Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Małe akty posłuszeństwa
tłum. Gabriel Szymczak, 15 listopada 2019
Kazanie wygłoszone w dzień święta proroka Jonasza
Chwała Boża często objawia się nam poprzez nasze małe akty wiernego posłuszeństwa. Nie zawsze wielkie, odważne lub skomplikowane czyny prowadzą nas do lepszego zrozumienia Boga i Jego planu dla naszego życia. Czasami może to być zwykły akt wiernego posłuszeństwa - może nawet podczas wykonywania naszej normalnej pracy - który pomaga nam otworzyć oczy, abyśmy mogli zobaczyć Zbawiciela, który był zawsze przed nami. Dzisiejsze czytanie (Łk 5, 1 - 11) dotyczy ważnego aspektu chrześcijaństwa: wierne posłuszeństwo nawet w najmniejszych rzeczach doprowadzi do większej chwały.
Relacja św. Łukasza rozpoczyna się sceną często powtarzaną w Ewangeliach: Jezus naucza tłum. Jak zazwyczaj bywało, tłum naciskał na nauczającego Jezusa do tego stopnia, że poprosił On Szymona Piotra, aby odpłynął trochę od brzegu i w ten sposób umożliwił Mu kontynuację nauczania. Ewangelia nie podaje dokładnie tego, o czym mówił Jezus, ale pod koniec nauczania Jezus polecił Szymonowi, aby wypłynął głębiej i zarzucił sieci do wody. Jezus miał zamiar zademonstrować ludowi moc Bożą, dając jednocześnie jasny przykład Swoim przyszłym uczniom.
Jaka była początkowa reakcja Szymona? To nie było natychmiastowe posłuszeństwo. Patrząc na sytuację z jego punktu widzenia, nie było sensu być posłusznym wędrownemu kaznodziei. W końcu, kto tu był zawodowym rybakiem?
Relacja mówi nam, że wcześniej rybacy zakończyli pracę i czyścili sieci. Nocny wysiłek nie przyniósł żadnego sukcesu, więc Szymon, jego brat Andrzej i dwaj synowie Zebedeusza - Jakub i Jan – uznali dzień połowu za zakończony. Ponowne zarzucenie sieci do wody oznaczałoby dodatkową pracę, dodaną do i tak wcześniej zmarnowanego wysiłku.
Jest to ten rodzaj sytuacji, którego Bóg używa do sprawdzenia poziomu naszej wiary. Całe teologiczne zrozumienie na świecie nie zastąpi prostego posłuszeństwa. Często wola Boża nie pokrywa się całkowicie z naszą własną, a Jego wytyczne wydają się nie mieć wówczas większego sensu. Zauważamy w czytanym tekście, że Szymon nie zrozumiał, dlaczego Jezus kazał mu ponownie zarzucić sieć. Jaki to miało sens? „Nauczycielu”, powiedział Szymon Jezusowi, „trudząc się przez całą noc, nic nie złowiliśmy”. Jak często nasze własne wysiłki wydają się niczym więcej jak daremnym wysiłkiem? Na przykład możemy pomyśleć: „Wiem, że Pan nakazuje mi kochać mojego bliźniego, ale bez względu na to, jak bardzo się staram, wciąż nie mogę go znieść. To strata czasu, aby choćby spróbować ”. A może wyzwania pojawiają się w inny sposób.
Czy to brzmi znajomo?
„Wiem, że Pan rozkazuje mi przebaczyć mojemu bliźniemu, ale to, co mi uczynił, jest całkowicie niewybaczalne. Poza tym, to on jest mi winien przeprosiny i dostanie moje przebaczenie, gdy o to poprosi ”.
Czasami zbyt trudno jest dostrzec bezpośrednią korzyść z naszego posłuszeństwa, więc poddajemy się, zanim jeszcze spróbujemy. Ale poddając się, możemy stracić wielkie błogosławieństwa, które Bóg dla nas zaplanował.
Wykonywanie woli Bożej wymaga od nas działania w wierze. W Ewangelii zapisano, że chociaż Szymon nie widział żadnej osobistej korzyści z zarzucenia sieci rybackiej, to i tak to zrobił: „Jednak ze względu na słowo Twoje, rzucę sieci”. Rezultat były nadzwyczajny. Połów był tak duży, że prawie zerwał sieć i wywrócił łódź rybacką! Szymon wezwał brata i synów Zebedeusza, Jakuba i Jana, aby pomogli w wyciągnięciu wszystkich ryb. Jeden prosty akt wiernego posłuszeństwa przyniósł więcej rezultatów niż cała noc połowu.
