publicystyka: Słowo w dzień świętego apostoła Jana Teologa

Słowo w dzień świętego apostoła Jana Teologa

tłum. Michał Diemianiuk, 09 października 2019

Czy myśleliście kiedykolwiek, jak ogromna, jak nieskończona jest wielkość apostołów? Czy myśleliście o tym, jak niezmierna była ich siła?

Czy myśleliście o tym, jaką ogromną siłą ducha, jaką odwagą władali ci wybrańcy Chrystusa, ci bracia Chrystusa, ci Jego przyjaciele?

Czy myśleliście o tym, że Bóg nasz znający serca wybrał na swoich uczniów tych, których serca były najbardziej czyste, najbardziej płomienne, najbardziej zdolne przyjąć całą głębię i całą wielkość nauki Chrystusa?

Czy myśleliście o tym, jakiego zdumiewającego cudu dokonał nad nimi Bóg, kiedy w dniu Pięćdziesiątnicy zesłał Swego Ducha na nich i dał im siły i zdolność mówienia we wszystkich językach, bowiem to było im niezbędne, bowiem mieli głosić naukę wszystkim narodom i powinni byli mówić w różnych językach?

W czym była główna siła apostołów?

W tym, że swoim głoszeniem podporządkowali cały świat Chrystusowi.

Ogromna, straszna była siła Imperium Rzymskiego. To było światowe mocarstwo, państwo, które podporządkowało swojej władzy narody całego ówczesnego świata, podporządkowało sobie wszystkich.

Jednym z ważniejszych filarów władzy tego imperium była religia pogańska, do której Rzymianie przykładali ogromne znaczenie. Myśleli, że jeśli upadnie ich religia, to upadnie też ich państwo. Nie pomylili się - tak też się stało.

Któż skruszył ich światową władzę? Któż zwyciężył i zniszczył pogańską religię?

Apostołowie Chrystusowi, którzy głosili całemu światu Ewangelię. Ci biedni, nie uczący się niczego rybacy galilejscy, prości ludzie, zupełnie bezbronni, władający tylko jednym mieczem - mieczem słowa Bożego, pokonali religię pogańską i wznieśli na jej ruinach krzyż Chrystusowy.

Czy wiecie, jakich bezmiernych trudów wymagało to zwycięstwo, jakie okrutne cierpienia i prześladowania podążały za ich głoszeniem Chrystusa?

Czy wiecie, że oni wszyscy, oprócz tylko wielkiego apostoła Jana Teologa, którego chwalebną pamięć dzisiaj świętujemy, zakończyli męczeńsko swoje życie, niektórzy w strasznych cierpieniach: apostołowie Piotr, Andrzej, Bartłomiej, Filip, Ananiasz zostali ukrzyżowani, Piotr głową w dół.

Z apostoła Bartłomieja zdarto całą skórę i ukrzyżowano go. Apostoł Mateusz zmarł straszną śmiercią w Etiopii. I chociaż tylko apostoł Jan Teolog zmarł naturalną śmiercią, to i on nie uniknął mąk i ciężkich prześladowań. Z rozkazu pogańskiego cesarza został wrzucony do kotła, w którym wrzały olej i siarka, ale dzięki Bożej sile pozostał nienaruszony, i wtedy został zesłany na dziką, skalistą wyspę Patmos.

To było miejsce najcięższego zesłania, gdzie zsyłano tylko największych przestępców.

Zwyciężyli, zwyciężyli apostołowie Chrystusa cały pogański świat, i ich łaskawe głoszenie zajaśniało nad światem słońcem prawdy, rozganiając mrok pogaństwa.

Jeśli tak wielcy byli święci apostołowie, to co powiedzieć o apostole i ewangeliście Janie Teologu, który był umiłowanym, wybranym uczniem Chrystusowym?

Chrystus kochał wszystkich swoich apostołów, ale szczególnie gorącą miłością kochał Jana Teologa, którego powołał na drogę apostolską w jego młodości.

