publicystyka: Chrystus na pewno cię znajdzie

Chrystus na pewno cię znajdzie

tłum. Gabriel Szymczak, 09 lutego 2019

Cokolwiek zrobisz, Chrystus na pewno cię znajdzie. Wydaje ci się, że nie wierzysz w Chrystusa? Nie przejmuj się - jeśli twoje intencje są dobre, poproś Go, aby przyszedł do ciebie. On to zrobi. Poproś Go o to. Powiedz: "Boże, słyszałem, że Ty istniejesz. Słyszałem, ale nie mogę Cię poczuć, nie wierzę w Ciebie. Jednak chcę, abyś przyszedł do mnie. Ja nie mogę, ale Ty możesz, Ty musisz! Jak mogę Cię zrozumieć? Jak mój ograniczony umysł może pojąć nieskończonego Boga? Jak moja dusza może odczuwać Chrystusa, Który jest ponad wszystkimi naszymi myślami i działaniami?"

Na początku to Bóg zrobił pierwszy krok. On był pierwszym, który nas pokochał. Aby i teraz uczynić ten krok, musi jednak znaleźć miejsce w naszej duszy.
Istotne jest, aby dusza szukała, ścigała Go, ale i wątpiła. Jest to jedyny sposób na znalezienie Boga.
Goń Go. Odsuwa się od nas celowo, abyśmy Go jeszcze bardziej pragnęli, abyśmy jeszcze bardziej chcieli Go znaleźć. A jednak odsuwa się, ponieważ zaangażowanie w Niego powinno być dynamiczne, a nie statyczne. Bóg jest Osobą. Celowo unika łatwej drogi, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wszystko przychodzi nam łatwo, jesteśmy nawykli do wygód, do tego, że zwracamy się ku Niemu grzesząc. W takich przypadkach Bóg odsuwa się.

Zgodnie z nauką św. Sylwana Atoskiego, wystarczy jedna zła myśl, aby odstraszyć Chrystusa; jedna zła myśl, jedno uczucie: zazdrość, nienawiść, niechęć, pogarda, czy też krzywe spojrzenie. Każdy stan z tej "listy" wystarczy, by zrazić Chrystusa. Jeśli jednak naprawdę szczerze pragniesz Go znaleźć, On cię znajdzie. Nawet jeśli nadal wątpisz, popełniasz błędy, wahasz się, nawet jeśli czasami tracisz wiarę, nadejdzie czas, kiedy On przyjdzie do ciebie.

Kiedy zobaczysz Chrystusa, gdy zdobędziesz osobiste doświadczenie, kiedy poczujesz dotyk Boga tak, jakby dotknęła cię inna osoba, zrozumiesz, że to nie jest mistyfikacja. Sam będziesz o tym przekonany, twoja dusza będzie przekonana - ostatecznie przekonana. Rozwiniesz coś, co nazywa się dobrocią. Pojawia się ona, gdy osoba z całego serca zaczyna szukać Chrystusa i naprawdę zaczyna Go widzieć: prawdziwie, ponieważ On Sam chce zbliżyć się do ciebie.

Nie wiem, jaką drogę Bóg wybierze w twoim konkretnym przypadku, ale wrażenie będzie tak silne, że po tym czasie nic nie będzie w stanie wstrząsnąć twoją wiarą, bez względu na to, co ktoś ci powie. Nie będziesz słuchał żadnych argumentów ani opinii. To tak, jak z zakochanymi małżonkami: jeśli jakiś człowiek z zewnątrz zaczyna obmawiać jedno z nich przed drugim, nawet go nie słuchają: zakochani żyją w innej rzeczywistości, żyją dla siebie nawzajem, a ich miłość i szczęście są tak wielkie, że nie obchodzi ich to, co myślą inni.
Możesz także odpowiedzieć na wszystkie "rozsądne" argumenty w ten sposób: "Nie rozumiem cię, nie rozumiem twoich argumentów. Nie będę się z tobą sprzeczał. Jeśli moja radość, moja szczęśliwa twarz cię nie przekonuje, to ja z kolei nawet nie spróbuję. Zrozumiesz to, kiedy tylko poczujesz to w sobie".

Jednak oczywiście można zobaczyć Chrystusa, zrozumieć i poczuć Go, tylko poprzez relację z innymi ludźmi. Nie możesz ominąć swojego bliźniego na drodze do Boga. Sposób, w jaki traktujemy innych, jest bardzo ważny. Oznacza to, że jeśli utrzymujesz dobre stosunki z ludźmi, kochają cię, rozmawiają z tobą, traktujesz wszystkich z pokorą i wyrozumiałością, bez gniewu, szorstkości i irytacji, wtedy naprawdę podążasz ścieżką do życia dla Chrystusa. Dlatego św. Jan Ewangelista mówi w swoim liście, że nie można kochać Boga, a jednocześnie nienawidzić swojego brata, który jest blisko, który jest twoim bliźnim. Wszakże Bóg jest dalej niż bliźni. Boga nawet nie widzimy. Jak możesz mówić, że masz żywą wiarę i że kochasz Boga, Którego nie widzisz, a jednocześnie zasmucasz swojego brata, którego widzisz?

Bóg mówi, że nawet nie chce naszej modlitwy, jeśli nie mamy pokoju między sobą. "Idź i najpierw zawrzyj pokój ze swoim bratem". Nie możecie przynosić darów do cerkwi, przynosić Bogu świeczek, pięciu bochenków chleba i świętej oliwy w nadziei spotkania Go, jeśli nie będzie pokoju między waszym bliźnim a wami. Nic nie poczujecie. Nic.

