publicystyka: Odejdź od nas!

Odejdź od nas!

o. Konstanty Bondaruk, 20 lipca 2019

W ewangelicznym czytaniu 5 niedzieli po Pięćdziesiątnicy słyszymy opowiadanie o uzdrowieniu opętanych z kraju Gadareńczyków (Мt 8, 28-9, 1). Podobny opis znajdujemy także u ewangelistów Marka i Łukasza. Po wygnaniu z opętanych nieczystych duchów, Jezus Chrystus przesiedlił demony w stado świń. Te rzuciły się z wysokiego urwiska i utonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do miasta rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa, a gdy Go ujrzeli prosili, żeby odszedł z ich granic (Мt 8, 33-34).

Opis ewangelisty Mateusza różni się od wersji zdarzenia według relacji św. św. Marka i Łukasza. Różnica polega na tym, że opętanych było dwóch, a nie jeden. Ewangelista Mateusz nie pisze, ile dokładnie świń utonęło w jeziorze, podczas gdy Marek i Łukasz piszą o dwu tysiącach. U św. Mateusza nie ma zachęty ze strony Jezusa Chrystusa, aby uzdrowiony rozgłaszał o tym zdarzeniu. Natomiast ewangelista Marek dodaje kilka istotnych szczegółów. Pisze nie tylko o dwu tysiącach świń, ale także o „legionie„ demonów które same prosiły o przesiedlenie ich przynajmniej w świnie i stwierdza, że gdy mieszkańcy Gadary ujrzeli opętanego będącego ewidentnie przy zdrowych zmysłach, to strach ich ogarnął (Mk 5, 1-17). Wreszcie miasto nieopodal którego zdarzył się cud, to nie Gergeza, ale Gadara, chociaż oba znajdowały się na prawym brzegu jeziora Galilejskiego, na terytorium tzw. Dekapolisu.

Z pewnością wszyscy trzej ewangeliści opisali egzorcyzm, wyzwolenie człowieka spod władzy demonów. Nie zagłębiając się w istotę tego zjawiska, Ewangelia przedstawia nam ostateczny los szatana, który, jak może się nam zdawać, ma wprost nieograniczoną i bezustanną władzę. Punktem wyjścia dla tej nauki jest zagłada świń. Tu można nadmienić, że wodny żywioł oraz świnie miały w ówczesnej kulturze negatywne, symboliczne konotacje. Żydzi uznawali świnie za nieczyste zwierzęta. Morskie głębiny były dla nich siedliskiem wszelkiego zła. Hebrajczycy, naród pasterzy i rolników, mieli niewiele kontaktu z morzem, stąd morski żywioł przyprawiał ich o paniczny strach. Ewangelista Mateusz, który swą księgę adresował do Żydów, wykorzystał te symbole wody i świń aby powiedzieć, że tak będzie z szatanem i tymi, którzy ulegają jego władzy. Сzeka ich zguba w morskich odmętach. Jednocześnie ewangelista stwierdza, że Chrystus tak samo jak opętanych z Gadary, chce oraz zdolny jest oswobodzić również nas i nasze społeczeństwo z władzy diabła.

Stracili część majątku
Kolejna nauka, jaka płynie z Ewangelii, związana jest z miejscem cudu; nastąpił on wśród pogan. Tym samym ewangelista z pewnością chciał podkreślić , że wprawdzie są wśród pogan ludzie wierzący nawet bardziej niż Judejczycy, jak np. setnik albo kananejska niewiasta, ale z drugiej strony, szatan nigdzie nie czuje się tak swojsko i komfortowo jak wśród pogan. Wreszcie mamy tu do czynienia z jedyną w całej Ewangelii sytuacją, kiedy w reakcji na cud, cudotwórcę wprost wyproszono z tej okolicy. Tamtejsi mieszkańcy nie chcieli go tam, bo przez niego już stracili część majątku.

