publicystyka: Trzy lekcje od dwóch apostołów

Trzy lekcje od dwóch apostołów

tłum. Michał Diemianiuk, 15 lipca 2018

Trudno znaleźć ludzi, bardziej niepodobnych do siebie nawzajem. Piotr był żonaty (Ewangelia wspomina jego teściową, a w listach jest wzmianka o jego żonie-towarzyszce podróży), a Paweł – żył w celibacie.

Piotr znał Chrystusa od pierwszych dni powszechnej służby Zbawiciela, a Paweł poznał Chrystusa dopiero jako zmartwychwstałego.

Dalej. Piotr – rybak z Galilei, a Paweł – uczeń wielkich uczonych w Piśmie i wychowany na faryzeusza. Obydwaj byli Żydami, jednakże Paweł głosił Słowo Boże głównie do pogan, odnawiając ich Duchem i tworząc z nich Cerkiew. Piotr zaś głosił Ewangelię przede wszystkim do obrzezanych, czyli współplemieńców.

Piotr był najstarszy spośród grona najbliższych uczniów, ale Paweł natrudził się najwięcej ze wszystkich, chociaż mówił: „Nie ja, ale łaska Boża”. Oni i zmarli w różny sposób.

Pawłowi, jako obywatelowi rzymskiemu, odcięto głowę. Trzy razy uderzywszy o ziemię, głowa Pawła wyprowadziła z ziemi trzy źródła. Tak i do dzisiaj nazywa się miejsce jego śmierci – „Trzy fontanny”. A Piotra ukrzyżowali głową w dół, zabiwszy przedtem jego żonę. „Żono, pamiętaj o Panu!” – zawołał do niej Piotr i zawisł na krzyżu, nogami wskazując Cerkwi na niebo, dokąd należy nam wszystkim wejść.

O czym nam mówi taka różnica dwóch apostołów, którzy są wspominani i świętowani razem? O tym, że w Cerkwi wszyscy są różni. I ta różnica – to autentyczne błogosławieństwo, jeśli jest jedność wiary i związek miłości. Ludzie powinni być różni, niepodobni, nieporównani do siebie nawzajem. Jeśli u dyktatorów „nie ma ludzi niezastąpionych”, to u Boga wszyscy są unikatowi i niezastąpieni. Główne – żeby była wspólna wiara.

I tak Piotr i Paweł, na różny sposób trudziwszy się w różnych miejscach świata, zeszli się na koniec drogi w Rzymie, dokąd w tym czasie prowadziły wszystkie drogi. Tam oni zakończyli męczeńsko swój trud i swoją ziemską drogę, nieustraszoną śmiercią potwierdzając prawdę tego, co głosili. Teraz oni zaiste są razem. Razem – jako dziedzice Królestwa Bożego i koron nagrody; razem – jako nauczyciele Cerkwi, kochani przez wszystkich, kto kocha Pana Jezusa.

***

Jedną z ważniejszych składowych duchowego życia jest przejmowanie imienia. Imię – to nie przezwisko, nie dźwięk, ale sama istota człowieka, wyrażona słownie. Przedtem, zanim Abraham został Abrahamem, on był Abramem. Najpierw znalazłszy, a potem wypróbowawszy go, Bóg zmienia mu imię, dodając jeszcze dwie litery, co jest nadzwyczaj wieloznaczne, i tylko z powodu braku miejsca i czasu nie mówimy o tym podrobniej.

Tak i Mojżesz, umierając na granicy Ziemi Obiecanej, przekazuje władzę i pełnomocnictwo swojemu towarzyszowi broni Ozeaszowi. On powinien wprowadzić naród do Ziemi [Obiecanej], ale najpierw Mojżesz zmienia mu imię na Jozue.

W Apokalipsie, wśród innych obietnic Chrystus mówi, że da „zwyciężającemu kamyk biały, a na kamyku – jego nowe imię”. To znaczy zbawieni będą przemianowani w Królestwie Bożym, podobnie do tego, jak zmieniają imię chrześcijanie przy postrzyżynach mniszych.

Tak i wspominani Piotr i Paweł nie zawsze nosili te ogólnie znane imiona. Piotr był Szymonem, a Paweł – Szawłem [albo Saulem – przyp. tłum.]. Chrystus przemianował Swoich uczniów, przewidując ich przyszłe służenie i znając ich wewnętrzne cechy. Tak i synowie Zebedeusza – Jakub i Jan – zostali „synami gromu”. Szymon zaś, syn Jonasza, otrzymał imię „skała”, to znaczy Piotr. Ta skała – to dobre wyznanie Jezusa jako Syna Boga Żywego. Na tym wyznaniu do skończenia wieków opiera się i będzie się opierać Cerkiew.

