Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Pozwólcie Bogu dokończyć to, co zaczął
tłum. Justyna Pikutin, 01 lutego 2020
Kto stworzył ludzkie oko? Bóg. On może to zrobić, ponieważ stworzył cały świat i cały wszechświat. W historii o ślepcu Chrystus, Władca świata, pokazuje to dokładnie tworząc człowiekowi oczy z piasku i śliny.
Czy pamiętacie, co mówi nam Stary Testament? Bóg stworzył Adama z ziemi. Tak też Syn Boży bierze garść ziemi i tworzy oczy ślepemu. Kim jesteś, Panie? Kim jesteś Ty, który stworzyłeś nie tylko oczy, ale wszystkie części ludzkiego ciała? Jestem tym, który powiedział, i tak się stało. Jestem - Stwórcą. Tylko Ja mogę wziąć grudę ziemi i zlepić z niej oczy - dlatego że już kiedyś to zrobiłem. Kiedy to zrobiłeś? Tworząc Adama - w zupełności, jako całego człowieka. Jestem Stwórcą piękna, który stworzył człowieka własnymi rękoma. I dzisiaj nadal tworzę. Tak, można było powiedzieć mu: „Jesteś ślepy? Błogosławię cię - przejrzyj! Zacznij widzieć świat!” Ale jako że jesteś tworem Moich rąk, Chcę, byś teraz przypomniał sobie o tym. Przypomniał sobie, że Ja nie jestem przypadkowym przechodniem, a Tym, Który stworzył Adama i Ewę. I Ja, Ten Sam Bóg, biorę garść ziemi i włożywszy ją w oczodoły ślepego, każę mu pójść i umyć się. Człowiek ten poszedł, umył się i przejrzał, po czym oszalał z radości.
A teraz wyobraźmy sobie, że to samo robi zwykły lekarz - wkłada ślepemu człowiekowi w oczy swoje palce. Przecież tak nie tylko nikogo nie wyleczysz, a przeciwnie - jeszcze bardziej zaszkodzisz! Ale Bóg mówi - „Wyleczę cię - i to właśnie w ten sposób”. Żadnej logiki! Ale nie ma dla niej miejsca, kiedy stoi przed tobą Sam Chrystus. Kiedy On jest obok, nasza ziemska logika w zupełności podporządkowuje się Mu i kłaniając się do ziemi odchodzi po cichu w ustronny kącik, dziwiąc się i mówiąc: „Boże, ja istnieję, dopóki Ty się nie pojawisz. A skoro tu jesteś, to ja ustępuję Ci miejsca, Tobie - memu Stwórcy”. Tak, Bóg stworzył też logikę. On jest Źródłem Boskiej logiki, która każe nam myśleć inaczej, i wtedy następuje olśnienie. Święci ojcowie szczególną uwagę poświęcali tej ewangelicznej historii. Przecież dotyczy ona każdego z nas - i ciebie, i mnie. Dlaczego? Przecież jesteśmy tak dalecy od Królestwa Bożego! - Boże - prosimy - pozwól nam stać się prawdziwymi chrześcijanami! Pozwól nam stać się godnymi Twego Królestwa! Jak pewnego razu ktoś mi powiedział: - Chciałbym znaleźć się w raju! Nawet w jakimś odległym kątku - ale w raju! - Mówisz poważnie? - Oczywiście! Chcę trafić do raju, chcę być szczęśliwym! - Naprawdę? - Tak, naprawdę! Ale pamiętaj - kiedy mówimy Bogu: „Chcę się zbawić, chcę trafić do Twego Królestwa, chcę ujrzeć światło, chcę zmienić swoje życie”, On traktuje nasze słowa bardzo poważnie. Wtedy musimy zaakceptować wszystko to, co On posyła nam w odpowiedzi - Jego lekcje i „metody wychowawcze”. „Jakie znowu wychowanie? Przecież proszę Go, by uczynił mnie szczęśliwym!” Tak, chcesz stać się szczęśliwym, a kiedy poprosiłeś Boga o szczęście, następnego dnia masz wypadek. Najprawdopodobniej nic ci się nie stało, ale samochodu już nie masz. Albo na przykład okazuje się, że bliska ci osoba jest chora i musisz zostać dawcą, dlatego że problem jest poważny. Lub też, załóżmy, po roku podczas badania wykryto u ciebie jakąś zmianę. Guz? Złośliwy? Póki co niewiadomo, trzeba obserwować… Ogólnie, problemy pojawiają się jeden za drugim - a na końcu zwalniają cię z pracy. Wtedy mówisz: - Boże, wybacz, ale nie rozumiem: o co prosiłem? - Dobrze pamiętam, o co prosiłeś Mnie, Moje dziecko. Prosiłeś o szczęście. - Tak. I co mi posyłasz? Szczęście? Jestem chory, mój ukochany człowiek zmarł, a jeszcze wypadek i zwolnienie z pracy… Czego jeszcze mogę się spodziewać? Czy nie rozumiesz, czym jest szczęście? Prosiłem Cię o jedno, a Ty dajesz mi zupełnie co innego! Jakie to szczęście? - Dam ci szczęście - odpowiada Bóg - a to, co teraz widzisz, to po prostu garść ziemi. Tej samej ziemi, którą włożyłem w oczodoły ślepego od urodzenia.