Małe akty wiernego posłuszeństwa, które Bóg ma dla nas, mogą być niczym innym, jak tylko wykonywaniem naszej pracy. Widzimy to w dzisiejszym czytaniu, a także w życiu Proroka Jonasza, którego upamiętniany. Podobnie jak u uczniów, i jego wiara została poddana próbie. Bóg powiedział Jonaszowi, aby udał się do Niniwy i nauczał ludzi tego wielkiego miasta, ostrzegając ich przed zniszczeniem, które spadnie na nich, jeśli nie będą żałować za swoje niegodziwości. Jonasz zaczął być nieposłuszny Bogu, myśląc, że może uciec od swojej odpowiedzialności odpływając do Tarszisz.
Z tej relacji dowiadujemy się, że Bóg nie kazał Jonaszowi zrobić nic innego, jak tylko wykonać swoją pracę. Jonasz był prorokiem, a jego zadaniem było wzywanie ludzi do pokuty. Zmiana zdania i serca zajęła Jonaszowi trzy dni, spędzone w brzuchu wieloryba. Gdy ostatecznie okazał posłuszeństwo Bogu i przemówił do ludu Niniwy, w tym mieście nastąpiło wielkie przebudzenie, nawet król kajał się w worze i popiele, ratując miasto i wszystkich jego mieszkańców. Podobnie jak w przypadku uczniów-rybaków, wyniki jego wiernego posłuszeństwa były większe, niż Jonasz się spodziewał.
Jak widzimy, kiedy będziemy posłuszni Panu w drobiazgach, rezultaty będą większe, niż możemy tego oczekiwać. Ale to nie jest współczesna „teologia dobrobytu”, w której łudzimy się, że Bóg jest nam winny ziemskie bogactwa. Musimy skupić się na błogosławieństwach, których potrzebujemy, a nie na tym, czego możemy chcieć. Duży połów ryb nie miał na celu wzbogacenia rybaków, ponieważ zrobili to, co im kazano. Miało to zilustrować korzyści wynikające z wiernego posłuszeństwa, jednocześnie zwracając uwagę nowych uczniów na fakt, że złapią o wiele większe rzeczy - ludzi - jeśli będą trwać w posłuszeństwie.
To także przesłanie dla nas dzisiaj. Gdy wiernie zarzucimy nasze sieci w świecie, również możemy spodziewać się doskonałych rezultatów, nawet przekraczających nasze możliwości wyciągnięcia połowu. Chrystus wzywa nas w swoim „Wielkim Poleceniu”, abyśmy szli na cały świat i głosili, nauczali i chrzcili - to jest nasza praca jako chrześcijan.
Sukces nas jako „rybaków ludzi” wymaga posłuszeństwa i chęci całkowitego wykorzystania nas przez Boga dla Jego celów, nawet jeśli nie rozumiemy, w jaki sposób Bóg zrealizuje Swój plan. Powinno nam wystarczyć, że jesteśmy gotowi, aby Bóg użył nas dla Swojej własnej chwały, niezależnie od tego, jak to może się objawić na tym świecie. Nie powinniśmy patrzeć na wyzwania postawione przed nami z negatywnym nastawieniem - myśląc, że nasze wysiłki nie przyniosą pożądanych rezultatów, lub poddając się, gdy nie otrzymamy natychmiastowego wynagrodzenia za całą naszą ciężką pracę. Kiedy prosimy o Boże błogosławieństwo przy każdym przedsięwzięciu, możemy słusznie oczekiwać, że Bóg zapewni środki i drogę do osiągnięcia Jego celu, który niekoniecznie musi być naszym.