Paweł zaś oznacza „mały” (z łacińskiego „paulus”). Głosząc poganom Ewangelię, należało Pawłowi nosić takie imię, żeby słuch poganina nie gorszył się dźwiękiem, do którego nie przywykł. Wielki Paweł nazywał się maleńkim, ponieważ uważał się za „poroniony płód”. Uważał się za nieużyteczną istotę, ponieważ był czas, kiedy prześladował Cerkiew Bożą. Czyż nie prawda, że to znaczące przemianowanie? Czego ono nas uczy?

Ono łączy w jedno dwie niezbędne rzeczy – twardość wiary i osobistą pokorę. W imieniu Piotra – twardość skały, o którą rozbijają się wszelkie fale. W imieniu Pawła – dobrowolne samoponiżenie, lekarstwo na pychę, która grozi duchową śmiercią każdemu człowiekowi.

Piotr i Paweł nieprzypadkowo wspominani są razem. Przecież człowiekowi są potrzebne obie cnoty. Twarda wiara bez pokory grozi krachem i upadkiem. Pokora bez wiary – to bezużyteczna samokrytyka. Oto dla nas kolejna lekcja z takiego, zdawałoby się nieznaczącego tematu, jak nowe imiona apostołów.

***

Kontynuujmy rozmowę o Piotrze i Pawle. Ważne daty mają tak zwane przedświęcie i poświęcie, to znaczy dni przygotowania do święta i dni rozkoszowania się sensem minionego święta. Tak postępujemy i my, mówiąc trzykrotnie o zwierzchnych apostołach – jakby przed świętem, w święto i po jego przejściu.

Za każdym razem, kiedy przyjmujemy Komunię, powtarzamy słowa apostołów. Przy okazji! Nie zapomnijmy, że nie możemy nawet przyjąć Komunii, nie wspomniawszy przedtem Judasza-zdrajcy i dobrego rozbójnika! Ani pocałunku Tobie nie dam jak Judasz, ale jak rozbójnik wyznaję Cię: wspomnij mnie Panie, w Królestwie Twoim”.Tak modlimy się przed Kielichem. Oczywiście dlatego, że każdy człowiek przed Bogiem jest rozbójnikiem, a najstraszniejsze w wierze – to zdrada. Lepiej nie znać Chrystusa, niż poznawszy, zamienić go na cokolwiek innego.

I w tejże modlitwie są słowa Piotra i Pawła. Co jest najważniejsze z powiedzianego przez Piotra? Wyznanie, wygłoszone w granicach Cezarei Filipowej w odpowiedzi na pytanie: „Za kogo uważają Mnie ludzie?„Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego” – powiedział on wtedy po natchnieniu od Ojca. Te słowa mówimy przed Komunią: „Wierzę, Panie, i wyznaję, że jesteś zaiste Chrystusem, Synem Boga Żywego”.

A co mówił Paweł? Oj, wiele. Ale pośród wielu i to: „Chrystus przyszedł na świat zbawić grzeszników, z których pierwszym jestem ja”. I te słowa powtarzamy przed Kielichem.

Po słowach Piotra: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga Żywego” dodajemy: „który przyszedł na świat zbawić grzeszników, z których pierwszy jestem ja”. W ten sposób, przyjmując Komunię, modlimy się słowami Piotra i słowami Pawła, w których jest czyste wyznanie z jednej strony, i pokorne poznanie swoich grzechów – z drugiej strony.

Trochę wcześniej mówiliśmy, że same imiona apostołów uczą nas twardości wiary i pokajania. Piotr – Skała, Paweł – dobrowolnie umniejszający się. Mówili, że człowiek powinien nie po prostu wierzyć, ale wierzyć i być pokornym. Ale i nie po prostu pokornieć, żeby nie zadławić się smutkiem, a właśnie być pokornym i wierzyć.

W szczególności zjednoczenie wiary i pokory wymagane jest przed Kielichem. Tu jest maksymalne skupienie wewnętrznych sił i mądre skupienie serca! Tu jest autentyczne zjednoczenie z siłą wiary apostolskiej! Tu istnieje pokrewieństwo z Piotrem i Pawłem, z Andrzejem i Jakubem, z Tomaszem i Mateuszem. Ale nie tylko z nimi! Tu jest jedność z Samym Wcielonym Słowem, Które i daje życie, i oczyszcza od wszelkiego grzechu.

***

Oto dla nas trzy lekcje od dwóch apostołów: 1) jedność wiary w żywej różnorodności, 2) zjednoczenie twardej wiary i czynnej pokory, i 3) zjednoczenie z apostolskim duchem przy Najświętszym Kielichu. To wszystko niech wstąpi w nas przez modlitwy byłego galilejskiego rybaka i byłego ucznia Gamaliela.

Ks. prot. Andrej Tkaczew

za: pravoslavie.ru
zdj. za: pravoslavie.ru