Jemu pewnie też w tej chwili wydawało się, że Chrystus robi coś nie tak. Wyobraźmy sobie, jak mówi: „Boże, no co Ty? To boli! Przyszedłeś celowo, by sprawić mi więcej cierpienia?” Ale ślepiec nic takiego nie powiedział. W każdym razie Ewangelia nie wspomina o tym, że próbował on protestować czy czym prędzej wyjąć ziemię z oczu, choć w istocie - był to brud. Tak, rzeczywiście, z wyglądu - brud, tak jak i wszystkie nieszczęścia, które spotykają cię w odpowiedzi na modlitwę o szczęściu. Przecież właśnie tak odbierasz to, co się dzieje - nieszczęście, cierpienie, zło, ból? A Bóg mówi: - Dziecko Moje, pozwól Mi dokończyć, to co zacząłem. Troszczę się o ciebie, pracuję, ale przy tym kontroluję sytuację. Mam cel, mam perspektywę, mam plan na twoją przyszłość. Operacja jeszcze nie została zakończona. Poczekaj chwilę - przed tobą jeszcze sadzawka Siloe! - Ile mogę czekać? Czy na tym polega szczęście? - Tak, ale właśnie to, co teraz wydaje ci się takim strasznym - ten brud, cierpienia i ból - przyniesie ci szczęście, prawdziwe szczęście. Gdyby św. wlkmęcz. Jerzy Zwycięzca, św. Dymitr z Tesalonik, albo męcz. Marina niespodziewanie ożyli i stanęli przed nami, można byłoby zadać im pytanie: - O co prosiliście Boga? - O szczęście, błogosławieństwo, wieczną radość! O raj! - I co otrzymaliście? Straszne męki - łamanie na kole, kotły z wrzącym olejem, smołę, biczowanie, więzienia i w końcu - straszną śmierć! Czyż nie tak? - To wszystko było ziemią, brudem, który Bóg włożył w oczy naszej duszy. I otworzyły się one jeszcze za życia! - odpowiedzą męczennicy - poczuliśmy ogromną radość, wśród wszystkich tych strasznych męczarni, wśród pokus i bólu. A teraz, w Królestwie Bożym, odczuwamy tę radość w całości.
Wszystko minie. Jak długo brud pozostawał w oczodołach ślepego? Dopóki nie umył się. Jak długo trwają twoje cierpienia? „Ojcze, od 15 lat leżę sparaliżowany! Ojcze, moje dziecko choruje już 10 lat! Ojcze, tyle czasu szukam pracy i wszystko na próżno!” Ile? 10, 20, 100 lat? Ile trwa ludzkie życie? Wydaje się nam, że długo, a dla Boga to bardzo krótko. Tak jak dziecku wydaje się, że jego praca domowa jest ogromna i wiek minie, zanim uda się ją odrobić, a ty przekonujesz je: „To zupełnie nie tak, szybko ci pójdzie!” Przed obliczem Boga wszyscy jesteśmy małymi dziećmi. Każdy z nas jest dla Niego dzieckiem. Nawet myślenie mamy dziecięce, nic nie rozumiemy, albo źle rozumiemy. „Brud, który Ja ci daję - mówi Bóg - nie pozostanie na długo w twoich oczodołach. Chcę, byś przejrzał. A ten mrok, beznadziejność, która teraz sprawia, że cierpisz, jest potrzebna po to, by to osiągnąć. Rozumiesz? Tak więc zaczekaj i nie sądź Mnie, dlatego że to oszczerstwo. To zniesławienie Boga”.