Wiedział, jak drogocenne serce bije w piersi Jana. Zaznaczał to wiele razy. Jan spoczywał na piersi Pana Jezusa w czasie Ostatniej Wieczerzy i zapytał go na ucho o zdrajcę: “Panie, kim on jest?”

On był jednym z tych wybranych, przed którymi przemienił się Jezus na górze Tabor, był tam razem z Piotrem i swoim bratem, Jakubem.

Ci trzej wybrani apostołowie byli w sadzie Getsemani, kiedy tam modlił się Pan Jezus Swoją ostatnią modlitwą, oblewając się krwawym potem.

Jemu Chrystus, wisząc na krzyżu, przykazał, aby był opiekunem i obrońcą Swojej Przeczystej Matki: spojrzał na Swoją Matkę, a potem na ucznia, powiedział jej: “Oto syn twój!” i jemu: “Oto matka twoja!”

Powiedzcie więc, powiedzcie, kto ze wszystkich ludzi, żyjących na świecie, jest bardziej godny naszej miłości niż apostołowie Chrystusowi, a spośród nich wybrany, umiłowany przez Pana Jan Teolog?

Jego wielkość jest niezmierna i zasługuje on na najbardziej płomienną, najgorętszą miłość, najgłębszą cześć.

Jest wielki i w innym aspekcie: był ewangelistą, napisał największą z czterech Ewangelii, Ewangelię niepodobną do trzech pozostałych Ewangelii: według Mateusza, Marka i Łukasza, bowiem w swoich Ewangeliach oni przede wszystkim opowiadają o życiu Pana Jezusa, o Jego cudach, Jego sławnych czynach, o głębokich przypowieściach przez Niego powiedzianych; w nich, oczywiście, zawiera się też nauka o Bóstwie Pana Jezusa. Ale żaden z tych trzech ewangelistów z taką ogromną siłą nie ogłosił chrześcijańskiemu światu o Bóstwie Pana Jezusa Chrystusa.

Jego Ewangelia jest zaiste zdumiewająca.

W ciągu tysiącleci napisano niezliczoną ilość ksiąg. Wśród nich są też bardzo, bardzo mądre, bardzo cenne dla nas, zawierające tę czy inną cząstkę prawdy, ale jeśli porównać te wszystkie księgi, razem wzięte, z samą tylko Ewangelią według Jana, to one wydadzą się nam słabo błyskającymi  na nocnym niebie dalekimi gwiazdkami, a Ewangelia Jana będzie jaskrawie świecącym słońcem, oświecającym cały wszechświat, zaćmiewającym światło gwiazd.

W swojej Ewangelii z ogromną siłą i głębią święty Jan świadczy światu o Boskości Pana Jezusa.

Nie ma niczego większego w świecie niż pierwszy rozdział jego Ewangelii, która czytana jest raz w roku pierwszego dnia Świętej Paschy na Liturgii: “Na początku było Słowo, i Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”.

Od razu, on od razu powiedział, że Bogiem było Słowo, a Słowem nazywa się Pan Jezus Chrystus. I cała jego Ewangelia pełna jest świadectw o Panu Jezusie jako prawdziwym Bogu, Drugiej Osobie Świętej Trójcy.

Tylko w niej są zawarte wszystkie najważniejsze mowy Samego Pana Jezusa Chrystusa, w których On Sam świadczy o Swojej Boskości.

Tylko w tej świętej Ewangelii czytamy o nadzwyczaj głębokiej w treści rozmowie z Nikodemem, który przyszedł w nocy do Jezusa, o Jego rozmowie z Samarytanką, czytamy o wskrzeszeniu Łazarza.

Czytamy w niej pożegnalną rozmowę Pana Jezusa z apostołami przed Swoimi cierpieniami.

Czytamy zadziwiającą Jego modlitwę do Swojego Ojca, którą nazywa się modlitwą arcykapłańską.

Już w pierwszym wieku, jeszcze za życia apostoła Jana, pojawiły się bardzo groźne herezje, które gdyby nie zostały osądzone jako fałszywe, mogłyby zniszczyć całe chrześcijaństwo.