Chociaż Gadareńczycy (albo Gezareńczycy według Marka i Łukasza) otrzymali niepodważalny dowód mocy i miłosierdzia Chrystusa, to ziemskie sprawy i wartości wzięły w nich górę nad duchowymi. Gdy doniesiono mieszkańcom o cudzie oraz o tym, co stało się ze stadem, można sobie wyobrazić z jak zabobonnym lękiem i zdumieniem ludzie patrzyli na Chrystusa i opętanych. Ci, którzy dosłownie terroryzowali całą okolicę, z demoniczną zawziętością napadali na ludzi, których omijano, teraz potulnie siedzieli u nóg Chrystusa. Gadareńczycy byli świadkami oczywistego cudu, ale przeczucie dalszych strat, a może lęk przed czarnoksiężnikiem wzięły w nich górę. Chrystus wydał się im nazbyt tajemniczym i niebezpiecznym przybyszem, dlatego poprosili, aby ich opuścił. Tak więc przejaw nadnaturalnej mocy wzbudził zarówno poczucie straty, jak i falę zabobonów oraz fobii. Strata świń była w istocie łaską okazaną ich właścicielom, bo zaprzątały ich głównie ziemskie wartości, nie pozostawiając miejsca dla duchowych. Jednak obecność tego przybysza stała się kłopotliwa i w rezultacie Gadareńczycy w swej małostkowości wzgardzili większą łaską i dobrodziejstwem. Ważniejszą okazała się dla nich wieprzowina. Jezus Chrystus chciał przezwyciężyć w nich ten stan bezmyślnego egoizmu, lecz na próżno. W ten oto sposób łaska Niebios odstąpiła od progów mieszkańców Gadary.

Wiara jest wymagająca
Bardzo wielu ludzi odprawia Chrystusa ze swego serca, aby nie komplikował im ustalonego trybu życia, by dał im żyć „po swojemu”, nie burzył ich ustalonego porządku i nie przeszkadzał im w ich codziennych sprawach oraz drobnych „interesach”. Wielu ludzi odrzuca wiarę w Chrystusa nie dlatego, że jest ona nie do pogodzenia z ich intelektem, lecz aby nie stracić tego symbolicznego „stada świń”. Nie chcą oni Boga w swoim życiu, ponieważ to ciągnie za sobą szereg obowiązków i wymogów, jak chociażby prawość, rzetelność, sumienność i uczciwość w pracy i w życiu osobistym, wraz z rezygnacją ze złych przyzwyczajeń, ze złego towarzystwa itd.

W tym tkwi bodaj sedno sprawy. Otóż nie wystarczy sama deklaracja wiary i wyznawanie pewnych wartości. Wiara stawia wymagania, jest przestrzenią, w której powinno się zmieścić całe nasze życie. Nie to życie cząstkowe, niedzielne, odświętne jak garnitur i wypolerowane buty, ale całe, od niedzieli do niedzieli, ze wszystkimi radościami i trudami w ciągu tygodnia. To właśnie życie ma przenikać sam Bóg, obecny także poza niedzielną Liturgią Świętą, a motywem naszych działań ma być miłość do Niego. Miłość wyraża się w działaniu, w czynach, które urealniają nasze przekonania i postawy. Tak samo dzieje się z wiarą, która „bez uczynków jest martwa” (por. Jk 2, 17). Każde nasze przekonanie, każdą ewangeliczną treść mamy obowiązek przekuwać na konkret życia, jeżeli chcemy być wiarygodni. Nie żąda się od nas bezwzględnej świętości, ale mamy obowiązek przynajmniej zmagać się ze swoimi słabościami, dążyć do wspólnoty z Bogiem i ludźmi, przezwyciężać to, co przeszkadza nam w osiąganiu świętości, walczyć ze słabościami i dawać się Bogu formować. Mamy każdego dnia utwierdzać się w zaufaniu i przekonaniu, że Bóg jest gwarantem prawdziwego szczęścia, że Jego wola jest najwłaściwszą drogą. To jest nasz obowiązek, a zarazem ciężka praca i zadanie do wypełnienia każdego dnia. Wiara to także żywa rzeczywistość, niezwykle dynamiczna i niekiedy zaskakująca. Wymaga także decyzji, które niejednokrotnie są trudne lub kłopotliwe jak wierność przykazaniu o czystości przedmałżeńskiej. To tylko jeden z wielu przykładów. Niby drugorzędna rzecz, niby tylko dla młodych, ale jakże wymowna, wymagająca wyboru trudniejszej drogi, nawet pójścia pod prąd współczesnym trendom, nawet kosztem społecznego odrzucenia lub oskarżenia o bigoterię i dziwactwo.