„Pójdź i umyj się w Sadzawce Siloe” - powiedział Chrystus ślepemu. Siloe - „zesłany” jak tłumaczy z hebrajskiego ewangelista. - Ale przecież…, ale… - twierdzimy. A ślepiec nic nie powiedział. Narzekamy, a on - nie. On był tym, kogo przed chwilą nazwaliśmy Bożym szaleńcem - czyli pokornym człowiekiem. Oto co znaczy głupiec przed Bogiem - to ten, kto jest pokorny. „Wybrał Bóg to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić” (1 Kor.1,27)
Ślepy od urodzenia nic nie udowadniał i nie wyjaśniał Chrystusowi („Oto każdego dnia chodzę do tej sadzawki, obmywam się w niej, ale nadal nic nie widzę! Jak więc teraz mogę przejrzeć, nawet jeśli zrobię tak, jak każesz? Jest mi jeszcze gorzej!”) Nic podobnego. Żadnych „logicznych” dowodów. Ten człowiek wziął swoją logikę i schował głęboko do kieszeni. I jego serce zaczęło bić bardzo mocno. A kiedy serce wali z całych sił, to wszystkie układy organizmu zaczynają pracować zupełnie inaczej.
Zupełnie inaczej myślisz - myślisz sercem, to znaczy duchowo, dojrzale, myślisz po Bożemu, słuchając Go i ufając. I 1+1 już nie jest równe 2, a tyle, ile zechce Bóg. Może 2, a może i 102. Wypełniając to, co mówi Bóg - z ufnością i prostotą - nie zastanawiasz się nad tym, ponieważ wypełnia cię miłość do Boga. I nie oceniasz Jego dzieł, a w zupełności ufasz Mu i odnajdujesz spokój.
To wszystko nie jest łatwe. Jesteśmy wielkimi racjonalistami. „Niee, ta rodzina na pewno się rozpadnie - spójrz, co to za ludzie! Żona kapryśna, ma swoje humory, mąż ma swoje, totalny nieład, tak więc logicznym będzie, jeśli nic z tego nie wyjdzie!”
Ale to, czy coś z tego wyjdzie czy nie - to nie jest kwestia logiki. Jeśli Bóg chce, Bóg tworzy, Bóg daje - zdarza się cud i wszystko wychodzi. A z punktu widzenie logiki większość rodzin - w tym chrześcijańskich - rozpadłaby się, przecież wszyscy mają problemy, swoje cechy charakteru; ale tak się nie dzieje. Dlaczego? Ponieważ działa tu inne prawo, inna perspektywa życia. I jeśli spojrzysz na wszystko z duchowego punktu widzenia, zrozumiesz, że to, co posyła ci Bóg - jest dla twojego dobra. Teraz - co prawda - nie jest to zrozumiałe, ale przyjdzie dzień i sam wszystko zobaczysz i zrozumiesz.
Dlatego nie należy się śpieszyć. Bóg nigdy nie robi nic na odczepnego, niewłaściwie czy źle. Czy widzieliście kiedykolwiek śnieżynkę pod mikroskopem? To niezwykle piękne! A morskie dno? Jakie zadziwiające stworzenia można tam spotkać - ogrom najróżniejszych ryb i koralowców… I jeśli Bóg na tyle mądrze i artystycznie tworzy świat wokół nas, to czy nie zatroszczy się On o ciebie? Niewątpliwie zatroszczy się i zrobi to tak samo dokładnie. Zrobi to niezwykle delikatnie - nie zważając na to, że czasami krzyczymy z bólu, rozpaczamy i narzekamy na Niego. Tym niemniej - Jego „operacja chirurgiczna” naszego życia odbywa się szczególnie ostrożnie i delikatnie.
