publicystyka: Stając się modlitwą Jezusową

Stając się modlitwą Jezusową

tłum. Gabriel Szymczak, 01 sierpnia 2019

Prawdziwym celem naszego chrześcijańskiego życia jest nabycie Ducha Świętego. Co do postów, czuwania i modlitwy, i jałmużny, i każdego dobrego uczynku dokonanego z powodu Chrystusa, są one tylko środkiem uzyskiwania Ducha Świętego… Oczywiście, każdy dobry uczynek dokonany ze względu na Chrystusa daje nam łaskę Ducha Świętego, a przede wszystkim daje nam to modlitwa, ponieważ jest zawsze pod ręką, jakby tak rzec, jako narzędzie do zdobycia łaski Ducha. Na przykład chciałbyś pójść do cerkwi, ale nie ma cerkwi lub nabożeństwo się skończyło; chciałbyś dać jałmużnę jakiemuś żebrakowi, ale żadnego nie ma, albo nie masz nic do zaoferowania ... chciałbyś zrobić jakiś inny dobry uczynek w imię Chrystusa, ale albo nie masz siły, albo brakuje okazji. Z pewnością nie dotyczy to modlitwy. Modlitwa jest zawsze możliwa dla wszystkich, bogatych i biednych, szlachetnych i pokornych, silnych i słabych, zdrowych i chorych, sprawiedliwych i grzesznych.
- Św. Serafin z Sarowa (Valentine Zander, Św. Serafin z Sarowa)

Wielu rozumie „modlitwę serca” lub „modlitwę Jezusową” jako praktykę osobistego oddania, odpowiedź na napomnienie św. Pawła, aby „nieustannie się modlić”, modlitwę ust, która zstępuje z głowy do serca. Nasza modlitwa powinna stać się tak bardzo częścią nas, że nasze oddychanie, nasze życie staje się modlitwą. Jednak osobiste i wewnętrzne aspekty tej modlitwy nigdy nie są oddzielone ani od modlitwy liturgicznej, ani od naszego życia. Modlitwa serca nie powinna być traktowana jako alternatywa dla Godzin lub Liturgii, podobnie jak inne elementy ascezy, takie jak post i życie pustelnicze, nie są sprzeczne z otrzymywaniem Komunii i wspólnotową modlitwą liturgiczną. Te formy modlitwy raczej się uzupełniają i wspierają.

Modlitwa Jezusowa przedłuża Godziny i Liturgię na całość dnia i nocy. Czytania z Pisma Świętego, Psalmy i Liturgia Eucharystyczna są pokarmem dla życia modlitewnego. Nie ma konfliktu między modlitwą serca a modlitwą liturgiczną, tak jak nie ma go między modlitwą a nabożeństwem, kontemplacją a działaniem.

Życie i słowa trzech świętych ludzi naszych czasów pokazują, że integracja modlitwy w nasze życie sprawia, iż staje się ono, według słów św. Jana Chryzostoma, „Liturgią po Liturgii”.
Te postaci, łączące wiek XIX z naszymi czasami, to: św. Serafin z Sarowa (1759-1831), Paweł Evdokimov (1900-1969) i św. Matka Maria Skobcowa (1891-1945). Ta trójka nie rozmyślała o technikach modlitwy Jezusowej, ale wszyscy po prostu ją praktykowali, razem z z kultem liturgicznym i intensywną służbą dla bliźnich.

Serafin jest z pewnością najpopularniejszym rosyjskim świętym. Mnich i kapłan w Sarowie, był także pustelnikiem, przez pewien czas rekluzem, a w ostatnich latach swego życia nadzwyczajnym starcem. Miał zdolność czytania w ludzkich sercach, a jego świetlana twarz pokazywała, jak mieszka w nas Duch. Obdarzony darem uzdrawiania, był „ikoną” życia duchowego, jak nazwał go Paweł Evdokimov. Zakorzeniony w tradycyjnym życiu chrześcijańskim, nieustannie wykraczał poza tradycyjne wyobrażenie statusu, poza tradycyjne działania i ograniczenia.

