Zostań przyjacielem cerkiew.pl
Winnica i źli dzierżawcy
o. Konstanty Bondaruk, 15 września 2019
W dwudziestym pierwszym rozdziale Ewangelii według Mateusza jest zapisana przypowieść Chrystusa o winnicy. Niewątpliwie wykorzystana tam metafora była użyta przez Jezusa celowo, na podstawie dobrze znanej pieśni proroka Izajasza. Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody. "Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a między winnicą moją. Co jeszcze miałem uczynić winnicy? Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz. Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi i prawowierności, a oto krzyk grozy (Іz 5, 1-7).
Siedemsetletnia tradycja
Wszyscy obecni z łatwością zrozumieli dosyć jasną metaforę. Właściciel winnicy to Bóg, dzierżawcy winnicy - naród żydowski, ogrodzenie - Prawo Mojżeszowe, przykazania Boże. Żydzi bezustannie je naruszali doprowadzając winnicę, to znaczy siebie, do zguby. Prorok Izajasz, który żył i zmarł przeszło 700 lat przed narodzeniem Chrystusa, opisał całkiem typową, wielowiekową tradycję zakładania winnicy. W czasach Chrystusa robiono dokładnie tak, jak w czasach proroka. Bogaci właściciele winnic, w których rosły także oliwki, figi, palmy daktylowe oraz inne drzewa i rośliny, często oddawali je w dzierżawę. Zwyczajowo, przez pierwsze 3 lata dzierżawcy nic nie płacili, ale później już 25% od rocznego dochodu. Naturalnie zdarzało, się, że nieuczciwi dzierżawcy odmawiali zapłaty, przepędzali sługi gospodarza, a nawet ich zabijali. Żydzi czytali w pismach świętych o co najmniej 6 prorokach, których Bóg posyłał dla obwieszczenia swej woli, których jednak Żydzi nie słuchali, przepędzali ich, prześladowali i wręcz zabijali. W umiłowanym Synu, którego gospodarz posłał do dzierżawców w nadziei, że może przynajmniej Jego uszanują, obecni wyczuli aluzję do samego Jezusa Chrystusa, Którego Bóg posłał ku opamiętaniu ludzi, ci jednak już planowali Jego śmierć.
Dzierżawcy winnicy zabijali Bożych wysłanników, włącznie z Synem, w akcie buntu przeciw Bogu; nie uznając Jego autorytetu i władzy. Kierowało nimi także pragnienie, aby zająć miejsce Boga oraz chciwość, aby zagarnąć Jego własność. Od takich pokus nie są wolni i współcześni nam ludzie. Kiedy ktoś sprzeciwia się obcemu włamaniu do swego domu i do swego życia, gdy broni swego majątku, rodziny albo nawet swej pozycji i swej niezależności, wówczas uważamy to za rzecz normalną. Gorzej, gdy w obronie własnego dobra człowiek przekracza dopuszczalne granice przyzwoitości. Jeszcze gorzej, kiedy człowiek zapomina, że wszystko dookoła niego, cała ta winnica, w której on pracuje, została stworzona przez Boga, oddana mu jedynie w dzierżawę i powinna przynosić plon doczesny na dziś i plon na wieczność.