Ślepy od urodzenia uwierzył. Zaufał Bogu i zrobił to, co Bóg mu powiedział - odrzucając w zupełności wszystkie logiczne dowody, poszedł i umył się. To znaczy „uniżył” swoją logikę. Jak to? „Bóg wie, co robi”. Ale jak można tak powiedzieć szczerze, z rozumu? Dowody rozumu w tym rzeczywiście nie pomogą. Powiedz to sercem! Nie ufaj zbyt mocno swemu rozumowi. To prawdziwa bolączka współczesnej ludzkości - dlatego, że z jednej strony, właśnie dzięki cywilizacji, pojawiło się wiele przydatnych przedmiotów, a z drugiej - do wszystkiego podchodzimy teraz wyłącznie racjonalnie. W erze wysokich technologii czujesz się zupełnie pewnie, jeśli masz na koncie bankowym wystarczająco dużo pieniędzy, wszystkie wyniki masz dobre i nie grozi ci ani burza, ani trzęsienie ziemi, i nawet dzieci są zdrowe. A o ile na wszystko patrzymy z perspektywy logiki, to kiedy coś z wymienionego powyżej niespodziewanie zaczyna się sypać - wpadamy w panikę. Dlaczego? Dlatego, że z naszej ziemskiej logiki wynika, że jeden z ważniejszych składników szczęśliwego życia staje się zagrożony. I oczywiście cała nasza pewność od razu znika.
Są jednak tacy ludzie, takie rodziny, w których nie ma lęków i zmartwień, w których nocami wszyscy śpią spokojnie i z poczuciem bezpieczeństwa - jak dzieci. Ale są to rodziny, w który problemów nie brakuje: dzieci chorują, starsi rodzice wymagają opieki i pomocy, a jeszcze korepetycje, kursy, dodatkowe zajęcia - na wszystko potrzebne są pieniądze, jednak w sercu tych ludzi panuje spokój dlatego, że swoje życie powierzają Bogu.
Zaufanie - oto czym jest prawdziwa wiara w Chrystusa. Wierzyć - nie znaczy twierdzić, że Bóg istnieje. Tak, istnieje - i co z tego? Co tobie do tego? Gdzie twoja wiara? Na czym ona polega? Jak zmieniła ona twoje życie? Jak przemieniła twoje serce?
Historia o ślepcu - to wstrząsająca historia. Pamiętacie, jak po uleczeniu ludzie pytali tego człowieka: - Kto cię uleczył? Jak to się stało? Odpowiadał, a oni go ciągle pytali. Zdawałoby się: zostawcie człowieka w spokoju, wyzdrowiał - niech się cieszy! Niech napawa się tym, że teraz może widzieć, przecież wzrok to wspaniały dar! Ale nie, wszyscy wkoło, ciągle i ciągle pytali się nawzajem: „To on? Czy nie on?” - Tak, to ja! - odpowiadał - jestem tym, który był ślepy od urodzenia i siedział tu prosząc o ofiarę! A teraz widzę!
Ale ludzie nie uspokajali się i kontynuowali wypytywanie - to naprawdę ten sam człowiek? Dlaczego? Ponieważ ślepy zupełnie się zmienił - nie tylko odzyskał wzrok, ale całe jego istnienie jaśniało z radości, która była teraz w jego sercu. Dlatego otaczający go ludzie dziwili się - nie z powodu jednego cudu, a z powodu zmian w całym obliczu człowieka. Dziwili się zmianom spowodowanym dotykiem Bożej prawicy. A czy ty jesteś gotowy na takie zmiany? Czy chcesz, by z tobą wydarzyło się to samo? Czy możesz pozwolić Chrystusowi wejść w twoje serce, w twoje życie, by zmienić się do tego stopnia? Zmienić swój charakter, nastawienie duchowe - tak, by otaczający cię bliscy, sąsiedzi, koledzy i przyjaciele przy spotkaniu powiedzieli: - Poczekajcie, to on? To jego znamy tyle lat? Jak bardzo się zmienił! Co się stało? A stało się - dotknięcie Bożej prawicy.
