publicystyka: Dwa słowa o czwartej Ewangelii. Część I

Dwa słowa o czwartej Ewangelii. Część I

tłum. Michał Diemianiuk, 20 maja 2020

Świadectwo tradycji wczesnochrześcijańskiej o pochodzeniu czwartej Ewangelii

Przekonanie Cerkwi prawosławnej o tym, że autorem czwartej Ewangelii był umiłowany uczeń Chrystusa, apostoł Jan, oparte jest na mocnym świadectwie wczesnochrześcijańskiej tradycji cerkiewnej.

Przede wszystkim święty biskup Ireneusz z Lyonu, w swoim dziele “Adversus Haereses”, powołując się na tradycję Cerkwi małoazjatyckiej, do której należał według wychowania mówi, że uczeń Pana Jan napisał w Efezie Ewangelię. Przywołuje też fragmenty Ewangelii Jana w celu odrzucenia nauki heretyków walentynian.

W listach świętego Ignacego Antiocheńskiego są wzmianki o tym, że znana mu była Ewangelia Jana. I tak, mówi że Chrystus niczego nie czynił bez Ojca (por. J 5, 19), mówi o chlebie życia, którym jest Ciało Chrystusa (por. J 6, 51), o Duchu, Który wie dokąd idzie i skąd pochodzi (por. J 3, 8), o Jezusie jako bramie (J 10, 9).

Męczennik Justyn Filozof, który żył w Efezie zanim osiedlił się w Rzymie, nie tylko w swojej nauce o Logosie zbliża się do nauki Ewangelii Jana, ale mówi, że jego nauka jest oparta na “wspomnieniach apostołów”, czyli na Ewangeliach. Wspomina o mowie Jezusa do Nikodema o powtórnym narodzeniu.

Mniej więcej w tym samym czasie (około lat 60. II wieku) montaniści opierali swoją naukę na tym, że przez nich mówi Duch Pocieszyciel, na Ewangelii Jana. Próba ich wrogów przypisania 4. Ewangelii heretykowi Keryntowi, jako służącej za punkt oparcia dla heretyków, nie miała żadnego powodzenia i tylko stała się powodem ku temu, żeby zaświadczyć o wierze Cerkwi w pochodzenie 4. Ewangelii właśnie od Jana. Tak samo próba gnostyków wykorzystywania różnych terminów z Ewangelii według Jana nie zachwiała w Cerkwi wiary w autentyczność tej Ewangelii.

W epoce Marka Aureliusza (161-180) i w Cerkwi małoazjatyckiej, i poza nią, 4. Ewangelia przez wszystkich uznawana jest za dzieło apostoła Jana. I tak, akta Karpa i Papyla, Teofil Antiocheński, Meliton, Apolinary z Hierapolis, Tacjan, Atenagoras (starołacińskie i syryjskie przekłady już zawierają Ewangelię według Jana) - wszyscy znają Ewangelię według Jana. Święty Klemens Aleksandryjski mówi nawet o powodzie, dla którego Jan napisał swoją Ewangelię. O pochodzeniu Ewangelii od Jana świadczy też Fragment Muratoriego.

Tym samym Ewangelia według Jana istniała w Małej Azji niewątpliwie od początku II wieku i była czytana, a około połowy II wieku doszła do pozostałych regionów, gdzie żyli chrześcijanie, i zdobyła szacunek jako dzieło apostoła Jana. W takiej sytuacji wcale nie jest dziwne, że w wielu dziełach mężów apostolskich i apologetów jeszcze nie spotykamy cytatów z Ewangelii Jana albo wzmianek o jej istnieniu. Ale już ten fakt, że Herakleon, uczeń heretyka Walentyna (który przyszedł około 140 roku do Rzymu), napisał komentarz do Ewangelii według Jana, świadczy o tym, że Ewangelia według Jana pojawiła się o wiele wcześniej niż w drugiej połowie II wieku, gdyż niewątpliwie byłoby dosyć dziwne pisanie komentarza do dzieła, które dopiero co się pojawiło. Wreszcie, świadectwa takich filarów chrześcijańskiej nauki, jak Orygenes (III wiek), Euzebiusz z Cezarei i błogosławiony Hieronim (IV wiek) o autentyczności Ewangelii Jana jasno mówią o tym, że w cerkiewnej tradycji o pochodzeniu czwartej Ewangelii nie może zawierać się nic, co nie ma oparcia.