Chcemy sami rozporządzać winnicą
Wielu ludzi spośród nas bardzo przypomina ewangelicznych dzierżawców winnicy, odrzucających prawa i wolę gospodarza - Boga. Ich postawa wyraża się w słowach: „Chcę żyć na własny rachunek, według swego rozumu i woli! Chcę dysponować winnicą - światem według swego gustu i upodobania!” Zanim w myślach potępimy niewdzięcznych dzierżawców, może warto przyjrzeć się samym sobie. Jakże często w życiu kierujemy się własną logiką, sami określamy granice dobra i zła, ofiarowując Bogu jedynie małą część swej uwagi i czasu - i to na marginesie życia. Jednak Bóg nigdy nie zniechęca się do nas. Bezustannie wychodzi naprzeciw ludzkiej przewrotności w swoim Słowie i w sakramentach. Chce być naszym pokarmem i mocą w walce z pokusami tego zepsutego świata. Bóg pragnie, abyśmy tej wolności, którą nas obdarował, nie obrócili przeciwko Niemu, lecz starali się żyć w miłości i wierności. Nie powinniśmy przepędzać, lecz zaprosić Syna Boskiego gospodarza winnicy do swego życia i posłuchać tego, co On nam proponuje. Trzeba uwierzyć, że Bóg ma wspaniały plan także wobec nas. Całkowicie szanując naszą wolność, z zaufaniem wobec naszej dojrzałości i dobrej woli, Bóg zaprasza nas do pracy w Swej winnicy. Także przez słowa tej ewangelicznej przypowieści zachęca nas, abyśmy odrzucili pychę, wyszli z zaklętego koła egoistycznego dążenia do szczęścia według swoich wyobrażeń. Bóg chce, abyśmy podjęli Jego pracę nad przemienieniem i uszlachetnieniem świata. Świat oczekuje naszej pracy jak winnica deszczu.
Chrystus kamieniem węgielnym
Warto zwrócić uwagę na końcowe słowa przypowieści: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: właśnie ten kamień , który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w oczach naszych (Mt 21, 42). Przywołując 118 psalm Dawida Jezus miał na myśli fakt. Oto budowniczym wznoszącym świątynię Salomona dostarczono kamień nietypowej wielkości i kształtu. Odrzucony przez budowniczych głaz walał się jako zbędny, jednak do czasu, bo oto trzeba było wykonać narożnik. Wówczas budowniczowie stwierdzili, że dla stabilności całej konstrukcji potrzebny jest kamień o wyjątkowej twardości i masie. Wykorzystali oni właśnie ten kamień, który dłuższy czas przeleżał na słońcu i w deszczu, i wprost idealnie pasował na swoje miejsce.
W „Piśmie Świętym” o kamieniu węgielnym wspomina się w sumie 12 razy. W proroctwie Izajasza miał on być metaforą przywódców Izraela i samego Mesjasza. Przeto tak mówi Pan Bóg: Oto Ja kładę na Syjonie kamień, kamień dobrany, węgielny, cenny, do fundamentów założony. Kto wierzy, nie potknie się (Iz 28, 16). Zwracając się do żydowskiej starszyzny, Apostoł Piotr emocjonalnie i z pasją przekonywał, że ukrzyżowany z ich woli i zmartwychwstały Chrystus: On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz 4, 11-12). Apostoł kilkakrotnie przyrównuje Chrystusa do kamienia, który dla jednych stał się podstawą chluby, zaś dla innych upadku. Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia (1 P 2, 7-8). Również apostoł Paweł w swych listach wskazywał na Chrystusa jak na kamień węgielny. A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga; zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha (Ef 2, 19-22). W innym miejscu tenże Apostoł przyrównuje Chrystusa do fundamentu. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. (1 Кor 3, 11).
Od poniżenia ku wywyższeniu
Jezus Chrystus jest tym fundamentem i zwornikiem, Który oprze się każdemu złu i wszelkim przeciwnościom losu. On wieńczy całą budowlę; On jest Alfą i Omegą, Pierwszym i Ostatnim, Początkiem i Końcem (Ap 22, 13). Przypowieść o winnicy i złych dzierżawcach wskazuje na związek pomiędzy cierpieniem, poniżeniem, ukrzyżowaniem, a chwałą i zmartwychwstaniem. Jezus Chrystus przeszedł drogę poczynając od zdrady, uwięzienia i tortur. Na pierwszy rzut oka Jego misja zakończyła się klęską. Oto został pozbawiony godności i wolności, niesprawiedliwie osądzony, zelżony i wydany w ręce wrogów. Wręcz okazał się pionkiem w rękach możnych tego świata, opuszczony przez przyjaciół i nawet doznając uczucia opuszczenia przez Boga. Zmarł haniebną śmiercią, na krzyżu. A mimo to nie wszystko tak się zakończyło. Później było zmartwychwstanie, wywyższenie i wieczne panowanie. Jak czytamy w Liście do Filipian uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa, zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca (Fl 2, 8-11).