Archimandryta Andrzej (Konanos)
za : www.pravmir.ru
fotografia: anima mea /orthphoto.net/
Czy pamiętacie, co mówi nam Stary Testament? Bóg stworzył Adama z ziemi. Tak też Syn Boży bierze garść ziemi i tworzy oczy ślepemu. Kim jesteś, Panie? Kim jesteś Ty, który stworzyłeś nie tylko oczy, ale wszystkie części ludzkiego ciała? Jestem tym, który powiedział, i tak się stało. Jestem - Stwórcą. Tylko Ja mogę wziąć grudę ziemi i zlepić z niej oczy - dlatego że już kiedyś to zrobiłem. Kiedy to zrobiłeś? Tworząc Adama - w zupełności, jako całego człowieka. Jestem Stwórcą piękna, który stworzył człowieka własnymi rękoma. I dzisiaj nadal tworzę. Tak, można było powiedzieć mu: „Jesteś ślepy? Błogosławię cię - przejrzyj! Zacznij widzieć świat!” Ale jako że jesteś tworem Moich rąk, Chcę, byś teraz przypomniał sobie o tym. Przypomniał sobie, że Ja nie jestem przypadkowym przechodniem, a Tym, Który stworzył Adama i Ewę. I Ja, Ten Sam Bóg, biorę garść ziemi i włożywszy ją w oczodoły ślepego, każę mu pójść i umyć się. Człowiek ten poszedł, umył się i przejrzał, po czym oszalał z radości.
A teraz wyobraźmy sobie, że to samo robi zwykły lekarz - wkłada ślepemu człowiekowi w oczy swoje palce. Przecież tak nie tylko nikogo nie wyleczysz, a przeciwnie - jeszcze bardziej zaszkodzisz! Ale Bóg mówi - „Wyleczę cię - i to właśnie w ten sposób”. Żadnej logiki! Ale nie ma dla niej miejsca, kiedy stoi przed tobą Sam Chrystus. Kiedy On jest obok, nasza ziemska logika w zupełności podporządkowuje się Mu i kłaniając się do ziemi odchodzi po cichu w ustronny kącik, dziwiąc się i mówiąc: „Boże, ja istnieję, dopóki Ty się nie pojawisz. A skoro tu jesteś, to ja ustępuję Ci miejsca, Tobie - memu Stwórcy”. Tak, Bóg stworzył też logikę. On jest Źródłem Boskiej logiki, która każe nam myśleć inaczej, i wtedy następuje olśnienie. Święci ojcowie szczególną uwagę poświęcali tej ewangelicznej historii. Przecież dotyczy ona każdego z nas - i ciebie, i mnie. Dlaczego? Przecież jesteśmy tak dalecy od Królestwa Bożego! - Boże - prosimy - pozwól nam stać się prawdziwymi chrześcijanami! Pozwól nam stać się godnymi Twego Królestwa! Jak pewnego razu ktoś mi powiedział: - Chciałbym znaleźć się w raju! Nawet w jakimś odległym kątku - ale w raju! - Mówisz poważnie? - Oczywiście! Chcę trafić do raju, chcę być szczęśliwym! - Naprawdę? - Tak, naprawdę! Ale pamiętaj - kiedy mówimy Bogu: „Chcę się zbawić, chcę trafić do Twego Królestwa, chcę ujrzeć światło, chcę zmienić swoje życie”, On traktuje nasze słowa bardzo poważnie. Wtedy musimy zaakceptować wszystko to, co On posyła nam w odpowiedzi - Jego lekcje i „metody wychowawcze”. „Jakie znowu wychowanie? Przecież proszę Go, by uczynił mnie szczęśliwym!” Tak, chcesz stać się szczęśliwym, a kiedy poprosiłeś Boga o szczęście, następnego dnia masz wypadek. Najprawdopodobniej nic ci się nie stało, ale samochodu już nie masz. Albo na przykład okazuje się, że bliska ci osoba jest chora i musisz zostać dawcą, dlatego że problem jest poważny. Lub też, załóżmy, po roku podczas badania wykryto u ciebie jakąś zmianę. Guz? Złośliwy? Póki co niewiadomo, trzeba obserwować… Ogólnie, problemy pojawiają się jeden za drugim - a na końcu zwalniają cię z pracy. Wtedy mówisz: - Boże, wybacz, ale nie rozumiem: o co prosiłem? - Dobrze pamiętam, o co prosiłeś Mnie, Moje dziecko. Prosiłeś o szczęście. - Tak. I co mi posyłasz? Szczęście? Jestem chory, mój ukochany człowiek zmarł, a jeszcze wypadek i zwolnienie z pracy… Czego jeszcze mogę się spodziewać? Czy nie rozumiesz, czym jest szczęście? Prosiłem Cię o jedno, a Ty dajesz mi zupełnie co innego! Jakie to szczęście? - Dam ci szczęście - odpowiada Bóg - a to, co teraz widzisz, to po prostu garść ziemi. Tej samej ziemi, którą włożyłem w oczodoły ślepego od urodzenia.
