publicystyka: Nieusłyszane modlitwy

Nieusłyszane modlitwy

tłum. Justyna Pikutin, 14 grudnia 2019

Dlaczego nasze modlitwy bywają nieusłyszane?

Właśnie, dlaczego nasze modlitwy bywają nieusłyszane? Nie ma odpowiedzi na to pytanie. A czy rzeczywiście się modlicie? Przecież by zostać usłyszanym, trzeba po pierwsze, modlić się. Czy modlisz się, by potem móc powiedzieć, że twoja modlitwa nie została usłyszana? Ile czasu poświęcasz na modlitwę? Nie mówcie mi, po prostu sami odpowiedzcie sobie na pytanie: „Ile czasu każdego dnia modlę się w domu?” - po to, by mówić później, że modliłeś się, ale twoja modlitwa nie została usłyszana. Jeśli jest taki człowiek, niech nie milczy. Kto modli się każdego dnia i nie został usłyszany?
Tak więc dlaczego nasze modlitwy bywają nieusłyszane? Najlepsza odpowiedź, jakiej mogę wam udzielić, brzmi: nie wiem. Jeśli ktokolwiek z was myśli, że zna odpowiedź, ten oczywiście jest w błędzie. Nie wiem, dlaczego Bóg nie słyszy naszych modlitw.

Pewna kobieta opowiedziała mi:
- Już 10 lat jestem mężatką, a ciągle nie mamy dziecka. Dlaczego Bóg nie słyszy mojej modlitwy?

Ode mnie, jako duchownego oczekuje się, że znam odpowiedź - dlatego, że zakłada się, że my wiemy wszystko. Wiemy, co robi Bóg, dlaczego On to robi, dlaczego ktoś zachorował. Być może w przeszłości on zrobił coś niewłaściwego i teraz Bóg go karze? Powinienem wiedzieć wszystko. Jednak w rzeczywistości - nie wiem nic. Nie wiem, dlaczego Bóg nie słyszy twoich modlitw, moja droga, i dlaczego od 10 lat nie daje ci dziecka. Twoja więź z Bogiem jest indywidualna. Tak jak i moja więź z Nim. Wiem tylko jedno: cokolwiek się dzieje, dzieje się z miłości, mądrości, ze świętym celem - byś podążała naprzód i byś czegoś się nauczyła.

Czasami Bóg chce, byś nauczyła się wytrwałości, byś próbowała znowu i znowu, byś dokładała starań i walczyła; a innym razem chce nauczyć cię cierpliwości:
- Poczekaj, Moje dziecko, nie śpiesz się!
Może urodzisz dziecko nie po 10-u, a po 11-stu latach. Może po 12-stu.
- Ale ja nie chcę wtedy, chcę teraz!
Dobrze, ja również chcę teraz, ale nie wychodzi. Dlaczego? I tu wracamy do początku: nie znam odpowiedzi. Ale w każdym razie próbuj, nie przestawaj.

Niektórzy ludzie od razu rezygnują ze swoich zamiarów, ogarnia ich beznadziejność, depresja, płaczą, żalą się, zaczynają przyjmować leki. Cóż to takiego? A gdzie żywiołowość twojej duszy? Nie - będziesz dokładać wszelkich starań znowu i znowu. Będziesz uśmiechać się!

Młodzi bardzo się śpieszą:
- Ojcze, mam dziewczynę, ale nie wiem, jak wszystko się ułoży! Odczuwam jakiś niepokój.
- A jak długo się znacie?
- 5 dni.
- Poczekaj! Chcesz, by po 5 dniach rozwiały się wszelkie wątpliwości?
Ktoś inny jest żonaty 5 dziesięcioleci, a nadal jeszcze nie zrozumiał, kto żyje u jego boku. Mąż nie zna swojej żony, a żona - męża. Ile czasu jesteście razem? 50 lat, ale jeszcze nie znacie się. A on chce, by po 5 dniach rozwiały się wszystkie jego niepewności. Poczekaj, życie to długa sztuka.

No dobrze, jesteś młody, a młodzi chcą, by wszystko działo się tu i teraz, by wszystko rozwiązywało się na wczoraj, a nie odkładało na jutro. Będziesz musiał nauczyć się słowa „cierpliwość”, nauczyć się pojęć „czekać”, „modlić się” i „przygotowywać się”. Wtedy zostaną usłyszane twoje modlitwy.

