publicystyka: Jak będziemy żyć po Passze?

Jak będziemy żyć po Passze?

tłum. Michał Diemianiuk, 02 maja 2019

W rzeczy samej, jak? Pytanie jest nawet jakieś dziwne. Jeśli zapytać o post – to inna sprawa. Od razu powiemy i o chodzeniu do cerkwi, i o modlitwie, i o czytaniu Słowa Bożego. A jeszcze i o wstrzemięźliwości w jedzeniu i o pokłonach, o dobrych uczynkach i uczestniczeniu w sakramentach. Ktoś doda o rezygnacji z TV i głupiego siedzenia w internecie. A jak żyć po Passze – o tym mało kto myśli. Jak mówią, najpierw trzeba dożyć, a potem się zobaczy. A myśleć trzeba mimo wszystko. Przecież to nasze życie, a mamy je jedno. I trzeba przeżyć je prawidłowo, żeby sumienie nie gryzło i nie było wstyd. „Żyjmy tak, żeby nawet grabarz opłakiwał naszą śmierć” - mówił wielki Mark Twain. Świetna myśl, a dokładniej prawdziwa formuła życia.

Jak będziemy żyć dalej? Dla mnie osobiście życie – to budowanie siebie w duchu Ewangelii. Bliskie są mi słowa apostoła Pawła: „Kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego” (Rz 8, 9). Czytam Ewangelię i chcę być podobny do Chrystusa, rozumiem, jaki powinien być człowiek. W samodoskonaleniu się nie może być przystanków, przerw ani urlopów. Bezczynność i lenistwo w pracy nad sobą – to nasi pierwsi wrogowie. Abba Doroteusz porównywał pracę nad sobą do budowy domu. Najpierw wylewanie fundamentów, potem wznoszenie ścian, na końcu montowanie dachu, nigdy na odwrót. Wszystko w kolejności, bez głupstw i pomyłek. Wykorzystywanie tylko wysokojakościowych materiałów i doświadczonych budowniczych. Jednym słowem, odpowiedzialne podchodzenie do sprawy i nieustanna praca, a do tego kontrola i nadzór nad wypełnianiem prac. Tak buduje się domy, i według tych samych zasad rozwija się człowiek.

Nie wolno odstępować od nakazanych zasad życia. Podczas postu nie tylko nastrajamy się na prawidłowe życie, ale też zaczynamy je w praktyce. Z zakończeniem postu nie możemy zatrzymywać się w tej pracy. Cieszy to, że wielu ludzi żałuje zakończenia postu, mówi o szczególnym nastroju i o pragnieniu właśnie podczas postu, aby trudzić się dla Boga i bliźnich. Łaska postu powinna być troskliwie chroniona do następnego postu, jak kartki na chleb w oblężonym Leningradzie lub zapas wody podczas marszu przez pustynię; przecież nie przypadkowo post zawsze bywa wczesną wiosną, kiedy cały rok jest przed nami.

Wpływ Wielkiego Postu na nasze życie jest zasadniczo inny w porównaniu z innymi postami. O Poście Piotrowym nawet nie wszyscy wiedzą, a kto wie, często go ignoruje. Lato, urlopy, odpoczynek w hotelach „all inclusive”… Co tam post, kiedy wszyscy dookoła oddają się relaksowi. To samo z Postem Uspienskim. Na Post Bożonarodzeniowy przenosi się większość świąt z Wielkiego Postu. W ciągu dnia odprawiamy całonocne czuwanie albo polijelej. A jeśli święto, to znaczy że obiad i przyjęcie. A pod koniec postu jeszcze Nowy Rok. Tu, jak się mówi, komentarz jest zbędny. Nastrój wcale nie pokajanny, a jakiś inny… Tak i pozostaje święta Czterdziesiątnica jako zbawczy czas dla modlitwy i płaczu nad sobą.

„Chrońmy łaskę” - wzywa nas apostoł Paweł (Hbr 12, 28). Po poście u wielu pojawiają się świeże siły i nowy oddech dla życia. Człowiek przypomina statek, który wypływa z portu z dobrze przygotowaną załogą, załadowany zapasami i wodą, z podniesionymi żaglami. Przed nim długi rejs, ale statek jest przygotowany na trudności.

Należy zauważyć, że początek i wejście w post silnie odróżnia się od jego zakończenia. Całe trzy tygodnie trwa szczególne przygotowanie i nastrój. Na tydzień przed postem nie jemy mięsa, przygotowujemy swój organizm do poważnej wstrzemięźliwości. Pierwszy tydzień jest najsurowszy, wielogodzinne nabożeństwa z dużą liczbą pokłonów. Wielu, nawet świeckich, „męczą ci, którzy ich męczą”. Sam post jest czasem dla poważnej pracy nad sobą, odstąpienia od pustego i szkodliwego. Wierzę, że w czasie postu wiele zyskujemy.