Jemu pewnie też w tej chwili wydawało się, że Chrystus robi coś nie tak. Wyobraźmy sobie, jak mówi: „Boże, no co Ty? To boli! Przyszedłeś celowo, by sprawić mi więcej cierpienia?” Ale ślepiec nic takiego nie powiedział. W każdym razie Ewangelia nie wspomina o tym, że próbował on protestować czy czym prędzej wyjąć ziemię z oczu, choć w istocie - był to brud. Tak, rzeczywiście, z wyglądu - brud, tak jak i wszystkie nieszczęścia, które spotykają cię w odpowiedzi na modlitwę o szczęściu. Przecież właśnie tak odbierasz to, co się dzieje - nieszczęście, cierpienie, zło, ból? A Bóg mówi: - Dziecko Moje, pozwól Mi dokończyć, to co zacząłem. Troszczę się o ciebie, pracuję, ale przy tym kontroluję sytuację. Mam cel, mam perspektywę, mam plan na twoją przyszłość. Operacja jeszcze nie została zakończona. Poczekaj chwilę - przed tobą jeszcze sadzawka Siloe! - Ile mogę czekać? Czy na tym polega szczęście? - Tak, ale właśnie to, co teraz wydaje ci się takim strasznym - ten brud, cierpienia i ból - przyniesie ci szczęście, prawdziwe szczęście. Gdyby św. wlkmęcz. Jerzy Zwycięzca, św. Dymitr z Tesalonik, albo męcz. Marina niespodziewanie ożyli i stanęli przed nami, można byłoby zadać im pytanie: - O co prosiliście Boga? - O szczęście, błogosławieństwo, wieczną radość! O raj! - I co otrzymaliście? Straszne męki - łamanie na kole, kotły z wrzącym olejem, smołę, biczowanie, więzienia i w końcu - straszną śmierć! Czyż nie tak? - To wszystko było ziemią, brudem, który Bóg włożył w oczy naszej duszy. I otworzyły się one jeszcze za życia! - odpowiedzą męczennicy - poczuliśmy ogromną radość, wśród wszystkich tych strasznych męczarni, wśród pokus i bólu. A teraz, w Królestwie Bożym, odczuwamy tę radość w całości.
Wszystko minie. Jak długo brud pozostawał w oczodołach ślepego? Dopóki nie umył się. Jak długo trwają twoje cierpienia? „Ojcze, od 15 lat leżę sparaliżowany! Ojcze, moje dziecko choruje już 10 lat! Ojcze, tyle czasu szukam pracy i wszystko na próżno!” Ile? 10, 20, 100 lat? Ile trwa ludzkie życie? Wydaje się nam, że długo, a dla Boga to bardzo krótko. Tak jak dziecku wydaje się, że jego praca domowa jest ogromna i wiek minie, zanim uda się ją odrobić, a ty przekonujesz je: „To zupełnie nie tak, szybko ci pójdzie!” Przed obliczem Boga wszyscy jesteśmy małymi dziećmi. Każdy z nas jest dla Niego dzieckiem. Nawet myślenie mamy dziecięce, nic nie rozumiemy, albo źle rozumiemy. „Brud, który Ja ci daję - mówi Bóg - nie pozostanie na długo w twoich oczodołach. Chcę, byś przejrzał. A ten mrok, beznadziejność, która teraz sprawia, że cierpisz, jest potrzebna po to, by to osiągnąć. Rozumiesz? Tak więc zaczekaj i nie sądź Mnie, dlatego że to oszczerstwo. To zniesławienie Boga”.
