publicystyka: Ostatnie słowa Jezusa na Krzyżu

Ostatnie słowa Jezusa na Krzyżu

o. Włodzimierz Misijuk, 25 kwietnia 2019

Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
(Mt 27:46; Mk 15;34)
Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią
(Łk 23:24)
Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju.
(Łk 23:43)
Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego
(Łk 23:46)
Niewiasto, oto syn twój!... Oto matka twoja!
(Jn 19:26-27)
Pragnę!
(Jn 19:28)
Wykonało się!
(Jn 19:30)

Zastanówmy się nad tymi ostatnimi słowami Zbawiciela. Wiemy, że nie zostały wypowiedziane przypadkowo i każde z nich jest pełne treści. Tradycja Cerkiewna medytowała nad nimi nie wyczerpując ich znaczenia. Istnieją trzy sposoby, trzy drogi prowadzące do zgłębienia tej tajemnicy:

Ukrzyżowany jest Mesjaszem, przyszedł wypełnić proroctwa.
Ukrzyżowany jest Bogiem: „Dzisiaj Ten, Który umieścił ziemię nad wodami, zostaje powieszony na drzewie”; „Dziwnym cudem było widzieć Twórcę nieba i ziemi wiszącego na Krzyżu” (Wielki Piątek, nabożeństwo dziewiątej godziny).
Ukrzyżowany jest w pełni człowiekiem. Syn Boży, Bóg prawdziwy jak Jego Ojciec, dobrowolnie poniżył się z powodu Swej miłości do nas i unicestwił się, aby w pełni, do końca uczestniczyć w naszym człowieczeństwie.

Znosił obelgi, razy, szyderstwa i cierpienia na Krzyżu. Ten jedyny, Który był bez grzechu, był gotów przyjąć śmierć i doświadczyć na Drzewie pełni ludzkiej rozpaczy. Tak więc to pełna osoba Chrystusa, uczłowieczony Bóg i zapowiadany Mesjasz, jest przygwożdżony do Krzyża.

Ewangelie nie wskazują w jakim chronologicznym porządku słowa te zostały wypowiedziane. Tak więc będziemy zajmować się tymi zapisanymi przez każdego z ewangelistów słowami osobno, za wyjątkiem pierwszej grupy, która występuje zarówno u ewangelisty Mateusza, jak i u ewangelisty Marka.

Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
Są to pierwsze słowa Psalmu 21[22]. Jest to krzyk rozpaczy Jezusa z Krzyża: „Eloi, Eloi, lama sabachthani?” Wiele powiedziano już i napisano o tych słowach. Przytoczymy jedno tylko rozważanie. Jak wszyscy Żydzi Jezus recytował psalmy w Swych codziennych modlitwach. Nie możemy wątpić w to, że nasz Pan Jezus Chrystus modlił się nieustannie. Recytuje ten psalm na Krzyżu i wykrzykuje te słowa w ostatecznym momencie Swej misji na ziemi, tuż przed Swą śmiercią.
Gdy czytamy ten psalm, zadziwia nas w jakim stopniu słowa te tak dokładnie odpowiadają Ukrzyżowaniu na Golgocie -

„Ale ja jestem robakiem, nie człowiekiem;
hańbą ludzi i wzgardą pospólstwa.” (werset 7)

Jezus jest w położeniu Hioba - wszyscy odwracają się od Niego z powodu Jego krańcowego cierpienia.

„Wszyscy, którzy mnie widzą, szydzą ze mnie,
wykrzywiają wargi, potrząsają głową:
Zaufał Panu, niechże go ratuje!
Niech go wybawi, skoro go miłuje!... (wersy 8 i 9)

Podniesiony na Krzyż, Jezus słyszał krzątaninę przechodniów. Słyszał szyderstwa i obelgi tych, którzy kiwali głowami i mówili: Innych ratował; Siebie ratować nie może... Zaufał Bogu; niech On teraz Go wybawi...” (Mt 27:39-44). Mateusz użył tych samych słów psalmisty w opisie Pasji. Psalm kontynuuje w duchu rozpaczy, cierpienia i śmierci. Wersety od trzynastego do siedemnastego mówią o agonii cierpiącego.
Gdy jego ciało słabnie, psalmista czuje się osaczony przez potwory pod postacią byków, lwów i psów, które grasują wokół niego w sennym koszmarze.