Ale zakończenie postu jest zupełnie inne. Modlitewny wysiłek i trud Wielkiego Tygodnia zmienia się świetlistą, paschalną nocą. Nie ma więcej długich nabożeństw, pokłony są zakazane, w jedzeniu udzielone jest błogosławieństwo „na wszystko”. „Niech nikt nie płacze z powodu grzechów” i dlatego w tygodniu paschalnym przystępujemy do Komunii bez spowiedzi i postu. Jednym słowem, radujemy się i weselimy podczas Paschy Chrystusowej. Wydawałoby się, można odpocząć i odprężyć się. Ale stop! Święty Jan Złotousty mówi: „Widziałeś, umiłowany, jak śmierć także na początku przyszła z powodu niewstrzemięźliwości? Popatrz, jak i dalej Boże Pismo stale osądza uciechy i mówi: „I jadł, i pił, i utył Izrael, i stał się uparty, otyły, gruby i tłusty, i odstąpił od Boga” (Pwt 32, 15). Te słowa Biblii skierowane są do nas: komuś ku pouczeniu, komuś ku opamiętaniu. Można pojeść i popić do woli, ale nie można zapominać o Bogu. Grzech nie jest w wesołości, ale w naruszeniu przykazań. Problem jest w tym, że nie umiemy prawidłowo żyć w święta. Zupełnie nie znamy miary, tracimy zbawczą czujność i trzeźwość. Dogadzanie brzuchowi i nadużywanie alkoholu, śmiech i żarty, swoboda w relacjach międzyludzkich… A najsmutniejsze – to uczucie, zazwyczaj pod koniec Światłego Tygodnia, że zaczynamy tracić to, co tak troskliwie i skrupulatnie zbieraliśmy podczas postu. Straszne jest znowu poczuć utratę łaski i pustkę w duszy. „Nie chronimy tego, co mamy, a płaczemy, gdy to stracimy” - to przysłowie jest o każdym z nas. Ile jeszcze razy mamy nastąpić na te same grabie? Kiedy w końcu zmądrzejemy? Dlaczego tak łatwo rozstajemy się z duchowym skarbem, jak Papuasi z Nowej Gwinei, zamieniający u Anglików prawdziwe perły na szklane koraliki…

„Wiatr z tyłu dodaje szybkości, wiatr od przodu – mądrości” - jeszcze jedno mądre powiedzenie, tym razem starych marynarzy i brodatych wielorybników. Prawie zawsze jest szkodliwe płynąć z prądem, za to pokonywanie siebie i trudności życia, walka z własnym egoizmem i zważanie na potrzeby bliźnich – to zalążek dobrych ewangelicznych owoców. Po to ustanowiony jest post. Stań się innym człowiekiem choćby na siedem tygodni; bądź podobny w tym czasie do tego Człowieka, o którym mówi Ewangelia. A następnie spróbuj żyć tak stale, żeby twoje życie ogrzało choćby jedno ludzkie serce. „Kiedy się rodziłeś, to płakał jeden, a wszyscy dookoła radowali się. Przeżyj swoje życie tak, żeby, kiedy będziesz umierać, wszyscy wokół płakali, a ty jeden żebyś się uśmiechał” - mówili wschodni mędrcy.

Post to czas, aby ujrzeć potrzeby i strapienia bliźnich. Nam wszystkim żyje się trudno. Ale jesteśmy chrześcijanami. Są ci, którym jest ciężej niż nam. Na takich ludzi zwracaj swoją uwagę. Dzieląc się sobą, swoim czasem i siłami, bardzo często dajemy innym to, co mamy najważniejsze i najpiękniejsze.
...Pewnego deszczowego dnia, dobry stary dżentelmen zauważył chłopca, sprzedawcę gazet, który kulił się w bramie, starając się uchronić swój towar przed wilgocią. Kupując od podrostka gazetę, dżentelmen powiedział: „Mój chłopcze, zapewne bardzo zimno jest tu stać”. Chłopiec podniósł głowę i z uśmiechem odpowiedział: „Było zimno, sir, póki pan nie przyszedł”… Jeśli jest możliwość dać coś innym, należy zawsze to wykorzystywać. Odnoszenie się tego, kto daje, może okazać się ważniejsze niż sam dar. „Nie jest mi drogi twój podarek, droga jest mi twoja miłość” - to słowa Johna Templetona, amerykańskiego filozofa i pisarza.

Oto i otrzymaliśmy rozmowę o najważniejszym. Należy częściej rozmyślać o życiu. Można w samotności, a lepiej z kimś bliskim duchowo. Najważniejsze, aby częściej zadawać sobie poważne pytania i uważnie słuchać swojego sumienia. Ono nie pozwoli na pomyłkę, przecież z nią się nie dogadasz. A zakończymy naszą rozmowę słowami wybitnego rosyjskiego pisarza, M. M. Priszwina: „Są piękne drzewa, które do samych mrozów chronią liście i po mrozach do zamieci śnieżnych stoją zielone. One są cudowne. Tak i są ludzie, którzy znieśli wszystko na świecie, a sami stają się do samej śmierci coraz lepsi i lepsi”.

ks. prot. Andrej Owczinnikow

za: pravoslavie.ru