Serafin z Sarowa

W XIX wieku św. Serafin z Sarowa świeci jasno, jest prawdziwym „serafinem”. Dla niego Duch był ciepłem w narastającym chłodzie świata. Patrząc na niego w kontekście historycznym, oprócz popularnych obrazów przedstawiających go karmiącego czarnego niedźwiedzia, zgarbionego, chodzącego z rękojeścią topora i klęczącego na kamieniu na modlitwie przez tysiąc dni i nocy, widzimy kogoś, kto nie daje się zamknąć w zwykłej pobożności, kto odmawia zamknięcia się w rolach wypełnianych w życiu. Był światłem w środku lasu, w Cerkwi głęboko potrzebującej odnowy, w czasach wielkiego kulturowego zamieszania, w społeczeństwie politycznych wątpliwości. Donald Nicholl opowiada, jak w sto lat po jego śmierci, w okolicach dnia jego święta, ludzie przynosili jodłowe gałęzie do antyreligijnego muzeum założonego w kazańskiej katedrze w Leningradzie. Wyczuwali, że są tam jego relikwie. Kiedy wreszcie nadszedł koniec ery sowieckiej, te relikwie zostały ponownie odkryte i przeniesione do Sarowa.

Św. Serafin wydaje się ucieleśniać wiele tradycyjnych elementów, nie tylko życia i pobożności Cerkwi, ale także rosyjskiej kultury. Jednak Paweł Evdokimov i inni biografowie zauważają, że w swojej osobie, działaniach i słowach wychodzi on ze zwykłych, oczekiwanych form, obalając stereotypy i mity, które narosły na „duchowości”. Nic dziwnego, że był tak ukochany przez wielu czołowych, paryskich emigrantów. Św. Serafin wyłania się z „Oblubienicy Baranka” Sergiusza Bułgakowa jako przykład Boskiego człowieczeństwa, działającego w człowieku. Odgrywa główną rolę w „Wiekach życia duchowego” Evdokimova, studium świętości w Kościele wschodnim. Serafin wyróżnia się chęcią podążania za Duchem poprzez regularne życie cenobityczne aż do powołania pustelniczego, do życia przez lata jako wirtualny rekluz, do intensywnie aktywnej służby uzdrawiania strapionych i organizowania wspólnoty kobiet w Diwiejewie.
Jego charakter i działalność poddawane były nieustannej krytyce przez lokalnych biskupów, jego opata Nifona i innych członków monasterskiej wspólnoty z Sarowa. Edycja słów Serafina przez metropolitę Filareta, prawdopodobnie wygładzenie szczegółów jego życia, sugeruje niepokój, z jakim Serafin był postrzegany. Pomimo przytłaczającego kultu, wielu ikon, pielgrzymek do jego grobu, uzdrowień i modlitw, kanonizacja Serafina w 1903r. wymagała wywarcia nacisków ze strony Mikołaja i Aleksandry Romanowów.

Liczne wydarzenia świadczą o jego niezwykłej osobowości i duchowej aktywności. Jego wczesna niewidoczność w społeczności Sarowa ustąpiła miejsca rozgłosowi za jego samotnicze zachowanie, niezwykły strój, szczegółowe instrukcje dotyczące budowy cerkwi, młyna i chodnika Dziewicy w Diwiejewie, nie wspominając o uzdrowieniach zarówno Michała Manturowa, jak i Motowiłowa z wyraźnie psychosomatycznych dolegliwości i późniejszym związku między nim a tymi dwoma współpracownikami. Serafin ma ciepłe - ale według niektórych skandaliczne - relacje z mniszkami z Diwiejewa, kieruje ich fizyczną i duchową egzystencją aż do szczegółów dotyczących modlitwy, stroju i pracy.

Słynne wydarzenie, zanotowane przez Motowiłowa, bogato ilustruje zarówno osobowość Serafina, jak i jego pozycję. W śnieżne zimowe popołudnie, na polu przed pustelnią w lesie sarowskim, Serafin pozwolił Motowiłowowi nie tylko zobaczyć świetliste rezultaty przebywania w obecności Boga, w komunii z Nim, ale także umożliwił mu osobisty udział w tym doświadczeniu . Motowiłow opisał prawie oślepiające światło, ciepło, którego doświadczył pomimo zimowego chłodu, piękny zapach, a przede wszystkim nieopisaną radość i pokój - dokładnie to, co Nowy Testament wskazuje na prawdziwą obecność Ducha.

