publicystyka: Jak być szczęśliwym? (cz. 1)

Jak być szczęśliwym? (cz. 1)

tłum. Justyna Pikutin, 22 października 2019

Nie rezygnuj z marzeń!

Chcesz osiągnąć coś wspaniałego, a życie ciągle rozczarowuje, twierdząc: „Zapomnij o tym!” Nie poddawaj się! Nie gódź się na to! Nie odpuszczaj! Nie rezygnuj ze swoich marzeń!

Od 4 lat odwiedzam Cypr i spotykam tam ludzi, którzy od ostatniej mojej wizyty spełnili swoje marzenie, a tym samym zobaczyli, że ziściło się to, czego oczekiwali. Kiedyś, gdy tam byłem, pewna dziewczyna żaliła mi się: „Ojcze, nic mi się nie udaje, nie mogę założyć rodziny, niczego w życiu nie osiągnęłam, nie mogę znaleźć pracy, nie mogę urodzić dziecka…”. Przy kolejnej mojej wizycie na Cyprze podchodzi do mnie, a z nią sympatyczny chłopak, i mówi: „A to mój narzeczony”. - „Widzisz, kiedy cię przekonywałem, narzekałaś. Mówiłem ci to wszystko nie dlatego, że ja tak uważam, a dlatego, że tego uczy nasza wiara. Nasz Bóg, Który wzywa: Nie bądź rozczarowana! Nie poddawaj się! Nie trać odwagi! Nie smuć się!”


Nie mogę dłużej czytać akatystu ku czci Matki Bożej!

Temat naszej rozmowy przyszedł mi do głowy w Jerozolimie, kiedy miesiąc temu byliśmy tam z pielgrzymką. Wiele razy bywałem w Jerozolimie – już ponad 15 razy. W tym roku, tak jak poprzednio, dostaliśmy pozwolenie, by zostać wieczorem przy Świętym Grobie, od 21:00 do 24:00 czyli w czasie, kiedy świątynia jest zamknięta. Nasza grupa liczyła 45 osób. Ludzie poprosili: „Czy możemy wyspowiadać się przy samej Golgocie?” I przy Golgocie ich spowiadałem. Parafianie podchodzili jeden za drugim i wyrażali skruchę. Pewna kobieta powiedziała mi (nie będę wam wymieniał jej grzechów, tylko powiem o problemie): „Ojcze, nie mogę dłużej czytać akatystu ku czci Matki Bożej, nie jestem w stanie wypowiadać tych słów. A wcześniej czytałam…” Pytam: „Dlaczego?” - „Mam córkę, która do tej pory nie wyszła za mąż. Mam syna, który nie znalazł pracy. Nie wystarcza mi pieniędzy na życie, mój bliski krewny ciężko choruje, moja mama jest w szpitalu i ciągle chodzę by ją odwiedzać… Skąd mam wziąć siły, by wypowiedzieć: „Raduj się, Oblubienico niezaślubiona”? Do tego moją duszę powinna wypełniać radość, którą oddam Bogurodzicy. A przygnębiona smutkiem, jak wypowiem: „Raduj się, Oblubienico niezaślubiona”?” Zrozumiałem, że miała rację. Jeśli twoje wewnętrzne siły zostały wyczerpane, to wielu rzeczy nie możesz. Jesteś rozczarowana i wszystko widzisz w czarnym kolorze.


Nie ma wzrostu bez trudności

Z Paterikonu przypomniałem sobie historię pewnego mnicha. Kiedy umierał, stanął przy nim ten, który całe życie go dręczył, który mógł go złamać i doprowadzić do rozczarowania życiem. I w tych ostatnich chwilach, odchodzący do Boga mnich zwrócił się do niego ze słowami: „Chcę ci coś powiedzieć!” Winowajca pomyślał: „To koniec, zaraz wystawi mnie na pośmiewisko!” A ten wziął go za rękę i pocałował ze słowami: „Ojcze, dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś, smucąc mnie niesprawiedliwością i oszczerstwami, obrażając, rzucając kłody pod nogi. Wszystko to pomogło mi spojrzeć na życie inaczej, odkryć swój wewnętrzny potencjał, zbliżyć się do Boga, mocniej pokochać ludzi, wybaczyć prawdziwie tym, którzy powodowali mój ból i cierpienie. Trudności, których mi przysparzałeś, okazały się siłą napędową, bym stał się lepszy”.