Sobory powszechne i pojedynczy wielcy święci walczyli z tymi herezjami i niszczyli je.

A czym kierowali się oni w swojej walce przeciwko herezjom?

Przede wszystkim i najbardziej Ewangelią według Jana, bowiem z niej czerpali oni absolutne dowody Boskości Pana Jezusa.

Ale nie tylko Ewangelię napisał święty apostoł Jan Teolog, on napisał też trzy cudowne listy powszechne. I w tych listach jawi się on nam jako największy orędownik i głosiciel miłości.

Z samego pierwszego jego listu dowiemy się, że najważniejsze dla nas - dowiedzieć się, że Bóg jest miłością.

W starożytnym świecie bogów przedstawiano tylko jako groźnych władców, karzących i mszczących się, i nikt nie wiedział do tej pory, dopóki nam tego nie objawił święty Jan, że Bóg jest miłością.

Jego listy - ciągły hymn o miłości. Nikt z taką siłą, z takim uporem nie głosił o miłości, jak święty Jan.

Żył bardzo długo, ponad sto lat, i całe życie głosił o miłości. A kiedy pokonały go ciężkie niemoce starości i nie miał sił głosić długich kazań, to powtarzał stale jedno krótkie zdanie: “Dzieci, miłujcie siebie nawzajem!”

Jego uczniowie zapytali go: “Ojcze święty! Co to znaczy, że powtarzasz zawsze to samo?”

Święty apostoł odpowiedział im: “Ja dlatego mówię tylko to zdanie, bo w nim zawiera się cała istota Ewangelii Chrystusa, bowiem Ewangelia Chrystusa jest nauką o świętej miłości”.

Napisał jeszcze zadziwiającą księgę, nazywaną Apokalipsą, lub Objawieniem świętego Jana. Napisał w niej to, co było objawione mu przez Boga na wyspie Patmos o ostatnich losach świata przed strasznym, drugim przyjściem Chrystusa. Zadziwiająca jest także ta księga: z niej czerpiemy największe objawienia i tajemnice Boże.

Powiedzcie, czy nie godny jest ten apostoł naszej bezmiernej miłości, nie godny tego, żeby w dzisiejszy dzień, kiedy świętuje się jego pamięć, nasze cerkwie były pełne ludzi? A widzicie, jak daleko niepełna jest cerkiew.

Chrześcijanie nie przywykli czcić największego apostoła Jana Teologa tak, jak należy.

Napełnia się po brzegi cerkiew w dniu zwierzchnich apostołów Piotra i Pawła, jeszcze bardziej - w dni pamięci świętego biskupa Mikołaja. Oczywiście, oczywiście, i apostołowie Piotr i Paweł, i święty Mikołaj zasługują na najgłębszą miłość.

Ale dlaczego takiej głębokiej miłości nie okazujecie temu, który przez Samego Chrystusa został postawiony najwyżej: i wyżej od Piotra i Pawła, i wyżej od świętego Mikołaja? Dlaczego nie oddajecie mu czci, dlaczego nie kłaniacie się przed pamięcią świętego apostoła i ewangelisty Jana Teologa?

Jest i moja w tym wina: oczywiście powinienem był za każdym razem w dni pamięci wielkiego Jana Teologa sam sprawować nabożeństwo, arcykapłańskim nabożeństwem przyciągać was do cerkwi Pańskiej. I bardzo chciałbym dzisiaj odprawiać nabożeństwo, ale nie ma ku temu możliwości, bo nie ma tych współsłużących, bez których niemożliwe jest arcykapłańskie nabożeństwo.

Zapamiętajcie więc chociaż samo moje dzisiejsze słowo i oddajcie razem ze mną modlitewny śpiew wielkiemu i sławnemu apostołowi Janowi Teologowi, przyjacielowi i bratu Chrystusowemu.

Święty biskup Łukasz (Wojno-Jasieniecki)

za: pravoslavie.ru