publicystyka: Komentarz do czytania Ewangelii na niedzielę seropustną

Komentarz do czytania Ewangelii na niedzielę seropustną

tłum. Michał Diemianiuk, 09 marca 2019

„Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6, 14-21; Biblia Tysiąclecia).

„Jeśli będziecie przebaczać ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz Niebiański, a jeśli nie będziecie przebaczać ludziom ich przewinień, to i Ojciec wasz nie przebaczy wam przewinień waszych”. Dlaczego w przeddzień Wielkiego Postu Pan mówi o tym? Cel i sens postu zawiera się w tym, żebyśmy zdobyli skarb. Nie ten skarb, który gromadzi się tu, na ziemi, gdzie mól i rdza [wszystko] niszczą, gdzie złodzieje podkopują się i kradną (a gdzie wiele jest tego skarbu, oni tam i podkopują się), a ten skarb, który jest na niebiosach. Nie ten skarb, którego rozpad jest zawsze nieunikniony, a ten skarb, który pozwoli nam stanąć przed obliczem Boga Żywego, przed Jego miłością, ponieważ tam, gdzie jest skarb nasz, tam i będzie serce nasze. I gdzie jest miłość Boża, gdzie radość Chrystusowa z powodu każdego kajającego się grzesznika, z powodu każdego z nas, tam i serce nasze będzie pośród Paschy Pańskiej.

Prawdziwe przebaczenie nie jest możliwe bez wyznania pełni wiary, i prawdziwe przebaczenie nie jest możliwe bez życia w wierze, bez odrzucenia wszelkiego kłamstwa i wszelkiego zła. Innymi słowy, musimy zrozumieć dwie sprawy. Po pierwsze, przebaczenie jest niemożliwe tam, gdzie nie ma uznania grzechu, i po drugie, przebaczenie jest niemożliwe, jeśli ono nie pochodzi od Boga. Odrzucanie grzechu czyni przebaczenie co najmniej niepotrzebnym.

Żyjemy w świecie, gdzie wszystko jest czynione, żeby skasować w masowym pojęciu samo pojęcie grzechu, skasować przykazanie Boże i prawo moralne. Jeśli już nie istnieje prawo moralne, nie istnieje i grzech. I nie wiadomo, o jakim przebaczeniu może być mowa. Im głębiej człowiek żyje życiem duchowym, to znaczy im bardziej uznaje, jak straszny jest grzech, tym bardziej potrzebuje przebaczenia od Boga, od drugiego człowieka. I tym łatwiej jest zdolny samemu przebaczać.

Jak zawsze, najstraszniejsza jest obojętność, czynienie pozorów, że wszystko jest w porządku („nie ma niczego szczególnego do przebaczania”), pragnienie, aby nie widzieć człowieka, pozostawić go i zapomnieć o nim; myśleć, że przebaczył, odwróciwszy się od niego, zamknąć przed nim serce. Ale gorycz, która zostaje, może wyrosnąć w nienawiść. Współczesny człowiek często szuka ugody, żeby nie być pochwyconym przez nieprzyjemne, negatywne uczucia, żeby nie utrudniać sobie życia. To znaczy „przebaczyć, nie przebaczając”, oszukując siebie i innych.

Najcenniejszym jest – uczynić pierwszy krok ku drugiemu, i ten krok będzie twardy, jeśli będzie łączyć się z tym, że idziemy, zaczynamy iść, depcząc wszelki grzech. Przebaczenie to cud. Ono jest czynione przez Boga z niczego. Nie da się stworzyć przebaczenia. Otrzymuje się je ponad plan, ponad miarę, ponad oczekiwanie. Ono jest łaską. Tu jest punkt naszego osobistego zetknięcia się z Bogiem. I z krzyżem. Tam bowiem, gdzie rozmnożył się grzech, tam obfitsza jest łaska. I ta łaska nas przemienia. Tylko otrzymawszy od tego życia z nadmiarem, możemy szczodrze dać drugim. W rzeczy samej, jak modlić się za zabijających nas, jeśli przebaczenie nie pochodzi od Boga? To dar Boga, nie nasze osiągnięcie. Ponieważ nasze pojednanie z innymi umacnia się w sakramencie spowiedzi – sakramencie pokajania, i ono powinno być szczególnie głębokie w Wielkim Poście.