Życiowe problemy - to wspaniała możliwość, moi drodzy, aby poznać swoje talenty. Kiedy nauczyciel w szkole zadaje twemu dziecku trudne zadanie, nie idziesz i nie rozliczasz go, nie obrażasz i nie robisz mu wyrzutów: „Dlaczego zadał pan memu dziecku takie trudne zadanie?” Przeciwnie, dziękujesz mu słowami: „Dziękuję, że uznał pan moje dziecko za zdolne do wzrostu”. Nie ma wzrostu bez trudności.


Nasze lęki żyją w naszej głowie

W każdym z nas ukryta jest dusza, posiadająca dary dane przez Boga i w każdym ukryte jest ogromne piękno. Kiedy przyjmowaliśmy chrzest, Bóg postawił na naszej duszy swoją pieczęć. Dlatego każdy z nas jest ważny i przepiękny. Dla Boga dusza każdego człowieka jest piękna. I w głębi duszy każdego człowieka panuje idealna cisza, milczenie i spokój. W głębi duszy, czyli tam, gdzie znajduje się rdzeń, w który wszedł Bóg podczas naszego chrztu. A wiecie, gdzie żyją nasze lęki? W naszej głowie. To nasze myśli mogą doprowadzić nas do szaleństwa. To nasze myśli zmuszają kobietę do biegania od jednego chirurga plastycznego do drugiego, by stać się „jeszcze piękniejszą” , jeśli przyszło jej do głowy że jest „brzydka”. - „Przecież i tak jesteś piękna!” - „Nie. Jestem brzydka!” - „Kto ci to powiedział?” - „Sama wiem. Ja w to wierzę, żyję z tym i źle się z tym czuję”.

Wiele razy w życiu męczyłem się z powodu swoich myśli, strachów, niepewności w stosunku do teraźniejszości i przyszłości; wiele rzeczy mnie martwiło, ale z tego wszystkiego, czego tak bardzo się bałem, w rzeczywistości niewiele się wydarzyło. Kiedy byłem młody, z przerażeniem myślałem o tym, że nie dostanę się na studia (wydawało mi się, że moje szanse są równe zeru) – a dostałem się. Ale moja dusza się nie uspokoiła. Właściwie nie dusza, tylko rozum (moja dusza w swojej głębi była zawsze spokojna – taką stworzył ją Bóg). Potem wmawiałem sobie - „Nie skończę tych studiów” - a skończyłem. Martwiłem się, że nie znajdę pracy - znalazłem. Nic spośród tego, czego tak bardzo się bałem - nie wydarzyło się.


Spójrz na swoje życie inaczej

Tak jest też i u ciebie - jeśli się zastanowisz, to zrozumiesz, że wszystko złe, co cię martwi, pochodzi z głowy, a nie z realnych okoliczności życia. Choć są one często niełatwe, to jednak to nasz mózg czyni je wręcz nie do wytrzymania. Jeśli nie masz pracy, to realny problem. Pewien człowiek powiedział mi: „Ojcze, ale czy ja zmyślam? Realnie nie mam ani pieniędzy, ani pracy, ponieważ mnie zwolnili”. Odpowiedziałem mu: „Twój problem staje się większy ze względu na to, jak odbiera go twój rozum”. Umarł twój dziadek i teraz boisz się śmierci. Ale i święci Cerkwi, i jej męczennicy, umierali; widzieli to samo wydarzenie - śmierć, jednak nie bali się jej. Przeciwnie, patrzyli na nią z nadzieją. To właśnie mam na myśli. Nie twierdzę, że nie ma problemów czy trudności. Jednak ogromne znaczenie ma twoja psychika, twoja duchowość, to jak ty postrzegasz wszystko, co dzieje się w twoim życiu - z jaką siłą i z jakim nastawieniem to wszystko odbierasz. Czy widzisz możliwość, by przybliżyć się do świętości, rozwinąć swoje dary i pomnożyć cnoty, czy też – powód, by załamać się i stoczyć na dno. Przyjść do lekarza i powiedzieć: „Doktorze, potrzebuję leków nasennych, ponieważ bez nich nie mogę zasnąć. Nie wytrzymuję, jestem zrozpaczony, chcę odebrać sobie życie”. A Chrystus mówi: Spójrz na swoje życie inaczej. On nigdy cię nie zostawi.


Nie mów: nic z tego nie wyjdzie! Wyjdzie!