Najbardziej niezwykła natura tego „spotkania” i jeszcze bardziej radykalna treść tego, co Serafin miał do powiedzenia, są często pomijane. Serafin podkreślał absolutnie uniwersalny charakter świętości. Każdy może zdobyć Ducha Świętego. To nie jest wynik wielu modlitw, zapalania świec, trzymania się postów, uczestniczenia w licznych nabożeństwach. Cała ta działalność ma tylko jeden cel - pozwolić Duchowi zamieszkać w nas. Bóg głęboko pragnie świętości każdego człowieka. Czy jest się mnichem, kapłanem czy świeckim, bogatym czy biednym, samotnym czy żonatym - to nie ma znaczenia.

Uzdrowiony cudownie przez Matkę Bożą w dzieciństwie, a także w późniejszym życiu po brutalnym ataku rabusiów, odbiorca licznych odwiedzin Matki Bożej i innych świętych, którzy stale mówili: „On jest jednym z nas”, mający podczas Liturgii wizje Chrystusa - biografia Serafina wydaje się być hagiografią. Oczywiście, wiele szczegółów jest zgodnych z klasycznymi wzorami monastycznego świętego. Ale są ważne różnice. Chociaż był mnichem i kapłanem, Serafin postanowił ubierać się tak, jak chłopi z okolicy, w niebieloną bluzę, latem sandały z kory brzozy, a buty i płaszcz zimą. Oczywiście, przystępując do komunii podczas Liturgii w cerkwi monasterskiej, będzie nosił riasę, kaptur, epitrachelion i poruczy.

Zapalał w swojej celi tysiące świec za tych, którzy przyszli po uzdrowienie, wcierał też święty olej w ich ramiona i nogi, rozdawał każdemu chleb, wino i wodę, przedłużając Eucharystię i czyniąc na podobieństwo karmienia tłumów przez Chrystusa na pustyni. Uprawiał własne warzywa, rąbał drewno, czyścił zarośla, tak jak robili to miejscowi rolnicy i wcześni mnisi. Zachowywał regułę modlitewną, czytał Godziny i prawie dosłownie żył na stronach Biblii. Odwiedzający - od małych dzieci po mających kłopoty dorosłych - byli zachęcani do czytania Ewangelii razem z nim. Relacje mówią o niechęci wspólnoty monastycznej do setek gości, codziennie stojących w kolejce, aby go zobaczyć, tłoczących się na korytarzu na zewnątrz celi. Wspomnienia mówią, że przybywali różni ludzie - nie tylko prawosławni, ale też katolicy, protestanci, Żydzi, muzułmanie i niewierzący.

W końcu nie pasuje on do kategorii świętego monastycznego. W św. Serafinie nie odnajdziemy pojedynczego wzoru kapłana, ascety monastycznego, a nawet starca, on przewyższa je wszystkie. Ucieka nawet z rutynowego życia monastycznego do pustelni i zarówno tam, jak i w jego celi, drzwi są zamknięte dla wszystkich, nawet jego współbraci. Jednak potem drzwi zostają otwarte dla wszystkich i nigdy się nie zamykają. Po „ucieczce ze świata”, on chwycił świat w objęcia. Przez niego, początkowo bardzo niechętnie, monaster również otworzył się na świat, zapowiadając wspaniałą otwartość starców z Optiny, św. Elżbiety i monasteru św. Marii-Marty, św. Marii z Paryża i Paula Evdokimov’a.

Św. Serafin rozciąga możliwość życia w Duchu na każdą osobę, w każdej sytuacji społecznej. Jakikolwiek prestiż związany ze statusem kapłańskim czy monastycznym, zostaje zlikwidowany. Znikają też stereotypy na temat tego, jak wygląda świętość, jakie praktyki ascetyczne są niezbędne. Zachowuje wszystkie zasady monastyczne i tradycje cerkiewne, jednak jego życie i jego słowa wyraźnie pokazują, że są to tylko narzędzia do osiągnięcia celu, a nie cel sam w sobie. Kiedy ktoś rozpozna Ducha Świętego, modlitwy ustają, ponieważ Duch przejmuje władzę, modląc się życiem tej osoby, czyniąc całe jej życie modlitwą. „Zdobycie Ducha Świętego”, powiedział, „jest głównym celem życia chrześcijańskiego”. Jeszcze lepiej znane jest to pokrewne powiedzenie: „Moja radości, zdobywaj Ducha Bożego – wokół ciebie zbawią się tysiące”. Jego „radością” była każda osoba; każdy człowiek, bez względu na to, jak bardzo zdesperowany, był oświecany przez Ducha. Nic dziwnego, że jego pozdrowienie przez cały rok brzmiało: „Chrystus zmartwychwstał”.

