publicystyka: Przyszłość chrześcijaństwa i religii

Przyszłość chrześcijaństwa i religii

tłum. Gabriel Szymczak, 23 września 2019

Poszukiwałem religii od najmłodszych lat, odkąd pamiętam. Jestem typem osoby, która musi wiedzieć „dlaczego” przed przejściem do czegokolwiek innego, a pytanie „dlaczego życie?” jest pierwsze i najważniejsze. Gdybym nie odpowiedział na nie, zakończyłbym swoje życie wiele lat temu. Dlatego jestem bardzo pozytywnie nastawiony do opinii, że religia jako taka nigdy nie przeminie. Bez religii nie ma odpowiedzi na „dlaczego”.

Podążaj za odbijającą się piłką historii, a nie odkryjesz żadnej epoki, w której ludzie byliby całkowicie niereligijni. Powodem jest to, że wszyscy ludzie na całym świecie po prostu religijni. Bycie człowiekiem tego wymaga.
Odnosząc się więc do ostatniej części tytułowego pytania, religia jako taka jest w dobrej formie, tyle mogę powiedzieć.

Pierwsza część pytania jest nieco bardziej interesująca. Kiedy podążamy za historią chrześcijaństwa, nie możemy się nadziwić, że wiara przetrwała. Niezależnie od pierwszych kilku stuleci walki o przetrwanie (co jest dość oszałamiające), wystarczy spojrzeć o jeden wiek wstecz na bolszewicką Rosję. Kościół prawosławny od samego początku rewolucji był całkowicie spustoszony: zniszczone dziesiątki tysięcy duchowieństwa i cerkwi, zabite dziesiątki milionów wiernych; jeśli ktoś chce znaleźć przykład rozgromienia chrześcijaństwa, to Rosja XX wieku jest z pewnością dobrym punktem odniesienia.

A co z dzisiejszą Cerkwią rosyjską? Czy została unicestwiona? Na szczęście nie. To bolszewizm został zniszczony. Dzisiaj Cerkiew w Rosji odbiła się do tego stopnia, że nie jestem pewien, czy ktokolwiek się tego spodziewał. Według danych ankietowych, po upadku Związku Radzieckiego w 1991 r. tylko 31% Rosjan identyfikowało się jako prawosławni chrześcijanie. Do 2008 r. liczba ta wzrosła do 72%.
Niesamowite!
Ale to bez znaczenia, wielu dzisiaj nadal wydaje się myśleć, że poprzedni wiek był znacznie bardziej oddany chrześcijaństwu niż nasz własny. Mają oni tendencję do myślenia, że to kwestia mniej więcej tylko ostatniego pokolenia, kiedy społeczeństwo gwałtownie odwróciło się od chrześcijaństwa. Wielu wyobraża sobie, że skoro Ameryka była jeszcze dość chrześcijańska do lat 50. lub 60. XX wieku, to świat też był.

To jednak nie tak.

Prawda jest taka, że chrześcijaństwo nigdy nie było tak bardzo pod ostrzałem, jak w XIX i na początku XX wieku. Nie tylko Darwin, Marks i Freud podnosili wrzawę przeciwko chrześcijaństwu. Przeczytaj dzieła niektórych głównych autorów tamtych czasów - Tołstoja, Dostojewskiego, Kirkegaarda, Webera, Junga i wielu innych - a odniesiesz wrażenie, że chrześcijaństwo zostało już całkowicie wyeliminowane we wszystkim oprócz imienia, nawet wśród niewykształconych mas, w całej Europie i Rosji. Wydaje mi się, że niektórzy mogą być ogromnie zdziwieni czy zirytowani, że chrześcijaństwo wciąż jeszcze jest w pobliżu - mimo uderzenia, które otrzymało z każdego zakątka literackiego zaledwie sto lat temu.

Ludzie oczekują, że ono po prostu wypali się. Spoglądają na dzieje starych religii egipskich, greckich i nordyckich, i oczekują, że chrześcijaństwo spotka ten sam los. Uzasadnienie jest podobne: chrześcijaństwo przyszło i dało nowe odpowiedzi na pytania stawiane przez ludzi starożytności, dlatego porzucili oni swoje dawne wierzenia i zostali chrześcijanami. Teraz odpowiedzi chrześcijańskim społeczeństwom udzieliła nauka, więc dlaczego to przeklęte chrześcijaństwo wciąż istnieje? Pod każdym względem Jezus powinien był podzielić los Ra, Zeusa i Odyna. Dlaczego tak nie jest?

Po pierwsze, chrześcijaństwo nie jest mitologią, która była stworzona, aby zaspokoić apetyt starożytnych ludzi na kosmiczne tajemnice, kontynuowaną dziś jedynie przez zaprzeczanie nauce i przez mięśniaków nienawidzących partii Demokratów, gejów i kontroli broni. Częściowo chrześcijaństwo jest nadal obecne, ponieważ jego doktryny nie są i nigdy nie były odpowiedziami na naukowe pytania.
Ponadto ani nauka, ani filozofia świecka nie były w stanie dostarczyć odpowiedzi na zagadnienia związane z dwoma najważniejszymi elementami ludzkiej egzystencji: sensem życia i imperatywem moralnym.

W zakresie moralności, nawet najlepsza świecka myśl, jaka kiedykolwiek powstała, nie stworzyła takiego rodzaju zasady moralnej, która wiąże człowieka z czymkolwiek ponad poziomem racjonalności i obowiązku obywatelskiego. Czyż kiedykolwiek namiętność była niewolnikiem rozumu, a obowiązek obywatelski – zawsze wiążący, nawet wtedy, gdy Temida – sprawiedliwość - patrzyła w drugą stronę?

Ale mógłbyś trzymać się tego wszystkiego, a i tak nie uderzyłoby to w samo serce chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo to przede wszystkim Osoba - Osoba, której grób jest wciąż pusty. Prawdziwe wyeliminowanie chrześcijaństwa wymagałoby wyeliminowania Chrystusa, a aby tak się stało, Chrystus musiałby nagle stać się nieprawdziwy. Jego wpływ nie jest wyłącznie historyczny - On żyje, a Jego Duch żyje wśród tych, którzy zostali wprowadzeni w Jego tajemnice. Ci, którzy chcieliby usunąć chrześcijaństwo, musieliby usunąć Świętego Ducha. Próbowano to uczynić miliony razy przez przemoc, ale zabijanie chrześcijan tylko „produkowało” coraz więcej chrześcijan. Mówi się, że ziarnem Kościoła jest krew męczenników, a historia tak dobrze to potwierdza.

Takie jest moje zdanie.

Eric Hyde

za: Eric Hyde's blog

Fotografia: Nicolay_Chulev / orthphoto.net /