publicystyka: Piątki z Modlitwą Pańską - "Ojcze nasz, który jesteś w niebiosach"

Piątki z Modlitwą Pańską - "Ojcze nasz, który jesteś w niebiosach"

tłum. Gabriel Szymczak, 27 grudnia 2019

Kontynuujemy ten cykl, badając frazy Modlitwy Pańskiej jedna po drugiej, używając wersji Modlitwy Mateusza zamiast Łukasza.

Zaczniemy od pracy nad archaiczną wersją tekstu, jakiej powszechnie używamy w naszej tradycji liturgicznej ( „Ojcze nasz, który jesteś w niebiosach”, a nie „Ojcze nasz w niebie”), ponieważ jest to wersja znana większości ludzi. Ale różnice znalezione w stosunku do oryginalnego tekstu greckiego zostaną odnotowane i przeanalizowane pod kątem ich znaczenia.

Na wstępie zwróćmy uwagę na wspólnotową naturę modlitwy: Pan uczył nas mówić „Ojcze nasz”, a nie „Ojcze mój”, abyśmy - nawet kiedy odmawiamy tę modlitwę sami, bez kogokolwiek w pobliżu -nadal modlili się jako część rodziny. Pan nie działał jako indywidualny mentor dla poszczególnych osób, ale jako Mistrz dla grupy uczniów, a Jego przykazania dla nas zakładają, że każda osoba jest częścią większej grupy. Nie oferował kursu duchowości osobom, które mogą być zainteresowane, ale tworzył qahal - zgromadzenie, czy też ekklesia - kościół. Z tego względu, kiedy został poproszony przez tę grupę o instrukcje dotyczące modlitwy (Łk 11, 1), przekazał wzorcową modlitwę, która zakładała modlitwę w grupie.

Wiara chrześcijańska faktycznie zakłada przynależność do tej grupy, tej ekklesii, a jej duchowość jest zdecydowanie wspólnotowa. Wszystkie obrazy zbawienia są zbiorowe: jesteśmy latoroślami na większym krzewie winnym (J 15, 2), owcami w owczarni (Jan 10, 2), częścią miasta (Gal 4, 26, Obj 21, 3), członkami jednego ciała. Jeśli chodzi o nasze zbawienie, Chrystus jest nierozerwalnie związany ze Swoim ciałem - w rzeczywistości, gdy św. Paweł mówił o Kościele jako o ciele złożonym z wielu członków, nazwał go „Chrystusem” (1 Kor 12:12). Kościół jest zatem nierozerwalnie związany z Chrystusem - jest to Jego „pełnia” (Ef 1, 22-23). Nie można nawet zostać chrześcijaninem bez Kościoła. Do innych religii można dołączyć samodzielnie. Na przykład w przypadku islamu staje się muzułmaninem po prostu mówiąc: „Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego prorokiem”. Ale inaczej jest z chrześcijaństwem: jeśli ktoś chce zostać chrześcijaninem, musi się stawić przed zgromadzeniem ekklesii i zostać ochrzczonym przez jednego z jej członków. Nawet wtedy nie można się ochrzcić samodzielnie - akt potrójnego zanurzenia musi być dokonany przez kogoś innego. I oczywiście stając się chrześcijaninem poprzez chrzest udzielony przez innego członka wspólnoty, pozostaje się chrześcijaninem poprzez przyjmowanie Komunii Świętej, która także jest aktem wspólnotowym.

To radykalne utożsamienie Chrystusa z Jego zgromadzonym Ciałem - Kościołem oznacza, że jeśli odejdziemy od Kościoła, to odchodzimy od Chrystusa, a jeśli zbliżamy się do Kościoła w wierze, zbliżamy się do Chrystusa. Słowo „nasz” w sentencji otwierającej Modlitwę Pańską przypomina nam, że potrzebujemy siebie nawzajem, aby być zbawionymi.