Przyjmijmy więc wszystko, co Bóg dla nas zaplanował. Pokażmy światu siłę naszej chrześcijańskiej wiary poprzez nasze posłuszeństwo Bogu, zarówno w dużych, jak i małych zadaniach życia. To jedyny sposób, abyśmy mogli wypełnić „Wielkie Polecenie” i stać się światłem, które świeci w naszej społeczności i naszym świecie.
diakon Michael Schlaack
za: St. Mary Magdalene Orthodox Church
fotografia: nikolay_chulev /orthphoto.net/
Chwała Boża często objawia się nam poprzez nasze małe akty wiernego posłuszeństwa. Nie zawsze wielkie, odważne lub skomplikowane czyny prowadzą nas do lepszego zrozumienia Boga i Jego planu dla naszego życia. Czasami może to być zwykły akt wiernego posłuszeństwa - może nawet podczas wykonywania naszej normalnej pracy - który pomaga nam otworzyć oczy, abyśmy mogli zobaczyć Zbawiciela, który był zawsze przed nami. Dzisiejsze czytanie (Łk 5, 1 - 11) dotyczy ważnego aspektu chrześcijaństwa: wierne posłuszeństwo nawet w najmniejszych rzeczach doprowadzi do większej chwały.
Relacja św. Łukasza rozpoczyna się sceną często powtarzaną w Ewangeliach: Jezus naucza tłum. Jak zazwyczaj bywało, tłum naciskał na nauczającego Jezusa do tego stopnia, że poprosił On Szymona Piotra, aby odpłynął trochę od brzegu i w ten sposób umożliwił Mu kontynuację nauczania. Ewangelia nie podaje dokładnie tego, o czym mówił Jezus, ale pod koniec nauczania Jezus polecił Szymonowi, aby wypłynął głębiej i zarzucił sieci do wody. Jezus miał zamiar zademonstrować ludowi moc Bożą, dając jednocześnie jasny przykład Swoim przyszłym uczniom.
Jaka była początkowa reakcja Szymona? To nie było natychmiastowe posłuszeństwo. Patrząc na sytuację z jego punktu widzenia, nie było sensu być posłusznym wędrownemu kaznodziei. W końcu, kto tu był zawodowym rybakiem?
Relacja mówi nam, że wcześniej rybacy zakończyli pracę i czyścili sieci. Nocny wysiłek nie przyniósł żadnego sukcesu, więc Szymon, jego brat Andrzej i dwaj synowie Zebedeusza - Jakub i Jan – uznali dzień połowu za zakończony. Ponowne zarzucenie sieci do wody oznaczałoby dodatkową pracę, dodaną do i tak wcześniej zmarnowanego wysiłku.
Jest to ten rodzaj sytuacji, którego Bóg używa do sprawdzenia poziomu naszej wiary. Całe teologiczne zrozumienie na świecie nie zastąpi prostego posłuszeństwa. Często wola Boża nie pokrywa się całkowicie z naszą własną, a Jego wytyczne wydają się nie mieć wówczas większego sensu. Zauważamy w czytanym tekście, że Szymon nie zrozumiał, dlaczego Jezus kazał mu ponownie zarzucić sieć. Jaki to miało sens? „Nauczycielu”, powiedział Szymon Jezusowi, „trudząc się przez całą noc, nic nie złowiliśmy”. Jak często nasze własne wysiłki wydają się niczym więcej jak daremnym wysiłkiem? Na przykład możemy pomyśleć: „Wiem, że Pan nakazuje mi kochać mojego bliźniego, ale bez względu na to, jak bardzo się staram, wciąż nie mogę go znieść. To strata czasu, aby choćby spróbować ”. A może wyzwania pojawiają się w inny sposób.
Czy to brzmi znajomo?
„Wiem, że Pan rozkazuje mi przebaczyć mojemu bliźniemu, ale to, co mi uczynił, jest całkowicie niewybaczalne. Poza tym, to on jest mi winien przeprosiny i dostanie moje przebaczenie, gdy o to poprosi ”.
Czasami zbyt trudno jest dostrzec bezpośrednią korzyść z naszego posłuszeństwa, więc poddajemy się, zanim jeszcze spróbujemy. Ale poddając się, możemy stracić wielkie błogosławieństwa, które Bóg dla nas zaplanował.
Wykonywanie woli Bożej wymaga od nas działania w wierze. W Ewangelii zapisano, że chociaż Szymon nie widział żadnej osobistej korzyści z zarzucenia sieci rybackiej, to i tak to zrobił: „Jednak ze względu na słowo Twoje, rzucę sieci”. Rezultat były nadzwyczajny. Połów był tak duży, że prawie zerwał sieć i wywrócił łódź rybacką! Szymon wezwał brata i synów Zebedeusza, Jakuba i Jana, aby pomogli w wyciągnięciu wszystkich ryb. Jeden prosty akt wiernego posłuszeństwa przyniósł więcej rezultatów niż cała noc połowu.