Paul Evdokimov i św. Maria Skobcowa

Paul Evdokimov i Matka Maria byli częścią rosyjskiej emigracji we Francji, członkami Egzarchatu metropolity Eulogiusza. Evdokimov był absolwentem pierwszego rocznika Instytutu św. Sergiusza, uczniem o. Sergiusza Bułgakowa. Przyszła matka Maria, Liza Pilenko, wyemigrowała ze swoją matką, jej drugim mężem i trójką dzieci. Oprócz tego, że była utalentowaną pisarką i artystką, a także jedną z pierwszych kobiet, które uczęszczały na zajęcia do Akademii Teologicznej w Petersburgu, była również aktywna w życiu politycznym, prawie stracona zarówno przez Czerwonych, jak i Białą Armię. Była burmistrzem swojego rodzinnego miasta Anapa nad Morzem Czarnym, poetką publikującą już w wieku dwudziestu kilku lat, a ostatecznie zaangażowała w służbę społeczną dla innych emigrantów. Zachęcona przez metropolitę Eulogiusza, zanurzyła się w życie monastyczne „w świecie”, podobnie jak siostry z klasztoru św. Marii-Marty w Moskwie pod przewodnictwem św. Elżbiety Fiodorownej. Założyła w Paryżu i na jego przedmieściach domy gościnne dla osób starszych, bezdomnych, bezrobotnych i strapionych. Sercem każdego była kaplica. Ona i Paweł Evdokimov byli wśród członków-założycieli Rosyjskiego Ruchu Studentów Chrześcijańskich, Evdokimov był jego pierwszym sekretarzem.

Na zdjęciach ze spotkań i rekolekcji tej i innych grup, takich jak bractwo św. Zofii i Akcja Prawosławna, Matka Maria jest widoczna z metropolitą Eulogiuszem, o. Sergiuszem Bułgakowem (jej duchowym ojcem) i innymi czołowymi postaciami „rosyjskiego Paryża”, takimi jak Mikołaj Bierdiajew, Bazyli Zenkovsky, Mikołaj Afanasjew, Jerzy Fiedotow, a zwłaszcza Konstantin Mochulsky, Ilja Fondaminski i ojcowie Lev Gillet, Cyprian Kern i Dymitr Klepinin, jej kapelani.

Podczas okupacji hitlerowskiej Matka Maria chroniła zarówno Żydów, jak i innych, którzy byli ścigani przez Gestapo. Ojciec Dymitr wyposażył wielu w świadectwa chrztu i zapisał ich jako członków parafii związanej z hostelem przy Rue de Lourmel 77. Ostatecznie oboje zostali aresztowani przez Gestapo, wraz z przyjacielem matki Marii, Ilją Fondaminskim i jej synem, Jurijem. Cała czwórka zmarła w obozach koncentracyjnych i została kanonizowana przez Synod Patriarchatu Ekumenicznego oraz ich własną diecezję we Francji.
Matka Maria nie tylko zbierała żywność z targów w Les Halles, gromadziła kawałki chleba i odzież, ale też organizowała leczenie, kursy zawodowe i miejsca pracy, a nawet rządowe dotacje na żywność dla swojej jadalni, aby nakarmić wszystkich głodujących w sąsiedztwie podczas okupacji. Ponadto kontynuowała aktywne życie intelektualne, pisząc sztuki, poezję i liczne artykuły.

Podczas okupacji hitlerowskiej Evdokimov również współpracował z ruchem oporu, by ukryć ludzi ściganych przez Gestapo. Przez prawie dziesięć lat po wojnie kierował schroniskami opiekującymi się biednymi, uchodźcami, ludźmi w trudnej sytuacji. Jako teolog z doświadczeniem w pracy duszpasterskiej i liturgicznej, uczył w Instytucie Św. Sergiusza w Paryżu i Centrum Ekumenicznym w Bossey. Był obserwatorem na Soborze Watykańskim II i stał się ważnym głosem Kościoła Wschodniego na Zachodzie. Był jednym z założycieli międzynarodowego ruchu prawosławnego Syndesmos.

