publicystyka: Kłopot z religią

Kłopot z religią

tłum. Gabriel Szymczak, 02 kwietnia 2020

Często słyszę, jak ludzie mówią, że „religia jest w centrum wszelkiej nienawiści i wojen na całym świecie”. To może być próba wykonania uniku, obliczonego na rozbrojenie mnie, abym nie poruszał duchowych obaw, czy też nie zapytał, dlaczego oni nie należą do społeczności wyznaniowej. Niewielu z nas jest odpornych na chorobę obwiniania religii. Łatwiej jest obwiniać i stać z boku, niż pomagać w uzdrawianiu.

Niestety zdarza się, że zgadzam się z tymi ludźmi. Wygląda na to, że świat - a przynajmniej jego duża część - stał się beczką prochu i potrzeba tylko małej iskry, aby doprowadzić do wybuchu. Religia ponownie stanowi sedno problemu. Obecnie niepokoją nas nagłówki mówiące o islamie.

W swoich Dziennikach o. Alexander Schmemann napisał: „Chrystus został zabity i nadal jest zabijany przez religię. Religia jest organem, który… jednocześnie nasila i ukrywa przed nami nasze najgłębsze pasje i grzechy: pychę, obłudę, podziw dla samych siebie, samozadowolenie.” To sedno problemu i zagadnienie, które jest samym sercem problemu we wszystkich wspólnotach wiary.

Rzeczywiście jest to kwestia serca. Jeden z mądrych i umiłowanych świętych Rosji, św. Jan z Kronsztadu (1829–1908), napisał: „im czystsze staje się serce, tym staje się ono większe; w konsekwencji jest w stanie znaleźć miejsce dla coraz większej liczby umiłowanych; im bardziej grzeszne staje się serce, tym bardziej się kurczy; w konsekwencji jest w stanie znaleźć miejsce dla coraz mniejszej liczby umiłowanych - ogranicza je fałszywa miłość: miłość własna.”
Ludzie w różnych wspólnotach wyznaniowych podzielają tę prawdę. Głębia wiary prowadzi do szerokiej akceptacji. Niewiedza prowadzi do nienawiści. Niepewność, zagrożenie prowadzą nas do barykadowania się przeciwko innym. Islamski mędrzec, szejk Mufazzer, nauczał: „Kochać to widzieć we wszystkim to, co dobre i piękne. To uczyć się od wszystkiego, widzieć we wszystkim dary Boże i hojność Boga”.

Chrześcijanie często słyszą frustrujące drwiny ludzi, którzy obwiniają chrześcijaństwo za wszelkie możliwe zło na świecie, tak więc możemy łatwo wyobrazić sobie, co przeżywają ludzie z innych wspólnot wyznaniowych, doświadczający tego samego dramatu. Pracujecie tak ciężko, by okazywać współczucie i miłość, okazywać innym człowieczeństwo w imieniu waszej wiary, a także pozbywać się „religii” jako przykrywki dla swoich uprzedzeń i dumy, podczas gdy wasze skrzydła zostają podcięte, a wy zdradzeni przez głupców i ludzi o gorących głowach z waszego własnego domu. I wszyscy takich u siebie mamy! Co gorsza, być może jak mówi słynny bohater kreskówek Pogo, „spotkaliśmy wroga… a ten wróg to my!”

W każdym stuleciu jesteśmy wzywani do osiągnięcia solidarności między ludźmi dobrej woli, we wszystkich wspólnotach wyznaniowych. Były złote momenty w historii, kiedy siły dobra zdawały się odnosić sukcesy, a różnorodne wspólnoty pracowały razem dla dobra wszystkich. Późne średniowiecze w Hiszpanii przychodzi na myśl jako taki czas, kiedy muzułmanie, Żydzi i chrześcijanie wspólnie stworzyli społeczeństwo głębokiego współczucia i wysokiej inteligencji, przy czym wszystkie tradycje czerpały korzyści z siebie nawzajem.

Święty Serafin z Sarowa (inny rosyjski święty) powiedział: „zdobądź ducha pokoju, a tysiące wokół ciebie zostaną zbawione”. Przeciwieństwo jest właściwie oczywiste - nienawiść budzi nienawiść. Przemoc rodzi przemoc. Wrogość niszczy gościnność. Wciągnięci przez wir, wszyscy możemy reagować strachem, wrogością i przemocą. Mahomet powiedział: „Pamiętanie o Bogu jest lekarstwem na serce”. Oto antidotum na truciznę nienawiści religijnej.

o. Gabriel Rochelle

za: St. Anthony of the Desert OrthodoX Mission

fotografia: sheep1389 /orthphoto.net/