publicystyka: Masz jedno zadanie - modlić się

Masz jedno zadanie - modlić się

tłum. Gabriel Szymczak, 02 listopada 2019

Tematy nieba, piekła, czyśćca, otchłani, życia po śmierci, sądu itd., nie należą do moich ulubionych. Jest ku temu szczególny powód: wszyscy myślą, że wiedzą o tym więcej, niż w rzeczywistości wiedzą, a większość ludzi zakłada, że Cerkiew mówi na ten temat więcej, niż w rzeczywistości mówi. Myślę, że znaczna część problemu bierze się stąd, że poddajemy wiarę torturze, próbując ją włożyć w formy geograficzne, podczas gdy należy ona do dynamiki relacyjnej. To znaczy myślimy, że opisanie nieba i piekła (i innych, podobnych pojęć) wraz z zasadami ich działania (jako miejsca) w jakiś sposób stanowi coś ważnego i wyjaśnia życie po śmierci. To nie tylko nie jest prawdziwe, ale jest strasznie mylące. Od bardzo dawna stanowi to również problem w chrześcijaństwie.

Debaty między protestantami i katolikami, poczynając od XVI wieku, często koncentrowały się na zasadach życia po śmierci (ogólnie ujętych jako sposób naszego „zbawienia”). Skłaniały chrześcijan do mówienia coraz więcej o tym, czego nie wiedzieli i zmuszały instytucje do zaostrzenia dogmatów tam, gdzie ich nie powinno być. Prawosławie nie jest ani protestantyzmem, ani katolicyzmem, nie brało też udziału w debatach tamtych stuleci. W rezultacie wiele spraw, sztywno i rygorystycznie traktowanych jako pewniki i dogmaty przez zachodnich chrześcijan, po prostu nie zostało jednoznacznie określonych w wierze prawosławnej.

Wielu współczesnych chrześcijan jest całkowicie zaskoczonych, gdy odkrywają, że wczesny Kościół był stosunkowo mało precyzyjny w tych sprawach, podczas gdy są one tak starannie zdefiniowane we współczesnych tradycjach. Na przykład ani protestanci, ani katolicy, nigdy nie pomyśleliby o modlitwie za kogoś w piekle. Dla nich, jakkolwiek rozumieją piekło, jest to kwestia ostateczności. Według katolika, jeśli cierpisz po śmierci, a nie jesteś w piekle, to znajdujesz się w czyśćcu. Według protestanta, jesteś albo „zbawiony” - a więc idziesz do nieba, albo „niezbawiony” - a więc idziesz do piekła. Nie ma nic pomiędzy i nie ma możliwości przejścia z jednego do drugiego. Ponownie, te sprawy są postrzegane jako sztywno określone.

Prawosławni szczególnie modlą się za tych, którzy są w piekle. Mówiąc to, trzeba powiedzieć coś o słowie „piekło”. W zależności od tłumacza, słowa „otchłań” i „piekło” są często używane zamiennie. Niektórzy jednak rozróżniają „otchłań” (hades), czyli „miejsce zmarłych” i „piekło”, czyli miejsce ostatecznej męki. Ci, którzy będą naciskać na takie znaczenia w modlitwach Kościoła, stwierdzą, że „hades” często, a nawet najczęściej zawiera pojęcie męki tak samo, jak słowo „piekło”. Ja używam ich zamiennie z tego prostego powodu, że terminy są niezrozumiałe, gdy przypisuje się je pewnego rodzaju geograficznemu miejscu - „to jest hades, a to jest piekło”. Nie chodzi o miejsce ani jego nazwę, ale o utratę komunii z Bogiem i związane z tym męki.

Zaskakujące byłoby dla większości dostrzeżenie nieuporządkowania różnych sposobów mówienia o niebie / piekle itd. w pismach wczesnego Kościoła. Nowy Testament również nie ma starannego, systematycznego ich zrozumienia. Rzeczywiście - „Gehenna”, termin używany przez Chrystusa, który wydaje się być odpowiednikiem „piekła”, nie jest w pełni zrozumiały. Znajdziecie wiele wnikliwych wyjaśnień w różnych artykułach, udających precyzyjną wiedzę, która po prostu nie istnieje. Termin ten znajduje się w pismach żydowskich datowanych na czasy Chrystusa, ale nie jest traktowany jako miejsce wiecznych mąk. Uważne analizowanie różnych terminów wydaje się niemal bezcelowe, gdy widzimy różnorodność ich użycia w prawosławnym języku. To, co głosi Cerkiew, nie jest doktryną o miejscach, ale doktryną o naszej relacji i komunii z Bogiem. Jeśli używane są nazwy miejsc, są one raczej kwestią wygodnego obrazowania niż opisu topografii większego świata.

