publicystyka: Jeśli nie ma w naszym życiu Boga

Jeśli nie ma w naszym życiu Boga

tłum. Klaudia Ambrożewicz, 20 kwietnia 2020

Chrystus leczył wszystkie ludzkie choroby. Bóg jest miłością i czyni dobro dla wszystkich ludzi bez wyjątku, a wszystko, czego oczekuje się od człowieka, to tylko pragnienie i wiara. Wiara to też dar Boży, dlatego człowiek powinien tylko chcieć, powinien być wewnętrznie gotowy do przyjęcia Bożej pomocy i uwierzyć. W tym celu trzeba szukać Bożej łaskawości.

Bóg nie osądza po wyglądzie, nie ocenia religijności na pokaz. On, jak kochający ojciec, czyni dobro wszystkim, leczy każdą chorobę, pomaga w kłopotach.

Uzdrowił dwóch ślepców, którzy prosili Go o litość i opętanego przez biesy. Niewidomi, świadomi swej nieszczęśliwej pozycji, przyszli do Chrystusa i poprosili Go o litość.

Te słowa: „zmiłuj się nade mną” i „łaskawość”- mają ogromną siłę. Ogólnie rzecz biorąc, w słowach jest siła. Nie należy myśleć, że słowa są martwe, nie! Mają w sobie pewnego ducha. W słowach „łaskawość , zmiłuj się nade mną” zawarta jest straszna siła. Dlaczego? Dlatego, że jeśli szukam łaski Bożej, proszę Boga o miłosierdzie, tym samym przyznaję się do swojej bezsilności i świadczę o swojej ufności w siłę Bożą. Mówię Bogu: Jestem porażką, Ty - zwycięstwem; jestem słabością, Ty - siłą; jestem chorobą, Ty - zdrowiem, zmiłuj się nade mną!

Takie podejście można nazwać modlitewnym i taka powinna być nasza postawa wobec Boga. To buduje w nas odpowiedni wzorzec zachowań. Przecież modlitwa nie jest tylko stanem, w którym należy zbliżyć się do Boga, aby opisać swoje pragnienia i duchowe potrzeby. Jest to sposób działania, jest to stały, codzienny ruch do przodu, który powinien stać się dla nas tak naturalny, jak oddychanie.

Czy ten, kto czuje się słabym, bezsilnym, nieszczęśliwym, kto całym sercem szuka łaski Bożej, czy taki człowiek może być okrutnym wobec swojego brata? Modlitwa zmiękcza nasze serca, uczy wrażliwości, wyrozumiałości, elastyczności (jeśli oczywiście jest to prawdziwa modlitwa). Modlitewny stan ducha, jaki odczuwamy stojąc przed Bogiem, buduje w nas odpowiednią postawę wobec drugiego człowieka. Modlitwa pobudza nasze zdolności odczuwania sercem, akceptacji i współczucia dla drugiej osoby.

Staliśmy się tak bezduszni właśnie dlatego, że się nie modlimy, a nie dlatego, że jesteśmy jakimś szczególnym, nieczułym łotrem. Bez modlitwy człowiek jest martwy. Z biologicznego punktu widzenia on oczywiście istnieje, ale prawda jest taka, że włóczy się bez celu, zrzędzi, jęczy i szuka sposobu, aby poczuć, że tylko on ma rację, a wszyscy dookoła go niesprawiedliwie urazili (oczywiście - nie znajduje takiej możliwości). Prawdziwie sprawiedliwym człowiek staje się w świetle łaski Bożej.
Jeśli w naszym życiu nie ma Boga, czujemy się nieszczęśliwi, zdajemy sobie sprawę, że się mylimy, ale chcemy być usprawiedliwieni i dlatego nieustannie gnębimy albo siebie, albo po prostu tych, których mamy pod ręką. W najlepszym wypadku tylko narzekamy na życie i uskarżamy się wszystkim wokół nas, w tym Bogu.

A co nas leczy? Jaka jest nasza skrucha? Co daje nam wewnętrzną równowagę? Stan modlitewny. To wezwanie ślepców: „Zmiłuj się nad nami, Jezusie, synu Dawida! (Mt 9:27) Nasza sytuacja jest straszna, upadliśmy i jesteśmy bezsilni? Nie obwiniajmy się za to zbytnio. Potępianie siebie za swoje grzechy to strata czasu, swego rodzaju egoizm. Jest o wiele ważniejsza rzecz do zrobienia: natychmiast, z głębi serca zacząć prosić Boga o łaskę, pokładając w niej całą swoją nadzieję. Nie rujnujmy naszego życia. Nie zatrzymujmy się, nie blokujmy się na tej drodze zbawienia, na której możemy zakosztować łaski Bożej.

archimadryta Barnaba (Jagu)

Fragment książki "Cerkiew grzeszników"
za: monastery.ru

fotografia: Stefka /orthphoto.net/