publicystyka: Kiedy Bóg jest w sercu. Słowo w dzień świętej wielkomęczennicy Barbary

Kiedy Bóg jest w sercu. Słowo w dzień świętej wielkomęczennicy Barbary

tłum. Michał Diemianiuk, 17 grudnia 2019

“Z jednego ciała On wyprowadził cały rodzaj ludzki,  aby mieszkał na obliczu całej ziemi, wyznaczywszy odpowiednie czasy i granice ich mieszkania, aby szukali Boga, czy nie odczują Go i nie znajdą; chociaż On jest niedaleko każdego z nas” (Dz 17, 26-27). To bardzo głębokie słowa, bowiem Boga należy właśnie czuć. W tym jest wielka tajemnica bogopoznania.

Bóg nie jest poznawany umysłem, Bóg jest odczuwany sercem. Tak odczuła Boga swoim sercem szesnastoletnia Barbara. Jej ojciec, bogaty i znaczny Rzymianin, był zatwardziałym poganinem i oczywiście ona nie była wychowana w poznawaniu Prawdziwego Boga. On pragnął, żeby nie znała ludzi, nie znała świata, stale trzymał ją w zamknięciu, osiedliwszy ją w wysokiej wieży, z okien której otwierał się szeroki widok na pola, łąki i lasy. Nocami Barbara rozkoszowała się blaskiem gwiazd. I oto, patrząc na przyrodę, na jej wielką harmonię i piękno, na zadziwiający porządek królujący w niej, młoda Barbara głębiej i głębiej myślała o tym, Kto to wszystko stworzył.

Kiedy rozmawiała o tym ze swoimi służkami, one odpowiadały: “To wszystko stworzyli bogowie, których czci twój ojciec”. Ale Barbara głęboko wątpiła: “Czy jest możliwe, żeby bezduszne bożki, zrobione przez ludzi ze srebra i złota, stworzyły cały świat? Musi być jeden Prawdziwy Bóg, Który włada całym światem. On musi być Dobry. On musi być zupełnie nie taki, jak bogowie pogańscy”. Barbara doszła do tego wniosku, a Pan dał jej prawdziwe, głębokie poznanie Siebie.

Ojciec Barbary wyjechał na długo i pozwolił jej w tym czasie wychodzić z pałacu i spacerować w sadzie. Tam spotkała dziewczyny-chrześcijanki, nawiązała z nimi rozmowę o Bogu i od nich usłyszała mowę o Panu Jezusie, o Trójcy Świętej. I zapłonął jej duch głęboką miłością, a Pan posłał do niej kapłana, który oświecił ją i ochrzcił. Ojciec, gdy wrócił, dowiedział się, że Barbara przyjęła wiarę chrześcijańską.

To misterium wiary i dzisiaj dokonuje się w sercach ludzi, którzy czują Boga. I ta wiara ciągnie ich do Boga, i oni odpowiadają na wezwanie. Przychodzą do cerkwi dzieci, chłopcy i dziewczynki, którzy nie byli przez nikogo nauczeni prawdziwej wiary. Warunki ich życia są nawet gorsze od tych, które przypadły na czasy wielkomęczennicy Barbary. Zewsząd słyszeli tylko, że Boga nie ma, a nieznana siła ciągnie ich do świątyni Bożej. Niezdecydowanie wchodzą tutaj, rozglądają się na boki, przysłuchują się śpiewom, przypatrują się całej budowie naszego nabożeństwa. I to wszystko wpływa na ich dusze, ponieważ w cerkwi czują Boga sercem, a serca ich, dziecięce, małoletnie i młodzieńcze, jeszcze nie są skalane żadnym życiowym brudem, nie są zmarnowane ani zamroczone ciemnością grzechu, są czyste i zdolne przyjąć Boga.

I przychodzą do wiary, i poznają Boga. Podziękujmy Mu za to, że tak czule, tak łaskawie dotyka On młodych serc. Podziękujmy za to, że postawił dla nas, jak pochodnię, świętą owieczkę Barbarę. Przecież jeśliby nie było takich wybrańców Bożych, gorejących miłością i wiarą w Niego, to nasze życie byłoby żałosne, nieszczęsne i ciemne jak jesienna noc. Kto pomógłby nam iść w tym mroku? Kto ogrzałby nasze serca, na które mocno wpływa chłód życia? Kto oświeciłby nas, kto ukazałby nam prawdę i światło? Kto wziąłby nas za rękę i poprowadziłby po strasznej drodze życia grzesznego, światowego? Kto wzmocniłby nas w wierze? Kto, jeśli nie te pochodnie? Ci, w sercach których jasno płonie wiara, których miłość jest tak płomienna jak miłość cherubinów i serafinów, to oni oświetlają nam drogę w mroku istnienia. Pan wiedział, że człowiek zabłądzi na ciężkiej drodze świeckiego życia, jeśli nie będzie sprawiedliwych, i przez całe wieki wznosił ich w wielkiej liczbie.

Jasną gwiazdą lśni w tym gronie święta wielkomęczennica Barbara w niebiańskiej wielkości. Oprócz zadziwiającego poznania Boga, do Którego ona doszła swoim czystym sercem, wychwalmy jej bezgraniczną miłość do Niego i jej męki za Niego. Obnażoną, prowadzono ją po ulicach miasta, a razem z nią - drugą męczennicę, Julianię, która widząc straszną hańbę świętej Barbary, wyznała, że i ona jest chrześcijanką, i poddała się takim samym strasznym mękom. Chyba ta hańba, to obnażenie ich czystych, dziewiczych ciał, były straszniejsze od wszystkich pozostałych mąk.

Pokłońmy się przed tym, jak nieustraszenie święta Barbara wyznawała wiarę przed swoim okrutnym ojcem. On tak nienawidził chrześcijaństwa, tak czcił pogańskich bogów, że usłyszawszy od córki wezwanie, aby porzucić idolatrię i uwierzyć w jedynego Prawdziwego Boga, chwycił miecz i rzucił się na nią, pragnąć ją zabić. Ale Pan cudownie ocalił Swoją służebnicę. Czekała ją nie szybka śmierć od miecza, a ciężkie i straszne tortury, po których jej bestialski ojciec sam poprowadził ją na miejsce śmierci i ściął jej głowę.

Postarajmy się choć trochę być podobnym do niej. Chociaż męczeństwo jest losem nielicznych wybrańców, to wyznawanie jest obowiązkowe dla wszystkich. Jak wielkomęczennica Barbara niczego się nie bała, tak i my powinniśmy nie milczeć, a głosić Chrystusa tym, którzy o Nim niczego nie słyszeli, którzy żyją w mroku niewiedzy o Bogu. Nie możemy chować swojej wiary - należy otwarcie, wysoko podniósłszy głowę, wyznawać Świętą Trójcę, za którą święta wielkomęczennica oddała swoje życie. Amen.

Święty biskup Łukasz (Wojno-Jasieniecki)

za: pravoslavie.ru