publicystyka: Być zarządcą

Być zarządcą

tłum. Gabriel Szymczak, 18 listopada 2019

Kiedy byłam singlem i troszczyłam się tylko o siebie, pełniej zrozumiałam kwestię bycia zarządcą. Zawsze utożsamiałam to z dziesięciną, dawaniem Bogu jednej dziesiątej pieniędzy, które otrzymywałam - 10% dla Boga i 90% dla mnie (co wydawało się dość uczciwe, ponieważ to ja pracowałam, aby zarabiać pieniądze).

Ale to zrozumienie wykroczyło poza dziesięcinę i otworzyło mnie na zupełnie nową rzeczywistość. Mówiąc najprościej, powiedziano mi: „wszystko, co posiadamy, należy do Boga, a On dał nam to na jakiś czas”.

Nie była to całkowita nowość, było to coś, co często było moją gołosłowną deklaracją - szczerze mówiąc, nie żyłam tym w praktyczny sposób. Tym razem było inaczej. Było tak, jakby światło zostało włączone. Zaintrygowana starałam się to wcielić w życie. W końcu jedyną rzeczą poza mną, która domagała się mojego czasu, była moja praca – poza nią mogłam robić wszystko.

Podwoziłam więc tych, którzy tego potrzebowali, pomagałam potrzebującym dodatkowej pary rąk do pracy i ufałam, że Pan odpowiednio ułoży mój plan. Obejmowało to też żebraków. Dawałam im pieniądze, nie zakładając, że wykorzystają je tylko na alkohol lub narkotyki.

Moje myślenie się zmieniało. Jako zarządca w 100% należałam do Boga. On ze wszystkiego korzystał, a ja byłam tylko po to, aby tym zarządzać, opiekować się, utrzymywać – po to, by czas, rzeczy i pieniądze były gotowe do użycia, ilekroć Bóg zdecydował, że są potrzebne.

Z biegiem czasu aktywne uznanie, że wszystko zostało mi pożyczone przez Boga, zmniejszyło stres związany z codziennym życiem. Jeśli pomimo moich starań coś zostało zgubione lub skradzione, nie martwiłam się tym. Uznawałam, że Bóg chce, żeby ktoś inny to miał. Doświadczyłam, choć krótko, tego, co miał na myśli św. Paweł, mówiąc: „żyć - to Chrystus”.

Zarządca włada cudzymi rzeczami. Psalm 24, 1 mówi: „Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy”. Wydaje się to dość proste, wszystko należy do Boga, a skoro Bóg jest miłością, to cokolwiek mi dano, powinnam wykorzystywać pomagając innym w miłości.

Jednak praktyka bycia zarządcą została utracona, gdy sześć innych osób zażądało mojego czasu i energii. Stopniowo, z biegiem lat, koncepcja ponownie się potwierdziła. Moje dzieci należą do Boga i zostały mi dane w zaufaniu, aby je dla Niego wychować. Mój mąż należy do Boga i zostałam mu dana, aby pomóc mu w jego byciu zarządcą, tak jak on pomaga mi w moim. Mój czas nie jest mój i muszę przestać go marnować. Nie należę do siebie i muszę przestać się martwić o to, co będzie dalej, i po prostu „odpuścić i pozwolić działać Bogu”. On jest najlepszym organizatorem. Ale to działa tylko tak długo, jak długo służę Bogu w miłości, a nie egoizmie. Czasami wciąż jest to bardzo trudne.

Codziennie muszę wierzyć, że wszystko ułoży się zgodnie z wolą Boga, nawet jeśli wszystko wydaje się iść nie tak. Codziennie muszę prosić, aby moje oczy były otwarte, aby zobaczyć, gdzie jestem potrzebna, aby zobaczyć Jego dzieła i uczestniczyć w miłości.

Księga Przysłów 3, 5 - 6:  „Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku, myśl o Nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna”.

Czasami jestem zdumiona, jak wszystko w ciągu dnia działa bez żadnego planowania z mojej strony. Gdy ufam Bogu, daje On wszystko, czego potrzebuję, aby stać się w pełni człowiekiem i pomóc w budowaniu Jego królestwa w modlitwie i miłości. Nie chcę być leniwym zarządcą, który boi się wykorzystać swoje talenty, aby zwiększyć posiadanie Mistrza. Nie chcę też być zarządcą niesprawiedliwym, który wykorzystuje majątek swego pana do własnych celów.

Chcę być dobrym i wiernym zarządcą, pamiętając codziennie:

Wszystko, co mam, należy do Boga…

WSZYSTKO, kim jestem… należy do Boga.

Anastasia Bartlett

za: Archdiocese of Canada

Fotografia: alik / orthphoto.net /