Po drugie, zauważamy również, że Chrystus nauczył nas zwracać się do bóstwa nie jako do Boga, Pana lub Króla (wszystkie to doskonałe i dobre tytuły biblijne), ale jako do „Ojca” - prawie na pewno abba w oryginalnym tekście aramejskim. Abba znaczy nie tyle „ojciec”, co dokładniej „tata”. Wraz z imma [tj. matka] było to jedno z pierwszych słów, których uczyło się żydowskie dziecko (porównaj Iz 8, 4). To słowo słodkiej intymności i relacji pełnej miłości.
Tytuł „ojciec” wiąże się z szacunkiem i można go wypowiedzieć klęcząc lub stojąc na baczność; abba zakłada pełen miłości uścisk. Jednak pomimo ogromnej transcendencji Boga, którego chwała wypełnia niebo i ziemię, i przed którego obliczem wzniośli cherubini i serafini zasłaniają się w podziwie, wciąż jesteśmy uczeni wzywania tego transcendentnego Boga jako naszego „taty”.

Jest tak, ponieważ Chrystus dzieli z nami swoją bliską więź z Ojcem. On jest Synem Bożym z natury i dlatego nazywa Boga „abba” (porównaj Mk 14, 36). Dzieli z nami to synostwo, abyśmy mogli stać się dzięki łasce wszystkim, czym On jest z natury. Tak więc po swoim zmartwychwstaniu nakazuje Marii Magdalenie powiedzieć uczniom, że wstępuje „do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego Boga i Boga waszego”(J 20, 17).

Oto odpowiedź dla wszystkich, którzy mają ochotę pogardzać sobą i ulegać rozpaczy. Bóg cię kocha; On cię obejmuje; On jest twoim abba, twoim tatą. Możesz odpowiedzieć na tę miłość lub ją odrzucić, ale Jego miłość do ciebie nie budzi wątpliwości.

Na koniec zauważmy, że Bóg jest opisany jako będący „w niebie” - lub dosłownie „w niebiosach” (liczba mnoga). Mamy tendencję do myślenia o niebie w liczbie pojedynczej, z ziemią tutaj i niebem tam. Starożytni myśleli o niebie w liczbie mnogiej. Święty Paweł nazwał rajskie mieszkanie Chrystusa „trzecim niebem” (2 Kor 12, 2). Inni mówili o siedmiu niebiosach. Autor Listu do Hebrajczyków mówił o Chrystusie, który „przeszedł przez niebiosa” (Hbr 4, 14).
Nie należy pytać: „Czy zatem istnieją trzy niebiosa czy siedem?”, ponieważ nie mówimy językiem arytmetyki, ale metaforą. To jest teologia, nie astronomia. Celem teologicznej metafory jest transcendencja Boga. Bóg nie jest tylko „tam”. On jest większy. I nie jest On tylko „tam, na górze”. On jest jeszcze większy. Istnieje wiele niebios, a Bóg jest ponad nimi wszystkimi. W rzeczywistości jest tak wywyższony, że musi się ukorzyć, aby zobaczyć, co dzieje się zarówno w niebie, jak i na ziemi (Ps 113, 6). Przekracza i przeciwstawia się wszelkiemu opisowi (o czym doskonale wiedział autor Corpus Dionysiacum, Pseudo-Dionizy Areopagita). On jest nie tylko „naszym Ojcem”, ale „naszym Ojcem w niebiosach”.

Oznacza to, że Bóg, który was kocha, jest Bogiem mocy i siły. On jest Panem Sabaoth, Panem niebiańskich armii, i ta moc i siła są tam, aby wam pomóc i uratować was.
Jest wielu, którzy się nam przeciwstawiają - wielu wrogów, którzy próbują wyrządzić nam krzywdę i sprowadzić na nas śmierć, rozpacz i zetrzeć nas na proch. Żadnego z nich nie musimy się bać, bo Bóg, który jest naszym abba, jest w niebie. Psalmista powiedział nam o tym dawno temu: nasz Bóg jest w niebie; czyni wszystko, co zechce (Psalm 115, 3). A to, co mu się podoba, to objąć nas jako Swoje dzieci, ponieważ schroniliśmy się w Jego Chrystusie.

o. Lawrence Farley

Poprzednie części cyklu:
www.wiadomosci.cerkiew.pl/news.php

za: No Other Foundation

fotografia: alik /orthphoto.net/