„Pójdź i umyj się w Sadzawce Siloe” - powiedział Chrystus ślepemu. Siloe - „zesłany” jak tłumaczy z hebrajskiego ewangelista. - Ale przecież…, ale… - twierdzimy. A ślepiec nic nie powiedział. Narzekamy, a on - nie. On był tym, kogo przed chwilą nazwaliśmy Bożym szaleńcem - czyli pokornym człowiekiem. Oto co znaczy głupiec przed Bogiem - to ten, kto jest pokorny. „Wybrał Bóg to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić” (1 Kor.1,27)
Ślepy od urodzenia nic nie udowadniał i nie wyjaśniał Chrystusowi („Oto każdego dnia chodzę do tej sadzawki, obmywam się w niej, ale nadal nic nie widzę! Jak więc teraz mogę przejrzeć, nawet jeśli zrobię tak, jak każesz? Jest mi jeszcze gorzej!”) Nic podobnego. Żadnych „logicznych” dowodów. Ten człowiek wziął swoją logikę i schował głęboko do kieszeni. I jego serce zaczęło bić bardzo mocno. A kiedy serce wali z całych sił, to wszystkie układy organizmu zaczynają pracować zupełnie inaczej.
Zupełnie inaczej myślisz - myślisz sercem, to znaczy duchowo, dojrzale, myślisz po Bożemu, słuchając Go i ufając. I 1+1 już nie jest równe 2, a tyle, ile zechce Bóg. Może 2, a może i 102. Wypełniając to, co mówi Bóg - z ufnością i prostotą - nie zastanawiasz się nad tym, ponieważ wypełnia cię miłość do Boga. I nie oceniasz Jego dzieł, a w zupełności ufasz Mu i odnajdujesz spokój.
To wszystko nie jest łatwe. Jesteśmy wielkimi racjonalistami. „Niee, ta rodzina na pewno się rozpadnie - spójrz, co to za ludzie! Żona kapryśna, ma swoje humory, mąż ma swoje, totalny nieład, tak więc logicznym będzie, jeśli nic z tego nie wyjdzie!”
Ale to, czy coś z tego wyjdzie czy nie - to nie jest kwestia logiki. Jeśli Bóg chce, Bóg tworzy, Bóg daje - zdarza się cud i wszystko wychodzi. A z punktu widzenie logiki większość rodzin - w tym chrześcijańskich - rozpadłaby się, przecież wszyscy mają problemy, swoje cechy charakteru; ale tak się nie dzieje. Dlaczego? Ponieważ działa tu inne prawo, inna perspektywa życia. I jeśli spojrzysz na wszystko z duchowego punktu widzenia, zrozumiesz, że to, co posyła ci Bóg - jest dla twojego dobra. Teraz - co prawda - nie jest to zrozumiałe, ale przyjdzie dzień i sam wszystko zobaczysz i zrozumiesz.
Dlatego nie należy się śpieszyć. Bóg nigdy nie robi nic na odczepnego, niewłaściwie czy źle. Czy widzieliście kiedykolwiek śnieżynkę pod mikroskopem? To niezwykle piękne! A morskie dno? Jakie zadziwiające stworzenia można tam spotkać - ogrom najróżniejszych ryb i koralowców… I jeśli Bóg na tyle mądrze i artystycznie tworzy świat wokół nas, to czy nie zatroszczy się On o ciebie? Niewątpliwie zatroszczy się i zrobi to tak samo dokładnie. Zrobi to niezwykle delikatnie - nie zważając na to, że czasami krzyczymy z bólu, rozpaczamy i narzekamy na Niego. Tym niemniej - Jego „operacja chirurgiczna” naszego życia odbywa się szczególnie ostrożnie i delikatnie.