Jakiś czas temu przyjechałem na Cypr, a była tam pewna rodzina, która w przeciągu kilku lat powtarzała mi: „Ojcze, nie mamy dziecka, ale nie tracimy nadziei, ciągle żyjemy marzeniem”. Jakim? Że pewnego pięknego dnia ja, która teraz jestem bezpłodna, będę trzymała w ramionach swoje dziecko. Teraz jest w ciąży. Nie była w ciąży wtedy. Teraz jest. A wiecie co jest niezbędne do przejścia pomiędzy tymi dwoma stanami? Cierpliwość. Nadzieja. Wytrwałość. Zapał. I nie można przestać marzyć. Nie wolno rezygnować z marzeń, nie można mówić: nic z tego nie wyjdzie. Wyjdzie! Wierzący może wszystko!


W zewnętrznym świecie nie ma gwarancji

Nie ma zewnętrznego bezpieczeństwa. Jest ono wewnątrz nas. W zewnętrznym świecie nic nie jest gwarantowane. Wypadek, i życie się skończyło. Przedwczoraj w szpitalu w Atenach widziałem człowieka z uszkodzoną miednicą i płucami, przygotowanego do operacji. Wypadek nieoczekiwanie wywrócił całe jego zewnętrzne życie do góry nogami. Ale to nie znaczy, że zewnętrzna katastrofa prowadzi do wewnętrznego zniszczenia, czy niszczy duszę. Nasze wewnętrzne bezpieczeństwo - to sposób, w jaki patrzymy na świat. Widziałem ludzi sparaliżowanych, a przy tym szczęśliwych i widziałem tych, którzy mają wszystko, ale są nieszczęśliwi i w depresji.

Skąd czerpie szczęście twoja dusza? Z rzeczy? Z ludzi? Ze szmatek? Z urody? To wszystko jest zmienne i niestabilne. Uczyń źródłem swego szczęścia piękno duszy i miłość Boga. On jest naszym źródłem, naszym oparciem. Jeśli będziemy szukać wsparcia w ziemskich rzeczach, to zawsze będziemy czuć się niestabilnie.


On mnie rzucił

- Rzucił mnie chłopak, którego kochałam. Ojcze, jestem gotowa odebrać sobie życie. Życie bez niego dla mnie nie istnieje.
- Dlaczego?
- Nie mogę bez niego żyć!
- Posłuchaj, a jeśli sześć miliardów ludzi na planecie Ziemia może i żyje bez niego?
- Ja nie mogę! On jest całym moim światem. Żyłam dla niego, myślałam o nim, wszystko robiłam dla niego…
- Właśnie dlatego tak się z tobą stało.
- Nigdy więcej nikogo nie pokocham, nie założę rodziny…
- Założysz rodzinę! Tylko nie doprowadzaj swojej duszy do choroby! Twoje szczęście nie powinno być zależne od tej sytuacji, od tego człowieka, który dzisiaj jest, a jutro go nie ma. Twoja przyjaciółka - nie nazwę jej imienia, dlatego, że domyślisz się o kogo chodzi - przeżyła to samo rok temu: rzucił ją człowiek, którego ona kochała. I wiesz, co mi powiedziała? To wspaniały człowiek i tak bardzo go kocham, że skoro pokochał inną, to życzę mu szczęścia z nią. Po trzech miesiącach pogodziła się z tą sytuacją. Dlaczego ona pogodziła się, a ty chcesz odebrać sobie życie? Przecież spotkało was to samo! Ale zupełnie inaczej patrzycie na tę sytuację. Ona spełniła swoje marzenie, powiedziała: moje życie nie kończy się wraz z odejściem tego człowieka. Bóg ma inne możliwości i w przyszłości czeka mnie coś lepszego. To wielka rzecz - nie pozwolić sobie pogrążyć się w ciemności, w rozpaczy i rozczarowaniu. Zawsze miej nadzieję, że czeka cię coś lepszego. Z całą pewnością czeka - dlatego, że tak obiecał nam Bóg.


Trzymaj się tego, kim jesteś, a nie tego, co masz!

Ile pieniędzy powinno być na twoim koncie, byś czuł się szczęśliwym? Ile? Znam ludzi, którzy nie mają pieniędzy w banku i są szczęśliwi. Znam też tych, którzy mają dużo pieniędzy i żyją w ciągłym strachu: co wydarzy się z kursem, z cenami, z ekonomią… Ciągle gryzie ich niepokój. Dlatego to nie pieniądze czynią człowieka szczęśliwym. Oczywiście są one potrzebne i oby wszyscy je mieli, tak jak i inne łaski od Boga. Ale nie trzeba być od nich zależnym. Kiedy ich nie masz, mówisz: „Ach, gdybym miał…” - i zazdrościsz tym którzy mają (a czasami nawet ich nienawidzisz). Twoją duszę wypełnia gorycz. I chcesz zdobyć te pieniądze w jakikolwiek sposób. A kiedy już zdobędziesz to, czego zazdrościłeś, to martwisz się, by tego nie stracić. Często masz wyrzuty sumienia dlatego, że dorobiłeś się ich złą drogą i nie w szczytnym celu. To wszystko związane jest z głębią naszej duszy i jakością jej rdzenia.