Opętanie czy choroba?
Współczesnym słuchaczom ewangeliczna opowieść może się wydać czymś w rodzaju bajki dla dzieci. Dla wielu współczesnych wątpliwym jest samo istnienie diabła. Po części to wynika z prymitywnego, ludowego wyobrażenia o nim jako o komicznej, rogatej istocie z widłami i kozim ogonem. Kiedy dodać do tego jeszcze mit o tym, jakoby diabły w piekle smażyły grzeszników na patelniach czy w kotłach, to istotnie powstaje dość sugestywny lecz prymitywny obraz. To dlatego św. Jan Złotousty pisał: „Diabeł właśnie dlatego wmawia niektórym, że piekła nie ma, aby ich wtrącić do piekła”. Ludzie chętnie i zgodnie przyznają istnienie chorób psychicznych, chociaż nawet psychiatrzy nie są w stanie zrozumieć całej złożoności duszy ludzkiej. Znają oni pojęcia schizofrenii, rozdwojenia jaźni, paranoi, nerwicy, psychozy, jednak Biblia wyraźnie mówi o opętaniu przez demony. Gadareńscy opętani zachowywali się, jak gdyby wstąpiła nich jakaś inna istota. Wrzeszczeli nieludzkim głosem, przerażająco wyli lub śmiali się strasząc wszystkich wokoło. Dlatego takich ludzi krępowano oraz izolowano od społeczeństwa. Zresztą, również obecnie niektórych, szczególnie niebezpiecznych psychicznie chorych, przetrzymuje się w zamkniętych zakładach.

Jezus Chrystus z całą mocą i autorytetem nakazał złym duchom opuścić opętanych. Demony, istoty inteligentne, uświadomiły sobie, że mają do czynienia z kimś potężnym. Dlatego prosiły, by Chrystus pozwolić im zamieszkać przynajmniej w zwierzętach. Kiedy tak się stało, oszalałe świnie rzuciły się z wysokiego brzegu i utonęły w jeziorze. Natomiast u opętanych nastąpiła natychmiastowa przemiana. Spłynęło na nich światło rozumienia i zabłysły zmętniałe oczy. Twarze wykrzywione grymasem złagodniały, powykręcane ręce uspokoiły się, a z ust popłynęły słowa podzięki. Uzdrowieni zapragnęli pozostać przy swym dobroczyńcy na zawsze! Gdy Chrystus wsiadał do łódki, wręcz błagali go, aby wziął ich ze sobą, jednak Jezus nakazał im wracać do domu i opowiedzieć wszystkim o tym, co uczynił dla nich Bóg.

Wariaci apostołami
Wykonanie woli Zbawiciela stało się misją ludzi uwolnionych od demonów. Z pewnością uświadamiali sobie oni trudność tego zadania. Długotrwała izolacja i reputacja wariatów nie ułatwiały im apostolstwa i nie przydawały wiarygodności ich słowom. Skoro jednak Chrystus polecił im mówić prawdę, jak rzeczywiście było, co sami odczuli na sobie, to byli opętani ochoczo podjęli się tego zadania. Rozpowiedzieli o swym uzdrowieniu krewnym i sąsiadom, obeszli całą okolicę i wszędzie rozpowiadali, jak Chrystus wyzwolił ich z szatańskiego zniewolenia. Uzdrowieni zbyt krótko przebywali z Chrystusem. Nie mogli oni, w przeciwieństwie do Apostołów, słyszeć z jego ust ani jednej nauki. Mieli jedynie podstawę, aby mówić o tym, co sami widzieli, słyszeli i odczuli na sobie, będąc świadkami autentycznej mocy Chrystusa.