Ślepy od urodzenia uwierzył. Zaufał Bogu i zrobił to, co Bóg mu powiedział - odrzucając w zupełności wszystkie logiczne dowody, poszedł i umył się. To znaczy „uniżył” swoją logikę. Jak to? „Bóg wie, co robi”. Ale jak można tak powiedzieć szczerze, z rozumu? Dowody rozumu w tym rzeczywiście nie pomogą. Powiedz to sercem! Nie ufaj zbyt mocno swemu rozumowi. To prawdziwa bolączka współczesnej ludzkości - dlatego, że z jednej strony, właśnie dzięki cywilizacji, pojawiło się wiele przydatnych przedmiotów, a z drugiej - do wszystkiego podchodzimy teraz wyłącznie racjonalnie. W erze wysokich technologii czujesz się zupełnie pewnie, jeśli masz na koncie bankowym wystarczająco dużo pieniędzy, wszystkie wyniki masz dobre i nie grozi ci ani burza, ani trzęsienie ziemi, i nawet dzieci są zdrowe. A o ile na wszystko patrzymy z perspektywy logiki, to kiedy coś z wymienionego powyżej niespodziewanie zaczyna się sypać - wpadamy w panikę. Dlaczego? Dlatego, że z naszej ziemskiej logiki wynika, że jeden z ważniejszych składników szczęśliwego życia staje się zagrożony. I oczywiście cała nasza pewność od razu znika.
Są jednak tacy ludzie, takie rodziny, w których nie ma lęków i zmartwień, w których nocami wszyscy śpią spokojnie i z poczuciem bezpieczeństwa - jak dzieci. Ale są to rodziny, w który problemów nie brakuje: dzieci chorują, starsi rodzice wymagają opieki i pomocy, a jeszcze korepetycje, kursy, dodatkowe zajęcia - na wszystko potrzebne są pieniądze, jednak w sercu tych ludzi panuje spokój dlatego, że swoje życie powierzają Bogu.
Zaufanie - oto czym jest prawdziwa wiara w Chrystusa. Wierzyć - nie znaczy twierdzić, że Bóg istnieje. Tak, istnieje - i co z tego? Co tobie do tego? Gdzie twoja wiara? Na czym ona polega? Jak zmieniła ona twoje życie? Jak przemieniła twoje serce?
Historia o ślepcu - to wstrząsająca historia. Pamiętacie, jak po uleczeniu ludzie pytali tego człowieka: - Kto cię uleczył? Jak to się stało? Odpowiadał, a oni go ciągle pytali. Zdawałoby się: zostawcie człowieka w spokoju, wyzdrowiał - niech się cieszy! Niech napawa się tym, że teraz może widzieć, przecież wzrok to wspaniały dar! Ale nie, wszyscy wkoło, ciągle i ciągle pytali się nawzajem: „To on? Czy nie on?” - Tak, to ja! - odpowiadał - jestem tym, który był ślepy od urodzenia i siedział tu prosząc o ofiarę! A teraz widzę!
Ale ludzie nie uspokajali się i kontynuowali wypytywanie - to naprawdę ten sam człowiek? Dlaczego? Ponieważ ślepy zupełnie się zmienił - nie tylko odzyskał wzrok, ale całe jego istnienie jaśniało z radości, która była teraz w jego sercu. Dlatego otaczający go ludzie dziwili się - nie z powodu jednego cudu, a z powodu zmian w całym obliczu człowieka. Dziwili się zmianom spowodowanym dotykiem Bożej prawicy. A czy ty jesteś gotowy na takie zmiany? Czy chcesz, by z tobą wydarzyło się to samo? Czy możesz pozwolić Chrystusowi wejść w twoje serce, w twoje życie, by zmienić się do tego stopnia? Zmienić swój charakter, nastawienie duchowe - tak, by otaczający cię bliscy, sąsiedzi, koledzy i przyjaciele przy spotkaniu powiedzieli: - Poczekajcie, to on? To jego znamy tyle lat? Jak bardzo się zmienił! Co się stało? A stało się - dotknięcie Bożej prawicy.
Archimandryta Andrzej (Konanos)
za : www.pravmir.ru
fotografia: anima mea /orthphoto.net/