publicystyka: Prawosławie to relacje

Prawosławie to relacje

Dominika Kovačević, 26 października 2019

Chrześcijaństwo prawosławne, czyli ortodoksyjne, prawowierne, źródłowe itd., opiera się na relacjach: Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem, człowieka z człowiekiem, człowieka ze światem (w tym naturą). Co więcej, sama idea Boga jako Trójjedynego, czyli Świętej Trójcy, bazuje na wzajemnych relacjach trzech Hipostaz: Ojca, Syna, Ducha Świętego. Nie bez przyczyny mówimy: Bóg jest miłością. Bo jakby był jedną Hipostazą, nie mógłby być miłością, tak samo w „dwójcy” – to się realizuje dopiero w trójcy, bo nie ma tu egoizmu, o czym piszą m. in. współcześni teolodzy prawosławni różnego pochodzenia i różnej drogi do Wiary, jak chociażby św. Mikołaj (Velimirović) czy metropolita Kallistos (Ware). Również typ relacji odróżnia jedną Hipostazę od drugiej: Syn wiecznie rodzony przez Ojca, a Duch wiecznie pochodzący od Ojca. Inne nauczanie o relacjach wewnątrz Trójcy Świętej narusza rozumienie samego Boga, jest przyczyną herezji i podziałów.

Jednak te herezje i podziały zdarzyły się w historii dużo później. Pierwsze zaburzenie relacji i naruszenie porządku wszechświata spowodował grzech naszych Prarodziców, czyli Adama i Ewy. Grzech wprowadza kłamstwo, egoizm, pychę – zaprzeczenie zdrowych relacji, samej miłości. Grzech burzy jedność w miłości, która jest najdoskonalszym typem relacji i której wzorem jest sam Trójjedyny Bóg, na Którego obraz zostaliśmy stworzeni. Grzech zniszczył ten obraz, i uniemożliwił nam realizację zadania bycia podobnym Bogu. Człowiek oddzielił się od Boga i zaczął się Go bać w negatywnym sensie. Grzech uderzył również w relacje pomiędzy dwoma płciami, tworzącymi jedność człowieczeństwa: mężczyzna i kobieta poznali mianowicie, że są nadzy, ich role i powołania zostały zniekształcone (zob. Rdz 3). Niedługo potem człowiek wręcz zaczął występować przeciwko drugiemu, i to nawet komuś bliskiemu: Kain zabija swego brata Abla. A zabójstwo to największe zaprzeczenie miłości, najgorszy i najcięższy typ zniszczenia relacji. Grzech niszczy jednak nawet relacje człowieka z samym sobą: pycha czy niechęć do siebie, egoizm czy niedbalstwo – to wszystko niszczy wewnętrzną spójność, występuje przeciwko jestestwu; z kolei grzechy, takie jak np. lenistwo czy nieumiarkowanie w jedzeniu i/albo piciu, odbijają się negatywnie na zdrowiu naszego organizmu. Grzech, jak wspomniano, zaburza naturę całego świata, różnych relacji wewnątrz niego: i tak, człowiek, zaczyna zabijać zwierzęta - dla pokarmu, ale i dla okrycia ciała; coś takiego przed upadkiem nie było mu potrzebne.

Grzech Prarodziców, owszem, jest winą pierwszych ludzi wobec Boga, lecz właśnie przede wszystkim zaburzeniem relacji. By to zmienić, Bóg Miłosierny realizuje Swój plan, znany jako Historia Zbawienia, czy też ekonomia: jest grzech, zło, ale Boska Miłość jest większa. Bóg nie może wystąpić przeciwko wolnej woli człowieka, bo tak On Sam by zaburzył owe relacje, jednak daje możliwość naprawy stanu rzeczy, człowieka i całego kosmosu. Centrum owej naprawy i przywrócenia jest Wcielenie drugiej Hipostazy – Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, i cała Jego działalność na Ziemi, zwłaszcza wydarzenia z Wielkiego Tygodnia: nauczanie w Świątyni, Mistyczna Wieczerza, męka i śmierć krzyżowa, zstąpienie do Otchłani, wyjście z niej i wyciągnięcie ludzi będących tam od wieków, aż wreszcie przejście ze śmierci do Życia. Kościół prawosławny owszem, mówi przy Passze o odkupieniu (z jednej z katyzm jutrzni Wielkiego Piątku: Odkupiłeś nas z przekleństwa prawa najczcigodniejszą Krwią Swoją…), jednak nie kładzie na to takiego nacisku, jak Kościół katolicki, który w Noc Paschalną w hymnie Exsultet śpiewa: O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!