„Siła moja wyschła jak skorupa,
A język mój przylgnął do podniebienia mego.” (werset 16)

W tym momencie Jezus zawołał, „Pragnę!”. W Psalmie 68[69], również tragicznym poemacie o śmiertelnych katuszach, znajdujemy następujący werset: „W pragnieniu moim napoili mnie octem” (werset 22). Ten incydent wywarł szczególne wrażenie na Ewangeliście Janie, który był obecny na Golgocie. Mówiąc o pragnieniu Jezusa i o podanym Mu occie wspominał ten Psalm podkreślając, że wypełniły się Pisma.

„Osaczyła mnie gromada złośników,
Przebodli ręce i nogi moje.” (werset 17)

Werset ten opisuje to, co zdarzyło się jeszcze przed ustawieniem Krzyża, kiedy Jezus, leżący na ziemi, był do niego przybijany.

„Mogę policzyć wszystkie kości moje...” (werset 18)

Bardzo łatwo możemy wyobrazić sobie ciało rozciągnięte do kresu wytrzymałości, kości widoczne przez napiętą skórę.

„Między siebie dzielą moje szaty,
I o suknię moją losy rzucają.” (werset 19)

Wszyscy Ewangeliści zauważają, że żołnierze rzucili losy, by zadecydować kto weźmie tunikę Jezusa. Jeszcze raz Jan podkreśla, że stało się tak, aby wypełniły się Pisma. Jako naocznego świadka, uderzało go to, jak ściśle, jak dokładnie śmierć Jezusa postępuje według opisu Psalmów i proroctw.

Poczynając od wersetu dwudziestego, styl Psalmu zmienia się nagle. Umierający człowiek nie jest już świadom tego, co się dzieje wokół niego; jest niepomny ludzi, zgiełku i wrzawy. Nie mówi już o cierpieniu, lecz zwraca się całkowicie ku Bogu z wielką i świetlaną nadzieją. Ten, który ma za chwilę umrzeć, myśli już o tym, jak będzie głosić Imię Boga wszystkim, poczynając od Żydów.

„Będę opiewał imię Twoje braciom moim,
Będę Cię chwalił pośród zgromadzenia....
Wysławiajcie Go wszyscy potomkowie Jakuba!
Bójcie się Go wszyscy potomkowie Izraela! (werset 23 i 24)

To wezwanie Izraela przypomina nam słowa „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią!’’ Jezus nie odwraca się od Swego ludu nawet wtedy, kiedy umiera; a po Zmartwychwstaniu pośle apostołów, by głosili wszystkim narodom, poczynając od Jerozolimy. (Łk 24:27)

Przy końcu tego Psalmu , ten który umiera prorokuje, przepowiadając nawrócenie się wszystkich narodów.

Wspomną i nawrócą się do Pana wszystkie krańce ziemi,
I pokłonią się przed Nim wszystkie pokolenia narodów....
Będą opowiadać o Panu przyszłemu pokoleniu,
Przyjdą i ogłaszać będą sprawiedliwość Jego
Ludowi, który się urodzi, gdyż tak uczynił. (w. 28, 31, 32)

