publicystyka: Starasz się, ale ci nie wychodzi - Bóg i tak cię kocha

Starasz się, ale ci nie wychodzi - Bóg i tak cię kocha

tłum. Justyna Pikutin, 28 września 2019

Mówisz na przykład: „Kocham”. Ale „kocham” może znaczyć „potrzebuję”. To nie jest czysta miłość. Po prostu w rzeczy samej potrzebujemy niektórych ludzi. Jednak to nie znaczy, że ich kochamy.

Kochać - to znaczy chcieć dobra tego, kogo kochasz i troszczyć się o niego. Jeśli ktoś mógłby odnieść sukces - chcę tego, nawet jeśli nie przynosi mi to żadnej korzyści. „Życzę sukcesów swemu dziecku dlatego, że je kocham. Niech jedzie uczyć się do wybranego kraju na całym świecie. Kocham je i życzę mu tylko tego, co dobre. Przecież musi rozwinąć skrzydła i wyjechać. Z szacunkiem podchodzę do jego decyzji dlatego, że je kocham. Tak, będę za nim tęsknił, moje oczy nie będą go widziały, a ręce nie będą mogły go przytulić czy dotknąć, nie będę mógł być przy nim”. Przecież kiedy kochasz, myślisz przede wszystkim o tym, kogo kochasz. Myślisz o tym, co dobre dla innych. Tak, to trudne.

Przytoczę taką sytuację z życia. Ojciec mówi swemu synowi: „Chcę, byś poszedł na wybrane studia. Kocham cię, myślę o tobie, życzę ci wszystkiego, co dobre”. Na co syn odpowiedział: „Robię wszystko, co w mojej mocy, staram się”. Przygotowywał się, czytał, ale nie przeszedł rekrutacji. I ojciec w gniewie (przecież kiedy złościmy się, mówimy wszystko co czujemy i myślimy, chcąc pokazać kim jesteśmy w rzeczy samej) powiedział mu: „Znowu. Takim życiowym niezdarą już pozostaniesz. Jutro idę do pracy i co mam powiedzieć innym, przecież ich dzieci się dostały. Córka mojego kolegi się dostała. Jak mam jutro stanąć przed wszystkimi i powiedzieć, że ty się nie dostałeś?”. I dziecko tak odbiera tę sytuację: „Mój ojciec mówi, że mnie kocha, a teraz straciłem wartość w jego oczach. Ponieważ nie dostałem się na studia, on już mnie nie kocha. Porównuje mnie do córki kolegi i oświadcza - Co mam jutro powiedzieć w pracy?”

Tak więc jest to miłość na warunkach. „Kocham cię pod warunkiem, że dostaniesz się na studia. Kocham cię pod warunkiem, że nie będę musiał się przez ciebie wstydzić”. „No dobrze, nie przesadzaj, i tak go kocham” - powiesz mi. Tak, ale zobacz, co powiedziałeś: „Jak mam się pokazać sąsiadom, co powiedzieć innym, jak pokazać prawdziwe oblicze naszej rodziny? Powiedzieć, że nasze dziecko nie zdało egzaminów?” I co się stało? Czy wartość człowieka zależy od tego czy dostał się na studia i ile zdobył dyplomów? Czy kochać człowieka można tylko wtedy, gdy ma on talent do nauki? Nie, mój drogi. Kocham innego nie zaważając na to, co zrobił - tak, jak nas kocha Bóg.

Kiedyś spytałem dziecko: „Kiedy grzeszysz, jak się czujesz przed Bogiem?” A ono odpowiedziało mi: „Czuję, że On patrzy na mnie dziwnie, żałuje mnie i gniewa się”. Inny odpowiedział: „Czuję, że Bóg mnie ukarze”. Ale święci mówią, że „kiedy grzeszymy, powinniśmy czuć, że Bóg nas obejmuje z jeszcze większą miłością, przecież wtedy potrzebujemy Go jeszcze bardziej”.

Bóg kocha każde swoje stworzenie. Kocha ciebie i kocha mnie. Nie tylko wtedy, kiedy jesteśmy posłuszni, ale też wtedy, kiedy nie jesteśmy, gdy popełniamy błędy i upadamy. Nawet wtedy, gdy postępujesz jak syn marnotrawny, Bóg cię kocha. I wtedy masz wartość w Jego oczach, nie dlatego, że jesteś dobry czy zły, ale dlatego, że jesteś dziełem Jego miłości, Jego rąk. Masz wartość i starasz się przezwyciężać pokusy; Bóg nie osądzi cię za to, przecież wie, że masz problemy na danym etapie życia. Starasz się, ale ci nie wychodzi - mimo to Bóg cię kocha. Jesteś jak obraz, na który patrzy Bóg i widzi twoje starania „współpracy” z Jego łaską, by wziąć pędzel i narysować Jego oblicze w swoim sercu, oblicze Boga, oblicze miłości Chrystusowej. Nie możesz, popełniasz błędy, gdzieś tylko brudzisz, wszystko mieszasz. Bóg widzi to i mówi: „W końcu chcę zobaczyć dokończony obraz. Nie śpieszy mi się. Wiem, że dzisiaj popełniłeś błąd; wiem, że dzisiaj pracujesz nad tym. Nie wyciągam wniosków na twój temat. Szanuję cię i nie porównuję cię do nikogo. Przede mną stoją święci, Aniołowie i Archaniołowie. Obok mnie stoi Matka Boża z przepiękną duszą i kochającym sercem. A kim ty jesteś? Nie, tak nie mówię”. Bóg tak nie mówi, nie porównuje, kocha każdego indywidualnie prawdziwą miłością.

Archimandryta Andrzej (Konanos)

za: pravoslavie.ru

Fotografia: Sheep1389 / orthphoto.net /