publicystyka: Dlaczego Bóg pozwala na zło

Dlaczego Bóg pozwala na zło

tłum. Justyna Pikutin, 23 kwietnia 2020

Kiedy starca Kleopę pytano: “Dlaczego Bóg pozwala na zło?”, on odpowiadał taką oto historią.

Dawno temu na pustyni Egiptu żył pewien mnich - pustelnik. Czasami udawał się on do Aleksandrii, by sprzedać kosze, które sam robił. Prawie wszystkie pieniądze, które zarabiał w ten sposób, rozdawał biednym, a sobie kupował tylko to, co najpotrzebniejsze. Pewnego razu, idąc do miasta, zaczął zastanawiać się: “Dlaczego Bóg pozwala na zło w życiu ludzi, skoro jest - Dobry, Sprawiedliwy i Wszechmocny?” Jego umysł burzył się dlatego, że widział on tak wiele nieszczęść i cierpień, kiedy po raz ostatni był w mieście. Po drodze spotkał innego mnicha, również idącego do Aleksandrii. Zaczęli rozmawiać i pustelnik opowiedział swemu towarzyszowi o swoich wątpliwościach. Widząc zmartwienie pustelnika, mnich pocieszył go i powiedział, że Bóg wyjawi mu prawdę, kiedy przyjdą do miasta, ale powinien on nieustannie modlić się i o nic nie pytać, bez względu na to, co się wydarzy.

Pustelnik zapewnił, że wykona to, o co prosi go mnich i szli dalej. Na nocleg zatrzymali się w jednym domu. Gospodarze uprzejmie przyjęli ich i hojnie ugościli. Na stole stało piękne srebrne naczynie. I przed pójściem spać mnich ukradkiem wziął to naczynie i włożył do swej torby. Pustelnik chciał go za to skarcić, ale przypomniał sobie o obietnicy i nic nie powiedział.
Rano poszli nad rzekę. Mnich wyjął z torby naczynie, uczynił nad nim znak krzyża i puścił po wodzie.
W porze obiadowej wędrowcy dotarli do drugiej miejscowości. Zostali zaproszeni na posiłek do jednego z domów. Kiedy już odchodzili, na podwórku zaczął szczekać pies i mnich go zabił. Wtedy z domu wybiegł chłopiec i zaczął krzyczeć. Towarzysz pustelnika złapał go za rękę, szarpnął i złamał ją, a następnie poszli dalej. Zmartwiony pustelnik chciał powiedzieć mu wszystko co myślał, ale przypomniał sobie o swej obietnicy i znów przemilczał.

Kiedy ściemniało, mnich i pustelnik postanowili przenocować w rozwalającym się domu, ale okazało się, że mieszkają w nim dzieci. Ich rodzice zmarli i nie mieli nikogo, kto by się nimi zajął. Wędrowcy spędzili tam noc, a rano przed odejściem mnich wziął płonącą kłodę z pieca i podpalił ten dom. I znów pustelnik rozgniewał się, jednak znów musiał to przemilczeć.
Przyszli do trzeciej wsi. Tam stała zrujnowana świątynia, ale mimo wszystko można było jeszcze do niej zajść by się pomodlić. Mnich wziął kamień i rzucił w okno cerkwi, które się rozbiło. Następnie poprowadził swego zadziwionego brata do baru. Kiedy weszli mnich zrobił 3 ziemne pokłony. Pustelnik pogodził się już z dziwnymi zachowaniami swego towarzysza i tylko się modlił.

W ostatnią noc wędrowców zaproszono na nocleg do domu na skraju lasu. Mieszkała tam młoda rodzina, nie mająca dzieci. Rano gospodarze poszli do pracy w polu, a wędrowcy ruszyli w dalszą drogę. Ale wnet mnich zawrócił i podpalił ten dom.

W końcu dotarli do Aleksandrii. Pustelnik nie mógł się doczekać by zrozumieć sens tego co wydarzyło się z nimi w drodze do miasta. I zapytał on swego towarzysza:
- Powiedz mi w końcu, kim jesteś?
- Jestem Aniołem! - usłyszał w odpowiedzi.
- Jaki z ciebie Anioł?! - nerwowo powiedział pustelnik.
- Jesteś prawdziwym diabłem! Tylko demon może czynić tak straszne rzeczy, które robiłeś. Cały czas na gościnność tych dobrych ludzi odpowiadałeś niewdzięcznością. Byłeś złodziejem, podpalaczem, zabójcą, świętokradcą. A na dodatek nosisz mnisze szaty!
- Mylisz się - ze spokojem odpowiedział mu towarzysz - rzeczywiście jestem Aniołem. Zostałem posłany do ciebie dlatego, że Bóg zobaczył twoje męczarnie i zechciał odpowiedzieć na męczące cię pytania. Wiem, chcesz wiedzieć dlaczego to wszystko zrobiłem. Zacznę od początku.
Dlaczego ukradłem naczynie? Odpowiem ci: ukradł je dziadek gospodarza z jednej ze świątyni monasterskich i właśnie z powodu tego świętokradztwa 3 pokolenia tego rodu były obarczone chorobami i innymi słabościami. Na znak wdzięczności za gościnność postanowiłem wybawić ich od tej kary. Uczyniłem nad naczyniem znak krzyża i puściłem po rzece. Przyjdą tam mnisi prać swoje rzeczy, znajdą je i odniosą do swego monasteru. Wiedziałem, że ten pies ma wściekliznę. Pogryzłby swoich właścicieli i dlatego zabiłem go. A ich synowi złamałem rękę dlatego, że przewidziałem: kiedy dorośnie stanie się rozbójnikiem. A z tak bolącą ręką za bardzo nie pozbójnikujesz.
Dlaczego podpaliłem dom dzieci? Te dzieci bez opieki niedługo by umarły, a teraz na pogorzelisku znajdą ukryte przez rodziców srebro i będą mogły pojechać do Aleksandrii do swego wuja – biskupa, on się o nie zatroszczy. Kiedy wyrosną, chłopcy zostaną duchownymi, a dziewczynki wyjdą za mąż.
Wiem, że nie możesz pojąć, dlaczego rzuciłem kamieniem w świątynię i pokłoniłem się w barze. Zobaczyłem, że demony tańcują przy cerkiewnej okiennicy i tym kamieniem rozgoniłem je. Niedługo ta świątynia zostanie odremontowana. Akurat w barze pewien bogaty kupiec obiecał duchownemu, że opłaci wszystkie wydatki związane z remontem świątyni. Dlatego pokłoniłem się mu.
I na koniec, o ostatnim domu. Podpaliłem go, by wybawić młodą rodzinę od klątwy bezdzietności. Wcześniej mąż zrobił nieuczciwy biznes i za otrzymane pieniądze zbudował ten dom. Dlatego nie mieli dzieci. Widzę, że żałuje tego, co zrobił i nie wie, jak wybawić się od tego domu. Teraz zbuduje skromniejszy dom, ale za uczciwie zarobione pieniądze. I Bóg na znak błogosławieństwa obdarzy ich dziećmi.
Zrozumiałeś? We wszystkim objawia się Boże miłosierdzie dla ludzi, ale oni nie widzą tego i nie mogą zrozumieć. Bóg nigdy nie czyni zła. Ludzie Jego działania odbierają jako nieszczęścia i cierpienia, a Bóg robi wszystko dla ich dobra i poprawy. Dlatego nie patrz na zewnętrzną stronę, a postaraj się we wszystkim dostrzegać Bożą wszechsprawiedliwość.

Archimandryta Kleopa (Ilije)

za: pravoslavie.ru
 
fotografia: ursiy /orthphoto.net/