Jezus na Krzyżu widzi wszystkich tych, za których umiera. Przewiduje każdego z nas z osobna, zbawiając nas poprzez Swą śmierć i Swą miłością. Skoro Pan Jezus przyjął na Siebie każde słowo Psalmu 21[22] i rzeczywiście przeżył wszystko, co psalmista opisał zawczasu, niezwykle intensywnie przeżył pierwszą frazę Psalmu. Naprawdę przeżył porzucenie przez Boga. W tym momencie Jego kenoza, ogołocenie, sięgnęła najdalszego punktu. Jak to możliwe, że jedyny Syn Boży - Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego - poczuł się opuszczony przez Boga? Czy Bóg może opuścić Boga? Czy Bóg porzuca Samego Siebie? Jest to niezbadana, niezgłębiona tajemnica, misterium zbawienia. Gdyby Jezus był tylko człowiekiem, Jego Śmierć na Krzyżu przyniosłaby nam jedynie śmierć wielu proroków i bohaterów, którzy zginęli w służbie człowieczeństwa. Ale Jezus powiedział, "Kto mnie widział, widział Ojca.... Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie" (Jn 14:9.11). Jezus powiedział, "Ja jestem droga i prawda, i żywot... (A kto) wierzy we mnie, nie umrze na wieki" (Jn 14:6; 11:26). Znaczy to, że przyszedłszy „z łona Ojca” Jego misją było przyprowadzić Boga do człowieka. Tak więc gdyby Jezus umarł i nie powstał z martwych, Jego posłanie byłoby kłamstwem. To dlatego Św. Paweł mówi: „A jeśli Chrystus nie został wzbudzony... (Chrześcijanie są) ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni” (1 Kor 15:17.19). Chrystus zmartwychwstał ponieważ jest Bogiem, a Jego Śmierć nabiera przeogromnej doniosłości. W liście do Filipian, Św. Paweł wypowiada się na temat tego misterium Śmierci Ukrzyżowanego w Jego ludzkiej naturze Boga, które jest podstawą chrześcijańskiej wiary: „On wyparł się Samego Siebie” (Flp 2:7) pozostając jednocześnie Bogiem.

Prawdziwy Bóg stał się prawdziwym człowiekiem. Ten, który jest świętym wzorcem człowieka stworzonego na obraz Boga, przyjął na Siebie wszystkie cierpienia i słabości, którym człowiek podlegał od czasów Upadku. Wszystkie za wyjątkiem grzechu. Doświadczył bólu nieobecności Boga, bo grzech odtrąca Boga; doświadczył śmierci, gdyż jest ona ostateczną konsekwencją grzechu i zszedł do krainy umarłych. Dokonał tego, aby pozwolić Bogu wkroczyć nawet do otchłani śmierci, wszędzie tam, gdzie jest ludzkie cierpienie. Towarzyszył człowiekowi do głębin cierpienia po to, by go wskrzesić i przywrócić do życia poprzez wniebowstąpienie i usadowienie go po prawicy Ojca. Syn Boży umiera jak człowiek po to, by Syn człowieczy mógł zmartwychwstać jako Bóg. Syn Boży musiał doświadczyć bólu nieobecności Boga po to, by wszyscy śmiertelnicy mogli powrócić do obecności Boga: to właśnie jest zbawienie.

Z trzech wypowiedzi Chrystusa na Krzyżu zapisanych przez Św. Łukasza omówimy dwie mówiące o przebaczeniu, zagadnieniu którym tak często zajmował się Ewangelista (porównaj przypowieści o zagubionej owcy, Łk 15;4-7; o odnalezieniu zagubionej monety, Łk:8-10; o synu marnotrawnym, Łk 15:11-32).

"Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią!’"(Łk 23:24)

