publicystyka: Nie pomyślałem

Nie pomyślałem

tłum. Justyna Pikutin, 19 lutego 2020

Jakie wyjaśnienie najczęściej słyszymy, kiedy pytamy człowieka o przyczyny jego postępowania - bezmyślnego, nieostrożnego i grzesznego?
- Wybacz, nie pomyślałem…
Dokładnie takiej samej odpowiedzi często udzielamy sami sobie, kiedy decydujemy się na wyjaśnienie, dlaczego postąpiliśmy tak a nie inaczej.

Ta odpowiedź jest na tyle rozpowszechniona, że wydaje się być uniwersalną - jest najlepszym wytłumaczeniem każdej absurdalności, głupoty, rażącego zaniedbania, a nawet najprawdziwszej nieuczciwości. Tym bardziej, że w większości przypadków ma ona szczery charakter. Zastanawia tylko jedno: czy człowiek - istota myśląca - ma prawo raz za razem popełniać błędy „nie myśląc”, znów i znów znajdować pocieszenie w tym „niemyśleniu” i nie wstydzić się tego, choć myślenie - to jego obowiązek i niezbywalny dług?

Jednak jest też jeszcze jeden wariant odpowiedzi na pytanie o to, jak doszło do tego czy innego wydarzenia, do którego nie należało dopuścić:
- Ja po prostu pomyślałem, że…
Trzeba przyznać, że ta odpowiedź rozbrzmiewa w sytuacjach, które są zupełnie niepojęte i budzące niechęć: jak w ogóle może tak być?! 
Wtedy my, wcześniej niepocieszeni tym, że ktoś nie pomyślał, w złości zaprzeczamy sami sobie:
- Ty lepiej nie myśl i tak źle ci to wychodzi!
Jednak w rzeczywistości nie ma szczególnej rozbieżności.

Ludzie regularnie popełniają głupie błędy bezmyślnie, a jeszcze częściej myśląc - z jednego i tego samego powodu: zdolność myślenia dzisiaj - to ogromna rzadkość. To nie forma wyrażenia, nie coś powiedzianego tylko ze względu na piękne słowa, to realny i przy tym wielki problem. My, duchowni, jak i każdy, kto ma kontakt z najróżniejszymi osobami, stykamy się z tym bezustannie - coraz więcej i więcej w naszych czasach jest ludzi, którzy w zasadzie nie wiedzą, czym jest logika, którzy nie potrafią wyciągać podstawowych wniosków, dla których myślenie - to ciężki i nieznany trud.

Zapewne jest wiele okoliczności przyczyniających się do tej wielkiej katastrofy i jest to temat na poważne i żmudne badania, nawet nie dla jednej osoby, a dla wielu. Prócz tego, nie można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jest ona wyjątkowa i jest wyłącznie cechą naszych czasów. Jednak jest to jednoznacznie katastrofa i ciągle można obserwować jej tendencję wzrostową.

Ten problem niewątpliwie polega na tym, że nie ma konkretnego natychmiastowego rozwiązania, ale mimo wszystko jest coś, na co - choć w pewnym stopniu - mamy wpływ. Możemy robić wszystko, co od nas zależy, by uczyć poważnie i prawdziwie myśleć nasze dzieci, naszych uczniów i podopiecznych (jeśli ich mamy), naszych bliskich i rodzinę, a co najważniejsze - uczyć się samym. Ponieważ zdolność myślenia ze swej natury jest taka, że wystarczy zacząć ją zaniedbywać, by stopniowo zaczęła zanikać.

Jak uczyć się myśleć? Myślę, że nie pomylę się, jeśli jedną z ważniejszych porad uczynię dobrą i poważną literaturę.
Pomijając wszystko inne, co można powiedzieć o korzyściach z czytania, aktywizuje ono zdolności człowieka do myślenia i wszechstronnie rozwija mózg. Czytając, w krótkim czasie człowiek przeżywa wiele różnych sytuacji, styka się z koniecznością ich przeanalizowania i oceny, zdobywa nową wiedzę i aktualizuje tę, którą już posiada. Oczywiście, jeszcze więcej korzyści z czytania człowiek czerpie, jeśli uczy się czytać nie powierzchownie, a wnikliwie; idealnie - jeśli dyskutuje o tym, co przeczytał, z innymi ludźmi: członkami rodziny, przyjaciółmi, czy też członkami koła literatów. Należy to do kategorii reguł, ale między innymi jeśli mowa o Rosji, to nasz kraj już od dawna nie może pretendować do tytułu najbardziej czytającego narodu na świecie - jak twierdzi statystyka, ok. 44% obywateli Rosji nie przeczytało w ciągu roku ani jednej książki. Jednak znowu - nie możemy wpłynąć na ten stan rzeczy w całości, możemy jedynie czytać i rozwijać miłość do czytania wśród tych, którzy są obok nas - to jak najbardziej jest w naszej mocy.