Małe akty wiernego posłuszeństwa, które Bóg ma dla nas, mogą być niczym innym, jak tylko wykonywaniem naszej pracy. Widzimy to w dzisiejszym czytaniu, a także w życiu Proroka Jonasza, którego upamiętniany. Podobnie jak u uczniów, i jego wiara została poddana próbie. Bóg powiedział Jonaszowi, aby udał się do Niniwy i nauczał ludzi tego wielkiego miasta, ostrzegając ich przed zniszczeniem, które spadnie na nich, jeśli nie będą żałować za swoje niegodziwości. Jonasz zaczął być nieposłuszny Bogu, myśląc, że może uciec od swojej odpowiedzialności odpływając do Tarszisz.
Z tej relacji dowiadujemy się, że Bóg nie kazał Jonaszowi zrobić nic innego, jak tylko wykonać swoją pracę. Jonasz był prorokiem, a jego zadaniem było wzywanie ludzi do pokuty. Zmiana zdania i serca zajęła Jonaszowi trzy dni, spędzone w brzuchu wieloryba. Gdy ostatecznie okazał posłuszeństwo Bogu i przemówił do ludu Niniwy, w tym mieście nastąpiło wielkie przebudzenie, nawet król kajał się w worze i popiele, ratując miasto i wszystkich jego mieszkańców. Podobnie jak w przypadku uczniów-rybaków, wyniki jego wiernego posłuszeństwa były większe, niż Jonasz się spodziewał.
Jak widzimy, kiedy będziemy posłuszni Panu w drobiazgach, rezultaty będą większe, niż możemy tego oczekiwać. Ale to nie jest współczesna „teologia dobrobytu”, w której łudzimy się, że Bóg jest nam winny ziemskie bogactwa. Musimy skupić się na błogosławieństwach, których potrzebujemy, a nie na tym, czego możemy chcieć. Duży połów ryb nie miał na celu wzbogacenia rybaków, ponieważ zrobili to, co im kazano. Miało to zilustrować korzyści wynikające z wiernego posłuszeństwa, jednocześnie zwracając uwagę nowych uczniów na fakt, że złapią o wiele większe rzeczy - ludzi - jeśli będą trwać w posłuszeństwie.
To także przesłanie dla nas dzisiaj. Gdy wiernie zarzucimy nasze sieci w świecie, również możemy spodziewać się doskonałych rezultatów, nawet przekraczających nasze możliwości wyciągnięcia połowu. Chrystus wzywa nas w swoim „Wielkim Poleceniu”, abyśmy szli na cały świat i głosili, nauczali i chrzcili - to jest nasza praca jako chrześcijan.
Sukces nas jako „rybaków ludzi” wymaga posłuszeństwa i chęci całkowitego wykorzystania nas przez Boga dla Jego celów, nawet jeśli nie rozumiemy, w jaki sposób Bóg zrealizuje Swój plan. Powinno nam wystarczyć, że jesteśmy gotowi, aby Bóg użył nas dla Swojej własnej chwały, niezależnie od tego, jak to może się objawić na tym świecie. Nie powinniśmy patrzeć na wyzwania postawione przed nami z negatywnym nastawieniem - myśląc, że nasze wysiłki nie przyniosą pożądanych rezultatów, lub poddając się, gdy nie otrzymamy natychmiastowego wynagrodzenia za całą naszą ciężką pracę. Kiedy prosimy o Boże błogosławieństwo przy każdym przedsięwzięciu, możemy słusznie oczekiwać, że Bóg zapewni środki i drogę do osiągnięcia Jego celu, który niekoniecznie musi być naszym.
Przyjmijmy więc wszystko, co Bóg dla nas zaplanował. Pokażmy światu siłę naszej chrześcijańskiej wiary poprzez nasze posłuszeństwo Bogu, zarówno w dużych, jak i małych zadaniach życia. To jedyny sposób, abyśmy mogli wypełnić „Wielkie Polecenie” i stać się światłem, które świeci w naszej społeczności i naszym świecie.
diakon Michael Schlaack
za: St. Mary Magdalene Orthodox Church
fotografia: nikolay_chulev /orthphoto.net/