Spróbuję opisać to, co widzę w modlitwach naszej prawosławnej wiary. Celem wszystkich naszych modlitw jest zbawienie wszystkich i wszystkiego. Nic nie pozostaje poza zasięgiem modlitw Cerkwi. Dotyczy to zarówno tego życia, jak i następnego. Bóg jest Bogiem wszystkich rzeczy, wszędzie i zawsze, i możemy prosić Go o cokolwiek i wstawiać się z odwagą, ufając, że jest dobry i że chce dobra dla nas i dla wszystkich. W przypadku zmarłych modlimy się, aby ich „grzechy zostały odpuszczone”, a ich odpoczynek mógł być „na łonie Abrahama, w miejscu światłości, w miejscu szczęśliwości, w miejscu pokoju itd.”. Jest to język zaczerpnięty z różnych miejsc Pisma Świętego i innych pism, i ma oznaczać, że modlimy się, aby wszystko było z nimi dobrze w ich wiecznym związku z Bogiem i wszystkimi innymi. „Niech ich odpoczynek ma miejsce w raju” ma to samo znaczenie.

Nawet na pogrzebie największego świętego Cerkiew modli się tymi samymi modlitwami: prosi o przebaczenie grzechów i wieczny odpoczynek. Jak mówi modlitwa: „Nie ma człowieka, który by żył i nie zgrzeszył”. Cerkiew nie wyrokuje o zbawieniu kogokolwiek - to należy jedynie do Boga. Nie mówimy, że ten jest zbawiony, a tamten nie. Kiedy w pewnym momencie Cerkiew uznaje kogoś za świętego, mówimy tylko, że Bóg z czasem pokazał nam, że ta osoba jest z Nim i że o jej wstawiennictwa można prosić, aby uzyskać pomoc, itd. Nie „czynimy jej świętą”. Święci są objawieni, a nie stworzeni.

Na pogrzebie największego grzesznika Kościół będzie się modlił tymi samymi modlitwami i będą one całkowicie odpowiednie. Prawdą jest, że w Tradycji wyróżnia się pogrzeby w Cerkwi (zazwyczaj nie-prawosławni nie są chowani przez Cerkiew). Ale nawet najgorszy prawosławny grzesznik nadal byłby chowany przez Cerkiew tak, jak największy święty, przy tych samych modlitwach.

Podczas pogrzebu następuje jedna, szczególna modlitwa, którą należy wspomnieć. To autorytatywny akt przebaczenia:
Pan nasz Jezus Chrystus poprzez swoją łaskę, dar i władzę daną Jego świętym uczniom i Apostołom, aby wiązali i rozwiązywali grzechy ludzi (rzekł bowiem do Nich: Przyjmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, będą im odpuszczone, a którym zatrzymacie będą zatrzymane, a cokolwiek zwiążecie i rozwiążecie na ziemi, będzie związane i rozwiązane na niebie), a władza ta przeszła na nas poprzez sukcesję apostolską, niech sprawi przeze mnie pokornego rozgrzeszenie tego dziecka według ducha N. ze wszystkich grzechów, którymi jako człowiek zgrzeszył przed Bogiem słowem, uczynkiem, myślą, wszystkimi swoimi zmysłami, dobrowolnie lub mimowolnie, świadomie lub nieświadomie. Jeśli zaś znajdował się pod klątwą lub ekskomuniką rzuconą przez biskupa bądź kapłana, albo też sprowadził na siebie klątwę swego ojca lub swojej matki, lub stał się ofiarą własnej klątwy, bądź naruszył przysięgę czy też innymi grzechami związał się jako człowiek i z nich wszystkich kajał się sercem skruszonym, Ty sam rozwiąż wszystkie jego (lub: jej) winy i więzy, a co z niemocy natury oddał zapomnieniu i to mu (lub: jej) daruj, ze względu na Twoją przyjaźń do człowieka, dla modlitw najświętszej i błogosławionej Pani naszej Bogurodzicy i zawsze Dziewicy Maryi, świętych, sławnych i chwalebnych Apostołów, i wszystkich świętych.

Szczególnie doceniam wspominanie naszej „obojętności” lub „bezmyślności”. Jest to modlitwa ilustrująca Boże miłosierdzie.