Podążając za Chrystusem i my przechodzimy tę drogę. Droga do zmartwychwstania prowadzi przez krzyż. Nie zdarza się życie całkiem pozbawione cierpień, ale też nie one są celem naszego życia. Zarówno nadmierna mistyfikacja cierpień, jak i nadzieja na życie bez cierpień i bólu, okazują się iluzją. Upodobnienie do Chrystusa to umiejętność brania na swe barki ciężarów życia związanych z krzyżem wraz z doświadczeniem duchowej radości, która płynie z łączności z Chrystusem. Bez tej umiejętności życie duchowe zamienia się w jarzmo, ciężar, balast i przykry obowiązek związany z wykonywaniem niezrozumiałych przykazań. W „Biblii” wierzący są nazwani „żywymi kamieniami” obciosanymi i złączonymi miłością wedle przykładu Jezusa Chrystusa. Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa (1 P 2, 4-5)
Więcej słuchać Boga niż ludzi
Niegdyś w odpowiedzi na śmiałe wystąpienie apostołów przed Sanhedrynem: trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi, gdy chciano apostołów zabić (Dz 5, 29) głos zabrał faryzeusz imieniem Gamaliel. Mężowie izraelscy (…) zastanówcie się dobrze, co macie uczynić (…) odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl i sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem (Dz 5, 35-39). Na fundamencie ludzkich autorytetów nie sposób zbudować niczego trwałego. Jednak jest jedno Imię, które nie bacząc na sprzeciw i prześladowanie, nadal pozostaje na ustach milionów ludzi. To Imię kochają lub nienawidzą, przyjmują lub odrzucają, ale ono ciągle jest w centrum uwagi. Gdyby Jezus Chrystus był samozwańcem i ludzką sprawą była Cerkiew Chrystusowa, nikt dziś nie pamiętałby o nich, jak o wspomnianych przez mądrego faryzeusza Teodasie i Judzie Galilejczyku. Jednak niemal dwa miliardy chrześcijan na całym świecie, współczesny stan Cerkwi Chrystusowej świadczą o tym, kto jest tym kamieniem węgielnym odrzuconym przez budowniczych. To jest Pan nasz Jezus Chrystus.
Siedemsetletnia tradycja
Wszyscy obecni z łatwością zrozumieli dosyć jasną metaforę. Właściciel winnicy to Bóg, dzierżawcy winnicy - naród żydowski, ogrodzenie - Prawo Mojżeszowe, przykazania Boże. Żydzi bezustannie je naruszali doprowadzając winnicę, to znaczy siebie, do zguby. Prorok Izajasz, który żył i zmarł przeszło 700 lat przed narodzeniem Chrystusa, opisał całkiem typową, wielowiekową tradycję zakładania winnicy. W czasach Chrystusa robiono dokładnie tak, jak w czasach proroka. Bogaci właściciele winnic, w których rosły także oliwki, figi, palmy daktylowe oraz inne drzewa i rośliny, często oddawali je w dzierżawę. Zwyczajowo, przez pierwsze 3 lata dzierżawcy nic nie płacili, ale później już 25% od rocznego dochodu. Naturalnie zdarzało, się, że nieuczciwi dzierżawcy odmawiali zapłaty, przepędzali sługi gospodarza, a nawet ich zabijali. Żydzi czytali w pismach świętych o co najmniej 6 prorokach, których Bóg posyłał dla obwieszczenia swej woli, których jednak Żydzi nie słuchali, przepędzali ich, prześladowali i wręcz zabijali. W umiłowanym Synu, którego gospodarz posłał do dzierżawców w nadziei, że może przynajmniej Jego uszanują, obecni wyczuli aluzję do samego Jezusa Chrystusa, Którego Bóg posłał ku opamiętaniu ludzi, ci jednak już planowali Jego śmierć.
