawiciel, czuli gwoździe, jakby wbijane w ich serca, w nozdrzach stał zapach krwi, a łzy, lejące się z oczu, parzyły twarz.

Widzieli straszny ból Tego, Który odejmował ból cierpiącym, słyszeli straszne bluźnierstwa na Tego, Który głuchych czynił słyszącymi. Bezradnie patrzyli, jak Rabbi oddaje ducha Swego, widzieli martwym Tego, Który martwych wzywał z grobów i darował życie. Byli zupełnie zbici z tropu, ogarnięci strachem, przerażeniem. Królestwo życia i miłości, które On głosił tysiące razy, runęło na Golgocie. Cała radość z niezliczonych uzdrowień była wdeptana w błoto u podnóża Krzyża.

Przybici bólem, opuściwszy głowy, uczniowie szli i myśleli o swoim martwym Zbawicielu. A kiedy myślisz o Bogu, Bóg nie tylko Sam myśli o tobie, ale jest tutaj, obok. I możesz Go dotknąć, możesz żyć Nim, jak cudem życia. “I kiedy szli i rozmawiali ze sobą, Sam Jezus zbliżywszy się, szedł z nimi” (Łk 24, 15).

Jaka siła, przewyższająca ten świat, trzymała ich powieki, żeby nie wybuchnęli łzami, ujrzawszy Tego, Kogo opłakiwali?

Oni szukali wytłumaczenia tego, co zaszło. A obok szedł Sam Ogień, Który rozpaliwszy się, oświeci im mrok grzesznego upadku. Umiłowany Wędrowiec, idący z nimi, był Jedynym Nauczycielem wszystkich czasów, wiecznym Przewodnikiem, Źródłem wszystkich genialnych idei we wszechświecie, nieskończoną Biblioteką miłości, wiecznym Głosem Ojca, Stwórcą zachwycających galaktyk.

A ile jest taktu, miękkości, czułości i delikatności w Tym Wędrowcu!

“O czym idąc rozmawiacie ze sobą, i dlaczego jesteście smutni?” (Łk 24, 17).

Nieskończony Rozum wszechświata znał całe ich życie i ich wieczność, wiedział jak umrą, widział wszystkie poruszenia ich serca, i z bólem widział ich cierpienie - raniło Go cierpienie każdej duszy w tym świecie.

Kleofas z rozczarowaniem odpowiada:

“Czy tylko Ty jeden z przybyszów do Jerozolimy nie wiesz o tym co zaszło tam w te dni?” (Łk 24, 18).

Tak, amen, On jest Wędrowcem, Który “przyszedł do swoich, i swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11). Królestwo Jego nie jest z tego świata (por. J 18, 36), On stworzył każdą ludzką duszę, a Jego nikt nie poznaje, chociaż On był tam, w misterium ciąży każdej matki, w pełnych zdziwienia oczach każdego pojawiającego się na świecie noworodka. On tchnie życie w usta każdego malucha, wychodzącego z wód płodowych matczynego łona i wydającego pierwszy w życiu krzyk.

A Jego już nikt nie poznaje, chociaż On w każdego wkładał wszystko unikatowe: umysł i oczy, i serce, osobowość. Oni obojętnie patrzą na Tego, Który pierwszy ich umiłował. On błogosławił wszechświat ich umysłu i na każdym odcisnął Swoje oblicze, Swój obraz. “On stał się takim jak ja, żebym ja mógł przyjąć Go, i przyjął mój wygląd, żebym ja nie odwracał oblicza od Niego” (Ody Salomona).

Biedni uczniowie… Jaka straszna wieść o śmierci Tego, Kto skruszył piekło, ogarnięte ogniem wiecznym:

“My zaś mieliśmy nadzieję, że On jest Tym, Który ma zbawić Izraela” (Łk 24, 21).

Wobec takiej prostoty wieczna Mądrość Boża oświeca ich światłem:

“O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 25-27).

Oto największa lekcja teologii wszystkich czasów! Wieczny Profesor opowiada o Sobie. Miliony ksiąg świata tego w marności swojej przekazują mniej niż nieskończenie słodkie usta Logosu. Małe umysły uczniów silą się na ogarnięcie najgłębszych sensów historii, objaśnianych przez Samą Wieczność. Psalmy, proroctwa, hymny Starego Testamentu nieśmiało przystępują i odkrywają im swoją mądrość.

Ale już widać Emmaus. Wieś po cichu zbliża się do nich, a planety i słońca krążą wokół niestworzonego Centrum stworzenia. I tu jest werset rozdzierający duszę: “On pokazywał im, że chce iść dalej” (Łk 24, 28). W tym jest tragedia wszystkich wieków, miliardy śmierci które nastąpiły w całej historii, nieskończony ból Boga pobitego, zamęczonego, oplutego, ukrzyżowanego, zabitego przez tych, których On umiłował do końca. W tym widać największą łagodność Budowniczego, odrzuconego przez Jego stworzenie, pełzające po ziemi.

A wiecie, co by było, gdyby On grzecznie powiedział: “No cóż, bywajcie zdrowi”? Oni straciliby wieczność. Światłość ich życia oddaliłby się płacząc, i oni nigdy więcej nie ujrzeliby Go. Ta chwila w ich życiu jest ważniejsza od samego ich życia.

Nawet największego we wszystkich wiekach kursu teologii nie wystarcza, żeby poznać Tego, Który dał tobie życie. Wszystkie rozprawy doktorskie całej historii wzięte razem, nie są warte okruszka Jego eucharystycznego Ciała, które jest Jego całym Ciałem.

Uczniowie napełniają się zachwytem, słuchając Boga. Serce w nich płonęło, kiedy Sam Ogień oświecał ich istotę. Ale wszechmocna ręka zakrywała im oczy. I oni uparcie zapraszają Go, aby wszedł. Dzień się nachylił. Nastąpił wieczór historii. Rozum świata jest skruszony Rozumem Wiecznym. Dokonało się najważniejsze na świecie - Zmartwychwstanie.

A w domu pokorny Gość staje się Władcą, kiedy przełamuje chleb, czyli Siebie, i w zadziwiający sposób znika w Chlebie, stawszy się cudowną Eucharystią. I oczy im się otwierają, i wszechświat idei, przyjętych przez nich bez namysłu, znajduje wieczny sens. I oni Go poznają: Wędrowiec jest bliżej nich niż własne serce.

Eucharystia to najwyższy test na poznawanie Boga. Oni na Niego już nie patrzą, oni Go przyjmują, karmią się Jego istotą, On staje się ich wewnętrzną głębią, tajemniczym i najcenniejszym rdzeniem życia. Stamtąd wycieka też świetlisty cud, nazywany Ewangelią według Łukasza, wruszający jak kropla łzy w oczach Dziecięcia, Którym jest Bóg.

Na świecie jest późno. To wieczór historii. Proszę was na kolanach: nawróćcie się do Boga!

ks. Ioan Valentin Istrati
za: pravoslavie.ru