Apostoł Jan Teolog

Skąd pochodził apostoł Jan, o tym nie można powiedzieć nic konkretnego. O jego ojcu, Zebedeuszu, wiadomo tylko tyle, że on i jego synowie Jakub i Jan żyli w Kafarnaum i zajmowali się rybołówstwem na znaczną skalę, na co wskazuje to, że miał pracowników (Mk 1, 20). Bardziej wyrazistą postacią jawi się żona Zebedeusza, Salomea, która należała do tych niewiast, które towarzyszyły Chrystusowi Zbawicielowi i ze swoich funduszy nabywały to, co było potrzebne na utrzymanie dosyć dużego kręgu uczniów Chrystusa, którzy prawie stale Mu towarzyszyli. Podzielała pragnienie chwały jej synów i prosiła Chrystusa o spełnienie ich marzeń (Mt 20, 20). Z daleka była obecna przy zdjęciu z krzyża Zbawiciela i uczestniczyła w zakupie wonności do namaszczenia ciała pogrzebanego Chrystusa (Mk 16, 1; por. Łk 23, 56).

Według tradycji, rodzina Zebedeusza była spokrewniona z rodziną Najświętszej Bogurodzicy: Salomea i Bogurodzica były siostrami, i ta tradycja znajduje się w pełnej zgodności z tym faktem, że Zbawiciel, w tym czasie gdy miał za chwilę oddać ducha Swemu Ojcu, wisząc na krzyżu, powierzył Najświętszą Dziewicę opiece Jana. Tym pokrewieństwem można wyjaśnić też to, dlaczego ze wszystkich uczniów właśnie Jakub i Jan zażądali pierwszego miejsca w Królestwie Chrystusowym (Mt 20, 21). Ale jeśliby Jakub i Jan byli krewnymi Najświętszej Dziewicy, to znaczy, że byli też spokrewnieni z Janem Chrzcicielem (por, Łk 1, 36), nauka którego powinna była szczególnie ich zainteresować. Te wszystkie rodziny były przeniknięte tym samym pobożnym, prawdziwie izraelskim nastrojem. O tym mówi między innymi i to, że wszystkie imiona, które nosili członkowie tych rodzin, są prawdziwie hebrajskie, bez dodatku greckich albo łacińskich przydomków.

Z tego, że Jakub zawsze jest wymieniany przed Janem, można z przekonaniem wywnioskować, że Jan był młodszy od Jakuba, a tradycja nazywa go też najmłodszym spośród apostołów. Nie więcej niż 20 lat miał Jan, kiedy Chrystus powołał go, aby podążał za Nim, a tradycja o tym, że dożył do panowania cesarza Trajana (98-117) nie zawiera w sobie niewiarygodności: Jan miał wówczas około 90 lat. Wkrótce po powołaniu do podążania za Sobą, Chrystus powołał Jana do szczególnej, apostolskiej służby i Jan stał się jednym z grona 12 apostołów Chrystusa. Z powodu swojej szczególnej miłości i oddania Chrystusowi, Jan stał się jednym z najbardziej bliskich i zaufanych uczniów Chrystusa, i nawet najbardziej umiłowanym. Stał się godnym bycia obecnym przy najważniejszych wydarzeniach z życia Zbawiciela, np. przy Jego przemienieniu, przy modlitwie Chrystusa w Getsemani i innych. W przeciwieństwie do apostoła Piotra, Jan żył bardziej wewnętrznym, kontemplacyjnym życiem niż zewnętrzną, praktyczną działalnością. Bardziej obserwuje, niż działa, częściej pogrąża się w swoim wewnętrznym świecie, rozważa w swoim umyśle największe wydarzenia, do bycia świadkiem których został powołany. Jego dusza bardziej przebywa w wyższym świecie, dlatego z dawien dawna w cerkiewnej ikonografii towarzyszył mu symbol orła. Ale czasami Jan przejawiał także płomienność duszy, nawet skrajne rozdrażnienie: to było wtedy, kiedy stawał w obronie czci swego Nauczyciela (Łk 9, 54, Mk 9, 38-40). Płomienne pragnienie bycia bliżej Chrystusa wyraziło się też w prośbie Jana o powierzenie jemu i jego bratu pierwszych stanowisk w chwalebnym Królestwie Chrystusowym, dla których Jan był gotów pójść z Chrystusem na męki (Mt 20, 20-28). Za taką zdolność do nieoczekiwanych porywów Chrystus nazwał Jana i Jakuba “synami gromu” (Mk 3, 17), przepowiadając tym samym, że ewangelizacja obu braci będzie jak grom oddziaływać na dusze słuchaczy.