Dzierżawcy winnicy zabijali Bożych wysłanników, włącznie z Synem, w akcie buntu przeciw Bogu; nie uznając Jego autorytetu i władzy. Kierowało nimi także pragnienie, aby zająć miejsce Boga oraz chciwość, aby zagarnąć Jego własność. Od takich pokus nie są wolni i współcześni nam ludzie. Kiedy ktoś sprzeciwia się obcemu włamaniu do swego domu i do swego życia, gdy broni swego majątku, rodziny albo nawet swej pozycji i swej niezależności, wówczas uważamy to za rzecz normalną. Gorzej, gdy w obronie własnego dobra człowiek przekracza dopuszczalne granice przyzwoitości. Jeszcze gorzej, kiedy człowiek zapomina, że wszystko dookoła niego, cała ta winnica, w której on pracuje, została stworzona przez Boga, oddana mu jedynie w dzierżawę i powinna przynosić plon doczesny na dziś i plon na wieczność.
Chcemy sami rozporządzać winnicą
Wielu ludzi spośród nas bardzo przypomina ewangelicznych dzierżawców winnicy, odrzucających prawa i wolę gospodarza - Boga. Ich postawa wyraża się w słowach: „Chcę żyć na własny rachunek, według swego rozumu i woli! Chcę dysponować winnicą - światem według swego gustu i upodobania!” Zanim w myślach potępimy niewdzięcznych dzierżawców, może warto przyjrzeć się samym sobie. Jakże często w życiu kierujemy się własną logiką, sami określamy granice dobra i zła, ofiarowując Bogu jedynie małą część swej uwagi i czasu - i to na marginesie życia. Jednak Bóg nigdy nie zniechęca się do nas. Bezustannie wychodzi naprzeciw ludzkiej przewrotności w swoim Słowie i w sakramentach. Chce być naszym pokarmem i mocą w walce z pokusami tego zepsutego świata. Bóg pragnie, abyśmy tej wolności, którą nas obdarował, nie obrócili przeciwko Niemu, lecz starali się żyć w miłości i wierności. Nie powinniśmy przepędzać, lecz zaprosić Syna Boskiego gospodarza winnicy do swego życia i posłuchać tego, co On nam proponuje. Trzeba uwierzyć, że Bóg ma wspaniały plan także wobec nas. Całkowicie szanując naszą wolność, z zaufaniem wobec naszej dojrzałości i dobrej woli, Bóg zaprasza nas do pracy w Swej winnicy. Także przez słowa tej ewangelicznej przypowieści zachęca nas, abyśmy odrzucili pychę, wyszli z zaklętego koła egoistycznego dążenia do szczęścia według swoich wyobrażeń. Bóg chce, abyśmy podjęli Jego pracę nad przemienieniem i uszlachetnieniem świata. Świat oczekuje naszej pracy jak winnica deszczu.
Chrystus kamieniem węgielnym
Warto zwrócić uwagę na końcowe słowa przypowieści: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: właśnie ten kamień , który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w oczach naszych (Mt 21, 42). Przywołując 118 psalm Dawida Jezus miał na myśli fakt. Oto budowniczym wznoszącym świątynię Salomona dostarczono kamień nietypowej wielkości i kształtu. Odrzucony przez budowniczych głaz walał się jako zbędny, jednak do czasu, bo oto trzeba było wykonać narożnik. Wówczas budowniczowie stwierdzili, że dla stabilności całej konstrukcji potrzebny jest kamień o wyjątkowej twardości i masie. Wykorzystali oni właśnie ten kamień, który dłuższy czas przeleżał na słońcu i w deszczu, i wprost idealnie pasował na swoje miejsce.