Boga nie można kupić. Tak jak nie można kupić doświadczenia obcowania z Nim. Bóg chce, abyśmy najpierw kochali się nawzajem. Tylko wtedy On przyjmie naszą służbę i będzie gotowy, aby przyjść do nas.

Dlatego Bóg objawia się nam przez zwykłych ludzi. Oznacza to, że człowiek odczuwa Chrystusa poprzez swojego bliźniego i Chrystus odpowiada mu, gdzie jest.
Jest taka przypowieść o kobiecie, która szukała Chrystusa. "Boże, - modliła się - przyjdź do mnie!" Wtedy trzech nieznajomych zapukało do jej drzwi, ale ona ich nie wpuściła. Gdy nadszedł wieczór, kobieta powiedziała: "Cóż, Bóg miał przyjść, ale tego nie zrobił". "To byłem Ja, - odpowiedział Bóg - byłem jednym z tych biedaków. Nie wpuściłaś mnie ".

Bóg objawia się nam przez tych, którzy są blisko. Jeśli chcesz poczuć obecność Chrystusa, nie możesz nie lubić swojego bliźniego, nieprawdaż? Dlatego św. Sylwan Atoski, wspaniały i ukochany przez wielu święty, uczy: najpewniejszym sposobem przyciągnięcia Chrystusa jest pokochanie swoich wrogów. Pokochałeś wroga - to jest to. Dlatego wkrótce spotkasz Chrystusa. Oczywiście najlepiej w ogóle nie mieć wrogów. W rzeczywistości nie znamy prawdziwych wrogów, ponieważ naszym jedynym głównym wrogiem jest diabeł i egoizm.

Nie mamy wrogów wśród ludzi. Bóg pozwala im wejść do naszego życia, aby pomóc nam wzrastać duchowo poprzez rozżalenie i smutki. To, co się dzieje, nie jest ich winą. To my jesteśmy winni, że jesteśmy źli i żyjemy tą złością, nienawiścią, zemstą i zazdrością. Źli ludzie nie istnieją.
Kiedy więc nauczymy się kochać naszego bliźniego, znacznie łatwiej będzie nam przyciągnąć Chrystusa. Wielu to osiąga, a ci, którzy cierpią, osiągają to pierwsi. W tym przypadku cierpienie może mieć zupełnie inny charakter. Jedna osoba ma ból zęba, inna ma bóle głowy, ktoś cierpi na bezsenność, a ktoś jest poważnie chory: jest w szpitalu poddawany zastrzykom, chemioterapii, radioterapii; lub kobieta jest w trudnej ciąży, musi pozostawać w łóżku przez kilka miesięcy.
Ból utrudnia ruch. Paraliżuje, przygnębia i niepokoi: zwłaszcza, gdy go nie akceptujemy z pokorą.

Absolutnie każdy cierpi, nie ma takiej osoby, która nie cierpiałaby w tym życiu. Tymczasem nie każdy widzi Chrystusa. Cierpienie nie przyniesie owoców, jeśli nie zostanie przyjęte z pokorą jako dar Boży. Jeśli jesteś zraniony, ale wciąż narzekasz, skarżysz się, masz pretensje ("Dlaczego ja?") i martwisz się - nie ujrzysz Chrystusa. Nie jest powiedziane, że wszyscy, którzy cierpią, zostaną zbawieni. Ci, którzy będą znosić ból z pokorą na wzór Boga, zostaną zbawieni.

Jeśli cierpienie jest postrzegane jako odpowiedź Bogu, wtedy Bóg objawi się przez to cierpienie.
Ból przedstawia wiedzę, Boskie oświecenie, Boskie doświadczenie. Ile razy Bóg, Matka Boża, Święci lub Aniołowie przychodzili do tych, którzy byli w więzieniu lub na intensywnej terapii! Sam Bóg przyszedł do tych ludzi w ich cierpieniach, ponieważ zobaczył, jak byli bezradni i niepocieszeni. Przyszedł, aby ich pocieszyć, ponieważ Bóg jest Pocieszycielem. Tak, Pocieszyciel to nie tylko Duch Święty. Cała Święta Trójca: zarówno Bóg Ojciec, jak i Syn Boży, są również Pocieszycielem. Bóg jest Pocieszycielem i dodaje otuchy.

Święty Sylwan Atoski opowiada o dwóch przypadkach, kiedy mnisi z góry Athos, będąc chorymi i cierpiącymi fizycznie, podczas Liturgii zamiast kapłanów i ich duchowych ojców widzieli Chrystusa. Sądzę, że te dwa przykłady są w rzeczywistości bardziej lub mniej naturalne, w końcu sama Liturgia jest cudem, a cud w cudzie jest całkiem możliwy.
Ujrzenie Boga, gdy człowiek cierpi, jest niesamowitym, niezgłębionym cudem. Kiedy widzisz Chrystusa podczas Liturgii, wydaje się to zrozumiałe. Jednakże, kiedy widzisz Go na intensywnej terapii, gdzie myślisz, że wszyscy cię opuścili i nikogo nie ma w pobliżu, jest to niesamowity cud i wielka pociecha.

archimandryta Andrew (Konanos)

za:  pravmir.com

Fot. marian_do