Tymi słowami Pan prosi o przebaczenie dla katów, którzy Go krzyżują. To nie po raz pierwszy Bóg proszony jest o przebaczenie winnym. Mojżesz prosił o przebaczenie dla narodu żydowskiego w czasie Exodusu. Jak czytamy w księdze proroka Jonasza, Sam Bóg okazał miłosierdzie mieszkańcom Niniwy, „którzy nie odróżniali swej lewej ręki od prawej.” Ale tutaj to Sam Syn Boży oddawany jest śmierci i to Sama ofiara prosi o przebaczenie dla swoich katów, oprawców.
Jest On ofiarą przepowiedzianą przez proroka Izajasza (53:1-11), „Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata” (Jn 1:29), Tym, Który przyszedł by wypełnić Pisma i Boży plan. Tego właśnie nie rozumieją ci, którzy krzyżują Zbawiciela świata. Apostoł Piotr stwierdzi później, „wiem, że w nieświadomości działaliście, jak i wasi przełożeni” (Dz 3:17).
Chrystus prosi również o przebaczenie dla wszystkich ludzi i dla nas, grzeszników, bo to nasze grzechy sprawiły, że Jego śmierć stała się konieczna. Nie możemy dostąpić zbawienie za nasze własne zasługi. To Pan nasz, jak mówi prorok Izajasz, „poniósł grzechy wielu i wstawił się za przestępcami” (Iz 53:12). Chrystus prosi o przebaczenie dla wszystkich. Skoro Sam Syn na Krzyżu błaga Ojca o przebaczenie, nigdy nie wolno nam tracić nadziei, rozpaczać. Współczesny teolog pisze: „Kiedy upadasz i będziesz wzywać w pełnym zaufaniu, nie trafisz do otchłani lecz w objęcia Tego, Który na zawsze rozpostarł Swe ramiona na krzyżu. Czternastowieczny teolog, Mikołaj Kabasilas, pisał: Żaden grzech nie jest tak wielki jak przeciwstawianie się objęciom miłosierdzia Bożego... Chrystus stał się źródłem łaski dla Swych katów... wolny od wszelkiego grzechu Pan umiera doświadczając wielkiego cierpienia; ponosząc głębokie rany jako człowiek, wstawia się za ród ludzki i wybawia nas od brzemienia grzechu, obdarzając zniewolonych wolnością, której nie musiał zdobywać dla Siebie Samego, gdyż był zarówno Bogiem i Panem.

"Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju." (Łk 23:43)

Chrystus był ukrzyżowany pomiędzy dwoma złoczyńcami, aby mogły wypełnić się Pisma: „i do przestępców był zaliczony” (Iz 53:12). Jeden z tych złoczyńców, którego tradycja umieszcza po lewej stronie Pana, bluźnił nieustannie wzywając Jezusa, by ratował Siebie i Swych uczniów, okazując Swą moc. Mówił złośliwie: „Ty jesteś Chrystusem? Ratuj Siebie i nas!” (Łk 23:39). Drugi złoczyńca, tak jak jego towarzysz, również był przestępcą, być może mordercą. Chrystus nigdy nie unikał towarzystwa celników, nierządnic i przestępców. Drugi złoczyńca, zamiast znieważać Chrystusa, pokajał się natychmiast mówiąc: słuszną ponosimy karę, za to co uczyniliśmy” (Łk 23:41). Dostrzegł, rozpoznał prawdziwą naturę Królestwa Bożego i zrozumiał, że Jezus jest jego Królem. Okazał nadzwyczajną wiarę dostrzegając Pana w tym upokorzonym, umierającym człowieku, który miał wejść do królestwa, które nie jest z tego świata. Niezgłębione pokajanie! My również możemy pokajać się natychmiast, w tej chwili. W pokajaniu, ten dobry złoczyńca prosił Jezusa o zmiłowanie, które jest dla nas zawsze dostępne. Jezus nie ogranicza się do uwzględnienia jego wiary w czasie przyszłego zmartwychwstania umarłych. Na jego wezwanie: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa Swego”, Pan odpowiada, „Dziś będziesz ze mną w raju.” (Łk 23:42-43). Dobry złoczyńca będzie pierwszym człowiekiem, który wstąpi do nieba za Chrystusem.
Jezus nie prosi tylko o uczynki, bo wszyscy jesteśmy słabymi grzesznikami i cała nasza siła pochodzi od Boga. Prosi nas przede wszystkim o naszą miłość i prawdziwą wolność przez zwracanie się do Niego w wierze. To „dzisiaj”, o którym mówi Jezus nie odnosi się jedynie do dnia Ukrzyżowania: Cerkiew przypomina nam, że Jego słowo adresowane jest do każdego z nas dzisiaj. W Wielki Piątek, kiedy zgromadzenie wiernych trzykrotnie śpiewa: „Roztropnego złoczyńcę w jednej chwili uczyniłeś godnym raju, Panie; drzewem Krzyża Twego oświeć mnie również, i zbaw mnie.” (Razbojnika błagorazumnago...). Podobnie, w każdą niedzielę, przed Błogosławieństwami (Zapowiedi Błażenstwa) Cerkiew śpiewa: „W Królestwie Twoim wspomnij nas, o Panie.” A jednak, jak złoczyńca możemy błagać Pana, gdyż ciągle jeszcze jesteśmy w tym „dzisiaj”: „Obyście dziś głos jego usłyszeli” (Psalm 94[95]:7). Ap. Paweł pisze, „Napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa dzisiaj” (Hbr 3:13).

"Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego." (Łk 23:46)

To zawołanie, tak jak i poprzednie ("Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?"), wzięte jest z Psałterza. Psalm 30[31]:6 mówi:

„W ręce Twoje polecam ducha mego;
Odkupiłeś mnie Panie, Boże wierny.”

Według ewangelisty Łukasza, Jezus wypowiedział te słowa „wielkim głosem”. Pierwsza wypowiedź jest stwierdzeniem faktu, rezultatem całkowitego kenosis (ogołocenia), śmierci przez dobrowolne porzucenie Swej boskości. Nie jest to jednak wyrażenie, krzyk rozpaczy. Drugie wezwanie potwierdza Chrystusową ufność. Psalm 15:10-11[16:9-10] mówi:

„Nawet ciało moje spoczywać będzie bezpiecznie,
Bo nie zostawisz duszy mojej w otchłani,
Nie dopuścisz, by Twój pobożny oglądał grób.”

Chrystus oddaje Swego „ducha”, tchnienie życia, które od czasów Adama wszyscy otrzymali przy narodzeniu, Ojcu, ufny, że On wzbudzi Go powtórnie jako „pierworodnego z umarłych” (Kol 1:18). Pan żył i Sam Osobiście przyjął śmierć.

Każdego wieczora przed udaniem się na spoczynek, nie wiedząc, czy obudzimy się powtórnie w tym świecie, zwracamy się do Boga z ufnością i miłością: „W Twoje dłonie, o Panie, oddaję ducha mego. Błogosław mnie, zmiłuj się nade mną i daruj mi życie wieczne.”

Trzy następne wypowiedzi pochodzą z Ewangelii według Świętego Jana:

A gdy Jezus ujrzał matkę i ucznia, którego miłował, stojącego przy niej, rzekł do matki Swojej:
„Niewiasto, oto syn twój!” Potem rzekł do ucznia: „Oto matka twoja!” (Jn 19:26-27)

Przede wszystkim musimy pamiętać, że „uczniem, którego Jezus miłował” był Jan, autor tej Ewangelii, ten który w czasie Ostatniej Wieczerzy „siedział przy stole przytulony do Jezusa”. Nigdzie indziej w Ewangeliach nie znajdujemy takich wyrażeń zażyłości i przywiązania ze strony Jezusa. Dlatego też wszystko, co dotyczy Jana, ma dla nas szczególne znaczenie w badaniu osobistego, pełnego miłości związku z Panem. Jeden z Ojców Cerkwi mówi, że aby zrozumieć Ewangelię Jana, musimy również przytulić się do piersi Jezusa i przyjąć Marię jako naszą matkę. Wybawienie ludzkości staje się możliwe poprzez ofiarę Pana, którego zrodziła Maria: Bogurodzica jest kulminacją długiej drogi człowieka ku zbawieniu. Jest Ona również Matką wszystkich wierzących, zjednoczonych w ciele Chrystusa. Każdy z nas, jako część tego ciała, musi próbować stać się jeszcze jednym Janem. Ale żeby stać się Janem, musimy przyjąć Marię jako matkę i usłyszeć głos Jezusa nazywającego nas „synami” Marii.