Po wniebowstąpieniu Chrystusa, apostoł Jan razem z apostołem Piotrem występuje jako jeden z przedstawicieli chrześcijańskiej Cerkwi w Jerozolimie. Na soborze apostolskim w Jerozolimie zimą 51-52 roku Jan razem z Piotrem i zwierzchnikiem Cerkwi jerozolimskiej, Jakubem, uznaje za apostołem Pawłem prawo do głoszenia Ewangelii poganom, nie zobowiązując ich do zachowywania prawa Mojżeszowego (Ga 2, 9). Już w tym czasie, jak widać, znaczenie apostoła Jana było wielkie. A jak miało wzrosnąć, kiedy zmarli Piotr, Paweł i Jakub!

Osiedliwszy się w Efezie, Jan jeszcze przez całe 30 lat zajmował się kierowaniem wszystkimi Cerkwiami Azji i spośród otaczających go innych uczniów Chrystusowych cieszył się wyłącznym szacunkiem ze strony wiernych. Tradycja przekazuje nam niektóre szczegóły o działalności apostoła Jana w tym okresie jego przebywania w Efezie, I tak, wiadomo z tradycji, że corocznie świętował chrześcijańską Paschę w tym samym czasie z żydowską Paschą i przed Paschą zachowywał post. Pewnego razu wyszedł z publicznej łaźni, ujrzawszy tam heretyka Kerynta. “Uciekajmy - powiedział do towarzyszy - żeby nie zawaliła się łaźnia, przecież w niej znajduje się Kerynt, wróg prawdy”. Na ile wielka była w nim miłość i współczucie do ludzi, o tym świadczy opowieść o młodzieńcu, którego Jan nawrócił ku Chrystusowi i który pod jego nieobecność wstąpił do szajki rozbójników. Jan, według opowieści świętego biskupa Klemensa Aleksandryjskiego, sam udał się do rozbójników, i spotkawszy młodzieńca uprosił go, aby wrócił na dobrą drogę. W ostatnich godzinach swego życia Jan, nie będąc już w stanie wygłaszać długich mów, powtarzał tylko: “Dzieci, miłujcie siebie nawzajem!” I kiedy słuchacze zapytali go, dlaczego powtarza ciągle to samo, “apostoł miłości” - taki przydomek przylgnął do Jana - odpowiedział: “Dlatego, że to przykazanie Pana i jeśliby tylko to wypełniać - to by było wystarczające”. Takim sposobem wola, nie dopuszczająca żadnego kompromisu między świętym Bogiem i grzesznym światem, oddanie Chrystusowi, umiłowanie prawdy, zjednoczone ze współczuciem wobec nieszczęsnych braci - oto główne cechy charakteru Jana Teologa, jakie utwierdziły się w chrześcijańskiej tradycji.

Jan swoje oddanie Chrystusowi, według tradycji, zaświadczył także cierpieniami. I tak, za czasów Nerona (54-68) został w kajdanach zaprowadzony do Rzymu i tam najpierw zmuszono go do wypicia kielicha z trucizną, a potem, kiedy jad nie poskutkował, wrzucono do kotła z wrzącym olejem, wskutek czego apostoł jednak także nie ucierpiał. Podczas swojego przebywania w Efezie Jan powinien był z rozkazu cesarza Domicjana (81-96) udać się na wygnanie na wyspę Patmos, znajdującą się 40 mil na południowy-zachód od Efezu. Tam, w tajemniczych widzeniach objawiono mu przyszłe losy Cerkwi Chrystusowej, które wyraził w swojej Apokalipsie. Na wyspie Patmos apostoł pozostawał do śmierci cesarza Domicjana (96), kiedy z rozkazu cesarza Nerwy (96-98) powrócił do Efezu.

Jan zmarł prawdopodobnie w 7. roku panowania cesarza Trajana (105), osiągnąwszy wiek stu lat.

na podstawie: "Tołkowaja Biblia", prof. Aleksandr Pawłowicz Łopuchin, za: azbyka.ru

fotografia: Sheep1389 /orthphoto.net/