publicystyka: Dlaczego pokusy nie odchodzą

Dlaczego pokusy nie odchodzą

tłum. Gabriel Szymczak, 19 maja 2020

W homilii 69 św. Izaak przypomina nam, że pokusy grzechu spadają na wszystkich ludzi, nawet na „doskonałych”. Cytując swobodnie św. Makarego z Aleksandrii, św. Izaak przypomina nam, że nasz stan wewnętrzny przypomina pogodę. „Jest zimno, a wkrótce potem palący upał, potem może nawet grad, a po krótkiej chwili - ładna pogoda”.

Myślę, że dla niektórych z nas będzie to szokujące, że nawet doskonałe doświadczenie zmienia się w ich stanie wewnętrznym. Początkujący duchowo - jak ja - ma tendencję do myślenia, że jeśli odważnie oprze się pokusie, w końcu nie będzie już dłużej kuszony. Ale tak nie jest, powiadają nam św. Izaak i św. Makary. Pokusa przychodzi i odchodzi, jak gość (por. 2 Samuela / 2 Królewska 12, 4). Podobnie jak w pogodzie, nasz umysł „nagle odwraca się od pokojowego usposobienia w mętne zamieszanie bez jakiejkolwiek bezpośredniej przyczyny i… wchodzi w wielkie i niewymowne niebezpieczeństwo [popadnięcia w grzech]”. My, początkujący, możemy łatwo wpaść w rozpacz, ponieważ oczekujemy w naszym życiu czegoś „bardziej wzniosłego niż walka”. Zapominamy, że naszym powołaniem jest walka duchowa na polu bitwy naszej własnej duszy.

Oczywiście, jeśli nie opieramy się pokusie, łatwiej popadamy w grzech. I z pewnością, jeśli celowo wypełnimy nasz umysł obrazami i myślami, które pobudzają nasze pasje, te pasje nas zdominują. Na przykład, jeśli celowo patrzę na pornografię lub celowo czytam o czymś, co - jak wiem - doprowadzi mnie do gniewu, nie mogę narzekać na Boga, że jestem ciągle pełen pożądania lub złości. To jak przenieść się do Arktyki i narzekać, że przez cały czas jest tak cholernie zimno. A czego oczekiwałeś?

Ale jeśli spróbujemy oprzeć się pokusie, wkrótce odkryjemy, że jest to o wiele trudniejsze, niż się spodziewaliśmy - jak człowiek, który mówi, że może rzucić palenie, picie lub hazard w dowolnym momencie. Prawdziwa walka polega na pragnieniu, konsekwentnym pragnieniu zatrzymania się i niewracania. Nasze serca są kapryśne, a nasze umysły słabe: „nawet bez zaniedbania lub rozluźnienia; bo chociaż - mówi święty Izaak - przestrzegają właściwej dyscypliny, zdarzają się upadki, które są sprzeczne z ich wolą”. Dlatego osoba mądra i doświadczona w życiu duchowym rozumie to i nie rozpacza. Co więcej - zaczyna się od nowa. Te same duchowe dyscypliny, które przyniosły ulgę w przeszłości, przyniosą ulgę ponownie. Z pokorą wracamy do początku drogi.

Dlaczego tak jest? Dlaczego nasze pasje nie odchodzą, jeśli ich nie chcemy? Dlaczego Bóg pozwala nam walczyć?
Święty Izaak mówi nam, że ta aberracja w nas samych, te próby, które nas codziennie dotykają, aż do naszej śmierci, są sposobem, w jaki jesteśmy szkoleni: „teraz jest wojna, teraz łaska przychodzi nam z pomocą; czasami dusza znajduje się w burzy i gwałtowne fale podnoszą się przeciwko niej, a potem następuje zmiana, łaska obejmuje człowieka i napełnia jego serce radością i pokojem od Boga, a czyste i spokojne myśli [są w jego umyśle]”. To jest tajna wojna wszystkich chrześcijan. To jest wojna duchowa. W ten sposób akceptujemy Chrystusa, wybieramy niebo i kochamy Boga, raz po raz, o każdej godzinie każdego dnia.

Jesteśmy ludźmi, a nie aniołami czy demonami. Podczas gdy aniołowie i demony wybrali raz i są na zawsze związani swoim wyborem, ludzie - tak długo, jak długo przebywają na tym świecie - codziennie dokonują wyborów, codziennie podejmują swój krzyż, umierają codziennie i podążają za Chrystusem Drogą: krok po kroku, chwila po chwili. Właśnie dlatego Nowy Testament konsekwentnie określa życie chrześcijańskie jako podróż. Podążamy za Chrystusem. Idziemy Drogą.

Doświadczony żołnierz Chrystusa, powiada nam św. Izaak, nie chełpi się, gdy jego serce jest spokojne, ani nie rozpacza, gdy jego dusza jest w chaosie: „Gdyby tak się stało, że po otrzymaniu tych czystych i łagodnych myśli zmuszeni będziemy cierpieć napaść, nie bądźmy smutni i zrozpaczeni. Podobnie nie odczuwajmy chluby w okresie odpoczynku danego łaską, lecz raczej w czasie radości oczekujmy cierpienia”.

Gdy mówimy, że nie powinniśmy rozpaczać podczas ataku pokus, nie oznacza to, że nie powinniśmy się im przeciwstawiać i walczyć z nimi. Nie uważamy grzesznych myśli za w jakiś sposób naturalne lub nawet nasze własne myśli. Myśli, które nas atakują, są jak pogoda. Chociaż nie mogę powstrzymać deszczu, mogę założyć kaptur. Mogę oprzeć się zimnu, cieplej się ubierając lub ćwicząc fizycznie. Mogę się odwrócić (uciec!) od źródła pokusy. Mogę zwrócić się do Jezusa, wypowiadając słowa „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną!” (raz za razem). Może nie będę w stanie powstrzymać burzy, ale mogę ukryć się pod osłoną Jego skrzydeł.

W ten sposób stajemy się żołnierzami Króla Nieba. Nasza walka nie jest walką z ciałem i krwią. Naszym wrogiem nie jest ktoś poza nami. Naszym wrogiem jest duch, duch tego wieku; a pole bitwy to nasz własny umysł, nasze własne serce, nasza własna wola.

o. Michael Gillis

za: Praying in the Rain

fotografia: alik /orthphoto.net/