A co, jeśli nie zostaną usłyszane, nie zważając na to, że dążysz do swego i okazujesz cierpliwość? Wtedy spójrz: zapewne trzeba coś zmienić w swojej modlitwie - nie modlić się konkretnie o te rzeczy. Może Bóg chce powiedzieć ci, że te drzwi się nie otwierają. Zapukałeś raz, zapukałeś drugi raz i trzeci - nie otwierają się. Wtedy idź w inne miejsce. Przestań tego chcieć.
- Ale ja tego chcę!
To przestań chcieć. To, czego chcesz, nie zawsze jest dobre dla ciebie.
- Ojcze, proszę cię: powiedz mojej córce, żeby wyszła za Tomasza! On - aptekarz, z dobrego domu.
- Ale twoje córka go nie chce.
- Ojcze, proszę cię, zrób mi przysługę.
- Ale pytanie nie polega na tym, czy zrobiłem ci przysługę. Tak sprawy się nie załatwi, ona nie chce. Nie możesz wymyślić innej opcji?
- Nie, to nie możliwe.

Koniec końców, stałem się tym złym - i złym nauczycielem, i złym człowiekiem, i złym duchownym. No i dobrze. Życie jest o wiele surowsze niż ja. Odrzucasz moje słowa? Życie nauczy cię tego, czego nie chcesz nauczyć się od żadnego duchownego. I dlatego powiedziałem, byście nie martwili się o tych którzy nie chodzą do cerkwi. Bóg przyjdzie i znajdzie ich tam, gdzie oni są.

Niech twój umysł nauczy się elastyczności
Coś przyszło ci do głowy - zmień to. Znajdź inną narzeczoną i ożeń się z nią; inną pracę i tam pracuj; inne miasto i mieszkaj w nim. Jak nazywa się to, o czym teraz mówię? Elastyczność. Niech twój umysł nauczy się elastyczności. Teraz nie mówimy o dogmatach, mówimy o życiu. Jeśli będziesz zbyt uparty, to będziesz bardzo cierpiał w życiu. Będziemy zmuszeni przyjąć wiele ciosów, póki nie nauczymy się przystosowywać do tego, co przyniosło nam życie. Teraz powiesz mi: - Skąd mam wiedzieć, kiedy stać przy swoim, a kiedy wcisnąć hamulec, kiedy wycofać się, a kiedy mknąć naprzód? W tej sytuacji niezbędna jest jeszcze rozwaga. Jak ją osiągnąć? Modląc się do Boga: „Boże, oświeć mnie! Kiedy mam być uparty, kiedy mam coś zmienić, i kiedy zaakceptować to takim, jakim jest!”

Pewnych okoliczności nie da się zmienić. Mój przyjaciel ma dziecko chore na zespół Downa. Nie może on prosić Boga, by jego dziecko wyzdrowiało. Po prostu, tak zostało mu dane. A o co może się modlić? „Boże, daj mi cierpliwość, bym pokochał to dziecko, moje dziecko takim, jakim ono jest!” Masz męża po udarze - zrobisz dla niego wszystko, co najlepsze, co tylko możesz. Jednak jeśli jego stan jest beznadziejny, wtedy przyjmiesz wszystko tak, jak jest.

Taka modlitwa zostaje usłyszana. A jeśli modlisz się o coś absurdalnego, twoja modlitwa nie będzie usłyszana, a ty będziesz się tylko męczyć. Potem obwinisz Boga, tak jakby On nie wiedział, co robi. Przedwczoraj pewien człowiek powiedział mi:
- Nie modliłem się od Paschy.
- Dlaczego?
- Pokłóciłem się z Bogiem.
- A co On ci zrobił?
- Nie mogę powiedzieć… Modlę się do Niego o coś, a On mi tego nie daje. Mówię Mu jedno, a On robi zupełnie inaczej.
Z jednej strony spodobało mi się to, że ten człowiek miał tak żywą relację z Bogiem, ale powiedziałem mu:
- Dziecko moje, a nie przyszło ci do głowy, że to, czego pragniesz, zapewne nie jest dla ciebie dobre, a mimo to nie ustępujesz?