Tylko przez dar Boży, przez Jego łaskę i nasze uczestnictwo w tym darze – przez trud czterdziestodniowego postu – możemy nauczyć się daru przebaczenia. Nie można zmusić do przebaczenia, tak jak nie można zmusić do miłości. I Pan nas nie zmusza do przebaczania, On mówi: „Możecie nie przebaczać, możecie postępować tak, jak chcecie” - ponieważ jeśliby zmuszał nas do przebaczania, to takie przebaczanie nie byłoby naszym. To byłoby Boże przebaczenie, a do nas nie miałoby żadnego odniesienia. Prawdziwą wartość ma tylko to, co jest czynione swobodnie i świadomie, kiedy człowiek sam rozumie, że powinien przebaczyć. Pan tylko ostrzega, że jeśli my nie przebaczymy, to i On nam nie przebaczy. I jeśli modlimy się w Modlitwie Pańskiej: „I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom”, rozumiejąc znaczenie tych słów, i jednocześnie mówimy: „Ja nigdy i za nic nie przebaczę temu człowiekowi” - znaczy to, że my w pełni świadomie prosimy Pana, żeby On nigdy i za nic nie przebaczył nam naszych grzechów.

Na świętej górze Atos jest taki obyczaj: jeśli któryś z braci jest z kimkolwiek we wrogości, powinien usunąć z Modlitwy Pańskiej te słowa. On nie ma prawa ich wygłaszać, jeśli nie chce, żeby były mu na osądzenie. Ale jak usunąć z Modlitwy Pańskiej choćby jedno słowo, jeśli ta modlitwa, jak mówią święci ojcowie – to krótki zapis całej Ewangelii? I jeśli ktokolwiek wykreśli choćby jedno słowo z tej Księgi Życia, jak mówi nam Apokalipsa (Ap 22, 19), Pan wykreśli z księgi życia imię tego człowieka. Ciężar naszych grzechów, i wielkich, i tych najmniejszych, które, niczym góry, zbierają się z dnia na dzień, będzie rosnąć, a kiedy przejdziemy do wieczności, będzie dławić nas wieczną nieustępliwością.

„A kiedy pościcie, nie bądźcie ponurzy, jak obłudnicy – mówi Chrystus – oni bowiem przyjmują na siebie mroczne oblicza, żeby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę mówię wam, oni już otrzymują swoją nagrodę”. Po to, żeby post był dla nas sensowny, nie powinien być obłudny. Nie możemy nic czynić na pokaz, po to, żeby nas inni ujrzeli i pochwalili. Jeśli tylko ma to miejsce, tracimy swoją nagrodę od Pana.

„A ty, kiedy pościsz, namaść swoją głowę i umyj swoje oblicze”. Co znaczy namaścić głowę olejem? Głowa – to umysł, mówią święci ojcowie. Trzeba zatroszczyć się o to, żeby nasze myśli były czyste. Ale i słowa nasze nie powinny być złe, nieczyste i puste. O słowie, tak jak i o myślach, w przeciągu całego Postu będzie nam przypominać modlitwa: „Postaw, Panie, straż przy moich ustach, i wartę u drzwi moich warg” - Słowo Pańskie, które jest skierowane do ostatniego Sądu, do samej Paschy Chrystusowej. „Przez słowa twoje zostaniesz usprawiedliwiony, i przez słowa twoje zostaniesz osądzony” (Mt 12, 37), nie tylko za słowo nieczyste, zgniłe, ale i za „każde słowo puste, które powiedzą ludzie, dadzą odpowiedź w dniu Sądu” (Mt 12, 36). Jako puste słowo jawi się przede wszystkim nie bezsensowne albo fałszywe, ale prawdziwe, które my czynimy pustym, kiedy używamy świętych słów nadaremno, jakby nic nie znaczyły.

Żyjemy w świecie, gdzie główna wojna toczona jest przeciwko człowiekowi, przeciwko jedynej rozumnej istocie – człowiekowi. Wszystko czynione jest po to, żeby słowa stały się bezsensowne. Żeby nie tylko utopić wszystkich w oceanie fałszywych słów, które codziennie zwalają się na nas, ale żeby i święte słowa zmieszać ze słowami fałszywymi i nieczystymi. I żebyśmy także wzięli w tym udział. Jeśli poddamy się wrogowi, to biada nam. Po to proponuje się nam post, żebyśmy pamiętali, co jest najważniejsze; żebyśmy namaścili swoją głowę: swój umysł, swoje słowo – olejem sensu, dobra, wiary, prawdy i czystości, i żeby słowo nasze stało się żywe, jak i myśli.