Są również modlitwy dla nie-prawosławnych. Chociaż nie są chowani przez Cerkiew, kapłan może ich pochować, a nam nie każe się obawiać modlić za nich. Jest wspaniały zestaw modlitw za zmarłych, którym można modlić się wszędzie, a szczególnie w naszych prywatnych domach. Fragment ilustruje jego śmiałość i zaufanie do Bożego miłosierdzia:

Ojcze wszelkiego pocieszenia, słońcem oświecasz, plonami osładzasz, pięknem świata przyjaciół i wrogów Twych rozweselasz. Wierzymy, że też za grobem miłosierdzie Twe szczędzące grzeszników, nawet przez wszystkich odrzuconych, nie zostaje wyczerpane. Pogrążeni jesteśmy w zmartwieniu z powodu bluźnierców Twej Świętości, trwających w nieprawości i o okrutnym sercu. Niechże i w stosunku do nich Twa dobra wola stanie się zbawienna. Modpuść, Panie, grzechy tym, którzy bez skruchy żywot zakończyli, zbaw tych, co w zamroczeniu umysłu z ręki swej zginęli, aby płomień ich przepaści grzechu, w morzu Twej łaski został ugaszony.
O Panie, Miłości Niewysłowiona, wspomnij na zmarłe sługi Twe.
Straszny jest mrok ogarniający duszę, od Boga odtrąconą: dręczenie sumienia, zębów zgrzytanie, ogień niegasnący i robak, jaki nie umiera. Wzdrygam się przed losem takim i tak jak za siebie, za tych, co w otchłani mąk doświadczają, modlitwy wznoszę. Niech spłynie na nich jak rosa niosąca ochłodę pieśń nasza: Alleluja.
Zajaśniała światłość Twoja, Chryste Boże, nad siedzącymi w ciemności i mroku śmierci, i nad tymi w otchłani, co wołać do Ciebie nie mogą. Zstąpiwszy do najniższych zakątków ziemi, Panie, wyprowadź na wolność dzieci Twe, przez grzechy z Tobą rozłączone, które jednakże się Ciebie nie zaparły. Cierpią okrutnie bowiem – zlituj się nad nimi. Zgrzeszyły one przeciwko niebu i Tobie: bardzo ciężkie ich grzechy, lecz i miłosierdzie Twe nie zna granic. Nawiedź gorzkie ubóstwo od Ciebie dusz oddalonych. Panie, zmiłuj się nad tymi, którzy w nieświadomości prawdę Twą prześladowali, niech się im stanie miłość Twoja nie ogniem palącym, lecz rajską ochłodą.


Ostatnie zdanie tych modlitw trafia w sedno prawosławnego rozumienia piekła (hadesu) i nieba. „niech się im stanie miłość Twoja nie ogniem palącym, lecz rajską ochłodą”.
Nie ma wątpliwości, że każdy spotyka się z miłością Boga. To jest po prostu końcowy stan wszystkich zmarłych: oni są w miłości Boga. To, jak ta miłość jest doświadczana, nie jest sprawą pewną. Myślę, że błędem jest opisywanie tego w kategoriach subiektywności, ponieważ subiektywność i obiektywność należą do tego świata, a nie do tamtego.

Dawne debaty katolików i protestantów stworzyły duchowy nawyk myślenia o tych wszystkich rzeczach w kategoriach miejsc i zasad oraz niemal mechanicznej dynamiki. Ich wprowadzenie do prawosławia jest - moim zdaniem - osłabieniem wiary i odwróceniem uwagi od pełni Tradycji. To uczy nas myśleć i modlić się w sposób nieortodoksyjny.

Zamiast tego, módlmy się. Modlitwa jest konsekwentną i niekończącą się odpowiedzią prawosławnego chrześcijanina na czyjąś śmierć. Ufamy Bogu, który jest naszym zbawieniem. Jezus objawił nam miłość Bożą i uczynił wszystko, co konieczne dla zbawienia całego świata. Nie brakuje niczego. Nasze modlitwy nie dodają nic do tego, co uczynił Chrystus. Jednoczą natomiast nasze serca z tym, co On uczynił i ofiarują Bogu, z jękiem, modlitwę Chrystusa za wszystkich: „Przebacz im”. Jeśli to nie jest modlitwa naszego serca, to nasze serce oddaliło się od Boga, przynajmniej w tej sprawie.

Ale nasza nadzieja nie leży ani w miejscach, ani w mechanicznych operacjach zbawienia. Nasza nadzieja jest w Chrystusie, który uczynił wszystko, o co moglibyśmy prosić lub o czym myśleć. Kiedy się modlimy, nasze myśli powinny być skierowane ku Niemu i nieskończonej dobroci Jego miłosierdzia. Kapłan stoi przy prestole, a lud przyłącza się do niego w zjednoczeniu swoich podniesionych serc. Przedstawia ofiarę Chrystusa na Krzyżu, obecną na prestole w Ciele i Krwi Chrystusa, i modli się: „za wszystkich i za wszystko”.

To powinno przenikać i wypełniać wszystkie rozmowy o naszym życiu w Chrystusie.
Wszystko inne tylko rozprasza uwagę. 

o. Stephen Freeman

za: Glory to God for All Things

tłumaczenie modlitwy przebaczenia za : liturgia.cerkiew.pl
tłumaczenie Akatystu o darowanie odpoczynku zmarłym - o. S. Strach

fotografia: Nicolay_Chulev /orthphoto.net/