Prawosławie bardziej podkreśla naprawienie wszystkich wymienionych wcześniej typów relacji, które grzech zaburza. Co więcej, dzięki Wcieleniu, nauczaniu Chrystusa, Jego Passze Krzyżowej i danych nam świętych Tajemnicach (Sakramentach), w Jego Cerkwi my, ludzie, możemy w sobie nie tylko przywracać obraz Boży, ale i nareszcie realizować zadanie bycia podobnym Bogu. Adam i Ewa, owszem, spróbowali zrealizować to zadanie, ale zupełnie z innej bo szatańskiej strony, bardzo skrótowej; ulegli podszeptowi szatańskiemu: gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło (Rdz 3, 5). Wcześniej sam Szatan jako Lucyfer (Anioł Światłości) poszedł tą skrótową drogą i zatracił siebie.

Skoro Bóg jest wieczny i nieskończenie doskonały, to zadanie stawania się podobnym Bogu jest na wieczność i nie jest ono możliwe do spełnienia jednym czynem czy słowem w kilka sekund. Tak oto człowiek ma stawać się Boży, jednoczyć z drugim człowiekiem, a świat ma się stawać jedną, powszechną (soborową) Cerkwią – to znaczy ma się przebóstwiać. Cerkiew tryumfująca, niebiańska (tzn. zmarli dla ziemi, ale u Boga wciąż żywi) ma się jednoczyć z walczącą, ziemską: wszyscy ludzie jednoczący się ze sobą w Bogu. To jest najważniejsze w prawosławiu w kontekście Zbawienia i nie jest to zupełnie obce także katolicyzmowi, bo jednak ten sam hymn Exsultet mówi: O, zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy Boskie ze sprawami ludzkimi – jest to jakieś echo ortodoksyjnego podejścia; podobne wyrażenie występuje w prawosławnym Kanonie Paschy: Niebiosa niechaj godnie się weselą się i ziemia niech się raduje, niech świętuje świat cały, widzialny i niewidzialny, albowiem Chrystus, radość wieczna, Zmartwychwstał.

Jak napisano wyżej, umożliwieniem naprawy wszystkich relacji jest Cerkiew i sprawowane w niej Tajemnice (Sakramenty); Cerkiew działa pod kierownictwem trzeciej Hipostazy – Świętego Ducha - od dnia Pięćdziesiątnicy. Każdy Sakrament odwołuje się do jakiegoś aspektu jakiegoś typu relacji. Jest nim chrzest włączający do wspólnoty cerkiewnej. Jest nim małżeństwo, w którym następuje zjednoczenie dusz i ciał mężczyzny i kobiety, i które jest zawierane na wieczność. Jest nim też spowiedź, w której wyznając grzechy przed kapłanem, czyli drugim człowiekiem, naprawiamy relacje sami ze sobą i z innymi ludźmi, a przede wszystkim z Bogiem. I tak dalej.

Jednak centrum jest tutaj Eucharystia, tzn. Priczastie (Udział) w Ciele i Krwi Syna Bożego – Jezusa Chrystusa. Dzięki temu jednoczymy się z Bogiem, a On z nami; dzięki temu naprawiamy siebie samych, stosunek do siebie samych, gdyż przywracamy w sobie obraz Boży i mamy siłę do realizacji zadania podobieństwa Bożego; dzięki temu jednoczymy się ze wszystkimi, którzy przystępują do tego samego Świętego Kielicha w Cerkwiach na całym świecie, i tymi będącymi na ziemi, i tymi już w Niebie, gdyż są oni w łączności z Bogiem; dzięki temu Boska Ofiara jest już bezkrwawa (a nie w postaci np. jakiegoś zwierzęcia), Bóg jest Ofiarowanym i Przyjmującym Ofiarę. W trakcie Kanonu Eucharystycznego słyszymy głos kapłana: To, co Twoje, od Twoich, Tobie przynosimy, za wszystkich i za wszystko, to znaczy: żywych, zmarłych – w tym świętych, bo oni wiecznie się doskonalą na wzór nieskończenie doskonałego Boga, za cały świat. Eucharystia jest Miłością jednoczącą wszystko i wszystkich – przecież została ustanowiona na Mistycznej Wieczerzy, w trakcie której Chrystus przypomniał o przykazaniu wzajemnej miłości. To jest też powodem, dlaczego w prawosławiu nieznane jest przyjmowanie „intencji” na Liturgię, jak ma to miejsce w katolicyzmie w przypadku Mszy Świętej czy przyjęcia Komunii w jakiejś intencji – można najwyżej podać karteczkę z imionami, które zostaną odczytane w trakcie proskomidii czy ektenii. Pełne uczestnictwo w Boskiej Liturgii, czyli udział w Ciele i Krwi Pańskich, jest przedsmakiem Królestwa Niebieskiego Trójjedynego Boga i tego wiecznego, coraz bardziej ścisłego jednoczenia się z Nim, dlatego też Liturgia rozpoczyna się od słów: Błogosławione Królestwo Ojca, i Syna, i Świętego Ducha, teraz, i zawsze, i na wieki wieków, amen.