Jego badania były szeroko zakrojone, zajmował się m. in. historycznym wkładem rosyjskich teologów, rozumieniem Matki Bożej i Ducha Świętego przez Kościół Wschodni, teologią ikony, modlitwy i nabożeństw, znaczeniem Ojców i monastycyzmu dla współczesnego społeczeństwa, a zwłaszcza powołaniem wszystkich ochrzczonych i przejawami działania świętości we współczesnym życiu. Prace jego nauczycieli i przyjaciół - oo. Bułgakowa i Afanasjewa, profesorów Antona Kartaszowa, Oliviera Clementa i Nikosa Nissiotisa - są obecne w jego twórczości razem z jego własnym, szczególnym poczuciem bycia człowiekiem modlitwy, „istotą liturgiczną”, świadkiem Chrystusa zarówno w świecie, jak i w Kościele.


Głosząc homilię podczas pogrzebu Pawła Evdokimova, o. Lev Gillet powiedział, że był on tym, który „oddawał cześć w duchu i prawdzie”. O. Lew powiedział, że swobodnie poruszał się w niewidzialnych rzeczywistościach Królestwa, jednocześnie będąc pilnym, skutecznym i niezwykle zatroskanym otaczającymi go ludźmi. Modlitwa i życie były dla niego stałą jednością. W swoim „Wieku życia duchowego” Evdokimov napisał:
W szczególny sposób wzywanie imienia Jezusa czyni łaskę jego Wcielenia uniwersalną, pozwalając każdemu z nas na osobisty udział i nakłonienie serca do przyjęcia Pana… Kiedy boskie Imię jest wymawiane nad krajem lub osobą, wchodzą one w intymną relację z Bogiem… „Modlitwa serca” uwalnia i powiększa ją i przyciąga do niej Jezusa… W tej modlitwie… cała Biblia z całym jej przesłaniem sprowadza się do jej zasadniczej prostoty… Kiedy Jezus jest wchodzi do serca, liturgia zostaje uwewnętrzniona, a Królestwo jest w pełnej pokoju duszy. Imię mieszka w nas jako Jego świątynia, a Boska obecność przemienia nas i uchrystusowia ...

Tutaj, podobnie jak w przypadku św. Serafina, modlitwa serca jest czymś więcej niż tylko duchową praktyką. Jej geniusz polega raczej na tym, że podsumowuje wszystko, o czym mówi Pismo Święte, że całe życie ma być „w Chrystusie” i w Duchu. Modlitwa nie wypędza nas ze świata ani nie ogranicza naszej istoty - wręcz przeciwnie, otwiera i poszerza naszą miłość, naszą służbę. Dzisiaj, gdy pokusą dla wielu jest uczynienie Cerkwi i Liturgii oazą zamkniętą dla innych wierzących i świata, Evdokimov sugeruje coś dokładnie odwrotnego: Liturgia… uczy prawdziwego związku między mną a innymi i pomaga mi zrozumieć słowa: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Modlitwa liturgiczna sprawia, że przeznaczenie każdej osoby staje się dla nas obecne. Liturgiczne litanie prowadzą jednostkę poza siebie, do zgromadzenia, do tych, którzy są nieobecni, do tych, którzy cierpią, i wreszcie do tych, którzy są w agonii. Modlitwa liturgiczna obejmuje miasto, narody, ludzkość, i prosi o pokój i jedność wszystkich… każda dusza wie z doświadczenia, że nie można stać samotnie przed Bogiem i że – liturgicznie – człowiek zbawia się razem z innymi. Zaimek w liturgii nigdy nie pojawia się w liczbie pojedynczej.

Evdokimov wprowadził to w życie, kąpiąc i karmiąc swoje małe dzieci, podczas gdy jego żona nauczała, czy też pracując nad swoimi tezami, gdy rodzina spała. Czynił to w latach świeckich posług duszpasterskich w schroniskach, gdy prowadził wieczorne modlitwy, słuchając o radości i niedoli tych, którzy w nich mieszkali. Później przeżywał także swoją modlitwę pracując jako nauczyciel i w swoich pismach. Olivier Clement nazwał go „pośrednikiem” Kościoła i świata. W jego esejach znajduje się krytyka Sartre'a, De Beauvoir, Camusa, przedstawiana z szacunkiem i rozeznaniem. Zaproponował, aby w każdej szkole teologicznej ustawić krzesło ateizmu, tak głębokie były bowiem pytania współczesnych myślicieli kierowane do wspólnoty wiary. Słuchał i wykorzystywał spostrzeżenia czołowych myślicieli naszych czasów, a także swoich nauczycieli - Bierdiajewa i Bułgakowa oraz wielu innych, w tym Nicolasa Cabasilasa, Teresy z Lisieux, Simone Weil i Junga. Żaden współczesny teolog nie zbadał tak umiejętnie problemu ludzkiego zła pomimo hipotetycznie dobrego i sprawiedliwego Boga. Jego obraz Boga, który cierpi wraz z nami, który ogołaca się w miłości, aby stać się jednym z nas, który dąży do nas z absurdalną lub szaloną miłością, może wynikać jedynie z modlitwy i pełnej miłości służby dla cierpiących, ścieżki jego życia.