Należałoby też pamiętać o tym, że „potokowe” oglądanie programów telewizyjnych, seriali i filmów o niskim poziomie artystycznym, niekończące się przesiadywanie na portalach społecznościowych, zainteresowanie przeróżnymi grami telewizyjnymi i komputerowymi, wpływają na mózg człowieka zupełnie odwrotnie niż czytanie - przeciążają i „usypiają” go, czyniąc słabym i leniwym.

Jeszcze jeden bardzo ważny dla zdolności myślenia aspekt - to ścisłe przestrzeganie przez każdego zasady: należy analizować swoje postępowanie, życie w całości, a co najmniej jego najbardziej znaczące wydarzenia. Tego można, a nawet trzeba uczyć dzieci, uczniów i współpracowników, i do tego trzeba regularnie się zmuszać. Codzienna praca nad błędami - to właśnie to, co fundamentalnie zmienia człowieka i jego życie.

Jeszcze jeden nawyk, który należałoby wypracować i który jest ściśle związany z nawykiem analizy, to zwyczaj, aby najpierw przemyśleć swoje słowa i działania, a dopiero potem - mówić i działać. Właściwie, wspomniana wcześniej praca nad błędami nieuchronnie doprowadza człowieka do wniosku: ogromną część błędów popełnia on właśnie dlatego, że najpierw działa, a potem myśli.
Jest to też niewątpliwie to, co przeszkadza procesowi przyzwyczajania. Przeszkadza do tego stopnia, że często człowiek woli popełniać błędy i wpadać w nieprzyjemne sytuacje jedna za drugą, ale nie chce nic zmieniać - woli żyć bezmyślnie.

Myślenie - to w rzeczy samej trudne zadanie nie tylko dlatego, że wytężamy swój mózg, wyprowadzając go ze stanu rozluźnienia i rozleniwienia, nie tylko dlatego, że potrzeba do tego czasu i konieczne jest panowanie nad emocjami, pobudzającymi nas do natychmiastowego mówienia czy działania. Przyzwyczajenie do analizowania swego życia, obmyślania działań już wykonanych i tych, które są jeszcze do wykonania, przyjmowania świadomie, krytycznie tej realności, w której żyjemy, nieuchronnie stawia przed człowiekiem wiele problemów - nie technicznych, nie materialnych, nie tylko intelektualnych, ale też moralnych. I to jest najtrudniejsze.

„Nie myśląc” człowiek przeskakuje obok wielu sytuacji wymagających chrześcijańskiej oceny, jego ustosunkowania zgodnie z sumieniem. Zastanawiając się, nieuchronnie staje przed tymi wymaganiami twarzą w twarz. Dlatego też okazuje się, że nie myśląc żyje się prościej. Nie wszystko jest tak poważne. Nie wymaga ponoszenia odpowiedzialności. Nawet nie jest tak straszne. To przecież standardowa sytuacja: sumienie męczy, próbuje coś podpowiedzieć, skupić naszą uwagę na czymś ważnym, ale jednocześnie rozbrzmiewa uspokajający nas głos: „Nie zastanawiaj się nad tym, nie utrudniaj, bądź prostszym, nie myśl…” I to z całą pewnością nie jest głos naszego Anioła Stróża.

Kiedy Bóg mówi o tym, że mający uszy powinni słyszeć, czytający - rozumieć, mowa jest właśnie o tym: że każdy człowiek powinien umieć rozumieć to, co dzieje się wokół niego, nie może usprawiedliwiać się tym, że mając uszy - nie słyszał, czytając - nie rozumiał, ponieważ wszyscy jesteśmy obdarowani tym darem: uświadamiać sobie, myśleć, odnajdywać w ten sposób sens - ten oczywisty, leżący na powierzchni, ale też ten, który zdaje się być ukrytym, który dla uważnego człowieka staje się tak samo oczywistym.

Święci ojcowie nazywali człowieka istotą rozumną. I zupełnie zgodnie z nimi nauka nazywa nas homo sapiens. Tacy powinniśmy być - myślący. Ponieważ bez tego bardzo trudno jest pozostać człowiekiem w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, a tym samym niemożliwe jest bycie chrześcijaninem.

Reasumując, koniecznie trzeba starać się myśleć. Bez względu na to, jak bardzo jest to w danej chwili niewygodne, trudne, a nawet straszne.
Koniecznie trzeba wcześniej czy później dojść do tego, by wyjaśniając takie czy inne swoje postępowanie, nie przyszło nam do głowy powiedzieć:
- Nie pomyślałem…
I by nikt w odpowiedzi na nasze: „A ja tak myślałem” - nie mógł nam z wyrzutem powiedzieć:
- Nie myśl, bo źle ci to wychodzi!

ihumen Nektariusz (Morozow)

za: pravoslavie.ru

fotografia: jarek-charkiewicz /orthphoto.net/