Całe prawosławne życie to jedna wielka liturgia – co z greki oznacza „współdziałanie”, a tutaj konkretnie współdziałanie Boga z człowiekiem i człowieka z człowiekiem. Jej serce stanowi oczywiście Boska Liturgia, która właśnie z racji tego współdziałania nie może być sprawowana przez kapłana bez obecności choćby jeszcze jednego wiernego. Stąd też ideał jednej Liturgii w parafii w niedzielę czy w święto jako jednoczącej wszystkich.

Jednak owa liturgiczność prawosławnego życia przejawia się także w innych aspektach, m. in. w samej strukturze Cerkwi jako Ciała Chrystusa, gdzie On jest głową, a my członkami. W tworzeniu wspólnot - począwszy od parafii, poprzez dekanaty i diecezje, a skończywszy na Cerkwiach lokalnych - wszystkich nas łączy udział w Ciele i Krwi Chrystusa i Jego nauczanie wyznawane prawowiernie. Dlatego też jest tu szczególny nacisk na biskupa jako przewodniczącego pasterza Cerkwi lokalnej, który powinien dobrze znać swoich wiernych, a ideałem są nieduże diecezje. Z kolei wierni powinni słuchać w pierwszej kolejności swojego biskupa, bo to on stoi na straży wiary w ich wspólnocie, z jego błogosławieństwa sprawowane są sakramenty, nabożeństwa i podejmowane różne inicjatywy – znając swoich wiernych, podejmuje działania stosowne dla ich wspólnoty, a które dla innej mogłyby już działać gorzej. W te relacje międzyosobowe służące zbawieniu wpisuje się też posiadanie własnego ojca duchowego czy rola rodziców chrzestnych – więzi tworzą się nie tylko z nimi, ale nawet ich krewnymi, stąd mówi się o pokrewieństwie duchowym.

Jeszcze innym przejawem tej liturgiki życia są różne inicjatywy charytatywne, a także spotkania politurgiczne w takiej czy innej formie (agapy, prezentacji, kawy, pogawędki przed świątynią), w tym te wrastające w cykl liturgiczny, np. imprezy parafialne lub studenckie przed postem lub na jego zakończenie.

Kolejnym elementem owej liturgiczności-relacji są pozdrowienia i pocałunki wymieniane pomiędzy wiernymi z okazji przeróżnych świąt, czy innych ważnych wydarzeń. Jest to też całowanie błogosławiącej ręki kapłana, jako ręki samego Chrystusa. Jest to wreszcie całowanie ikon Chrystusa i świętych oraz modlitwa-rozmowa z nimi jako z żywymi ludźmi, naszymi Przyjaciółmi. Stąd też kult świętych w prawosławiu opiera się na budowaniu szczególnej relacji z bliskimi nam świętymi, którzy są ze sobą zjednoczeni w Bogu, Jedynym Świętym w absolutności, co akurat lepiej widać w językach semickich, np. arabskim: muqaddas jako święty odnośnie rzeczy, qiddīs jako święty odnośnie człowieka, i wreszcie quddūs jako święty odnośnie Boga.

Zaprzeczeniem świętości, jedności wiernych w Bogu jest piekło, w które się wpędzamy na skutek grzechu burzącego relacje. To wieczne oddzielenie się nie tylko od Boga, ale i od innych ludzi. Słowo „Hades”, będące jednym z określeń piekła, znaczy w języku greckim „nie-widzenie”. To jest nie tylko niewidzenie Boga, ale i drugiego człowieka, co wyznała czaszka pogańskiego kapłana spotkana przez św. Makarego Wielkiego: Znajdujemy się w wielkim ogniu, stoimy pośrodku niego, od stóp do głów. Nie możemy widzieć nikogo twarzą w twarz, gdyż twarz jednego jest przytwierdzona do pleców drugiego. Jednak gdy modlisz się za nas, każdy z nas może zobaczyć nieco twarz drugiego, co jest dla nas wytchnieniem.

Jeden z hymnów śpiewanych w dniu Paschy, która jest przedsmakiem Królestwa Niebieskiego i drogą do niego, wyraża przeciwieństwo Hadesu: Zmartwychwstania dzień! Rozpromieńmy się uroczystością, i obejmijmy jeden drugiego! Tutaj światło jest radością, a nie źródłem utrapienia, i pozwala ujrzeć jeden drugiego, a nawet więcej – jest tutaj kontakt, uścisk. Zatem Królestwo Boże to coraz ściślejsze jednoczenie się człowieka jednego z drugim, a przede wszystkim z Bogiem, i upodobnianie do Niego przez całą wieczność. To jest prawosławne rozumienie zbawienia.

Dominika Kovačević

fotografia: marian_do /orthphoto.net/