U nas wszystko do góry nogami
Uwielbiamy to co widzialne. Jest to witryna, w której wszystko wygląda przepięknie. Przypomina to ślub, który czasami też jest podobny do witryny. A kiedy już wyszłaś za mąż, mówisz: „Czy ja byłam ślepa, mój Boże, że wyszłam za niego? Czyż nie było nikogo, kto otworzyłby mi oczy i powiedział, jak wielki błąd popełniam?” Ale to nie było błędem. Razem udacie się do raju, jedno drugiego zaprowadzi tam za wasze wspólne męczarnie. Patrzę, na naszej sali jest więcej kobiet. A gdzie wasi mężowie? W domu, czy już zaprowadziłyście ich na wysokości? Rozumiem. Większość się śmieje - to te, które już zaprowadziły. „Moja modlitwa została usłyszana! W końcu uspokoiliśmy się! Chwała Bogu, teraz w domu panuje zupełna cisza! Zmarły zbijał mnie z pantałyku. Ale teraz on opuścił ten świat”.

Tak więc zrób cokolwiek, by twoja modlitwa została usłyszana. I jeszcze jeden sekret. Nigdy tego nie doświadczyłem, ale kiedy modlisz się o coś do Boga, to dopóki On ci nie da tego, o co prosisz, musisz być w porządku z samym sobą i z Bogiem. A my idziemy w przeciwną stronę. Mówimy: „Boże mój, bardzo Cię proszę: chcę dostać się na studia i jeśli mi się uda, będę bardzo szczęśliwa!” To błąd. „Boże mój, pomóż mi założyć przykładną rodzinę i znaleźć dobrą żoną, wtedy będę szczęśliwy”. Zwróć uwagę - tu wszystko postawione jest odwrotnie. Najpierw staniesz się szczęśliwym, a potem, jak magnes, przyciągniesz do siebie dobrą żonę (lub męża). Najpierw będziesz w porządku z Bogiem i z samym sobą, a potem znajdziesz swoje przeznaczenie. Rozumiem, że brzmi to trochę dziwnie. Tak jakby ci mówiono, żebyś najpierw poczuł się najedzony, a potem zaczął jeść. „Ale co mam jeść, skoro już czuję się najedzony?” Czyż nie tak?

Inny mówi:
- Boże mój, daj mi najpierw to, czego chcę, bym uśmiechnął się, bym się roześmiał.
Jednak Bóg ci odpowiada:
- Chcę widzieć, że cieszysz się, zanim otrzymasz to, czego szukasz. Dlatego, że jeśli Ja będę cię widzieć uśmiechniętym do czasu, kiedy otrzymasz to, o co prosisz, to wtedy dam ci to czego chcesz. Kiedy zobaczę, że twoje ręce nie trzęsą się już od stresu, lęku, tremy, wtedy dam ci do potrzymania „piękną zastawę”. Ale najpierw twoje ręce powinny stać się nieruchome, jak u fotografa.

Rozumiecie? Oto przykład. Chłopak poznaje dziewczynę, rozpoczynają bliskie relacje, ale jeśli żadne z nich nie jest szczęśliwe samo ze sobą, to co robią? Oczekują wszystkiego od drugiej osoby. Czekają, by druga osoba podarowała im pełnię szczęścia. I co z tego wychodzi? Doprowadzają do szaleństwa drugą osobę. Wyciskają ją, nękają, przytłaczają. Codziennie piszą do mnie na Facebooku:
- Ojcze, rozwiodłem się dlatego, że naciskałem na nią.
- Ojcze, rozwiodłam się dlatego, że przytłaczałam go.
- Ojcze, rozwiodłam się dlatego, że powiedziałam mu, by każdego dnia przysyłał mi 100 wiadomości, a on przysyłał tylko 2. A przecież chciałam więcej!
A dlaczego chciała więcej? Dlatego, że nie była szczęśliwa ze sobą i chciała coś dostać od innego: „Chcę, byś pozwalał mi się kontrolować, chcę mieć władzę nad tobą, chcę, byś dodawał mi wartości, której nie mam”.

To, o czym mówię, wygląda współcześnie, ale czasami niezupełnie po chrześcijańsku i dziwisz się: gdzie jest to napisane w Piśmie Świętym? A co powiedział Chrystus? Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. (Mt 6,33) Innymi słowy, najpierw poczuj Boga i Jego spokój, tak byś był szczęśliwy również wtedy, kiedy przyjdzie coś innego. Czyż nie tak? Nie czekaj, by twoje życie zmieniło się z zewnątrz, najpierw zmień się sam. Kto by nie chciał mieć młodej żony, która byłaby normalną, szczęśliwą, radosną kobietą ze spokojnym charakterem? Jeśli znalazła ona w sobie Królestwo Boże, to z łatwością znajdzie też króla i księcia poza sobą. Ale jeśli ma problemy, zamęczy tego, kogo znajdzie i on ją także. Dlatego bądźcie uważni.