Matka Maria opisała włączenie modlitwy, zarówno liturgicznej, jak i modlitwy serca, w tkankę własnego życia:
Ale jeśli w centrum życia Kościoła jest ta ofiarna, dająca siebie miłość eucharystyczna, to gdzie w takim razie są granice Kościoła, gdzie są peryferia tego centrum? Tutaj można mówić o całym chrześcijaństwie jako o wiecznej ofierze Boskiej Liturgii poza murami kościoła. Co to znaczy? Oznacza to, że musimy ofiarować bezkrwawą ofiarę, ofiarę miłości oddającej całego siebie nie tylko w określonym miejscu, na ołtarzu konkretnej świątyni; cały świat staje się pojedynczym ołtarzem jednej świątyni, a podczas tej powszechnej Liturgii musimy ofiarować nasze serca, podobnie jak chleb i wino, aby mogły one zostać przemienione w miłość Chrystusa, aby mógł się w nich narodzić, aby mogły stańcie się sercami „Bogoczłowieka” i aby On dał te nasze serca jako pokarm dla świata, aby mógł doprowadzić cały świat do komunii z tymi ofiarowanymi sercami, abyśmy w ten sposób mogli być jednym z Nim nie po to, abyśmy żyli odnowieni, ale aby Chrystus żył w nas, wcielając się w nasze ciało, ofiarowując nasze ciało na Krzyżu Golgoty, wskrzeszając nasze ciało, ofiarowując je jako ofiarę miłości za grzechy świata, przyjmując je od nas jako ofiarę miłości dla siebie. Wtedy prawdziwie na wszystkie sposoby Chrystus będzie we wszystkich.

Św. Maria przypomina wizję św. Jana Chryzostoma, dotyczącą rozszerzenia modlitwy na dzieła miłości, „Liturgię po Liturgii”, w której serce brata lub siostry, naszego bliźniego, staje się ołtarzem. Dlatego możemy mówić o Liturgii Eucharystycznej przenikającej całe nasze życie, o naszej codziennej pracy będącej „sakramentem brata lub siostry”. Paweł Evdokimov często mówił w swoich pismach o tym, jak twarz osoby przed nami staje się ikoną Chrystusa. Mówią o tym jego wzruszające wspomnienia z lat spędzonych na kierowaniu domami gościnnymi, podobnie jak wspomnienia wielu, którzy go znali, wśród nich o. Lev’a Gilleta, Oliviera Clementa, Christosa Yannarasa, Nikosa Nissiotisa i Elisabeth Behr-Sigel.

Nie sposób nie dostrzec w św. Serafinie, a także w Pawle Evdokimovie i Matce Marii, niesamowitej „ewangelicznej inwersji”, odwrócenia rzeczy, czynionego przez Chrystusa we wszystkich ludzkich sytuacjach. Serafin rozpoczął życie jako wysoki i silny człowiek, a później skurczył się na skutek ran i wieku. Jednak ten mały człowiek, wielki świętością, jest bardzo dokładnie przedstawiony w ostatniej części eseju Matki Marii, zatytułowanego „Rodzaje życia zakonnego”. „Ewangeliczne” lub radykalne życie Ewangelii jest opisane jako rozdawanie innym miłości, którą się otrzymuje w obfitości od Boga. Jeśli nie potrafimy kochać bliźniego, którego widzimy, nie możemy kochać Boga, którego nie widzimy. Serafin, sam wielokrotnie uzdrawiany, sprawiał, że uzdrowienie przez Boga było dostępne dla tysięcy innych ludzi, w jego czasach i do dziś.

