publicystyka: Cerkiew to nie wycieczkowiec, lecz okręt wojenny

Cerkiew to nie wycieczkowiec, lecz okręt wojenny

tłum. Gabriel Szymczak, 02 lutego 2020

Zawsze mnie zaskakuje, gdy ktoś przychodzi do wiary prawosławnej. Biorąc pod uwagę obecny wiek, istnieje tak wiele wersji chrześcijaństwa. Wiele z nich jest zgodnych z wartościami i nadziejami współczesnej kultury. Niektóre oferują ścieżkę dobrobytu i wygody (czy kiedykolwiek to dostarczą, to inna kwestia). Jedne oferują pomocne wskazówki na temat szkodliwych nawyków i wymagają trochę więcej, podczas gdy inne uczą ścieżki pozytywnego myślenia. W niektórych muzyka jest porywająca i współczesna, za to teologia często nie jest wymagająca intelektualnie.

Dlaczego więc ktoś miałby chcieć przyłączyć się do Wiary, która wymaga regularnego uczestnictwa zamiast przychodzenia, kiedy ci to odpowiada; wymaga postu jako stylu życia; przyjmowania zasady modlitwy zamiast po prostu jakiejś modlitwy – czynionej w sposób, w jaki chcesz i kiedy chcesz; wymaga dziesięciny zamiast wrzucania na ofiarę tego, co akurat masz w kieszeni; wymaga studiowania z nastawieniem na rzucenie wyzwania swojemu myśleniu zamiast wiary, że wszystko, co musisz zrobić, to „czytać i uważać”; wymaga udziału w zajęciach, aby uczyć się od innych itp.

Przyczyną jest oczywiście Duch Święty, który przyciąga wyjątkowe dusze i pokazuje im, że Cerkiew nie jest statkiem wycieczkowym, ale okrętem wojennym. Chociaż Cerkiew jest powołana do bycia w świecie i dawania świadectwa światu, nie jest powołana do bycia współczesną ani istotną dla jakiejkolwiek kultury, w której się znajduje. Być prawosławnym to walczyć nie tylko z problemami związanymi z życiem, ale także ze światem, ciałem i diabłem.

Święty Paweł to zrozumiał. W 2 liście do Tymoteusza (rozdział 4) powiedział, że walczył w dobrych zawodach i bieg ukończył. Zwróć uwagę na rzeczowniki, których używa – zawody i bieg. To nie są słowa opisujące łatwe życie w Wierze. Brałem udział tylko w kilku walkach fizycznych i w iluś intelektualnych bitwach. Nauczyłem się, że jeśli chcesz odnieść zwycięstwo, powinieneś nauczyć się dobrze walczyć. Wymaga to zdobycia pewnych umiejętności bojowych, a także wiedzy o przeciwniku. Dobry biegacz musi trenować i dobrze się odżywiać, ale przede wszystkim musi mieć dobre serce. Dobre bieganie i dobra walka wymagają ciała, umysłu i duszy.

W prawosławiu jest tak samo. Wiara wymaga ciała, umysłu i duszy. Jeśli nie ćwiczysz ciała, zrujnuje ono twoją wiarę z jej nieustannymi wymaganiami dotyczącymi przyjemności i wygody. Jeśli nie ćwiczysz umysłu, ojciec kłamstwa cię oszuka i odciągnie od Wiary. Jeśli nie karmisz duszy, to kiedy nadejdą przeciwności losu, nie będziesz mieć siły, aby przetrwać.

Co z zakończeniem? Jako kapłan widziałem, jak wielu ludzi przychodzi i odchodzi. Zaczynali z zapałem, ale kończyli z porażką. Paweł powiedział, że koniec jego walki i wysiłku polegał na tym, że ukończył bieg i zachował wiarę. Niestety, dla niektórych koniec walki oznacza porzucenie wiary. Niektórzy prawosławni sprzeciwiają się idei, że walka jest nieunikniona lub że Wiara powinna stawiać jakiekolwiek wymagania. Chcą czegoś, co nazywa się „kaplicą spokoju”, do której mogą przyjść, zapalić świeczkę, miło spędzić czas, napić się dobrej kawy, a potem wyjść. Prawosławie w dużej mierze nie będzie częścią ich codziennego życia. Jeśli w rodzinie kościelnej są jakieś oznaki walki - znikają, często na dobre.

Biskup Fulton Sheen powiedział: Chrześcijaństwo nie przemija ze względu na to, że jest zbyt trudne. Przemija, ponieważ jest zbyt miękkie. Wielu nie będzie walczyło, nie będzie biegło i nie będzie w stanie zachować Wiary. Jak powiedział kiedyś św. Paweł, mają pozory chrześcijaństwa, ale nie mają mocy. Myślę o tym, co Duch Święty często mówił Kościołom w Księdze Objawienia: zwycięzcy (który zachowa wiarę), dam wieniec życia - druga śmierć mu nie wyrządzi szkody - i tak dalej. Ci, którzy noszą wieniec życia, to ci, którzy wygrali bitwę.

Pozwól, że dam ci ostatnie słowo zachęty. Często czuję się słaby i wiele razy zawiodłem Pana. To, co sprawia, że zmagam się i walczę, to nieograniczone miłosierdzie i przebaczenie Boga. To właśnie miłosierdzie powoduje wytrwałość świętych. Wiem, że w każdej wojnie możesz przegrać kilka bitew. Jeśli jednak pozostaniesz posłuszny dowódcy, ostatecznie wygrasz wojnę.

Walcz, biegnij, kończ. Być prawosławnym to walczyć nie tylko o utratę wagi, zapłacenie rachunków itp. To walka o zachowanie Wiary. W końcu tym, którzy poszli za Nim, Pan obiecał krzyż. Myślę, że jedyne, o co zapyta nas Pan w dzień sądu, to „czy walczyłeś o zachowanie Wiary?” Jeśli tak, to stoczyliśmy dobrą walkę, wystąpiliśmy w dobrych zawodach, przebiegliśmy trasę i ukończyliśmy bieg ...

o. John Moses

za: Ramblings of a Redneck Priest

fotografia: jarek /orthphoto.net/