Słowa Ewangelii „namaścić głowę” odnoszą się, oczywiście do całego wewnętrznego człowieka, do naszego serca – żeby z serca nie wychodziła ani zawiść, ani nienawiść, ani zło, ani wrogość, żadne pożądanie, nic nieczystego. Żeby nasz wewnętrzny człowiek – nasza dusza – była namaszczona łaską Świętego Ducha. Żeby nasza okrutna, skamieniała, martwa dusza z tego powodu, że zachowuje ten Post, dzięki darowi Chrystusa, dzięki Jego łasce, otrzymała pachnące namaszczenie Duchem Świętym, kiedy zakończy się Wielki Postbi staniemy przed Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym.

A co znaczy umyć swoje oblicze? Oblicze, jak mówią święci ojcowie – to nasz zewnętrzny człowiek. Co mamy na obliczu? Oczy, żebyśmy zwrócili uwagę na to, gdzie patrzymy, gdzie błądzi nasz wzrok pośród tego świata, przepełnionego wszelkimi barwami grzechu, leżącego w złu i fałszu. Żeby przez Wielki Post wyłączały się same przez się wszelkie wątpliwe programy telewizyjne, a my abyśmy nie stawali się podobni do takiego człowieka, który powstrzymuje się od mięsa w przeciągu całego postu, a jednocześnie pożera swoimi oczami wszelką nieczystość, jak ten syn marnotrawny, który zasiadł do jednego stołu razem z brudnymi, głośno chrząkającymi świniami – do diabelskiej uczty, którą proponują nam dzisiaj środki masowego przekazu. Powinniśmy być głusi, jak mówi apostoł Paweł, i ślepi, patrząc na okoliczności. Całe nasze ciało powinno być nie jaskinią zbójców, a świątynią Bożą.

Pan mówi, żebyśmy na początku namaścili głowę, a dopiero potem obmyli twarz. Namaścili głowę, a potem oblicze, ponieważ to, co wewnętrzne, powinno poprzedzać to, co zewnętrzne. Nie znaczy to, że On uznaje zewnętrzne za nieznaczące. Nie - to, co zewnętrzne, jest bardzo ważne. Kto nie pości w czasie Świętej Czterdziesiątnicy bez ważnej przyczyny, niech nie przystąpi do Komunii – reguła świętych ojców, której nikt nie może usunąć, bowiem jest ona dana Duchem Świętym. Ale co jest najważniejsze – dusza czy odbicie duszy?

Najważniejszy post – powstrzymywanie się od samolubstwa, od naszego „ja”. Nasz post powinien być „przed Ojcem, Który jest w ukryciu”. Pan mówi, żeby nasz post był skryty – tam, gdzie jesteśmy z Ojcem Niebiańskim. Powinniśmy nauczyć się pościć u Boga, bowiem post ma wymiar boski. Ojciec, Syn i Święty Duch żyją dla siebie nawzajem. Nikt z nich nie żyje dla siebie. Bóg jest wspólnotą, przewyższającą wszystko, co możemy sobie wyobrazić. Tą jednością relacji Przenajświętszej Trójcy powinna żyć Cerkiew. W skrytości naszego serca jesteśmy powołani, aby błagać Boga, by nauczył nas tego tajemniczego postu od naszego „ja”, żeby stać się zdolnymi oddawać swoje życie dla innych. „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, ale gromadźcie sobie skarby na niebie, bowiem gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.”. Pan mówi o niebie, o Samym Ojcu, jak o skarbie, który znajduje się tam, gdzie serce nasze. Powinniśmy dokonywać naszego oczyszczenia, zmieniać nasze odnoszenie się do wszystkiego na poziomie głębi serca. Bowiem nasze śmiertelne „ja”, to, co rodzi śmierć, zawsze dąży do władzy. Pociąga je to, co zewnętrzne, tak że jest gotowe nawet innych ludzi przemienić w obiekty naszej władzy. Pokajanie serca, prawdziwe życie z Ojcem Niebiańskim zawiera się w oswobodzeniu z tego ducha władzy. Jeśli Chrystus Bóg stanie się skarbcem miłości, której szukamy, to wszystko pozostałe zostanie nam dodane. Wszystko stanie się łaską w naszym odnowionym życiu i raj nastąpi już tu i teraz, Pascha Pańska.

ks. prot. Aleksander Szargunow

za: pravoslavie.ru
fot. za: pravoslavie.ru