W „Piśmie Świętym” o kamieniu węgielnym wspomina się w sumie 12 razy. W proroctwie Izajasza miał on być metaforą przywódców Izraela i samego Mesjasza. Przeto tak mówi Pan Bóg: Oto Ja kładę na Syjonie kamień, kamień dobrany, węgielny, cenny, do fundamentów założony. Kto wierzy, nie potknie się (Iz 28, 16). Zwracając się do żydowskiej starszyzny, Apostoł Piotr emocjonalnie i z pasją przekonywał, że ukrzyżowany z ich woli i zmartwychwstały Chrystus: On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz 4, 11-12). Apostoł kilkakrotnie przyrównuje Chrystusa do kamienia, który dla jednych stał się podstawą chluby, zaś dla innych upadku. Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia (1 P 2, 7-8). Również apostoł Paweł w swych listach wskazywał na Chrystusa jak na kamień węgielny. A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga; zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha (Ef 2, 19-22). W innym miejscu tenże Apostoł przyrównuje Chrystusa do fundamentu. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. (1 Кor 3, 11).
Od poniżenia ku wywyższeniu
Jezus Chrystus jest tym fundamentem i zwornikiem, Który oprze się każdemu złu i wszelkim przeciwnościom losu. On wieńczy całą budowlę; On jest Alfą i Omegą, Pierwszym i Ostatnim, Początkiem i Końcem (Ap 22, 13). Przypowieść o winnicy i złych dzierżawcach wskazuje na związek pomiędzy cierpieniem, poniżeniem, ukrzyżowaniem, a chwałą i zmartwychwstaniem. Jezus Chrystus przeszedł drogę poczynając od zdrady, uwięzienia i tortur. Na pierwszy rzut oka Jego misja zakończyła się klęską. Oto został pozbawiony godności i wolności, niesprawiedliwie osądzony, zelżony i wydany w ręce wrogów. Wręcz okazał się pionkiem w rękach możnych tego świata, opuszczony przez przyjaciół i nawet doznając uczucia opuszczenia przez Boga. Zmarł haniebną śmiercią, na krzyżu. A mimo to nie wszystko tak się zakończyło. Później było zmartwychwstanie, wywyższenie i wieczne panowanie. Jak czytamy w Liście do Filipian uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa, zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca (Fl 2, 8-11).
Podążając za Chrystusem i my przechodzimy tę drogę. Droga do zmartwychwstania prowadzi przez krzyż. Nie zdarza się życie całkiem pozbawione cierpień, ale też nie one są celem naszego życia. Zarówno nadmierna mistyfikacja cierpień, jak i nadzieja na życie bez cierpień i bólu, okazują się iluzją. Upodobnienie do Chrystusa to umiejętność brania na swe barki ciężarów życia związanych z krzyżem wraz z doświadczeniem duchowej radości, która płynie z łączności z Chrystusem. Bez tej umiejętności życie duchowe zamienia się w jarzmo, ciężar, balast i przykry obowiązek związany z wykonywaniem niezrozumiałych przykazań. W „Biblii” wierzący są nazwani „żywymi kamieniami” obciosanymi i złączonymi miłością wedle przykładu Jezusa Chrystusa. Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa (1 P 2, 4-5)
Więcej słuchać Boga niż ludzi
Niegdyś w odpowiedzi na śmiałe wystąpienie apostołów przed Sanhedrynem: trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi, gdy chciano apostołów zabić (Dz 5, 29) głos zabrał faryzeusz imieniem Gamaliel. Mężowie izraelscy (…) zastanówcie się dobrze, co macie uczynić (…) odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl i sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem (Dz 5, 35-39). Na fundamencie ludzkich autorytetów nie sposób zbudować niczego trwałego. Jednak jest jedno Imię, które nie bacząc na sprzeciw i prześladowanie, nadal pozostaje na ustach milionów ludzi. To Imię kochają lub nienawidzą, przyjmują lub odrzucają, ale ono ciągle jest w centrum uwagi. Gdyby Jezus Chrystus był samozwańcem i ludzką sprawą była Cerkiew Chrystusowa, nikt dziś nie pamiętałby o nich, jak o wspomnianych przez mądrego faryzeusza Teodasie i Judzie Galilejczyku. Jednak niemal dwa miliardy chrześcijan na całym świecie, współczesny stan Cerkwi Chrystusowej świadczą o tym, kto jest tym kamieniem węgielnym odrzuconym przez budowniczych. To jest Pan nasz Jezus Chrystus.