Chcesz mieć dziecko? A co to znaczy „chcieć mieć dziecko”? Chcesz je tylko urodzić? A czy zdołasz je wychować? Czy zdołasz opowiedzieć mu bajkę, udzielić rady, dać nadzieję? Nie wystarczy urodzić. Trzeba być zdrową duchowo i psychicznie, a następnie, niezależnie od tego czy masz dziecko, czy nie, będziesz dobrym człowiekiem i będziesz myśleć: „Bóg chce tego dla mnie, to znaczy, że wszystko w porządku”.

Ostrożnie z interpretacją
Bądźcie szczególnie uważni podczas interpretacji tego, co się z wami dzieje. Słowo „interpretacja” w Cerkwi i teologii ma ogromne znaczenie. Pytanie polega nie na tym, co dzieje się w moim życiu, a na tym, jak mój umysł to wytłumaczy. Umysł tłumaczy rzeczy różnie. To bardzo delikatna sprawa: jak to zinterpretujesz? „Zrobiłem coś nie tak, Bóg mnie karze, jestem złym człowiekiem, nie zasługuję na Bożą pomoc”. Co to takiego?!

Interpretacja - to sposób, w jaki odbierasz to, co się dzieje. I w 99% sytuacji interpretacja jest błędna. To, co my myślimy o Bogu i to, czego oczekujemy, jest zupełnie błędne. A wiesz jaka jest prawidłowa interpretacja? Powiedzieć sobie, że w ten sposób Bóg dał ci lekcję, pomógł ci, zmobilizował cię, byś szedł naprzód, byś stał się jeszcze lepszym. Bóg kocha to, w co się zmieniłeś. To nie jest nienawiść. A ty nazywasz to nienawiścią. Gdyby Bóg rozmawiał z tobą na jawie, gdybyś widział Go, to On powiedziałby ci:
- Wiesz, dlaczego cię to spotkało? Kocham cię i chcę, byś stał się wolny. Dlatego na to pozwoliłem.
- Czy na pewno mnie kochasz? Zabrałeś mi męża! - z takimi słowami pewna kobieta zwróciła się do Boga.
- Zabrałem ci męża, dlatego, że w swoim dzienniku napisałaś, że bez niego jesteś nic nie warta, że żyjesz tylko dla niego, istniejesz wyłącznie dla niego. A to zakłamanie, to fałszywy odbiór w twoim umyśle. Zabrałem ci twego męża, który był chory na raka w ostatnim stadium, by pomóc ci zrozumieć, że jesteś cenna sama w sobie, że możesz żyć sama, że bez niego też jesteś piękna. Byś mogła wyswobodzić się z chorobliwego przywiązania do niego. Ale ty tego nie rozumiesz i mówisz: „Bóg jest zły”!
Cóż to takiego? Interpretacja. Przy czym błędna. Całe nasze życie - to ciągłe, niewłaściwe interpretacje, nasz umysł widzi wszystko wypaczone i wykrzywion, z lewej strony. W naszej cerkwi trwało całonocne czuwanie, było ciemno, wyszedłem na kadzenie na „Czestniejszuju”. Skończyło się nabożeństwo i o 1:30 dostaję wiadomość: „Ojcze, dzisiaj miałeś mi coś do zarzucenia - w chwili, kiedy mnie okadziłeś, zrozumiałam, że mnie nienawidzisz!” A ja dosypałem do kadzielnicy takiego pięknego kadzidła, z Góry Athos… ale kobieta zrozumiała że „jej nienawidzę”. Odpowiedziałem jej: „To było na całonocnym czuwaniu? Nawet cię nie widziałem”. Ponieważ wyszła wcześniej, wzburzona, nie została nawet na rozdanie prosfor, rozzłościła się i poszła do domu. To dowód problemów z myślami. Z tego powodu cierpimy i wszystko interpretujemy przeciwko sobie: „Bóg posyłam nam nieszczęścia, Bóg jest zły”. A co ma zrobić Bóg? Jesteśmy ludźmi. Jak mówi się w jednym z troparionów: „przyjdź, Boże, by zbawić wielką ranę - człowieka”. Jesteśmy stworzeniami ze zranionymi duszami, przepełnionymi lękami, niepewnością i bezsilnością. I zamiast zanurzyć się w Bogu i otworzyć nasz umysł, wciskamy Go w swój mały świat i przedstawiamy Go przepełnionym problemami:
- Bóg mnie ukarał!
A po co ma cię karać?
- Co się z Nim dzieje? Bóg rozgniewał się na mnie!
A czy Bóg się gniewa? To czysto ludzkie wyobrażenia.
- Miałem wypadek dlatego, że w niedzielę nie poszedłem do cerkwi i Bóg mnie ukarał.
- Kto ci tak powiedział?
- Mama!
- A czym ona się zajmuje?
- Cały czas chodzi do cerkwi.
- Zuch! I od kogo się tego nauczyła? Od swojej mamy, a ta - od swojej, i tak dochodzimy do Adama i Ewy. Kiedyś właśnie tak zaczęła się niewłaściwa interpretacja Boga.