To samo może czynić każdy, kto odczuł na sobie działanie Łaski Bożej. Gdybyśmy krok w krok szli za Jezusem, pewnie więcej widzielibyśmy, co uczynił On dla innych, ale wystarczy szczerze opowiedzieć choćby to, co uczynił On dla nas! Do takiego świadectwa Bóg wzywa i nas, a świat oczekuje tego świadectwa jak pustynia deszczu. Apostolstwo przyniosło gadareńskim opętanym więcej korzyści i osobistej satysfakcji, niż gdyby pozostali oni przy Chrystusie w charakterze uczniów. Zresztą my również jesteśmy najbliżej Chrystusa wtedy, kiedy rozpowszechniamy Dobrą Nowinę o zbawieniu.

Czyste i nieczyste zwierzęta
Wybór świń jako antonimu łaski nie był u Ewangelistów przypadkowy. Nawet obecnie, słowo „świnia” w wielu językach świata, ma pejoratywne znaczenie. W odróżnieniu od współczesnych chrześcijan i ówczesnych pogan Żydzi skrupulatnie dzielili zwierzęta na „czyste” i „nieczyste”. Świnia, wedle Prawa Mojżeszowego, była uważana za nieczyste zwierzę (Kpł 11, 7; Pwt 14, 8). Hebrajczycy, a później także muzułmanie, po dziś dzień nie spożywają wieprzowiny. Stąd nie mogło być bardziej haniebnego i poniżającego zajęcia, jak paść świnie, do czego sytuacja zmusiła marnotrawnego syna. Kiedy współcześni Żydzi chcą najdotkliwiej obrazić muzułmanów - Palestyńczyków, to wystarczy zamieścić karykaturę proroka Mahometa pod postacią świni. Skoro Gadareńczycy pożałowali stada świń, to wedle ewangelistów, tym bardziej źle świadczyło to o ich systemie wartości, wręcz było ewidentną głupotą. Wybór świńskiego mięsa, czegoś dla Żydów bezwartościowego, zamiast Bożej Łaski,  potęguje wrażenie ich pełnej bezmyślności.

Znaczenie wyboru
Dwoje ludzi stało się Chrystusowymi uczniami, podczas gdy całe miasto czy raczej osada odwróciła się od Chrystusa. To dowodzi, że prawda i słuszność nie zawsze są po stronie większości. W życiu ważne jest dokonać właściwego wyboru. To jasne, że nie wybieramy sobie rodziców, płci, koloru skóry i miejsca urodzenia, ale w dorosłym życiu niejednokrotnie mamy możliwość wyboru. To dotyczy chociażby szkoły, zawodu, towarzystwa, stylu życia, naszych celów i dążeń. Zamiast przemyśleć swój wybór, rozważyć go w świetle jego prawdziwej korzyści i sensowności, częstokroć zachowujemy się „jak wszyscy”, bezmyślnie biegniemy wraz ze wszystkimi w tak zwanym „owczym pędzie”. Jednak kierunek nie staje się właściwym tylko dlatego, że obrało go wielu ludzi. Życie może się okazać zmarnowanym i nieudanym, chociaż żyje się tak, jak żyje większość ludzi.

Odnośnie wyboru, warto nam jako wierzącym ludziom, przypomnieć fragment z 30 rozdziału „Księgi Powtórzonego Prawa”: Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi (Pwt 30, 15-20).