Starzec Paisjusz mówi: „Im więcej rzeczy posiadasz, tym trudniej ci odczuć szczęście. Jeden samochód - to jeden problem. Dwa samochody - dwa problemy. Dwa domy, w mieście i poza miastem - i twoje zmartwienia rosną…” Im więcej masz, tym mocniej przeżywasz, jeśli jesteś od tego uzależniony. Naucz się trzymać tego, kim jesteś, a nie tego, co masz. W Atenach mieszka pewna bogata kobieta, która bardzo mnie lubi. A ja ją. Ma wspaniały charakter. Kiedyś przyznałem się jej: „Kocham panią, jak swoją mamę. I kochałbym tak samo, gdyby nic pani nie miała”. Wtedy odwróciła się do mnie: „Tak, wiem ojcze. Jak byłoby strasznie, gdyby kochał mnie ojciec za moje pieniądze. Od razu bym to wyczuła i trzymała się na dystans. Przyczyną mojej miłości do ciebie i naszych relacji nie jest to, co posiadam, a to - kim jestem”. Pieniądze przychodzą i odchodzą. Nie dają prawdziwego szczęścia i radości.


Sam jesteś przyczyną tego, że jest źle

Są ludzie, którzy wiele osiągnęli w swoim życiu, nie zważając na to, że nie raz znajdowali się w beznadziejnych sytuacjach i wychodzili z nich. Jeśli poszukacie w Internecie, to znajdziecie wiele takich historii. Ludzie bez rąk… na Youtube jest filmik, jak mama przewija swoje dziecko nogami. Ktoś inny maluje obraz, trzymając pędzel ustami. Przedwczoraj przysłano mi link: człowiek nie ma rąk, ani nóg, ale chodzi do szkół, rozmawia z uczniami i porywa ich, napełniając nadzieją i marzeniami. To słabe stworzenie, które nie jest w stanie samo obrócić się na drugi bok podczas snu! Nie może się uczesać, chodzić, nic. I tacy ludzie mogli w życiu wiele osiągnąć. A ty nie możesz? Kto z was znajduje się w takiej sytuacji, jak oni? Młody człowiek, pełen sił, talentów, zdolności, łka: „Nic ze mnie nie będzie!” Będzie! Dlaczego utwierdziłeś się w takim przekonaniu? Dlaczego powtarzasz to sobie każdego dnia? Otwierasz oczy - i zamiast powiedzieć: „Chwała Bogu, dzisiaj postaram się z Bożą pomocą coś znaleźć”, mówisz: „Jaki beznadziejny dzień! Co ja będę robił? Znowu wszystko nie tak”. I jeśli nie uwierzysz w swoje marzenie, które twemu sercu daje Bóg, to znów - „jest źle”. Ale sam jesteś przyczyną tego, że „jest źle”


Czym jest szczęście?

Wielkim szczęściem jest posiadanie w życiu tego, czego chcesz. Są ludzie, którzy mogą dostać wszystko, czego zapragną. I wśród nas, tutaj, są tacy ludzie. I chwała Bogu! Za ich własne trudy lub w spadku po przodkach Bóg dał im dary, łaski, bogactwo. Chcesz odbyć wyprawę? Możesz to zrobić. Chcesz jutro kupić nowy samochód? Nie ma problemu. Chcesz pojechać w wybrane miejsce? Proszę bardzo.

Szczęściem nazywany jest stan, kiedy masz wszystko, czego pragniesz. Ale jest też inne szczęście - być szczęśliwym z tym, co masz. Masz mało rzeczy i pieniędzy, ale jesteś szczęśliwy. Masz dużo wszystkiego i jesteś szczęśliwy. I spokojny. Kiedy witam się z człowiekiem i pytam co u niego, a on odpowiada mi, że wszystko chwała Bogu - cieszę się. Ani jedno słowa goryczy nie wypływa z jego ust. „Co słychać?” - „Wszystko dobrze, ojcze, wszystko dobrze! Żona - no wiesz, jeździmy po lekarzach, walczymy (a jest ona ciężko chora…)”. Człowiek pokłada nadzieję, nie popada w rozpacz. Widzę go pogrążonego nie w depresji, a w nadziei. To właśnie nazywa się szczęściem.

archimandryta Andrzej (Konanos)

za: pravoslavie.ru

fotografia: gabriel77 /orthphoto.net/