Umiejcie prosić prawidłowo
Najpiękniejsza modlitwa - to modlitwa milcząca, kiedy nic nie mówisz. Św. Porfiriusz mówi: „Boże mój, niech Twoja miłość robi ze mną, co zechce!” To znaczy, że chcę odnieść sukces, zmienić się, ale nie interesuje mnie to, jak to się stanie, niech decyduje Bóg. Podoba mi się rozwój, przemiana, niech zmieni się moje życie, niech stanie się ono lepsze, ale nie w sposób, w jaki ja chcę, a taki, jakiego zechce Bóg. Przecież nie wiem, jak moje życie stanie się lepszym. Oto na czym polega różnica.

Utożsamiamy swoje pragnienia z konkretnymi wyobrażeniami i jeśli nie spełniają się - wariujemy. Powiedz Bogu: „Chcę się ożenić i być szczęśliwym!” A jak to się stanie - pozostaw decyzję Bogu. Jeśli powiesz Mu: „Boże, chcę być szczęśliwy tylko z Amelią (tylko z Małgorzatą), tylko z nią!” - wtedy zaczyna się ogromna plątanina i dochodzi do zwarcia. Ale jeśli powiesz: „Boże mój, daj mi szczęście tak, jak Ty zechcesz. Ty wiesz, jak!” - życie stanie się przyjemną niespodzianką, wyłącznym cudem.

Bóg może z niczego zesłać ci to, czego nawet się nie spodziewasz: pracę, jakiej się nie spodziewasz, niespodziankę, jakiej nie oczekujesz. Pewien człowiek opowiedział mi, że wujek zostawił mu w spadku pieniądze w banku, a on nawet o tym nie pamiętał. W ten sposób otrzymał dar od Boga! To dobra sprawa - płynąć z nurtem. Wiele przemyśleń doprowadzi cię do szaleństwa. Myśli będą się kłębiły coraz bardziej i bardziej. Chcesz wszystko kontrolować, dowodzić, by niczego nie przegapić. Czyż nie tak? Tak postępujesz ze swoim dzieckiem:
- Gdzie chodziłeś, co robiłeś, co założyłeś, o której wrócisz? Zapnij się!
Zostaw swoje dziecko w spokoju, odpręż się, przecież Bóg tak nie robi.

Paweł, mój przyjaciel, święty człowiek, cierpiał na stwardnienie rozsiane i zmarł w wieku 45 lat. Z pewnymi ludźmi jeździł on do św. Nektariusza na Eginę. Ci mówili mu:
- Pawle, poproś świętego, by uleczył cię! On to zrobi. Tym bardziej, że jesteś wierzącym człowiekiem. On cię uleczy!
Zaprowadzili go do świętego, położyli na jego posłaniu i w tej chwili poczuł on tak silną obecność Boga i św. Nektariusza, że zapomniał poprosić o cokolwiek. Zakończył modlitwę i wyszedł. Pytają go:
- Jak było?
- Wspaniale? Życzę wam zdrowia i długiego życia! Dziękuję, że przyprowadziliście mnie tu! Ostatnie lata poruszał się na wózku inwalidzkim.
- A pomodliłeś się o to, by wyzdrowieć?
- Ojej, nie pomodliłem się. A wiesz, dlaczego? Dlatego, że nie chciałem.
- Jak to nie chciałeś? Czyś ty zgłupiał?
- Było mi tak dobrze, kiedy poczułem świętego w swojej duszy, że nie mogłem niczego zapragnąć: ani dla swego ciała, ani dla duszy. I teraz jest mi dobrze.
Dzieje się to bez wszelkiego nacisku, czujesz się dobrze i niczego nie chcesz. A jeśli nie rozumiesz tego, to nic strasznego: nie rozumiesz i już.