Matka Maria podążała ścieżką do pewnego stopnia podobną do ścieżki Serafina. Jej krytycy zarzucali jej, że nie żyje klasycznym stylem życia monastycznego. Prawdą jest, że choć zawsze była obecna na Liturgii Eucharystycznej, na innych codziennych nabożeństwach najczęściej była nieobecna. Ale czyż św. Serafin nie zaproponował swoim monasterom prostszego cyklu modlitw i czyż św. Elżbieta nie wprowadziła prostszej reguły modlitewnej w monasterze św. Marii i Marty? Evdokimov podkreślał również, że nie jest istotna liczba służb, w których uczestniczymy, ani liczba odmawianych modlitw. Chodzi o to, abyśmy stali się modlitwą, aby całe nasze życie stało się modlitwą.

Odwieczne przeciwieństwo postaw Marii i Marty, kontemplacji i działania, modlitwy i pracy musi zostać zniesione. Koncepcja, że jedno może być ważniejsze niż drugie, została odrzucona na rue de Lourmel i w innych miejscach Paryża, w domu opieki w Noisy-le-Grand, w więzieniu w Compigne i w obozie Ravensbruck. Boskie człowieczeństwo, przyjęcie przez Boga we Wcieleniu wszystkiego, co wiąże się z istnieniem stworzenia, łączy miłość Boga i bliźniego, jak wyraża to sama Ewangelia. Według Matki Marii:
„Uchrystusowienie” opiera się na słowach: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”. Obraz Boga, ikona Chrystusa, który naprawdę jest moją prawdziwą i rzeczywistą istotą, jest jedyną miarą rzeczy, jedyną daną mi drogą… Chrystus dał nam dwa przykazania: kochać Boga i kochać bliźniego. Wszystko inne, nawet Błogosławieństwa, są jedynie rozwinięciem tych dwóch przykazań, które zawierają w sobie całkowitą Dobrą Nowinę Chrystusa ... Jest godne uwagi, że ich prawda znajduje się tylko w ich nierozerwalności. Miłość jedynie do człowieka prowadzi nas do ślepego zaułka antychrześcijańskiego humanizmu, a jedynym wyjściem z niego jest czasami odrzucenie człowieka i miłości do niego w imię całej ludzkości. Z kolei miłość do Boga bez miłości do człowieka jest potępiona ... Te dwa przykazania są dwoma aspektami jednej prawdy. Zniszcz jedno, a zniszczysz całą prawdę.

Być może innym sposobem ujęcia tego jest postrzeganie modlitwy jako celebracji sakramentu obecnej chwili, jak ujął to o. Alexander Schmemann, stwierdzając w jaki sposób - we Wcieleniu - Bóg przyszedł wypełnić wszystkie rzeczy.

Słowa Evdokimova podsumowują to następująco:
Wydaje się, że nadchodzi nowa duchowość. Dąży do tego, by świata nie pozostawić złu, ale aby uwolnić duchowy element stworzenia. Osoba, która kocha i jest całkowicie obojętna, pozbawiona dotyku wieczności, wymyka się wymyślonemu konfliktowi między tym, co duchowe a tym, co materialne. Jej miłość do Boga jest uczłowieczona i staje się miłością do wszystkich stworzeń w Bogu. Wszystko jest łaską” - napisał Bernanos, ponieważ Bóg podporządkował się człowiekowi i zaniósł go w otchłań Trójcy. Rodzaje tradycyjnej świętości wyznaczane są bohaterskim stylem pustyni, monasteru. Kiedy odchodzi się trochę od świata, świętość ta wyciąga się ku niebu, pionowo, jak iglica katedry. Obecnie oś świętości poruszyła się, zbliżając się bardziej do świata. We wszystkich przejawach, jej typ jest mniej uderzający, jej osiągnięcie jest ukryte przed oczami świata, ale jest wynikiem walki, która jest rzeczywista. Bycie wiernym wezwaniu Pana w warunkach tego świata sprawia, że łaska przenika do samego źródła, w którym żyje ludzkie życie.

O. Michael Plekon

za: pravmir.com

Fotografia: Jarosław Charkiewicz / orthphoto.net /

O. Michael Plekon jest profesorem w Baruch College-City University w Nowym Jorku na wydziale socjologii / antropologii oraz w programie dotyczącym religii i kultury. Jest kapłanem Kościoła Prawosławnego w Ameryce, służy w St. Gregory Orthodox Church, Wappingers Falls, NY, i jest autorem pracy Living Icons (University of Notre Dame Press) oraz redaktorem Tradition Alive (Rowman & Littlefield). Jego esej jest oparty na artykule, który zaprezentował podczas konferencji na temat modlitwy serca w klasztorze Bose we Włoszech.