Chrystus nazywa Marię „Niewiastą” tak samo jak Siebie nazywa Synem Człowieczym. Maria jest nową Ewą. Po raz pierwszy Chrystus zwraca się do niej w ten sposób na weselu w Kanie, kiedy poprosiła Go o dokonanie cudu. Wtedy, przed zamianą wody w wino, odpowiedział jej: "Czego chcesz ode mnie, niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja." Teraz, na Krzyżu, przelewa własną krew, wino Eucharystii, a z Jego boku tryskają żywe wody Chrztu.

Zaraz potem, wiedząc że wszystko się już skończyło, Jezus powiedział (aby wypełniły się Pisma): „Pragnę!” (Jn 19:28)
Wiedząc, że wszystko się dokonało, Pan jeszcze raz cytuje Stary Testament: „W pragnieniu moim napoili mnie octem” (Psalm 68:21 [69:22]). Czytając dalej Ewangelię dowiadujemy się, jak żołnierz, nie zdając sobie z tego sprawy, wypełnił to proroctwo: „na pręcie hizopu podali mu do ust gąbkę nasiąkniętą octem” (Jn 19:29).
Ale nie chodzi tu tylko o to, by pokazać, że nawet na Krzyżu Jezus wypełnia proroctwa. W Swej ludzkiej naturze to uczucie pragnienia wybiera Ten, Który na Ostatniej Wieczerzy oznajmił: „Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego dnia, gdy go będę pił z wami na nowo w Królestwie Ojca Mego.” Jako Mesjasz i jako człowiek zgadza się przyjąć ocet, który do dobrego wina ma się tak, jak nasza zepsuta natura do zmartwychwstałego, wskrzeszonego człowieka. Ale tym, czego On tak naprawdę pragnie, jest nasza miłość, która, odpowiadając na Jego miłość, powinna również zaowocować. Czyż Jezus, Który mówi: „Pragnę!” nie jest naprawdę Źródłem wody, która daje życie? Czyż nie osłodził gorzkich wód Marah, czyż nie spowodował, że woda trysnęła ze skały, gdy Żydzi szli przez pustynię? Czyż nie dał Samarytance żywej wody, która zaspokaja pragnienie na całą wieczność, wody, która czyni każdego Chrześcijanina „źródłem wody tryskającej do życia wiecznego”?

A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Wykonało się!
I skłoniwszy głowę, oddał ducha. (Jn 19:30)

Słowa „oddał ducha” zgadzają się ze słowami, które przytacza Apostoł Łukasz: «»Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego’’ (Łk 23:46). Obydwa zdania są ze sobą ściśle związane: Jezus mówi Ojcu, któremu oddaje Swego ducha, że do końca wypełnił Jego wolę, ponieważ większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich” (Jn 15:13).
Te słowa Pana powinny być czytane również łącznie ze słowami cytowanymi przez Apostoła Łukasza: „nie wiedzą co czynią”. Z chwilą śmierci Chrystusa na Krzyżu wypełniają się Pisma, chociaż ci, którzy krzyżują Go nie wiedzą o tym.
Pan spełnił Swą misję, zakończył Swój ziemski żywot. Przyjął stan, warunki niewoli, w którą popadł człowiek, człowiek którego stworzył wolnym do wzrastania w Swej Stwórczej miłości, przy współudziale Ducha Świętego. Ustanowił Ostatnią Wieczerzę, przez którą ofiarował nam Chleb Życia, zszedł z niebios, abyśmy mogli go spożywać i nie umierać (Jn 6:50). Po przyjęciu na Siebie naszych słabości, aż do kresu śmierci na Krzyżu, zejdzie do piekieł i wyprowadzi ze Sobą całą ludzkość. Dzieło zbawienia dokonuje się poprzez ofiarę Jezusa: Zmartwychwstanie już blisko. Wielki Piątek dobiega końca, a świt Wielkanocy ujrzy początek nowego życia.

Artykuł pochodzi z archiwum cerkiew.pl