Pewne dziewczyna w ubiegłym roku dzwoniła do mnie 15 razy, by powiedzieć, że dłużej już tak nie może, dlatego że nie udaje się jej wyjść za mąż. Powiedziałem jej:
- Nie mogę nic na to poradzić.
- Znajdź mi męża!
- Nie mogę ci znaleźć męża! Gdzie ci go znajdę?
Wypełniła ona niektóre rady z obszaru tajemnicy duchowego życia, które jej odkryłem i teraz widzę ją radosną. Zapytałem ją:
- Wyszłaś za mąż?
- Nie
- A gdzie podziały się twoje nerwy?
- Nie wiem. Jestem szczęśliwa. Chcę wyjść za mąż, ale nie odbieram więcej tego jako idee fixe, jako manię, szaleństwo. Jestem szczęśliwa. A reszta przyjdzie z czasem.
Powiedziałem jej:
- To wspaniale! Powiem ci coś: wierzę, że wyjdziesz za mąż! Dlatego, że gdybyś popatrzyła na siebie z boku w ubiegłym roku, to zobaczyłabyś, że do ciebie nikt się nie odważy podejść. Jedyne, co mówił twój wygląd, to: „Ja chcę, pragnę, modlę się o to, by wyjść za mąż!” Ale nie w tym problem. Zamęczyłabyś tego, kogo byś znalazła, a on zamęczył by ciebie. Pozabijalibyście się.
A po pewnym czasie poinformowała, że znalazła swego mężczyznę. Chodzi o to, by dostrzegać nie tylko same nieszczęścia i problemy w życiu, ale znaleźć też radość. „Bóg mnie nie usłyszał, nie znalazłem radości, której szukałem”. Więc znajdź ją! Ty też zasługujesz na radość!

Zasada 10/90: działaj!
Kiedy nasza modlitwa nie daje odpowiedzi, nie należy popadać w rozpacz i beznadziejność. Kiedy twoje pragnienia nie spełniają się, nigdy nie popadaj w skrajności, nie myśl, że zwariujesz, że umrzesz, że popełnisz samobójstwo. Wszystko to jest wykluczone. To jeszcze nie koniec, życie toczy się dalej. Będziemy czekać licząc, że dalej wydarzy się coś lepszego.

Kiedy twoja modlitwa nie zostaje usłyszana, nie narzekaj, a zapamiętaj te dwie liczby: 10 i 90. Pierwsza - to 10% twojego czasu, które trzeba poświęcić na omówienie twojego problemu. Druga - to 90% twojego czasu, który trzeba poświęcić na to, by go rozwiązać. W 10% czasu będziesz obmyślał problem, a w 90% - rozwiązywał go. Już więcej nie będziesz tak długo go obmyślał, a będziesz dokładał więcej starań, by go rozwiązać. Rozumiesz, prawda? Niektórzy smucą się, zamiast podejmować właściwe działania - modlić się, walczyć; siedzą i toną w swoich rozmyślaniach. Tak mijają dni i miesiące, w depresji i tęsknocie. Dlatego zrób coś, zmień swoje życie, napraw błędy przeszłości, nie trzeba wyłącznie siedzieć i płakać - zmień się. Niektórzy ludzie mają skłonności do obrażania i uskarżania się. Ale ja skarg nie przyjmuję. Kiedy ktoś przychodzi z takimi zamiarami, od razu mówię mu, że to nie spowiedź, a narzekanie. A on oczekuje, bym podtrzymał go w tym narzekaniu. Ale tak nie będzie! Dlatego powiedz: „Popełniłem błąd, Bóg nie wysłuchał mojej modlitwy, ale od teraz będę się zmieniał i zrobię wszystko, co konieczne!”

Archimandryta Andrzej (Konanos)

za: pravoslavie.ru

Fotografia: szolucha.w / orthphoto.net /